PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=540501}
7,1 42 tys. ocen
7,1 10 1 41518
6,0 19 krytyków
Ostatnia miłość na Ziemi
powrót do forum filmu Ostatnia miłość na Ziemi

Cóż spodziewałem się czegoś lepszego. Znowu jakaś nieznany czynnik którego wyjaśnienia nie uświadczymy powoduje zmiany społeczne i na tym tle przedstawione jest zachowanie cżłowieka. To już oklepany schemat. Kolejny film z serii "zachowanie cżłowieka na tle..."

Film mnie nudził, pełny jest przydługich scen które w zamyśle mają dodawać głebii obrazu. Ale ja nie widżę głebi w tym, że jakaś scena trwa kilka sekund za długo. Do znudzenia mamy tez banalnych dialogów, tandetnych pseudogłebokich tekstów które sprawiały ze parskałem śmiechem np "ciągle tam jest. kto? świat"

Od początku filmu wiadomo że cała sytuacja zostanie przedstawiona w relacjach damsko-męskich, samotność, miłość, ble ble ble. Przychodzi baba do pracy i na wstępie lutuje szefowi że cierpiała przez mężczyznę. Przecież to czysta farsa. A potem ni stąd ni zowąd zapodaje mu że kogoś poznała. Boki zrywać. Ciągle tylko banalne gadki o związkach i relacjach, o dupkach i nie dupkach i kilka wzmianek reakcji społeczeństwa. Może jakby pani epidemiolog tyle energii włożyła w pracę co w te romantyczne scenki to by się chorobę udało pokonać?

Ciągle się przytulają, całują udają że uprawiają seks, wszystko jest namiętne, czułe i nudne jak flaki z olejem. Sceny seksu tak romantyczne i delikatne że aż przerysowane.

Tylko twórcy filmu działają wybiórczo. Wszystkie zmysły ludziom zostały odebrane poza jednym - zmysłem dotyku. Cóż, chyba nie pasowało im to do koncepcji miłości na tle katastrofy, bo gdyby i ten zmysł im zanikł to ludzie by nawet nie mieli jak przekazać swojej bliskości. Ale nie, wszystkie zmysły poza jednym, tym najbardziej pasującym do koncepcji filmu. Czyżby tą tajemniczą chorobą sterowała jakaś siła wyższa? Albo twórcy filmu to kompletni ignoranci i nie wiedzieli jakie zmysły posiada człowiek?

Nie wiem też po co zarządzono kwarantannę gdy ludzie zaczęli tracić słuch. Skoro utratę zmysłów zaczęła wywoływać jakaś choroba, to po tym jak wszyscy stracili już węch i smak było po ptokach. Wszyscy zarażeni, choroba się rozwinie tak czy inaczej.

Śmieszy mnie też zachowanie głównej bohaterki po napadzie Michaela. Niby naukowiec, niby bada chorobę, niby zdaje sobie sprawę że ludzie tracą rozum ale nie, oczywiście foch i dąsy bo powiedział co powiedział.

Natomiast kilka scen w filmie mi się naprawdę podobało. Np koń idący ulicą. Fajna też była muzyka i gra aktorska. Jakiś tam sens film ma tylko że dla mnie ten sens jest zbyt naciągany, zbyt jednowymiarowy, zbyt banalny. Ot taki film dla humanistów, uczuciowców, nauczycieli jogi i innych wrażliwców.

ocenił(a) film na 8
mlody969

A nie sądzisz, że jakby jedna pani epidemiolog włożyła swoje wszystkie siły w znalezieniu leki i zdołała ocalić świat w pojedynkę to dopiero wtedy byłoby to banalne?

Oczywiście możemy szerzej podyskutować, ale nie wiem czy jest sens, bo trochę już odgrzebuję ten temat. Ale nie mogłem się powstrzymać żeby to napisać, wybacz :)

lisu221

ale kto mówi że ma ratować świat w pojedynkę? ona po prostu jest specjalistka a po rozmowach widac że nic nie wie i nawet nie specjalnie chce jej się zagłębiać temat.

ocenił(a) film na 8
mlody969

Po rozmowach widać, że tam nikt nic nie wie na temat tej choroby. W żadnym państwie na świecie, w żadnym miejscu na świecie. Często zdarza się tak, że specjaliści nie potrafią rozwiązać problemów. A to, że się nie zagłębia... myślę, że w tym filmie epidemia i walką z nią nie była najważniejszym tematem. Widać momenty jak pani epidemiolog bada próbki, testuje to na zwierzętach, siedzi w tym biurze. Coś tam robi, ale nie ma kompletnie pomysłu jak sobie z tym poradzić.

lisu221

bada próbki, karmi króliki a myślami jest przy swoim kucharzu. świat się wali, ona jest jedną z osób które mają temu przeciwdziałać a ma zaloty w głowie

ocenił(a) film na 8
mlody969

Pójdę w trochę inną stronę.... Jak Ty byś się zachował gdybyś wiedział, że świat się kończy, masz niewielkie szanse na znalezienie antidotum, a czas, który pozostał możesz spędzić w laboratorium i nic nie osiągnąć ginąc przy tym samotnie lub z ukochaną osobą? Dla mnie właśnie takie zachowanie bohaterki było naturalniejsze i prawdziwsze.

lisu221

z takim podejściem to dawno by nas zabiły tyfusy i cholery. jak panienka jest romantyczką i chce zginąć z "ukochaną osobą" to niech nie udaje profesjonalisty

ocenił(a) film na 8
mlody969

hah, akuratnie "tyfusy i inne cholery" nie wybiły nas tylko dlatego, że wirusy czy bakterie mają tendencje do degeneracji a istoty żywe do uodparniania się, czy też do przeżycia najsilniejszych osobników;)) a wszelkie szczepienia, czyli niby cudowne antidota, powstają w oparciu o przeciwciała, które powstały w sposób naturalny, a nie że człowiek wziął, wymyślił i zbudował;) (dlatego byl duze nadzieje wiązane w filmie z tym dzieckiem co urodziło się ze wszystkimi zmysłami)

Bohaterka mimo, że świat się wokół niej walił dalej chodziła do pracy i próbowała coś z tym zrobić (kontaktowali się międzynarodowo, prowadzili badania na zwierzętach...) kiedy inni kradli i robili ogólna demolkę.

Mi się film bardzo podobał. Najwyraźniej powinnam zacząć kurs jogi a nie inżynierie biomedyczna (w nawiazaniu do Twojej pierwszej wypowiedzi) ;o

Gagus

Tak, nagle patogeny się zdegenerowały a człowiek uodpornił i dziwnie przypadło to na okres wynalezienia antybiotyków...

Rozumiem, że bakterie to nie są istoty żywe? Bakterie podlegają takim samym prawom ewolucji jak każda inna istota żywa, którą bakteria także jest (wirus już niekoniecznie). I tak samo jak inne istoty wykszałcają cechy pozwalające im istnieć w danych warunkach. Widać to chociażby na przykładzie wykształcania odporności na antybiotyki. To są podstawy pani inżynier biomedyczna

ocenił(a) film na 8
mlody969

przed antybiotykami była szczepionka ale w/e.

Bakterie podlegają prawom ewolucji, ewoluują zresztą bardzo szybko ale w sposób barodzo losowy, a z pewnością nie ukierunkowany by zabić swojego żywiciela;)

Nie ważne. Nie mam ochoty wdawać się w polemikę naukową i kłucić o to, ponieważ jak już wcześniej wspomniano, to nie badania nad chorobą były tematem tgo filmu, tylko sposób w jaki ludzie reagują i znoszą zdarznia, które na pierwszy rzut oka powinny być "nie do przeżycia" (jeśli wiesz o co mi chodzi) i ogólną tendencję ludzką do tego by próbować jakoś "przejść" nad tym co nas złego spotkało i żyć dalej. Oraz to, że koniec końców jedyne czego potrzeba człowiekowi to drugi człowiek.

Dla mnie motyw badań nad chorobą i ogólnie ten wątek, który wydaje mi się Cie irytuje, był ujęty wystarczająco "realnie" - tak jak rzeczywiście mogłoby to wyglądać w przypadku takiej epidemii. Z tym, że wszyscy wiemy, że to fikcja:))

Ale to tylko moje zdanie.

Gagus

O to właśnie chodzi, to że człowiekowi potrzeba jedynie drugiego człowieka to banał i bujda na resorach. A motyw panienki która jako naukowiec w pracy gada szefowi o swoich rozterkach miłosnych zakrawa na kpinę. Takie jest moje zdanie i dlatego napisałem taką recenzję

ocenił(a) film na 8
mlody969

Dla mnie oczywistym było, że skoro pracują razem (spędzają ze sobą dużo czasu, dzielą wspólne zainteresowania) to mogą być przyjaciółmi i mówić sobie takie rzeczy. Nie widzę w tym kpiny.

Nie rozumiem dlaczego w każdym naturalnym przejawie ludzkiej przyjaźni, miłości i bliskości dostrzegasz banał, bzdurę i kpinę.

"Jesteśmy" tak naprawdę tylko w kontekście drugiego człowieka. Skoro jakiekolwiek relacje między ludzkie są banalne i bez sensu i powinniśmy się skupić na ważnych rzeczach jak nieulaczalne choroby to po co w ogóle zawracać sobie głowę i marnować czas na to skoro i tak wszystkich ludzi i każdego z osobna mamy w głębokim poważaniu? Skoro nie mamy żadnych relacji, żadnej bliskości z drugim człowiekiem? Może i te relacje nas osłabiają, przysłaniają nam cel jakim jest wynalezienie antidotum;) ale nas definiują i są tym czynnikiem który powoduje, że zajęliśmy się chorobą in the first place:)

Gagus

A dla mnie to śmieszne. Przychodzi do roboty pani naukowiec i na wstępie lutuje że cierpiała przez faceta aż musiała wolne wziąć. No komedia pierwsza klasa.

Nie dostrzegam w każdym przejawie człowieczeństwa bzdury i banału tylko w tym jak to w filmie zostało przedstawione. Świat umiera a panience która ma go ratować jakieś pierdoły w głowie. Ten film po prostu jest dla mnie przerysowany, tandetnie emocjonalny, pełny przydługich ujęć i komicznych dialogów o których wcześniej wspomniałem. Ot opowiastka o 2 sierotach życiowych które nagle odnajdują siebie ale jest już za późno. No po prostu za przeproszeniem sram po gaciach jak coś takiego widzę.

A scena całowania przez maski? Parskałem śmiechem. A scena po seksie w której wyglądają jak szympansy po wylewie?

I tak odnośnie tego wynajdywania lekarstw itp. Nadrzędnym celem dla którego człowiek cokolwiek produkuje, leki, żywność czy ubrania jest PIENIĄDZ. Nie zapominaj o tym. Ludzie nie produkują z miłości do bliźniego tylko z chęci WŁASNEGO zysku.

ocenił(a) film na 8
mlody969

Ciągle, że jej tylko pierdoły w głowie ^^

Chodziła do pracy? Prowadziła badania? Chodziła. Prowadziła. Ale nie był to główny motyw filmu, więc może poświęcono temu trochę mniej "czasu antenowego";)

Opowiastka o dwóch sierotach, które odnajdują się gdy jest za późno? Przecież to nie jest związek typu "Oh, ah, jesteśmy sobie przeznaczeni! Całe życie Cie szukałam(łem)! Nie mogę bez Ciebie żyć!" tylko typowe relacje między dwójką ludzi. On po raz kolejny chce znaleźć panienkę na jedną noc, ona jest zraniona po poprzednich związkach i trzyma go na dystans, co go tylko bardziej motywuje. Powoli poznają się i stają sobie bliscy. Nie są żadną idealną parą, miłość od pierwszego wejrzenia, itd. Są normalną dwójką bliskich sobie ludzi.

Całowanie przez maski? Zwykłe wygłupy normalnej pary;) nie widzę w tym nic dziwnego:)) Nie wiem, o którą scenę seksu Ci chodzi, więc się nie wypowiem;)

Uważasz, że główna bohaterka (i rodzaj ludzki w ogóle) byłaby lepszym człowiekiem, gdyby odrzuciła zaproponowaną miłość od głównego bohatera, odrzuciła przyjaźń swojej siostry i wszelkie relacje z kimkolwiek na świecie, po to, by poświęcić się pracy, myśląc tylko i wyłącznie o tym jaka to będzie niesamowicie bogata gdy stworzy lekarstwo na epidemie?

ocenił(a) film na 7
mlody969

Są filmy które należy rozumieć metaforycznie i ten właśnie się do nich zalicza. Nie można go ot tak rozbijać na czynniki pierwsze, zarzucać brak naukowych podstaw twórców, bo nie literalnie o epidemie się w nim chodzi. Jeśli chciałeś obejrzeć jakieś katastroficzno- epidemiologiczne filmy to jest ich masa, ale ten film się do nich zdecydowanie nie zalicza.

mati_mac

Ale ten film po prostu jest patetyczną tyradą o miłości.

mlody969

Moim zdaniem oglądając każdy film (na jakimś poziomie, a nie straaaszny gniot, myślę że istnieją takie co 90% uzna za gniot i tak serio jest) trzeba przybrać pewną pozę, "wejść" w ten film, nie oglądasz Horroru w świetle 24 żarówek, jedząc obiad z rodziną bo to farsa, nie oglądasz finałowej sceny z Dobry, Zły i Brzydki krzycząc "strzelaj cholero!, szansa dobra jak każda inna!" tzn OK możesz ale jak dla mnie to bez sensu i strata czasu.
W tym filmie porzucone są schematy logiczne tej choroby; zmysły tracą i odchodzą od zmysłów w dość "losowy" sposób. Nie odebrany jest im wg mnie zmysł dotyku, bo dla mnie ogólnie ten film ma przesłanie że odbiorą nam wszystko ale przetrwamy to z drugą osobą "czując" ją koło siebie i moim zdaniem to dobry firm. Zrobiony w ciekawej formie, z grą aktorską na poziomie itd.
Dla mnie przekaz filmu jest jakby dany, a całą resztę pod ten przekaz możemy podpiąć, a nie że kolejne elementy tworzą przekaz.

Dla mnie ciekawszym tematem do dyskusji jest np. czy to dobre zakończenie jest... hmm.. inaczej czy kończąc ten film w zły sposób dla głównych bohaterów mijają się, nigdy się nie spotkają itd czy nie osiągnęło by się lepszego efektu...

espe2h

"Nie odebrany jest im wg mnie zmysł dotyku, bo dla mnie ogólnie ten film ma przesłanie że odbiorą nam wszystko ale przetrwamy to z drugą osobą "czując" ją koło siebie"

Sęk w tym że i tak nie przetrwamy. Każdy racjonalnie myślący człowiek zda sobie sprawę z tego, że odebranie praktycznie wszystkich zmysłów które towarzyszyły nam od milionów lat i uwarunkowały nasze możliwości fizycznie sprawi iż ludzka wydajność dramatycznie spadnie co w niedługim czasie spowoduje wielki głód, który zabije ludzi i naszą dwójke bohaterów w ciągu kilku tygodni. Więc nawet jakby się minęli to nie ma wielkiego znaczenia bo każdy ich następny dzień będzie poszukiwaniem resztek pożywienia, a nie romantycznym "oh, gdzie on(a) jest".

mlody969

Naprawdę odkrywcze kto by pomyślał że ludzie nie widzący nic, nie słyszący nic, nie czujący smaku mogą chociażby znaleźć jedzenie a co dopiero żyć.
Przetrwanie odnosi się do tego że ostatnie parę dni przeżyją razem, ciesząc się że giną z pragnienia razem. Ciśnie mi się słowo, że w "godny sposób" a nie użalając się nad sobą w samotności, ale nie wydaje mi się, że śmierć z pragnienia może być godna...
i napisałbym jeszcze parę rzeczy ale chyba bym się zaczął strasznie powtarzać :p

espe2h

ciesząc się że giną z pragnienia razem - no i właśnie to jest banalne, głupie, naiwne i patetyczne. ludzie z głodu zabijają swoje dzieci, zjadają się nawzajem, wariują i okaleczają. z pragnienia piją mocz. to chyba nie jest romantyczny obraz parki która zasypia w swoich objęciach i nigdy się nie budzi?

mlody969

Czy wierzę w tą historie? Nie. Czy mi się film podobał? Tak.
Albo "kupujesz" to co przedstawia ten film w całości albo wcale, myślę, że się nie da go rozbijać na części. Narratorka mówi, że był wirus, albo uznajesz że był albo stwierdzasz, że ludzie sobie ubzdurali że nie słyszą, nie czują itd. Narratorka mówi, że skończyło się wszystko dobrze i tak jest w tej historii. Możesz powiedzieć, że jest nierealna ale to ta historia i jak dla mnie nie tylko realizm to kryterium oceny chyba, że to dokument, a to akurat fabuła pełną gębą :]

espe2h

to co film przedstawia nie trzyma się kupy. jest naciągane. chyba nie zrozumiałeś co pisałem, nie twierdzę że ludzie sobie ubzdurali tą chorobę, tylko ich zachowanie w jej obliczu jest wg mnie naciągane. co niby się skończyło dobrze? że ludzie doznali moralnej odnowy i zaczęli się nawzajem kochać i szanować? co za bzdury. to że potem będą się jedli nawzajem to już takie drobne niedopowiedzenie?

mlody969

to był przykład że tak jak musisz przyjąć że pojawiła się choroba która nie ma (albo jest nie do określenia jej) źródła, która bez ładu składu pozbawia ludzi zmysłów, tak musisz przyjąć, że jak główna bohaterka mówi ze spokojem o tym zakończeniu i dla mnie to znak że jest dobre tak musisz przyjąć że jest dobre, tyle :] ja bym na tym zakończył gdybanie o tym filmie, bo nie ma sensu, oni na pewno nie "skończą" dobrze, każdy to wie ale historia tu się kończy. Czy oglądając jakąś nie wiem komedie romantyczną ktoś się zastanawia co będzie po tym jak główni bohaterowie się zejdą/rozstaną (tu mówie o wszystkich filmach od nie wiem... Play it again Sam, po dziennik bridget jones) no NIE! to jest koniec, a to czy oni się roztyją, znienawidzą, umrą młodo czy taplając się w własnych wymiocinach, to etap którym sie nie przejmujesz, dla mnie end of story :]

espe2h

Bohaterka mówi ze spokojem to nie znak że zakończenie jest szczęśliwe, a raczej tego że jak to pisał Wiesław Kot "jest postacią tak papierową że aż szeleści".

Raczej nie oglądam komedii romantycznych bo dla mnie to kiczowate tak jak piosenki o miłości. Poza tym komedie romantyczne są w założeniu po prostu rozrywką, a ten film aspiruje do miana wielce głębokiego z przesłaniem. A skoro ma być głębia i przesłanie to dla mnie nie ma end of story tylko jest miejsce na analizę i interpretację. Bo jak ktoś mi stara się wcisnąć jakiś morał to ja nigdy nie przyjmuję tego na słowo.

Ja po prostu twierdzę że ten film to bzdura. Autorzy próbują nam wmówić że choroba jest swojego rodzaju katharsis która otwiera ludziom oczy "na to co ważne". Po ostatnim napadzie choroby ludzie zaczęli żywić do siebie braterską miłość, porzucili dotychczasowe spory i doraźne interesy i w obliczu nadchodzącego kataklizmu zjednoczyli się we wspólnym losie i nawet jeżeli była to tylko chwilowa euforia to myślę że fakt że pojawiła się jako ostatnia jest nie bez znaczenia.

A tymczasem takie okoliczności to zaostrzenie konkurencji o zasoby i w konsekwencji o przetrwanie, przetrwa najsilniejszy, ten który najsprawniej wymaca coś do jedenia oraz coś do picia, zabierze to słabszemu albo go zje. To nie jest wielka przemiana ludzkości a powrót na drzewo, to jest właśnie wyeksponowanie natury drapieżnika a nie braterstwo ludzi.

ocenił(a) film na 4
mlody969

Bardzo dobrze napisane.

ocenił(a) film na 8
mlody969

Bardzo naiwna i powierzchowna ocena. Rzeczywiście chyba jesteś człowiekiem młodym i o świecie tudzież ludzkiej naturze wiesz bardzo niewiele.

ocenił(a) film na 8
Fidel-F2

Zgadzam się, nieobiektywny punkt widzenia autora tematu. Przede wszystkim racjonalne myślenie nie jest domeną naszego gatunku. Radze wyjść z piwnicy i poznać trochę świat. Nie da się przewidzieć zachowania konkretnego społeczeństwa w obliczu nieznanego zagrożenia, które w taki sposób postępuje (film pokazuje jasno, że ogólnodostępne technologie zawiodły, ludzie nie byli w stanie nawet wykryć przyczyny, wiec co nagle mamy wyciągnąć z rękawa coś nowego ??). Krytyka pod tym względem jest nietrafna.
Poza tym przypominam że to melodramat, a nie film katastroficzny.
PS. Film mógłby równie dobrze metaforyzować pasywność społeczeństwa względem władzy ustawodawczej.

Fidel-F2

Argumentum ad hominem, tzn pozamerytoryczny sposób argumentowania odnoszący się do konkretnego człowieka. Tak swoją droga ten nick mam od dobrych 10 lat, obecnie mam 26

ocenił(a) film na 8
mlody969

Tak sobie tłumacz. Musiałbym wchodzić w polemikę najmniej z każdym akapitem, jeśli nie zdaniem, potem Ty byś odpisał w podobny sposób i dalej bylibyśmy w tym samym punkcie. I może ciągnęli to dalej. Oszczędziłem nam obu czas. Wydaje ci się, że jesteś taki logiczny i wszystko masz poukładane. A to po prostu naiwność, świat tak nie działa. Rzeczywistość to nie gra komputerowa gdzie siłę i zręczność mierzysz w skali 0-10. Film pod względem zachowań społecznych, emocji, uczuć, itd zrobiony świetnie i na tym się skupia a techniczny aspekt czynnika zakłócającego ma trzeciorzędne znaczenie.

Fidel-F2

Nie, nie zaoszczędziłeś żadnego czasu, po prostu zamiast dyskutować merytorycznie posłużyłeś się zabiegiem erystycznym. A jeżeli nie chce ci się wchodzić w polemikę "z każdym akapitem" to po co ją w ogóle podejmujesz? Jeżeli nie chce ci się dyskutować to nie dyskutuj, ale oczywiście musiałeś się zdobyć na przytyk odnośnie domniemanego wieku. Takie zagrywki świadczą nie o atakowanym tylko o atakującym.

ocenił(a) film na 9
mlody969

poprawnie napisane, prosta recenzja i podpisalbym sie pod nia gdyby....wlasnie, gdybym obejrzal ten film w innym czasie, mozliwe przy innej pogodzie, moze bez sluchawek na uszach. Ten film po pierwsze nie ma na celu ukazanie realizmu sytuacji w takiej chwili zagrozenia dla ludzkosci, bo cokolwiek byloby w scenariuszu, zawsze ktos uczepi sie nierealnosci i bledow logiki. Ten film to moim zdaniem poezja dzwieku, obrazu na tle wydumanej, wrecz nierealnej hipotezy apokalipsy czlowieczenstwa. Cala ta sekwencja zanikania zmyslow i z tym zwiazane skrajne zachowania i wydarzenia tworza swietne tlo dla tego co najwazniejsze w filmie - milosc. Wszyscy pisza o katastrofie, o zmyslach, o ludzkosci a tak naprawde ten film jest o milosci dwojki ludzi i jak ta milosc (rowniez platoniczna) moze przetrwac w tak trudnych chwilach. Caly watek milosci, ktory jest glownym watkiem filmu jest niemal niezauwazalny na tle spektakularnych wydarzen, ale ostatnie sceny filmu najlepiej ilustruja sens calosci, bo coz ludziom pozostalo oprocz uczuc, jesli zmysly odeszly.

dabram17

No właśnie, poezja dźwięku i obrazu i miłość dwójki życiowych pokrak, przedstawiona na tle katastrofy. Jak dla mnie obraz kompletnie odrealniony. Cała ta paplanina o miłości i związkach przyprawia mnie o mdłości, jest dla mnie tak przerysowana że czułem się jakbym oglądał wenezuelską telenowelę. Ten ich seks który jest przedstawiony w filmie jest dla mnie tak bajkowy, tak romantyczny... nie wiem czy ktokolwiek uprawia taki nudny seks, ale jezeli tak to ja mu współczuję. A potem wyglądają jak dwa niedorozwoje po relanium, zawieszone w czasie i przestrzeni bezmyślnie gapiące się w jeden punkt.

Generalnie dla mnie koncept miłości która może przetrwać w tak trudnych chwilach to banał. Mamy nieznany czynnyk chorobowy który zgładzi całą ludzkość, to realnie byłby początek biologicznej walki o przetrwanie kosztem innych a nie przyczynek do paplaniny o bliskości i miłości. I właśnie dlatego to dla mnie jest bajka dla romantyków, bo ta dwójka prawdopodobnie tydzień-dwa później zacznie za wszelką cenę zdobywać pożywienie zjadając innych na żywca albo i siebie nawzajem. Bo ten kto tak nie zrobi ten ma mniejsze szanse na przetrwanie, a po upadku zmysłów i całej ludzkiej cywilizacji człowiek wróci do poziomu innych zwierząt (tak, innych zwierząt a nie po prostu zwierząt bo człowiek bezsprzecznie jest także zwierzęciem) którymi kierują biologiczne instynkty.

Do tego jeszcze te pseudogłebokie gadki, przydługie sceny, sztucznie wymuszone chwile zadumy. No po prostu ten film jest dla mnie mierny. I uważam że jest prostacką zagrywką pod publikę która polega na tym że generalnie filmy o przetrwaniu miłości na tle dramatycznych zdarzeń nie są krytykowane i uwazane za głębokie. Tak jak pisałem w innym wątku, tak głebokie jak banalna grafomania autorstwa Coelho

ocenił(a) film na 9
mlody969

no widzisz, spogladasz na ten film z perspektywy realnosci, i jakbym odbieral ten film jako namiastka realnych wydarzen, to pewnie tez bym sie smial z tych bohaterow i pewnie tez bym im wrozlyl na koniec kanibalizm. Ja, w przeciwiestwie do wielu filmow katastroficznych, na ten spojrzalem calkiem inaczej, moze nawet z romantycznego puntku widzenia, dlatego mam pelna satysfakcje z tego obrazu. Pewnie jakbym zaczal szukac logiki to zaczalbym wybrzydzac, ale ten film ma tak malo z realnosci ze moim zdaniem trzeba szukac innego spojrzenia na to co jest na ekranie.

dabram17

realności nie ma, została romantyczna bajka o zakochanych. a ja z bajek wyrosłem jakies 15 lat temu i o to mi chodzi

ocenił(a) film na 9
mlody969

no tak, pewnie tylko mi hormony skoczyly ze ten film tak bardzo mi sie podobal -;)

ocenił(a) film na 8
mlody969

Jak na miałki, trywialny, bezsensowny film - sporo go komentujesz. Zawsze tyle rozprawiasz o rzeczach banalnych?

PS: 26 lat to jeszcze gówniarz :)

ocenił(a) film na 8
mlody969

Ten film taki wlasnie mial byc- przerysowny i odrealniony

ocenił(a) film na 8
mlody969

Czlowieku ale Ty 2012 oceniles na 7 a to dopiero bylo banalne:P . Pozdrawiam

Skowron91

argumentum ad hominem

ocenił(a) film na 8
mlody969

No stary, "2012" jest tak banalnym filmem ze masakra, co mam Ci napisac, film jakich wiele o apokalipsie ,motyw powtarzany setki razy i tylko efektow wiecej

Skowron91

może najpierw wpisz sobie to hasło w googlach i przeczytaj co to znaczy i dlaczego to nie ma najmniejszego znaczenia w tej dyskusji?

ocenił(a) film na 8
mlody969

Bez komentarza. Pozdrawiam

Skowron91

to po co komentujesz?

ocenił(a) film na 9
mlody969

Coś jest na rzeczy. Ci którzy się z Tobą nie zgadzają albo zostają skwitowani "argumentum ad hominem" albo potraktowani jakby nic nie napisali - kolejny raz ktoś Ci tłumaczy że to nie film katastroficzny, nie miał być realny, a Ty wciąż o nierealności. Nie odebrałeś przekazu, to nie wina filmu, a Twoja. Nie przygotowałeś się na seans, chyba nawet plakatu ani tytułu filmu nie sprawdziłeś przed seansem. Polecam na przyszłość sprawdzić na co się idzie/co się kupuje/ co się oglądać będzie, to mniej zawodów będzie :)

seqik

Jak stosują zabiegi erystyczne to po prostu to wytykam. A to że ludzie tutaj często je stosują to wytykam często. Ktoś jako zarzut w tej dyskusji potraktował moją ocenę innego filmu - przeciez to załosne.

Jak dla mnie w takich filmach ta nierealna sytuacja jest jedynie tłem, które ma umożliwić przedstawienie jakichś tam ludzkich zachowań. Nastawiłem się na głębsze kino z jakimś tam morałem. Tylko że zachowanie naszych bohaterów już jest bajką samą w sobie a pewne przekłamania i niedopowiedzenia fabuły sprawiają, że cały ten film nie niesie ze sobą jakiejkolwiek głębszej treści. I dlatego się go czepiam.

ocenił(a) film na 8
mlody969

Boli mnie bardzo, że ludzie wciąż odbierają sztukę tak, jak Ty. Mało co mierzi mnie w równie znaczącym stopniu, co zarzuty 'braku MORAŁU' pod adresem filmu. Morał to może być w baśniach, a instytucjonalnie jest narzucony chyba tylko w bajkach - sam mówiłeś jakiś czas temu w tej dyskusji, że z nich wyrosłeś. Co do Twojej krytyki, jestem w stanie zgodzić się z przeciąganymi na siłę ujęciami, w ogóle praca operatorów/montażystów pozostawia wiele do życzenia i to niewątpliwie najsłabszy aspekt "Ostatniej miłości...". Pod każdym innym względem, uważam ten obraz za fenomenalny. Budzi emocje, rodzi przemyślenia i w ogóle jest filmem, który bardzo mocno się "odczuwa". Również motyw skrajnych emocji, przeżywanych przez bohaterów przed utratą danego zmysłu, bardzo dobrze przemyślany. Gdyby się nad tym zastanowić, myślę, że naprawdę nostalgię, beznadzieję i pustkę "odczuwamy" węchem, desperację, przerażenie, paraliżujący strach, w pewien sposób smakiem, a na pewno już żołądkiem, podobnie jak wściekłość i nienawiść - słuchem; a zachwyt wzrokiem.
Całe szczęście, że nie ma tu MORAŁU, czy jakiegoś tam PRZESŁANIA. To by zabiło całą, misternie szytą, poetykę tego filmu.

ocenił(a) film na 7
mlody969

mlody969:
"Może jakby pani epidemiolog tyle energii włożyła w pracę co w te romantyczne scenki to by się chorobę udało pokonać?

Nad rozwiązaniem problemu pracowali naukowcy z całego świata a nie tylko ona. Skąd przekonanie że to ona miała znaleźć lekarstwo? Bo była głównym bohaterem filmu? Zarzucasz filmowi banał a później krytykujesz, że go nie było? Nikt na początku nie sądził jakie będą skutki tej epidemii. Nic takiego wcześniej się nie stało więc nie było od razu powodów do paniki.

mlody969:
"Sceny seksu tak romantyczne i delikatne że aż przerysowane."

Chyba się za dużo filmów porno naoglądałeś.:)

mlody969:
"Tylko twórcy filmu działają wybiórczo. Wszystkie zmysły ludziom zostały odebrane poza jednym - zmysłem dotyku.
Nie wiem też po co zarządzono kwarantannę gdy ludzie zaczęli tracić słuch. Skoro utratę zmysłów zaczęła wywoływać jakaś choroba, to po tym jak wszyscy stracili już węch i smak było po ptokach. Wszyscy zarażeni, choroba się rozwinie tak czy inaczej. "

Na temat tej epidemii nie było wiadomo nic. Zupełnie nic. Wszystko to były tylko przypuszczenia oparte na obserwacji. Badania laboratoryjne także nic nie wykazały. Być może po utracie wzroku także i zmysł dotyku został ludziom zabrany. Nie wiadomo i nie ma to znaczenia - film się kończy tak jak się kończy. Resztę możesz jako widz dopowiedzieć sobie sam.

mlody969:
"Śmieszy mnie też zachowanie głównej bohaterki po napadzie Michaela. Niby naukowiec, niby bada chorobę, niby zdaje sobie sprawę że ludzie tracą rozum ale nie, oczywiście foch i dąsy bo powiedział co powiedział."

Oczywiście,że ja zabolało bo go kochała i nie chciała od niego słyszeć takich rzeczy. Choroba czy nie choroba to jednak zawsze boli kiedy coś takiego usłyszy się od ukochanej osoby. Być może bała się, że tak podświadomie myśli? Zdarza się, że w złości mówimy różne rzeczy i później ich żałujemy – w każdym z nas odbywa się walka z rożnymi uczuciami i przemyśleniami. Nie zawsze te wypowiadane na głos to są te które naprawdę odczuwamy.

mlody969:
"Sęk w tym że i tak nie przetrwamy. Każdy racjonalnie myślący człowiek zda sobie sprawę z tego, że odebranie praktycznie wszystkich zmysłów które towarzyszyły nam od milionów lat i uwarunkowały nasze możliwości fizycznie sprawi iż ludzka wydajność dramatycznie spadnie co w niedługim czasie spowoduje wielki głód, który zabije ludzi i naszą dwójke bohaterów w ciągu kilku tygodni."

I co z tego? Za pewne tak się to wszystko skończyło. Walka o przetrwanie – silniejszy zabije słabszego. Ujawniają się najgorsze i najgłębiej siedzące w człowieku instynkty. Jednak dla większości ludzie nie wystarczy sama świadomość, że tak może być. Jesteśmy zwierzętami ale zachowujemy się „po ludzka” tak długo jak tylko możemy. Dla normalnego człowieka przekroczenie granic musi zostaw wywołane naprawdę silnym bodźcem taki jak np. głód. Czy jeśli zamknęliby Cię w pomieszczeni z innym człowiekiem i nie mielibyście żadnego jedzenia to byś go w pierwszy dzień zjadł? Pomyśl trochę. Nie o to chodziło w filmie. To była tylko jedna z historii rozgrywających się w tym świecie. Historia zakochanej pary, która do tej pory w „normalnych” warunkach nie miała okazji się zakochać. Złapali się tego i trzymali kurczowo. Jest to na tyle silne uczucie, że nic innego ich nie obchodziło. Miałeś przykłady w filmie ludzi, którzy kradli co się dało i takich, którzy starali się żyć normalnie na tyle ile się dało i jak długo się dało.

Smiehu

"Nad rozwiązaniem problemu pracowali naukowcy z całego świata a nie tylko ona. Skąd przekonanie że to ona miała znaleźć lekarstwo? Bo była głównym bohaterem filmu? Zarzucasz filmowi banał a później krytykujesz, że go nie było? Nikt na początku nie sądził jakie będą skutki tej epidemii. Nic takiego wcześniej się nie stało więc nie było od razu powodów do paniki."

NIe tylko ona, ale także ona. Ale w jej głowie siedzi facet. Idzie sobie kobiecina do pracy, w pracy sobie gada o facecie po czym wraca do faceta tak jakby pracowała w zbiorowym żywieniu. W takich sytuacjach i nie tylko takich z pracy się praktycznie nie wychodzi, niekonieczne w sensie dosłownym, ale pracuje się nad tym non stop czy to w laboratorium czy w domu. A ta się zachowuje jak stoczniowec który odbija kartę i za bramą ma robotę w d...

"Chyba się za dużo filmów porno naoglądałeś.:)"

Wiesz, to co widać w takich filmach to nie tylko fikcja bo jest sporo ludzi u których życie seksualne podobnie wygląda. Ja osobiście będąc na miejscu tego faceta bym chyba usnął z nudów.

"Oczywiście,że ja zabolało bo go kochała i nie chciała od niego słyszeć takich rzeczy. Choroba czy nie choroba to jednak zawsze boli kiedy coś takiego usłyszy się od ukochanej osoby."

No przepraszam bardzo, ale od naukowca, zwłaszcza zajmującego się daną sprawą oczekuję RACJONALNEGO MYŚLENIA a nie emocjonalnych rozterek. Po prostu kobita się zakochała i dostała klasycznego rozwolnienia mózgu które przesłoniło jej zdrowy rozsądek. A zakochanie to nic innego jak fenetyloetyloamina z czego pani naukowiec także powinna sobie zdawać sprawę i potrafiś sobie przemówić do rozsądku.

" Historia zakochanej pary, która do tej pory w „normalnych” warunkach nie miała okazji się zakochać. Złapali się tego i trzymali kurczowo. Jest to na tyle silne uczucie, że nic innego ich nie obchodziło"

I dlatego określam ten film jako banał. Generalnie stan zakochania to tylko działanie amfetaminopodobnej substancji o której pisałem wcześniej i krótko sprowadza się do także wspomnianego wcześniej rozwolnienia mózgu (tzn "tylko ty i nic innego się nie liczy"). Krótko mówiąc, równie dobrze inni mogliby w obliczu nadchodzacej katastrofy jechać codziennie ściechę do nosa i by wyszło mniej więcej na to samo.

ocenił(a) film na 7
mlody969

mlody969:
"NIe tylko ona, ale także ona. Ale w jej głowie siedzi facet. Idzie sobie kobiecina do pracy, w pracy sobie gada o facecie po czym wraca do faceta tak jakby pracowała w zbiorowym żywieniu. W takich sytuacjach i nie tylko takich z pracy się praktycznie nie wychodzi, niekonieczne w sensie dosłownym, ale pracuje się nad tym non stop czy to w laboratorium czy w domu. A ta się zachowuje jak stoczniowec który odbija kartę i za bramą ma robotę w d..."

No tak-takie są objawy zakochania. Cały czas się myśli o tej osobie i cała reszta schodzi na dalszy plan. Najwidoczniej sobie odpuściła, nie zależało jej. Najprawdopodobniej nie spodziewała się, że tak się to wszystko potoczy. Pewnie nikt się nie tego spodziewał bo sytuacja była ekstremalnie mało prawdopodobna.

mlody969:
"No przepraszam bardzo, ale od naukowca, zwłaszcza zajmującego się daną sprawą oczekuję RACJONALNEGO MYŚLENIA a nie emocjonalnych rozterek. Po prostu kobita się zakochała i dostała klasycznego rozwolnienia mózgu które przesłoniło jej zdrowy rozsądek. A zakochanie to nic innego jak fenetyloetyloamina z czego pani naukowiec także powinna sobie zdawać sprawę i potrafiś sobie przemówić do rozsądku."

Naukowiec też człowiek. Sam sobie odpowiedziałeś. Kobiecina się zakochała i straciła głowę. Z tego co piszesz wnioskuje, że nigdy nie byłeś zakochany. Zgadza się, jest to proces biochemiczny zachodzący w mózgu ale to nie oznacza, że można go kontrolować. Tak jak wiele innych tego typu procesów w naszym mózgu.

mlody969:
"I dlatego określam ten film jako banał. Generalnie stan zakochania to tylko działanie amfetaminopodobnej substancji o której pisałem wcześniej i krótko sprowadza się do także wspomnianego wcześniej rozwolnienia mózgu (tzn "tylko ty i nic innego się nie liczy"). Krótko mówiąc, równie dobrze inni mogliby w obliczu nadchodzacej katastrofy jechać codziennie ściechę do nosa i by wyszło mniej więcej na to samo.|

Nie no jakby cały film dzielnie poświęcała się pracy. Jakby z dnia na dzień mozolnie odkrywała tajemnice tej "zarazy". Jakby niczego innego nie robiła a na końcu uratowała świata i na tle flagi narodowej dostała nagrodę od prezydenta to dopiero byłby niebanalny film.:)

mlody969

>Ja osobiście będąc na miejscu tego faceta bym chyba usnął z nudów.

>Uprawiaj seks z Evą Green
>Uśnij z nudów
http://i.imgur.com/iXTa9bo.jpg

Spirit59

Nie wiem do czego zmierzasz, ale udany seks nie zależy jedynie od wyglądu partnera. A Eva Green mnie szczerze mówiąc nie kręci. Zaskoczony? Widzisz, nie każdy lubi blade nimfy. Osobiście preferuję kobiety w stylu Roselyn Sanchez