Wielki potencjał słabe wykonanie. Film ma własciwie jedna wspaniałą scenę, mianowicie,
tą w której główny bohater pierwszy raz zakłada okulary i odkrywa prawdę o swiecie który go
otacza. Poza tym film jest męczący, aktorstwo drętwe, a zachowanie bohaterów i
podejmowane przez nich decyzje nielogiczne ( przykład: główny bohater od raz zaczyna
strzelac i biegac z bronią, choc dokładnie nie wie kto jest jego przeciwnikiem). Ten film ma
ogromny potencjał. Sam pomysł szczególnie w obecnych trudnych czasach sprawdziłby sie
w kinie idealnie, az dziw bierze, ze nikt nie chce zrobić remakeu tego filmu, tyle ze z
porządnym scenariuszem, bardziej rozwiniętą fabułą. Rewelacyjnie według mnie wygladała
charakteryzacja 'rasy panów' i moim jedynym marzeniem jesli powstałby remake byłoby, aby
własnie taki charakteryzowany wygląd tych 'ludzi' pozostawić, zamiast bawic sie w
komputerowe efekty.
Byłaby to raczej ponowna adaptacja, albowiem pierwowzorem "Oni żyją" jest opowiadanie Raya Nelsona "Ósma rano". A film nienajgorszy. Scena o której napisałeś, faktycznie jest najlepszą w filmie. Na drugim miejscu stawiam sześciominutową bójkę i tekst "Załóż te okulary". Warto też zauważyć, iż Carpenter zaprezentował nam genialną femme fatale w wykonaniu Meg Foster, a i muzyka (kompozycja Carpentera rzecz jasna) też jest świetna.
No tak, faktycznie nie sprecyzowałem. To powinna byc adaptacja, a nie przełozenie 1:1 opowiadania i pierwszego filmu. Tak czy owak uwazam ze pomysł jest mocno nie wykorzystany. Pozdrawiam.
Jak dla mnie film kretyński, więc zachowanie postaci adekwatne do klimatu filmu, ale ta bójka jest najlepsza z całego filmu, jest po prostu kwintesencją kretynizmu :)
Przy okazji niezła muzyka i można się przy tym bawić wyłączywszy mózg.
Czy kretyński? Pomyśl sobie , że Oni naprawdę żyją i oprócz że sterują całym twoim życiem to jeszcze (tu przymrużone oczko) obudź się z takim bądź z taką w łóżku po upojnej nocy?
Fakt, pomysł wykorzystywania nas seksualnie przez kosmitów jest szeroko eksploatowany w kinematografii o specyficznej tematyce :)
A tak w ogóle "I came here to chew bubble gum and kick ass... and I'm all out of bubble gum" :)
Ta 6-minutowa bójka właśnie była beznadziejna, czy ten blondas nie mógł wcześniej wpaść na to żeby wcisnąć czarnemu okulary na twarz?
ten blondas to Rowdy Roddy Piper, jeden z najpopularniejszych zapaśników wrestlingu z lat 80 i 90, zresztą chyba nadal do dziś działa coś w tym "sporcie", 6-minutowa bójka była po to by trochę myków z ringu na wielki ekran przemycić. Toż w filmach z Hoganem z tamtych lat było identycznie :-)
Jest też teoria, że ta długa bójka symbolizuje bezsensowną walkę samych ze sobą ludzi z "niższych klas", zamiast się zorganizować. Z jednej strony naciągane, z drugiej strony ma jakiś sens, tym bardziej, że kosmici w filmie to też przecież tylko metafora
Podobna metafora (Marsjanie) byla w polskim firmie z 1981 r. pt. "Wojna swiatow - nastepne stulecie".
Pieprzyć remake. Ten film to dla mnie czysty KULT, uwielbiam go takiego jaki jest. Nic tu nie trzeba zmieniać ani poprawiać. Świętości się nie rusza.
dokładnie, nic lepszego by nie powstało, wiem to napewno.
Film ma kapitalny klimat, z wiekiem tylko zyskuje.
Zakończenie kiepskawe. Jak dla mnie nic szczególnego, ale zazwyczaj filmy tego typu nie są zbyt dobre... A szkoda.
W dzisiejszych czasach lepiej nie... to byłaby tylko rozpierducha najeżona efektami specjalnymi. Dzisiaj reźyserzy to już tylko czekają, żeby użyć jakichś.
Witam i sorki ,że nie w temacie.Szukam filmu z lat bodajże 80'.Jest o cyborgu i w pewnej scenie(pewnie końcowej) trzyma się jakiegoś drążka podczas(podejrzewam)otwarcia włazu i urywa mu dłonie w nadgarstkach...Nurtuje mnie to strasznie od dłuższego czasu a widzę tu koneserów starych filmów Sci-Fi a ja wtedy kajtek byłem:)
Pozdro
jaki remake. ten film to kwintensencja kina lat 80. z reszta kto mialby go zrobic. Nada zagrabyl pewnie jakis lalusiowaty gwiazdor. film jest wlasnie nalepszy jak zaczyna sie rozwalka, Roddy Piper to jden z najwiekszych bad boyow showbiznesu, a cala logike jego dzialanie wyraza jedno zdanie: "I have come here to chew bubblegum and kick ass. And I'm all out of bubblegum." jesli dodac mu jakies dylematy moralne, czy refleksje nad stanem spolecznestwa itp. film stracilby caly klimat.
z jakim porzadnym scenariuszem? scenariusz jest bardzo porzadny, podobnie jak zdjecia. technicznie Carpenterowi praktycznie nic nie mozna zarzucic. co do fabuly to akurat mi taka pasuje, bo taka konwencja dobrze wpasowuje sie w estetyke filmu. lepiej niech nitk tego na sile nie popawia i ie probuje zrobic czegos powaznego.
<<<<<lekkki SPOILER>>>>>>>>Reżyseria jest niestety fatalna. Zachowania bohaterów mega nielogiczne. Może nieuważnie oglądałem film, ale skąd główny bohater miał tyle zapasowych okularów? Po scenie z Foster wypadł przez okno i nie miał okularów, po bijatyce z kolegą nagle kolega tak samo dostaje kolejną parę... Odnośnie bijatyki to najgorsza scena walki jaką widziałem. Okładają się niemiłosiernie, przy czym każdy z nich jest takim twardzielem, że nawet tam krwi dobrze nie widać i wstają z miejsca jakby na nich to wrażenia żadnego nie robiło. W ogóle sam pomysł sceny - nawalać się z kumplem o to, czy włoże cholerne okulary na 15 sekund... Dramat, jakby to dzisiaj wyszło do kin, nie byłoby 7,1 tylko 4,1.
1. Jeśli chodzi o okulary, to po utracie swojej pary wrócił po karton i wyjął kilka nowych ze śmieciary.
2. Oczywiście nie o włożenie okularów tu chodzi. ;p
Chodzi o to, że ludzie nie dadzą sobie wcisnąć prawdy; więcej, będą ją zwalczać, nawet nie próbując jej zgłębić.
Albo o to, że jesteśmy tak przywiązani do status quo w naszym życiu, że nie chcemy niczego zmieniać, choćby i na lepsze ("mnie tyle wystarczy", czyli u Franka: "mam żonę i dzieci", "nie chcę wylecieć z roboty").
Albo o to, żeby nie dyskutować z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pobije doświadczeniem.
Albo o to, że przemoc to najpotężniejsza z retoryk, i że przeciętnego człowieka nie sposób "wyrwać z Matrixa" inaczej, niż siłą.
Albo jeszcze o coś innego.
W każdym razie wyobrażam sobie, że w wizji reżysera w trakcie tej sceny widz powinien się nad takimi rzeczami zastanawiać, a bijatyka to tylko pretekst do rozmyślań. To taka mała groteska. ;)
Zgadzam się całkowicie! Film ma duży potencjał, świetny klimat tylko deska lepiej by zagrała główną rolę niż ten aktor :P masakrycznie grał zarówno on jak i ta babeczka, która będąc porwaną przez mordercę, zamiast okazać trochę strachu, wyglądała bardziej jakby miała ochotę go "ujechać" :P
Do-kła-dnie. Chciałbym aby z tym filmem stało się to samo co z pierwszą częścią Wehikułu Czasu, ale mam nadzieję, że w tym przypadku nie będzie trzeba czekać 42 lat ;) Potencjał ogromny, film kiczowaty. Słabe aktorstwo, nielogiczne zachowanie bohaterów, policji, wiele nieścisłości i niedociągnięć. Brakło wyjaśnienia po co obcym ludzie, kiedy przybyli, jak kontrolują to wszystko, jak dochodzi do rozmnażania międzygatunkowego, jak działały okulary, z czego je wytwarzali i wieeele wieele innych. Kompletnie nie ma motywu rządzenia, a i sam motyw kontroli był słabo rozwinięty. Przemiana bohatera totalnie spłaszczona i skrócona do 5 sekund, scena końcowa to samo. Aż żal mi było patrzeć jak potencjał się marnuje.
Nie chciałbym cię obrazic, ale moim zdaniem w bardzo płytki sposób interpretujesz ten film. Wydaje mi się ze twoje zapytania takie jak, kiedy przybyli obcy nie są wcale istotne. W tym filmie ewidentnie jest pokazane jak działa Kapitalizm w Ameryce, Kosmici są jedynie odzwierciedleniem ludzi którzy istnieją naprawdę, są nimi właściciele prywatnych banków w Ameryce, i różnego rodzaju bardzo wpływowi ludzi którzy mają kontrole nad Amerykańskim rządem. Ci ludzie są także nazywani przez niektórych illuminati i proboja kontrolować cały świat poprzez manipulowanie ludźmi. Film ten moim zdaniem idealnie pokazuje co się aktualnie dzieje na tym świecie i w pewien sposób nakłania do tego aby ludzie zaczęli samodzielnie myśleć i dostrzegać istotne problemy które mają miejsce. Grupa bohaterów z kolei przedstawia zwykłych ludzi próbujących obalić ten chory system.
Tak, tak, rozumiem to wszystko co napisałeś i też tak to odebrałem. Pominąłem pisanie o tym, gdyż to są jedyne rzeczy, które przyczyniły się do dania siódemki. Chciałem jedynie poruszyć problem niewykorzystanego potencjału, który z pewnością jest. Podłoże filmu, przesłanie i ideologia kryjąca się za filmem są bezbłędne i z roku na rok widać coraz bardziej jak rzeczywistość potwierdza co zostało tutaj ukazane. Chodzi mi jedynie o formę, którą można znacznie dopracować i poprawić :)
Okej, ale za tą "jedną (w domyśle jedyną jak mniemam) wspaniałą scenę" ktoś powinien odwiedzić Cię po to żeby rzuć gumę i kopać tyłki... I powinien mieć bardzo mało gumy :p
Trudno się nie zgodzić. Pomysł świetny (chociaż aż tak świeży to znowu nie, bo w końcu Łowcy ciał robili coś podobnego), ale wykonanie woła o pomstę. Obok aktorstwa najgorszy jest ten miszmasz nastrojowy: z jednej strony niby jakaś próba ambitnego przesłania, zaraz potem typowa rozwałka rodem z 80s w komplecie z Arnoldowymi onelinerami. Do tego wszyscy zachowują się jak totalni debile ("lecę oddać tygodniową pensję typowi, którego znam jeden dzień, a o którym potem usłyszałem, że powystrzelał pół dzielnicy" albo "spoko, laska, prowadź, pełne zaufanie chociaż jebłaś mnie butelką przez okno, potem gadałaś, że twoja stacja jest w 100% czysta, a teraz widzę, że to bullshit, do tego zaraz potem tu przyjechałaś i sprawiasz wrażenie, że pracujesz jak co dzień, a poza tym cały czas zachowujesz się jak jedna z nich"), a obcy są tak niewyobrażalnie niekompetentni, że jeśli naprawdę mają oni reprezentować klasę biznesową trzęsącą proletariatem, to nie wiem, jak tępy musi być proletariat, że daje jej sobą trząść (teleportacja na Andromedę to żaden problem, ale ustawić chociaż minimalną ochronę przy JEDYNYM talerzu emitującym hipnotyzujący sygnał to już nikt nie pomyśli). Parę scen jest naprawdę mocnych, ale ogółem potencjał zmarnowany koncertowo. Szkoda.