obejrzałam go wczoraj pierwszy raz od dobrych 10 lat i nadal mi się podoba :)
dlatego śmieszą mnie niektóre komentarze w stylu ,,film jest nudny, słaby itd."
ludzie na co wy liczyliście, na rozlew krwi i wypruwanie wnętrzności? To były lata 70-te a nie XXI wiek. ta muzyka, atmosfera, niektóre sceny (zwłaszcza ta na cmentarzu) - niesamowite. jak ktoś woli oglądać współczesne badziewia to proszę bardzo ale i tak klasyki zostaną niezapomniane
Mnie również się podoba bardzo. Ma naprawdę świetny klimat, muzykę, atmosferę. Trzyma w napięciu do ostatnich chwil. Szczególnie ciekawe jest jak Robert próbuje się dowiedzieć kim tak naprawdę jest Damien - popieram super scena na cmentarzu i też w klasztorze z tym poparzonym księdzem
Pokolenia wychowywane na "kinie" efektów specjalnych (które zastępują scenariusz) na to właśnie liczą - na więcej jatki i komputerowych sztuczek.
Dla mnie to rodzaj filmu/horroru, który bardzo lubię. Wzrastający niepokój, budowane napięcie, muzyka w tym filmie jest fantastyczna. Zdarza się, że chciałabym obejrzeć tego rodzaju film, ale trudno taki znaleźć. Może ktoś coś zarekomenduje? Nie lubię horrorów typu: dużo krwi i wnętrzności, straszenie czymś nagłym, stwory typu: zombie, wampiry, fabuła znacznie przekraczająca granice absurdu - wręcz komiczna...
Każdych. Mam słabość do starych filmów (może dlatego, że nie miały tego, czego dziś jest dużo), ale generalnie nie ma to znaczenia.
Proszę sobie wyobrazić, że po wielu latach nadal (ostatnio oglądałam ok. 6-7 lat temu) najstraszniejszą sceną wywołującą u mnie potężny dreszcz grozy jest scena z "Nosferatu" z 79 roku, gdy Nosferatu wchodzi do pokoju Jonathana, obaj patrzą na siebie, a Nosferatu po prostu stoi przed nim lekko przygarbiony z wyciągniętymi rękami. Ten trwający kilka sekund bezruch jest dla mnie przerażający.
Z jeszcze starszych filmów wciąż broni się też Hitchcock, niby czuć to już starością, ale mimo wszystko wiele scen mistrzowskich, no i klimat - dziś na taki nie ma szans.
Z późniejszych lubiłem też "Autostopowicza" z Hauerem - też dobrze oddana atmosfera zagrożenia na bezludziu i też świetny soundtrack, kilka kapitalnie zmontowanych scen (np. ucieczka z podpalanej przez prześladowcę stacji benzynowej, albo pobudka głównego bohatera w przydrożnym areszcie). Nawet jeśli w drugiej połowie filmu jest trochę typowo amerykańskiego efekciarstwa, to i tak film wygrywa z dzisiejszymi podróbami.
Też lubię filmy Hitchcocka i - jak piszesz - wiele scen jest takich, których się nie zapomina. Co jakiś czas przypominam sobie któryś z jego filmów. Ta "starość" w nich właściwie mi nie przeszkadza, czasem uśmiechnę się pod nosem - ale to są drobiazgi, które na ogólny mój odbiór filmu nie mają wpływu. No i faktycznie jakoś tak jest, że dziś ciężko znaleźć film, który miałby w sobie wszystkie wymieniane atuty... Chyba, że po prostu lepiej już się nie da ;) Pozdrawiam.
w latach 70. było sporo brutalnych filmów z krwią i flakami np. Teksańska masakra piłą mechaniczną czy Wzgórza mają oczy.