Trochę już napisałem wcześniej:
http://www.filmweb.pl/film/Ojciec+chrzestny+II-1974-1090/discussion/Za+co+kocham y+%22Ojca+chrzestnego%22+i+%22Ojca+chrzestnego+II%22,1921945
Mario Puzo nie był mistrzem słowa, a sama książka jest niedopracowana. Jednak w duecie z F.F. Coppolą stworzyli dzieło, które powinno być przerabiane w szkołach, a to ze względu na multum poruszanych problemów i interpretacji z zachowaniem bardzo wysokiego poziomu technicznego. Mam na myśli części I i II, które wydaje się, że wyczerpują temat. "Trójka" pasożytuje na kilku postaciach, scenach z poprzednich części, czerpie z telenowel. Filmy troszkę tracą przez wycięcie paru scen (Vito z Michaelem przed "przemianą", Genco na łożu śmierci, zemsta na Fabrizio, zdobywanie broni i handel sukniami, cd. zemsty Vito itd.).
Zastanawia mnie krytyka Michaela po zabiciu Freda w II części. Oczywiście, kiedy to "wykańczał negocjacje" w słynnej już scenie chrztu w "jedynce" połowa widzów piała z zachwytu. Przeciwieństwo stanowi Vito. Ojciec był bowiem kryształowy... Litości... Michael nie dbał o rodzinę. Ta, szczególnie po nieudanym zamachu na niego, kiedy to wyjechał ratować sytuację. A może oba filmy są jednak troszkę głębsze a postaci najzwyczajniej szare? Problemy władzy, dziedzictwa, odpowiedzialności, honoru, prawa do zemsty...
Tez bym tak chciał, ale to niestety niemożliwe :) Jeszcze raz zgadywać w czasie oglądania kto tak naprawdę zorganizował zamach ach.... Przypatrywać się przemianie Michaela i ta scena z zamknięciem drzwi przed nosem Kay...
Nurtuje mnie jeszcze jedna kwestia: Czy Michael myślał, że Frank został zabity czy może nie miał pojęcia, co się z nim stało? I z czego to wynikało?
Moja wersja jest taka, że po szopce przerażony Frank (Cicci oberwał mocniej, w sumie nie ma się co dziwić ich decyzji) zapadł się pod ziemię, skontaktował z odpowiednimi organami. Hagen jednak później wspomni o tym, że znaleźli go ludzie Corleone (o czym jednak nie wiedział - zaniedbanie obowiązków? Wiadomość nie doszła do Michaela będącego na Kubie?). Michael pytał prowokująco Rotha, kto zlecił zabójstwo Franka, samemu chyba nie będąc pewnym, co się z nim stało. Roth świadomy faktów kontynuuje więc - leci z genialnym tekstem o Moe Greene. Frank po zniknięciu został chyba wykreśleny z listy "podejrzanych" u Michaela. Tylko skąd Corleone wiedział, że zamach miał miejsce/Frank (podobno) nie żyje?
Frank po zamachu został bardzo szybko odseparowany przez FBI i chyba nawet ludzie Rotha oraz bracia Rosato dokładnie nie wiedzieli co się z nim stało. Być może policja i FBI wypuściła fałszywą informację do gazet (w końcu to była niezła strzelanina, coś musiano powiedzieć) o jego śmierci. Stąd początkowe przekonanie o wyeliminowaniu Franka i późniejsze zdziwienie na wieść, że jednak żyje. Ludzie Corleone w policji mogli dotrzeć do informacji o Pentangelim dopiero po rozpoczęciu procesu. FBI musiała doskonale go kryć, a ludzi w biurze śledczym Corleone raczej nie mieli.
Tylko, że Tom wyraźnie mówi do Michaela coś w stylu: "Znaleźli go nasi ludzie. Krzyczał, że go zdradziłeś." Jacy ludzie? Z policji? I dlaczego Hagen o tym nie wiedział/ nie powiedział Michaelowi? Roth musiał wiedzieć, taki miał plan.
Jakby Franka znaleźli ludzie Corleone to by nie dopuścili do jego zeznań i przechwycenia go przez FBI chyba. Hagen by nie zatajał takich informacji bo po co? Wygląda to na drobny błąd scenariusza. Zakładając, że Roth zaplanował to tak jak piszesz to ten policjant musiał być jego człowiekiem - to byłoby arcygenialny i arcyprzewidujący ruch.
Chwilkę, chyba źle zinterpretowałeś to, co napisałem a ja sam się gubić zaraz zacznę. ;)
Policjant był człowiekiem Rotha, a zamach na Franka był szopką. - O jakim teraz ruchu piszesz?
Chodziło o tą całą akcję z ugodą między Frankiem, a braćmi Rosato. Zawsze myślałem, że przypadkowo wynikła cała ta sytuacja i policjant po prostu tam przechodził. Rothowi chodziło tylko o wyeliminowanie Pentangellego by wzmocnić pozycję Rosato w NY, ale teraz to ma większy sens. Ależ Roth musiał być przenikliwym graczem. Do tego poświęcił dużo swoich ludzi tylko po to by zniszczyć Michaela. Pisaliśmy chyba o tym już na początku naszej dyskusji na pierwszej stronie.
Roth skorzystał z konfliktu najpierw prowokując Michaela w NY (śmierć Clemenzy z rąk braci Rosato i jednocześnie robienie interesu z Corleone) a później wykorzystując tamto spotkanie ugodowe.
Ludzie Rosato zamiast udusić Franka sznurem, ciągną go przez kilka metrów, policjant wyrasta spod ziemi, a bodajże sam Rosato tylko udaje mierzenie do policjanta, po czym ludzie Rosato "uciekają" z knajpy. Barman uwierzył. Frankie po takich przeżyciach też.
Ze scenariusza:
"Roth engineered it, Michael. He made Pentangeli think you hit him. Deliberately letting him get off alive. Then the New York detectives turned Frankie over to the FBI. My informants say he was half dead and scared stiff -- talking out loud that you had turned on him and tried to kill him."
Masz rację o wypuszczeniu fałszywej informacji o śmierci Franka do gazet - miał zostać przecież świadkiem koronnym. Hagen jedynie później to sprawdził ze źródeł.
Ktoś, czyli Tom Hagen. Czemu nie powiedział Michaelowi od razu po powrocie z Kuby? Może nie wiedział? Musiał wiedzieć. Przejął we władanie całą potęgę mafijnej rodziny po odlocie Michele. Nie chciał go dodatkowo martwić? Michael dowiedział się właśnie o poronieniu. Tom powinien zachować się bardziej profesjonalnie... Myślę jednak, że to wpadka scenariuszowa. Chyba pierwsza jaką wykryliśmy. Albo sam Hagen dostał tę informację dopiero po rozpoczęciu procesu.
Wydaje mi się, że Hagen nie wiedział, przyjął za wiarygodne to, co było podane oficjalnie. Nie doszukiwał się niewiadomo czego - Roth mógł zabić Franka ze względu na tereny w NY, dodatkowo jeżeli "wkręciłby" Michaelowi swoją niewinność, to martwy Frank nie mógłby zaprzeczyć - tak może myśleli Corleone. A informatorem Hagena mógł być jakiś niedoświadczony, nisko siedzący w strukturach, który myślał, że Michael pozbywa się wrogów i uznał to za nieistotne - informować szefa o jego własnych poczynaniach.
Zapraszam do zapoznania się z recenzją mojego autorstwa:
http://www.filmweb.pl/user/Nero_/reviews/%22Mieliśmy+Imperium+Rzymskie.+Rodzina+ Corleone+była+jak+Imperium+Rzymskie...%22-14454
Na youtube znajduje się pełny album (muzyki) z Part II. Proszę o wstawienie linka, bo ja ze swojego sprzętu obecnie nie mogę. ;)
http://www.youtube.com/watch?v=sVk2UCEdJoQ - o to chyba chodziło.
Proszę bardzo.
Mam 3 bardzo, ale to bardzo ważne pytania:
1. Kiedy Part II osiągnie I miejsce w rankingu?
2. Dlaczego moja recenzja jeszcze nie jest na głównej i ma tylko 60% przy 5 głosach? ;)
3. Teraz poważniej: omówiliśmy chyba już większość kwestii, ale jeszcze nikt nie wspomniał o głównym znaku, symbolu Godfathera: dłoni trzymającej marionetkę (?), a raczej 2 jakby listwy (?) połączone na krzyż, kilkoma sznurkami. - symbol władzy, wpływu Godfathera na innych ludzi i jednocześnie znowu zahaczanie o religię...
1.Kiedy ludzie trochę bardziej zmądrzeją (czytaj nigdy).
2.To co UP
Bo nawet na rottenie OC II nie ma 100%...
3.,,symbol władzy, wpływu Godfathera na innych ludzi" -jak najbardziej. O religię? Rozwiń prosze.
No w pierwszym momencie zauważyłem dłoń trzymającą krzyż, a później dopiero te sznurki. W ogóle Godfather jakoś dziwnie odnosi się do religii - tak, jakby Corleone zawłaszczyli sobie miejsce Boga na ziemi lub sam Bóg czekał na Dzień Sądu. Procesja jest jakby na cześć Vito, a morderstwo Fredo jest dokonane, gdy ten się modli. To samo ze "spowiedzią" Connie, Michaelem czekającym na wykonanie wyroków itd..
Nie, nie w tym rzecz. Przypomnij scenę z 1 części, gdy Michael podczas chrztu przyrzeka wyrzec się zła i diabła, w tym samym momencie wykonuje wyroki śmierci. A następnie, po tych przyrzeczeniach, wykonuje jeszcze jeden wyrok na szwagrze. To jest klucz. Michael całkowicie zbezcześcił wartości religijno-moralne, stając się raczej diabłem, który przybiera owczą skórę (tzn. kłamie). Scena zabicia Freda podczas modlitwy to przypieczętowuje: zabicie brata podczas modlitwy, w dodatku któremu rzekomo wybaczył "zdradę" przy całej rodzinie, wskazuje na całkowite wyzucie z zasad moralnych i na przekształcenie w czystego Diabła - teraz już nie ma odwrotu.
Jeśli chodzi o Vita, to sytuacja jest niemal odwrotna: on bardziej przypomina Boga w swoich działaniach i swojej postawie (czego symbolem była ta procesja podczas zabicia tego tam).
Bóg Ojciec i Syn Diabeł. Dlaczego Michael stał się Diabłem, a nie Bogiem? Zrozumienie tego nie jest takie trudne, jest wręcz logiczne. Michael wiedział, że śmierć ojca przyspieszyły najpierw zamach ludzi, których nie znał i którym odmówił współpracy, 2. śmierć Sonny'ego zamordowanego przez jakąś Rodzinę.
Te zdarzenia wywołały pierwszy uraz w MIchaelu, spowodowały nieograniczone pragnienie zemsty, a mógł tego dokonać tylko stając się donem. Ale te wyroki śmierci miały też racjonalną stronę, bo odtąd już nikt nie zaatakuje Corleonów, a każdy kto się nowy pojawi, będzie się bał, wiedząc jaka sieczka może go czekać. Efektem ubocznym tych strategicznych planów było pragnienie zemsty za Sonnego, a więc zabicie szwagra. To był początek. Kiedy w drugiej części ktoś ośmielił się ostrzelać dom Corleonów, Michael znów zaczął knuć zemstę. Ale musiał upewnić się kto jest zdrajcą. Kiedy dowiedział się przypadkowo, że Fredo był pośrednikiem, załamał się. To był kolejny punkt zwrotny w jego panowaniu. Fredo "złamał mu serce" - ta scena jest bardzo ważna. Nieważne, że był naiwny i głupi, ważne, co się stało z Michaelem. Dodatkowo miał problemy z żoną i FBI. Wszystko to razem wywołało ekstremalnie okrutny czyn, tj. zabicie Freda. Było to wyładowanie swoich napięć. Widać to w końcowej scenie, gdy Michael wraca do przeszłości, gdy rodzina była cała, spójna.
Ta ostatnia scena też dobitnie pokazuje, że MIchael nie ma złej natury, nie był zawsze diabłem, on jedynie stał się taki pod wpływem tragicznych wydarzeń.
Mądrze prawisz i wnosisz dyskusję na wyższy poziom.
Jeżeli jednak Vito przypomina/jest Bogiem, to znaczy że ten właściwy nie ingeruje/nie ma go. Analogicznie z Michaelem/Diabłem. Zauważyłem ponadto, że o ile morderstwo Fanucciego można odbierać jako wymierzenie sprawiedliwości w imieniu lokalnej społeczności (+ korzyści dla Vito) to zemsta na don Ciccio ma czysto osobisty wymiar - z Michaelem jako ucieleśnieniem Zła się zgodzę (ale tylko z powodu bratobójstwa), ale Vito jako ucieleśnienie Dobra już chyba niekoniecznie (raczej geniusz Dobra i Zła, czemu syn nie podołał i tylko z powodu Fredo). - Jak tak to odbieram, zakończmy może na Twojej i mojej interpretacji, z ew. uwagami.
Należy wg mnie zastanowić się nad granicą, którą Michael przekroczył. Ale w którym dokładnie momencie? Z jednej strony mamy wartości moralne (bo z nich wywodzą się wg mnie religie, a nie na odwrót), a z drugiej był stawiany w sytuacjach wyboru pomiędzy życiem najbliższej rodziny (choćby zamach w domu) a życiem tamtych skur***. ;)
Do czego zmierzam: Pytaniem, które stawiam sobie ciągle jest pytanie o to, czy w tak skrajnych, nietypowych sytuacjach (które są jednak częstsze, gdy ktoś sprawuje określoną władzę) mamy w ogóle prawo traktować pewne czyny jako niewłaściwe, złamanie granicy moralnej? Weźmy teraz jeszcze pod uwagę wolną wolę człowieka i wartość życia osób, które cierpią z powodu osób pokroju Rotha (cały czas będę wracał do tego, że strzelali wgłąb sypialni i Kay spokojnie mogła oberwać - śmierć Michaela - tak, gdyż takie reguły gry akceptował, Kay - nie). Jestem skłonny twierdzić, że tragiczny bohater Michael stawiany w sytuacjach bez wyjścia (moralnego) przynajmniej do pewnego momentu postępował właściwie. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak "wina niezawiniona", a to by powodowały te sytuacje.
Oczywiście nie miałem na myśli Boga jako uosobienie dobra. Chodziło raczej o symbol siły i honoru jednocześnie. Czyny Vita były przesiąknięte egoizmem, pragnieniem zemsty, czyli typowo ludzkimi przymiotami. Bo to był człowiek, a nie istota duchowa i o tym trzeba pamiętać. Gdy mówię o jego boskości, chodzi mi o pokaz siły (twardość i chytrość), ale wartością fundamentalną jest honor. To znaczy, Vito nie zabijał swoich wrogów, chyba że oni mu nadepnęli na pięty. I to raczej mocno nadepnęli. Nie wiem czy czytałeś książkę, ale nawet autor pisał w niej, że Vito był zawsze niebezpieczny, brutalny, ale kierował się godnością, a nawet szacunkiem do ludzi w swoich interesach. Przez te przymioty ludzie się go bali, ale też podziwiali.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda gdy spojrzymy na czyny Michaela. On już zatracił wszelkie wartości moralne. Honor i godność to wartości moralne. On je utracił. Jego celem było budowanie imperium poprzez wyniszczanie każdego, kto nawet w minimalnym stopniu mu przeszkodzi. Zaatakował wszystkie głowy Rodzin zaraz po śmierci Vita, który po pierwsze byłby temu przeciwny,a po drugie sam przyrzekł, że nie będzie szukał zemsty za Sonny'ego, jeśli Rodziny zawrą pokój. Michael wykorzystał pokój w swoich niecnych celach. Rzecz jasna nikt się nie spodziewał, że będzie zdolny do takiej rzeźni, bo okazał się niebezpieczniejszy od ojca.
Tak więc, nie chodzi o granicę pomiędzy dobrem a złem, ale granicę pomiędzy dążeniem do celu zgodnie z zasadami moralnymi a dążeniem do celu po trupach (także w przenośni po trupach, bo bez przenośni to oczywiste).
I tu dochodzimy do Twojego pytania o granicę moralności i "właściwe" zachowanie.
1. Jeśli za kryterium właściwego zachowania uznam realizację indywidualnego celu, to niewiele będzie to miało wspólnego z moralnością. Natomiast będzie miało wiele wspólnego z sumieniem. Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że dopóki ktoś nie przekroczy w swoich czynach granicy swojego sumienia, dopóty jego zachowanie jest właściwe. Zaryzykuję tezę, że Vito zawsze działał zgodnie z własnym sumieniem (niezależnie od zasad moralnych). Natomiast Michael wydaje się mieć więcej wątpliwości. Sumienie pojawia się w tych chwilach zwątpienia: rozmowa z matką lub końcowa scena reminiscencji. Na marginesie zwrócę, że to sumienie zaczęło znikać pod wpływem zdarzeń, o których pisałem w poprzednim komentarzu. Na początku Michael szanuje Toma, czuje się nieswojo wtajemniczać go we wszystkie brudne interesy, jakie prowadzi. Na końcu natomiast patrzy na niego z góry, nie wahając się zasygnalizować, że jak mu się nie podoba plan, to może się wynieść. Jeżeli jednak to sumienie faktycznie zaczęło zanikać, to trudno obwiniać Michaela za niewłaściwe zachowanie. Powiedziałbym, że ponieważ Michael stawał się diabłem, to jego mierne sumienie pozwala potraktować jego zbrodnie w granicach właściwego zachowania.
2. Ale jeśli za kryterium właściwego zachowania uznam realizację wspólnego, społecznego celu, to zapewne będzie to miało wiele wspólnego z moralnością.
Fakt iż w zbiorowości społecznej coś nazywamy zachowaniem niewłaściwym wynika tylko i wyłącznie ze statystycznego charakteru pewnych zasad społecznych, tzn. czy coś jest uważane powszechnie za społecznie akceptowalne i stąd dopiero -> moralnie i etycznie akceptowalne. Ale ze względu na statystyczność moralności, istnieją najróżniejsze odchylenia od średniej. Dlatego najróżniejsze zachowania nazywane są złymi i niewłaściwymi, bo nie znajdują się blisko średniej. (Takie przymioty jak godność, honor to wartości moralne akceptowalne społecznie.)
Budowanie imperium przez Vita jest bardziej akceptowalne społecznie ze względu na podłoże fundamentów moralności. Budowanie imperium przez Michaela wychodzi poza wszelkie normy. Niemniej, z punktu widzenia sumienia, Vito lekko wygrywa.
http://godfather.wikia.com/wiki/Corleone_crime_family?file=Michael_Corleone_Fami ly.jpg
Struktura Rodziny za czasów Michaela.Była ona pokazywana w scenie,kiedy przesłuchiwali Michaela.Jak na tak dużą organizacje,nie jest ich dużo.Zapewne pokazali tylko tych najważniejszych.
Na szacunku do ludzi (więc zarazem ich życia, uczuć) można bardzo wiele zbudować. Na tym opierał się Vito. Czytałem książkę, momentami pewne różnice (przyrównując film), ale obraz Vito jest podobny.
Dążenie do celu zgodnie z wartościami moralnymi lub po trupach można określać jako dobro/zło. Odniosę się teraz do 1. i 2., zostawiając może scenę chrztu na koniec. Sumienie właśnie nie zawsze pozostaje wystarczające, gdyż pod wpływem wydarzeń i naszych czynów ewoluuje. Zasady, które ustala społeczeństwo są wynikiem dbałości o grupę, bez nich zamiast się rozwijać - dąży do samodestrukcji.
Vito na pewno nie wiedział o planach zabicia Carlo, co pokazuje dobitnie jedna scena, ale już reszta jest dyskusyjna.
1. Clemenza i Tessio proszą Vito o pomoc, gdyż ich tereny są przejmowane, a oni tracą ludzi. To ogromny problem. Na to Vito odpowiada, żeby byli przyjaciółmi Michaela (który znowu: "Prowadzone są negocjacje, które rozwiążą wasze problemy."). I teraz z punktu widzenia spokojnego Vito: jakie to magiczne zagrania mogłyby rozwiązać taki problem?
2. Podczas spotkania bossów mafijnych, "na rękach" (drugi plan) Vito, gdy je wyciąga do Tattagli, widzimy pomarańcze. Przypadek? Ja mowę na spotkaniu o Michaelu i (nie)złamaniu pokoju później już później zawsze odbierałem jednoznacznie.
Kolejna sprawa: Czy Michael miał prawo (moralne?) pomścić żonę i brata poprzez zabicie Barziniego i Tattagli? Dlaczego tego drugiego załatwiono razem z tą kobietą (głupota Rocco?)? Jaką rolę odgrywali wcześniej Cuneo i Stracci? Co przeważyło w decyzji o zabiciu Moe: biznes czy obraza?
Dobrze, tylko zauważ jedną rzecz. Jeśli Barzini zaatakował jako pierwszy, to on złamał umowę pokoju, nie Vito. Vito to przewidywał i był przygotowany, by Barziniego wyeliminować. Jednak ten atak to byłby akt obrony i ewentualnie przejęcia terenów Barziniego. Ale MIchael załatwił wszystkich, także Bogu ducha winnego Moe Grine'a, tylko dlatego, że mu się przeciwstawił. Pytanie o zabicie kobiety jest zbędne, bo jak mówiłem Michael załatwiał wszystkich, którzy w minimalnym stopniu mogli mu przeszkodzić i oczywiście, że nie miał moralnego prawa tak czynić, tylko co z tego. Właściwie, to Michael był gotów zabić nie tylko te osoby, co mogły mu przeszkodzić, ale nawet te, które należały do osób, które mogły mu przeszkodzić. Wystarczy sobie przypomnieć prostytutki, z którymi senator zabawiał się w 2 części Ojca.
Pomarańcze - fani znajdują takie drobiazgi, ale czytałem, że to był czysty przypadek, że znów się pojawiły na spotkaniu.
Przejmowanie terenów przez Barziniego nie oznaczało jeszcze wojny. Michael mówił: "Nie dam mu pretekstu.", gdy caporegime chcieli werbować ludzi. Oficjalnie Barzini więc pokoju nie złamał. Vito na spotkaniu chciał dwóch rzeczy: pokoju i powrotu Michaela. Ja nadal będę twierdził, że Vito przewidywał bądź nawet pomagał później w zorganizowaniu przyszłych zamachów, gdyż taki ruch (po śmierci Vito) w oczach podwładnych robił z Michaela prawdziwego dona. Vito traci syna i tylko pozornie rezygnuje z zemsty. Zabicie Greene'a i Carlo Michael dodał "od siebie" - w scenie, gdy Vito całuje Carla w czoło bodajże i gratuluje mu awansu, Michael spojrzy na to bardzo wymownie.
Wątpię. Jedynie z czym się mogę zgodzić, to z tym, że Vito chciał śmierci Barzininiego za Sonny'ego. Widać to w scenie rozmowy Vita z Hagenem po spotkaniu mafiosów. Potem także Vito przewiduje w rozmowie z MIchaelem, że Barzini pierwszy zaatakuje. Co więcej, Vito nawet przewidział, że będzie to właśnie Tessio (choć oczywiście pewności nie miał) - spórz jak Vito żegna Clemenzę a jak Tessio po spotkaniu ich z Michaelem. Clemenza był uczciwy i bardziej mu ufał. W Carlu zobaczył też dobrego chłopaka, bo ten się zmienił. Wprawdzie w filmie tego nie pokazali, choć mogli, ale w książce było wyraźnie napisane, że Carlo się poprawił, przestał pić i bić żonę. Vito to docenił i wybaczył mu grzechy z przeszłości. Michael na to nie patrzył, nieważne kto jaki był teraz, ważne co w ogóle kiedyś zrobił.
Zabicie Barziniego dałoby wystarczający szacunek dla nowego dona. Jednak nie ma żadnego dowodu ani argumentu, że Vito chciał śmierci Tataglia, Cuneo, Stracci. Poza tym film "podrasował" Michaela w stosunku do książki, bo w wersji papierowej Michael wcale nie zabił Cuneo i Straccich, nie pamiętam już, ale zabił chyba tylko dodatkowo Tattaglię, Greena i Carla.
Z tym, że na spotkaniu bossów jest wyraźnie zaznaczone, że w narkotyki wchodzą wszyscy, a Vito musi "dać zaczerpnąć wody ze źródła" (pomoc prawna). Dodatkowo podczas pogrzebu Vito, Stracci całuje w rękę dona Barzini. Wcześniej Tattaglia wziął natomiast odpowiedzialność na siebie. Wcześniej Corleone prowadzili wojnę z 4 Rodzinami z Nowego Jorku. Zanim została rozpętana, Stracci i Cuneo dawali milczące przyzwolenie dla poczynań Solozzo - zamachów na Vito. Dlaczego więc Vito miałby się mścić tylko na Barzinim?
Bo bezpośrednio nie brali w tym udziału. A o moralności Vito już rozmawialiśmy.
No ale w wojnie przeciwko Corleonr udział chyba brali? I to z ich punktu widzenia nie była wojna obronna.
Dziś zrobiłem czystkę, pozbyłem się wszystkich znajomych, którzy korelują z moimi ocenami poniżej 60%. Dla zasady usuwam tych, którzy oceniają "Helikopter w ogniu" na dobry, Skazani na Shawshank na arcydzieło itp.
Tak sobie teraz myślę, że Michael pozostał w duchu idealistą: zabił brata dla idei. Może dlatego właśnie przypomniał mu się akurat konflikt z przeszłości, gdy rozmawiał z Sonnym o wcieleniu do wojska. Obronę za ojczyznę zastąpił ideą obrony swojego mocarstwa.
Dla mnie twój ruch z usuwaniem tych kontaktów jest jak najbardziej normalny, z kilku powodów. Odpuszczę sobie jednak wyobrażanie reakcji tych ludzi, bo ich świat to nie mój świat... Kreujmy własną rzeczywistość.
Nie myślałem o tym w ten sposób: dla idei, zasad. Mówił do Hagena coś w stylu: "Nie wszystkich. Tylko moich wrogów."
Ktoś wcześniej wspominał o świetnej scenie, gdy Vito idzie przez ulicę i można zauważyć złodzieja kradnącego jabłko bodajże.
Więcej jest jednak takich ciekawych zabiegów. Np. na początku filmu, gdy matka Vito idzie z nim do dona Ciccio prosić o łaskę, mamy stosunkowo długie ujęcie na drogę do domu don Ciccio. Jest ona specyficzna, kojarzę jednak teraz tylko kwiatki, jakieś rośliny po bokach. ;)
Później, gdy Vito wraz z donem Tomassino i z kimś jeszcze przyjeżdża samochodem po zemstę, kamera znowu obejmuje tę drogę, tak żeby widz miał skojarzenie z początkiem filmu, don Ciccio i zaświeciła mu się lampka - Vito zaraz zabije starca (którego jeszcze nawet nie widzimy).
Istnieje sporo ciekawych zabiegów, prośba do was o dopisanie swoich spostrzeżeń. Potwierdzają one tylko fakt, że produkcja była przemyślana. Np.: Michaelowi zależało na potomkach płci męskiej, żeby mieć następców. Pyta Kay w ciąży, czy dziecko zachowuje się jak chłopiec. Po "poronieniu" pyta Hagena... czy to był chłopiec, a wszystko po to, że Kay ostatecznie wypaliła ostatecznie coś w stylu: "To był syn, Michael! Syn!"
Sceny z zamknięciem drzwi w I i II części. W jedynce to Neri zatrzaskuje drzwi przed nosem Kay, zamyka jej drogę do prywatności i "pracy" Michaela. W dwójce natomiast to już sam Michael zamyka jej drogę do wspólnego życia i szczęścia.
Witam. Mam pytanie odnośnie filmu. Pierwszą częśc uważam za arcydzieło, ale nie moge do końca zrozumiec fenomenu drugiej częsci. Uważam, że jest perefkcyjnie zagrany, Pacino - rola życia i oczywiście niezawodny De Niro. Jednak w moim odczuciu, historia z pierwszej części była bardziej wciągająca i spójna niż ta z drugiej. I stąd moje pytania:
1. Dlaczego Roth chciał pogrążyc Michaela, m.in.: przez upozorowanie próby zabójstwa Franka? Michael był przecież ważny dla niego, w końcu dofinansowywał ich przedsięwzięcie.
2. Dlaczego Frank popełnił samobójstwo? Wiem, ze chodziło o honorową śmierc, ale koniec końcow nie zdradził on MIchaela. Czy naprawdę musiał umrzec tak jak Fredo, który zdecydowanie przyczynił się do próby zabójstwa Michaela?
3. O co tak właściwie chodziło w ich przedsięwzięciu na Kubie? Moim zdaniem ten wątek nie jest dostatecznie rozwinięty co czyni go częściowo zbytecznym.
4. Kogo zabił człowiek Michaela na Kubie? Johnyego? Bo rozumiem że nie zdążyl zabic Rotha gdyż przeszkodzili mu sanitariusze. I kto później jego zabił? Ci żołnierze byli tam przypadkiem czy mieli tam byc?
Po Twoim profilu wnioskuje że jestes ogromnym fanem tego filmu, przez co darzę Cię ogromnym szacunkiem, bo spotkałem się z opiniami że ten film jest porażką, z czym się nie zgadzam. Nie moge jedynie DO KONCA zrozumiec fenomenu tego filmu, gdyż moim zdaniem jest gorszy od pierwszej części, ale tak czy siak jest jednym z najlepszych filmów w historii. Mam nadzieję że pomożesz mi w rozwianiu niejasności. Pozdrawiam.
Większość twoich wątpliwości została rozjaśniona już wcześniej w tym wątku. Wystarczyło uważniej prześledzić te bite cztery strony tekstu :) Dwójkę cenię wyżej, ponieważ jest o wiele bardziej skomplikowana i mroczna.
Teraz odpowiedzi na twoje pytania:
"Ten ochroniarz nazywał się bodajże Busetta. Roth jak najbardziej przewidział, że Michael będzie chciał go zabić. Ich rozmowy to już był najwyższy poziom, klasa. Pamietajmy, że Żyd był teoretycznie potężniejszy od Corleone - również miał odpowiednich ludzi. Był kluczem do inwestycji na Hawanie. Miał układy z prezydentem, który mu zapewniał warunki dla inwestycji, czerpiąc z tego w zamian pieniądze. Do szpitala został odwieziony tymczasowo, na szybkiego, a było tam niebezpiecznie, nie miał przy sobie nawet ochroniarza. Nie mógł przewidzieć zawału. Ten zbieg okoliczności uratował mu jednak życie. Johny Ola został zabity przecież w domu. Żołnierze byli z prezydentem, mieli zamordować Michaela podczas odwożenia go z przyjęcia. Poszli od razu do niestrzeżonego Rotha, nadziali się na Busettę i zrobili to, co do nich należało. Tak to widzę.
Interesujące są właśnie te "szachy" pomiędzy nimi. Robili razem interesy, ale Roth widocznie czuł się zagrożony, uważał, że Michael może mu w niedalekiej przyszłości zagrozić. Zamach się nie powiódł. Corleone zagrał z Frankiem i Rothem na czas, mimo że tego czasu wcale nie miał. Po rozmowach z nimi i po scenie "nieudanego" zamachu na Pentangeliego i kolejnej rozmowie z Rothem widz trochę głupieje, wierzy w zdradę Franka. Żyd chciał wykończyć Rodzinę legalnie ;), ale to trwało długo i mógł nie zdążyć. Michael, utwierdzając się w przekonaniu, czekał jednocześnie na możliwość usunięcia wroga, przekładał wręczenie pieniędzy. Zamordowanie Michaela w wozie wojskowym było zaplanowane wcześniej, planował to uprzedzić. Michael podczas rozmów (szczególnie ostatnia) oczywiście słuchał, milczał, słuchał. A Roth był niezwykle przekonywujący. Może nie docenił "spadkobiercy" a może po prostu jego cyngle ustępowali umiejętnościom tym od Corleone? Albo chciał po prostu wydusić te 2 miliony. ;)"
To wyjaśnienia Nero dotyczące Busetty i jego śmierci w szpitalu. Sam wcześniej nie byłem pewien jak to dokładnie przebiegło.
Teraz moje odpowiedzi na twoje pytania:
1. W grę wchodziła jeszcze prywatna zemsta. Roth był przyjacielem i mentorem Moe Greene'a, który został zamordowany przez rozkaz Michaela w pierwszej części. W dodatku wydaje mi się, że ten milion od Corleone to był tylko taki stempel na współpracy z rządem kubańskim i nie był wcale ogromną kwotą do zdobycia. W końcu co to jest milion dolarów dla takich ludzi. Poza tym Roth dogadał się z rządem kubańskim już wcześniej w sprawie wyeliminowania Michaela i przejęcia jego interesów. Te plany pokrzyżowała rewolucja.
2. Frank obiecał kapować o całej rodzinie rodzinie, jej strukturach i powiązaniach po tym jak myślał, że to Michael go wrobił. Zorganizowano już cały proces i tylko w ostatniej chwili widok brata go powstrzymał. Pentangelli złamał omertę - święte sycylijskie prawo, które mówi, że nawet jeśli mafia wybije całą twoją rodzinę to nie możesz zgłosić tego policji tylko załatwić wewnątrz społeczności. Ten kto łamie to prawo jest najgorszego rodzaju szumowiną. Frank poszedł do FBI. Czegoś takiego nie można puścić w niepamięć. Co prawda zrobił będąc święcie przekonany, że Michael go zdradził (co było nieprawdą). Czyni to z niego postać nieco tragiczną.
3. Trochę już wyjaśniłem w pierwszym podpunkcie. Z grubsza polegało to na tym, że mafia amerykańska miała wejść w spółkę z kubańskim rządem. Wyobraź sobie te możliwości: całkowity brak ograniczeń w rozwijaniu biznesu i zagrożeń ze strony policji czy innych służb kilkadziesiąt kilometrów od Florydy!! Głównym mediatorem w tym przedsięwzięciu był Żyd. Zaprosił do spółki najpotężniejszych ludzi amerykańskiego półświatka. W tym gronie oczywiście był Michael Corleone. Milion od każdego z nich był zgodą na udział w układzie.
Dzięki wielkie, tego elementu mi właśnie brakowało w tej skomplikowanej i wielopoziomowej układance jaką jest druga częśc "Ojca Chrzestnego".
Teraz podajcie możliwe ruchy, aby doprowadzić do odcinka "Na skróty" poświęconemu Part II. Pisanie na forum/maili?'
Odświeżam.
Link do recenzji mojego autorstwa:
http://www.filmweb.pl/user/Nero_/reviews/%22Mieliśmy+Imperium+Rzymskie.+Rodzina+ Corleone+była+jak+Imperium+Rzymskie...%22-14454