TA BITWA TAK NIE WYGLĄDAŁA JAK W FILMIE. W RZECZYWISTOŚCI BYŁO ZUPEŁNIE INACZEJ !!!
TO, ŻE W FILMIE JEST COŚ CO SIĘ NIEPODOBA TO TEŻ RZECZ BARDZO, BARDZO NORMALNA...
Bitwa w filmie wygląda mniej więcej tak jak w książce. Sienkiewicz specjalnie sprowadził ją do poziomu mało znaczącej potyczki, co było zgodne z pisaniem "ku pokrzepieniu serc".
Uf... jak zobaczylem twój pierwszy post w tym temacie, to już pomyślałem, że ty tam byłeś.
No cóż, może rzeczywiście nie wszystko było zgodne z historią (pewne wydarzenia, istotne fakty dotyczące danych ludów, czy choćby cała scenografia czy kostiumy nie tylko głównych bohaterów ale też statystów występujących licznie w scenach batalistycznych), ale musimy też dać trochę wolności twórczej samemu reżyserowi; owszem, mnie również denerwuje niezgodność historyczna, szczególnie, gdy tyczy się to wydarzeń czy ludów, które znane mi są lepiej niż bardzo dobrze, a ich kultura zasługuje na ukazanie jej w pełnej chwale. Weźmy na przykład tatarów w scenie, w której Helena wraca konno z Czarciego Jaru, wraz z Zagłobą, Wołodyjowskim i "szlachcicem, choć ubogim". W pewnym momencie na choryzoncie zaczynają powiewać tatarskie sulde (sztandary duchowe). W tym momencie rzucają się do konnej ucieczki. Tamci oczywiście za nimi. Pierwsza sprawa- Helena i reszta byli dość daleko od tatarów, lecz mimo to tamci z łatwością ich dogonili, co się chwali konsultantowi historycznemu, bo szybkie tatarskie koniki połączone z wieloletnim wyszkoleniem sławnej tatarskiej jazdy ( od 4 roku życia zaczynali swą naukę jazdy na koniach, strzelanie z konia, i walka na koniu) dały niezłą mieszankę. Ale za chwilę pojawia się znowu przekłamanie-jakim sposobem lacki szlachetka pokonuje w walce na dwóch świetnie wyszkolonych tatarskich wojowników z taką łatwością?
Może dlatego, że lacki szlachetka "od 4 roku życia" wprawiany był w "robieniu szablą".
Nie pamiętam już zbyt dobrze tego filmu ale jeśli walczył z nimi szablą to mógł ich pokonać bo Tatarzy byli dobrzy w strzelaniu z łuku a nie w szermierce.
To co mieli kręcić 3 tygodnie, żeby wszystko było zgodne z filmem? To jest tylko interpretacja reżysera...
Ale zanim wszyscy się obsypiemy płatkami róż błogosławiąc ten piękny, niebiański film, przypomnę ku otrzezwieniu, że fałszuje historię w kilku wątkach (np. Wiśniowiecki nie mordował posłów), pokaz technik husarskiej szarży jest jedną wielką antynarodową kpiną, postać CHARYZMATYCZNEGO OFICERA XVII w, Rzeczypospolitej uczyniono dzięki Zamachowskiemu irytującą, groteskową, ot, fircyk nie potrafiący nic sensownego zaproponować. Pominięcie bitwy pod Beresteczkiem, choćby w wersji "napisów końcowych" jest czymś niespotykanym w gatunku: filmy epickie po prostu zmierzają do bitew finałowych. Zresztą zwykła logika mówi, że coś, co się zaczyna (w tym wypadku konflikt polsko-kozacki) powinno mieć też swój koniec (mnóstwo widzów doceniających "romantyczny" nurt filmu wciąga się jednak i w realia historyczne i chciałoby zaspokoić swą ciekawość - jak to się skończyło, np. dla króla, dla Chmielnickiego, etc.).
Film ma zalety: jak na polskie, hm, "obyczaje", bardzo efektowną kamerę, niezłą scenografię i tempo. Nie zgadzam się z krytykami Scorupco - jest piękna i wniosła dużo wdzięku w film. Muzyka Dębskiego - świetna. Utwory chwytają za serce.
Wiśniowiecki nie mordował posłów bo Kozacy do niego ich nie słali. A to, że się z nimi stykał (np. przed rozpoczęciem bitwy, czy gdy był tylko jedną z osób polskiej strony rokowań)i nie zabijał nie znaczy, że jest święty. Ratował co prawda Żydów z "płonacej" Ukrainy, ale same wspomnienia Żyda Hanowera (o niespotykanej brutalności Kozaków, świętości Wiśniowieckiego- Hanower chwali masowe mordowanie Ukraińców, nawet nie zwiazanych z Kozakami i rezunami, przez wojsko Wiśniowieckiego, czy jak zwykle biednym losie Żydów) są w wielu momentach przejaskrawione i pisane bardziej pod publikę. A sam Wiśniowiecki został słusznie pokazany w filmie jako świetny wódz (najlepszy w tym czasie w Rzeczypospolitej) i zarazem rzeźnik i palownik.
Zgadzam się z Toba, że szarże husarii w filmie to kpina. Chociaż już w czasach Chmielnickiego była to formacja walcząca ograną taktyką zwartego szyku (a więc musiała mieć teren czysty, twardy grunt i niewiele myślącego przeciwnika)i często już pokonywana nawet przez zwykłą piechotę- bitwa pod Gniewem w 1626(przepraszam jeśli pomyliłem datę), powstania kozackie Marka Żmajły(1625) i Tarasa Fedoreńki(1630), w samym powstaniu Chmielnickiego to właściwie tylko pod Konstantynowem (mimo trudnych warunków) i częściowo pod Beresteczkiem (częściowo bo przy wsparciu wielu rodzajów jazdy, piechoty i artylerii) husaria gromiła wroga. Ale w naszej pamięci i tak zostaną również zwycięstwa tej formacji jak pod Byczyną, Kokenhausen, Kircholmem, Chocimiem i Wiedniem.
Co do bitwy pod Beresteczkiem to mogli o niej wspomnieć, ale dla uczciwości trzeba by było oddać jednach i tak honor Ukraińcom bo pod Białą Cerwią wywalczyli dobre warunki rokowań i rok później pod Batohem rozgromili nasze wojsko kwarciane- także błędne koło by wyszło. Po za tym na samą bitwę kasy brakowało.
A teksty końcowe doskonale oddały grozę skutków powstania i postawy obu stron w tym konflikcie.
Co do Scorupko to zgadzam się z Tobą- też nie wiem czego się jej tak uczepili.
Teraz Ukraińcy kręcą "Tarasa Bulbę"- ze Stupką w roli głównej. Husaria zapowiada się świetnie- poszukaj trailera na youtubie!
Widziałem trailer, zapowiada film jeszcze ciekawszy, niż "1612"; uwagę zwraca niestosowany dotąd w filmach hełm husarski z uskrzydleniem.
Co to bitwy pod Gniewem 1626, to wylansowany kilkadziesiąt lat temu ponuru pogląd, że skończyła się porażką Polaków, jest obecnie poddawany rewizji ("Fenomen husarii" Radka Sikory). Wychodzi na remis.
Sztamka;-)
Co do ksiązki Radka Sikory to sięgnę chętnie. Ale z tym remisem coś się nie mogę zgodzić. Piechocie szweckiej udało się zatrzymać szarżę zadając husarii ciężkie straty (ponoć zginęło 50 naszych od pierwszej salwy, a Szwedzi walnęli kilka razy "szokiem ogniowym"). Nasi wycofali się z bitwy, a ponoć Szwedzi długo cieszyli się z pokonania "strasznej kawalerii"- to musi o czymś znaczyć. Nie neguję siły husarii, ale miała sporo takich momentów z których raczej by się nie chwaliła.
Trzymaj się! :)