Często dobry pomysł spotyka się ze słabą realizacją, jednak jest to rzadkie zjawisko gdy jedno i drugie zależy od jednej tej samej osoby. Jako pomysł Pani Scott i scenariusz film mógł wyglądać dobrze. Potem ta sama osoba wzięła się za realizację i tu już wyglądało źle. Chyba nie ma płaszczyzny na, której film mógłby się ratować, a finał jest tego kwintesencją.
Ale dobra zanim będziemy się pastwić to plusy bo ich jest mniej. Hipnotyczne sceny, były chyba z trzy, albo cztery takie takie, które pochłonęły mnie w całości. Były to krótkie sceny, ale naprawdę świetne, przez które można było poczuć to co bohaterka. I koniec plusów.
Minusy. Aktorzy, muzyka, scenografia, dialogi. Wszystko złe, wszystko płaskie i denne. Apogeum tego wszystkiego było pływanie żabką Bena Monroe granego przez Erica Bana. Potem nurkował w jeziorze robił to w dzień, a gdy wypłynął była już głęboka noc. Takich błędów było więcej, ale te przeważył szalę pewnej żenady i błędów.
Jakbym musiał wskazać osoby, które jakoś trochę aktorsko próbowały ratować wszystkie niedociągnięcia produkcyjne to Sophie Rois grająca Hilme i Sadie Sink grająca Mazzy. Ale to jak być najlepszym piłkarzem San Marino w meczy z Hiszpanią, w którym się przegrało z 15:0.
Podsumowanie. Film wyłączyłem bo był na pierwszym miejscu filmów w MAX. Zastanawiam się skąd tam się wziął, bo jest naprawdę słaby. Nie średni, ale słaby. Nie polecam!
Moja ocena: 3.5/10
Zdecydowanie przegadany. Nie pokazali przyklejonych do asfaltu i setki kierowców którzy klną ''na czym świat stoi''. Nie pokazali ściąganych z drzew przez policję w Hambach w Niemczech. No i oczywiście nie pokazali przykutych do drzew łańcuchami w Dolinie Rospudy którym płacono po 300 zł za każdy dzień protestu.