Film mi się ogólnie podobał. Cały czas trzymał w napięciu. Ja w ogóle nie mam pojęcia, jakbym się zachowała w takiej sytuacji. Pewnie wpadłabym w kompletną panikę, zaraz jakbym się skapnęła, że w polu widzenia horyzontu nie ma żywej duszy. Swoją drogą, nie wiem, jak im udało się zachować taki stoicki spokój, przynajmniej na początku...
Tylko dwóch rzeczy nie rozumiem:
1. Dlaczego ona zostawiła go samego na łaskę rekinów? Pozwoliła im go pożreć? Dobra, myślała, że umarł, ale skąd była tego na 100% pewna? Przecież nawet nie było pokazane tak konkretnie, że umarł. No nie wiem, ja cały czas myślałam, że on jeszcze żyje.
2. Jak myślicie, czy kobieta umarła, bo została wciągnięta pod wodę przez rekiny czy dlatego, że sama popełniła samobójstwo?
1 On nie żył kiedy go puściła w końcu spędził całą noc w wodzie z nadgryzioną nogą i po prostu się wykrwawił.Ona nawet sprawdziła puls nim go wypuściła ale myślę ,że wiedziała już wcześniej
2 Rekin na pewno jej nie wciągnął bo nim się zanurzyła zdjęła butle i to zrobiła.Popełniła samobójstwo bo bała sie śmierci od zjedzenia przez rekiny(jak to było z ciałem jej męża).Po prostu się już poddała...