Przeczytałem właśnie recenzję "Obiecaj mi!" Łukasza Maciejewskiego w Dzienniku, zdruzgotał mnie. Kto pozwolił temu człowiekowi pisać o filmie, to nie pierwszy raz, kiedy spod jego pióra wychodzi stek idiotycznych zdań, które krzywdzą wielkich twórców filmowych. Byłem cierpliwy do tej pory, ale teraz przeholował. Zdarzyło sie, że oglądałem film po przeczytaniu jego recenzji i zastanawiałem się po jakim zielsku oglądał on ten film, albo kto mu go opowiedział.
Tym artykułem Maciejewski pokazał, że sie skończył, że już nie traktuje kina jako przyjemności i rozrywki, że stał się zblazowanym rutyniarzem
http://www.dziennik.pl/kultura/film/article245311/Co_jeszcze_obiecuje_Kusturica. html
A ja sie pod tym co napisał podpisuję. Miałem podobne odczucia oglądając ten film kilka dni temu, które zresztą już wyraziłem na tym forum.
Przeciez każdy moze mieć swoje zdanie, czyż nie tak?
Mnie zniesmaczył ten artyuł, nie film... pełno w nim zdrobnień, czasem tak idiotycznych jak "oleodruczek" przeplatających się na zmianę ze słowami typu "sprośna żonka",czy "ptaszki srają", co to w ogóle za język jest?! Może to miało być zabawne, skoro Pan Mieciejewski tak narzeka na humor w filmie... pozostawię jednak poczucie humoru zawarte w tym tekście bez komentarza. I jako widz dodam, że tak-bawiłam się na filmie świetnie- i nie wiem dlaczego pisze Pan w imieniu wszystkich widzów. Ja rozumiem, trochę luzu, ale bez przesady, ja bym czegoś takiego nie dość że nie dopuściła nawet do gazetki szkolej, to w imieniu autora wstydziłabym się coś takiego w ogóle publicznie pokazać...
A krowa nazywa się Cvetka, nie Cvena, nawet ja to zauważyłam, chociaż nie oglądałam filmu pod kątem pisania czegokolwiek o nim...
na zakończenie, w stylu autora-żAL DUPĘ ŚCISKA
Nie mam zamiaru bronić autora artykułu, bo ani to dla mnie rodzina, ani mi za to nie płacą, ale wg mnie Maciejewski użył po prostu określeń pasujących do stylu samego filmu: jego narracji, dialogów i użytych obrazów.
Skoro nie raziło Was w filmie obcinanie (pardon!) jaj bykowi i później gangsterowi, jego spółkowanie z indykiem, czy też deklaracja innego gangstera, że za pieniądze zrobiłby wszystko z wyjątkiem przelecenia knura lub na odwrót, to tym bardziej nie powinny robić wrażenia dosadne określenia krytyka.
A ja myślę, że autor recenzji nazywa się Łukasz Muszyński, a nie Maciejewski. Poza tym jeśli chodzi o jego styl, to do pisania recenzji po prostu się nie nadaje. Zresztą wystarczy zobaczyć na inne filmy, które opisywał.
Chłopie nie masz nawet pojęcia o czym jest dyskusja...
A ja byłbym do nowego filmu Kusturicy sceptyczny. Zresztą w środowisku filmowym od dawna się mówi, że chłop zwyczajnie się wypalił (albo zabiło go jego własne ego). Powiedzcie szczerze - czy laureat dwóch Złotych Palm powinien zajmować się slapstickowym humorem?
PS. Krytycy na całym świecie podkreślają, że to najgorszy film Kusturicy. Może coś w tym jednak jest?
Fakt, że jest trochę krytyków, którzy zjechali ten film. Ja być może nie jestem obiektywna w tej kwestii. bo sama widziałam jeszcze tylko Underground tego reżysera. W każdym razie patrząc oczami zwykłego, przeciętnego widza, Obiecaj mi wydaje się być fajnym filmem, przy którym można się pośmiać i który spokojnie polecę znajomym.
Jak wyżej napisano każdy ma prawo do własnego zdania. Mi osobiście film się wydał momentami jarmarczny i zgadzam się z opinią pana Maciejewskiego, że zabrakło umiaru i dobrego smaku.
Poza tym nie rozumiem poglądu o krzywdzeniu wielkich twórców... więc recenzenci powinni się zachwycać, bo to Kusturica?
Pan Muszyński może nie robi krzywdy dobremu kinu, ale na pewno robi ją czytelnikom swoich recenzji. Z taki językiem to bardzo dawno się nie spotkałam, może nie wulgarnym, ale prostackim do bólu. To straszne, że komuś takiemu pozwala się na publikacje z ramienia redakcji. I proszę nie zasłaniać autora wolnością opini bo to nie ma z sobą nic wspólnego.
Sam film raczej rozczarowuje i nie mam zamiaru bronić reżysera, którego zresztą bardzo cenię za dorobek artystyczny. Chodzi mi tylko o to, iż nawet o kiepskim filmie można napisać z wyczuciem i polotem, których Panu Muszyńskiego wyraźnie brakuje.
no to nieźle się pomyliłam. oczywiście dyskusja tu dotyczy tej recenzji z Dziennika a nie tej z Filmwebu. mój głupi błąd.
Mam podobne odczucia co do tej recenzji w Dzienniku, co autor tematu. Najpierw przeczytałem recenzję i wierzyć mi się nie chciało, że ten film to aż taka porażka i zaraz po tym pobiegłem do kina...i jakie było moje zaskoczenie!!!2h świetnej zabawy, Kusturica w czystej postaci, a teraz mam ochotę polemizować z każdym zdaniem napisanym w tej bzdurnej recenzji!Kilka przykładów..."sprośna żonka?" dziadek chciał, żeby wnuczek założył szczęsliwą rodzinę, gdy ten już odejdzie. Gdzie tam padło jakiekolwiek słowo,że żonka miała być sprośna? Ba, dziadek chciał wnuka tej "sprośności" oduczyć, nacierając mu uszy po podglądaniu nauczycielki:) I żona wcale nie miała być kupiona..."Uświadamianie chłopaka w burdelu?" Ja widziałem już kilka fimów, gdzie ojciec prowadzi syna do burdelu, żeby zrobić z niego mężczyznę...nie znam się, ale wnioskuję po tym, że w gorących cywilizacjach południa Europy to nie jest rzadki zwyczaj i nie wiem nad czym tu się oburzać. "Mordowanie przez wesołą romską gangsterkę wszystkiego, co się akurat rusza" ...tutaj już mnie szlag trafia!!!To była mega scena, gdzie po prostu kwiczałem (nie kojarzyć z knurem:P) ze smiechu. Co gangsterzy to raczej nie byli romowie, nie wiem skąd to się wzięło w tej recenzji (pewnie z racji pejoratywnego postrzegania tego narodu), a co najlepsze w tej strzelaninie nikt nie zginął!!!gdzie tu mordowanie?!I nie wszystkiego, co się rusza, a przyjechali się zwyczajnie zemścić. To był totalny pastisz na sceny walki. Szkoda też, że w recenzji nie ma ani słowa o umiejętnie wplecionych odniesieniach do polityki i niedawnej wojny na Bałkanach (tego burdelu nawet NATO nie odważyło się rozwalić:D)
I tak mógłbym jeszcze sporo wymieniać...
Podsumowując autor recenzji pisał jakby zupełnie uprzedzony do tego filmu, przekręcał fakty, żeby jak najgorzej go ukazać. Nie wiem co mu zrobił Kusturica i jeszcze te epitety, że reżyser jest chory...?! Nie jestem znawcą filmów Kusturicy, do tej pory widziałem tylko "Życie jest cudem" i obiecałem sobie, że obejrzę jeszcze inne, ale jakoś nie miałem okazji...Może z tego względu nie jestem upoważniony do zabierania głosu (lub odwrotnie-mam świeże spojrzenie w przeciwieństwie do autora recenzji)), ale oglądając "Obiecaj mi" od razu mi się przypomniał klimat "Życia..." tylko w jezcze bardziej zwariowanej postaci, jak dla mnie miszczu!:)