Film świetny, wybitny, bez dwóch zdań. Gdyby to była fikcja... Niestety, to rzeczywistość w dzisiejszej postępowej Szwecji (i nie tylko).

Ten film jest idealnym punktem wyjścia do dyskusji nie tyle filmowej co socjologicznej. Takie są efekty rządów obłąkanych lewicowych inżynierów społecznych, duchowych dzieci Lenina, Che Guevary i Mao, którzy próbują dokończyć czerwone dzieło w innym opakowaniu i w dzisiejszych uwarunkowaniach.

Nowy totalitaryzm, taki bez używania wobec jednostki otwartej przemocy. Po co skoro można niszczyć w świetle "procedur"? "Takie mamy przepisy" - kilka razy pada w filmie to stwierdzenie... Pada z ust szwedzkich socjalnych czekistów, którym 45 lat rządów "socjaldemokracji" w Szwecji wyprało resztki mózgu.

Demokracja postępowa zastąpiła demokrację ludową. Bolszewizm się zmutował i dziś przybrał formę światłej europejskości. Agresywna ideologia homoseksualizmu, agresywna ideologia genderyzmu, feministyczny bełkot, państwo odbierające rodzicom dzieci bez powodu. Krytyka "postępu" szeregowana jako "mowa nienawiści", w Holandii (Amsterdam) powstał pomysł... zbudowania getta (!!!) dla osób "uciążliwych społecznie czyli "homofobów", "islamofobów" i innych "obów", którym nie podobają się rządy europejskich neomarksistów (nie trzeba nikomu przypominać kto i dla kogo budował getta...).

Dłuuugo można wymieniać dokonania tych (Pokolenie `68), którzy zrobili z Europy lewacki rynsztok przyodziany w "demokrację liberalną". Ta "liberalna demokracja" stanowi teatralną dekorację dla rządów nowej utopii społecznej, przypudrowanej dyktatury, której językiem stała się polityczna poprawność. System, którego założenia są czystym obłędem, będącym w sprzeczności nie tylko z prawami natury ale i wszelką logiką (płeć jako twór kulturowy a nie biologiczny!).

Ten genialny film ukazuje tylko jeden z szerokiego spektrum wątków na drodze niszczenia religii, niszczenia rodziny, deptania korzeni cywilizacji łacińskiej i zastąpienia jej nowym totalizmem - "demokracją" totalitarną, w której wolność pojmują neomarksiści identycznie jak ich czerwoni duchowi ojcowie: możesz mówić co chcesz pod warunkiem, że będzie to zgodne z politycznie poprawną wizją rzeczywistości... Towarzysz Gomułka w latach sześćdziesiątych mawiał, że w PRL panuje pełna wolność bo... każdy obywatel "ludowej ojczyzny" ma pełną wolność w krytyce kapitalistycznego Zachodu...

Historia zatacza koło... Marks w jednym miał niewątpliwie rację - za drugim razem historia powtarza się już jako farsa. Michel Houllebecq, francuski pisarz twierdzi (wywiad dla niemieckiego "Der Spiegel"), że "kończy się cykl historyczny zapoczątkowany Rewolucją Francuską w 1789 roku" czyli rządy poronionych ideologów społecznych. Oby miał rację!

Historia dowodzi, że żaden chory społeczny eksperyment nie przetrwał próby czasu. Komunizm jest tego najlepszym dowodem. Dzisiejsza europejska neokomuna skończy identycznie. Pytanie tylko: ile jeszcze wyrządzi ludziom nieszczęść nim ostatecznie odejdzie do swej matki komuny na śmietnik historii...

Oglądając ten film patrzyłem z politowaniem na Anitę, szwedzką urzędniczkę socjalną, która zgotowała małej Uli i jej rodzicom prawdziwe piekło. Gdyby urodziła się 100 lat wcześniej byłaby idealną kreaturą w pierwszym zaciągu do sowieckiej Czeki Feliksa Dzierżyńskiego.

Zobaczcie jeszcze dokument pt. "Postęp po szwedzku". Jest świetnym uzupełnieniem fabuły "Obce niebo". Szczególnie zapada w pamięć wątek szwedzkiej matki, która miała syna chorego na autyzm. Para totalitarne państwo szwedzkie uznało, że... jest nadopiekuńcza w stosunku do syna! Odebrali jej go. Dali na wychowanie ("adopcja") parze gejowskich degeneratów - narkomanów. Chłopak popełnił samobójstwo. Matka wytoczyła proces bandyckiemu państwu. Przegrała we wszystkich instancjach i została obciążana kwotą 1,5 miliona koron kosztów sądowych. Kobieta jest wrakiem człowieka.

Tak działa nowy totalitaryzm. Duchowym dzieciom bolszewizmu nie potrzeba już łagrów. Wystarczą "procedury" i medialne sługusy, które nazywają ten potworny szlam "liberalną demokracją".