Przed obejrzeniem filmu wysłuchałem kilka wywiadów, głównie z Grochowską na temat "Obcego Nieba". Odniosłem po nich wrażenie, że historia w filmie ukaże absurdalne odebranie dziecka rodzinie, która niczym nie odstawała od normy.
Niestety teza ta nie broni się w filmie. Ciężko nazwać tą rodzinę patologiczną, ale tak samo ciężko ją zrównać z rodziną idealną.
Zachowania postaci granej przez Grochowską w obecności pracowników socjalnych, podnoszenie ręki na córkę (nawet jeśli jest to klaps), palenie w małym mieszkaniu znów w obecności pracownika socjalnego, itd., itd. działa tylko na korzyść urzędu, który ma prawo dziecko odebrać. No i fakt, że dziecko samo dzwoni na infolinię- oczywiście, z całkiem innymi intencjami, lecz kiedy połączymy wszystkie fakty, historia zaczyna wyglądać inaczej.
Sam proces odebrania dziecka jest owszem absurdalny. Jak i późniejsze procedury spotkań, wymiany informacji na linii urząd-rodzice.
Ciężko znaleźć w tej historii środek, w szczególności, że w Polsce kilka razy w roku słyszymy o dziecku zakatowanym przez rodziców, po czym następuje maraton wypowiedzi pracowników opieki społecznej, jak to niczego niepokojącego nie zauważyli w zachowaniu rodziny itd., itd.
Co do samego filmu- kilka osób wcześniej już to wspomniało- przy tak świetnych aktorach, dobrej historii, można było stworzyć coś znacznie bardziej intrygującego. Już w połowie filmu człowiek ma poczucie niedosytu w zagłębianiu się w emocje bohaterów, brak pokazania głębszej perspektywy.