Efektownie zrealizowany, widowiskowy, z bardzo dynamicznymi zdjęciami, ale partyzanci chwilami przywodzą na myśl gang Olsena: są porywczy, niezdyscyplinowani, podczas akcji zdarza im się uganiać za kobietami albo opuszczać wyznaczone stanowiska, żeby sobie popatrzyć. Piccoli gra człowieka, który jakby urwał się z choinki, a finał na moście - choć nietuzinkowy - kojarzy się z "Włoską robotą" (tą oryginalną) i pozostawia widza w stanie pewnej konfuzji.