nie dajcie się zwieść pozorom i pozorantom, bo to anie komedia ani błahy musical.
wystarczy lekko zdrapać patynę i pojawia nam się całkiem na serio opowieść o konsekwencji naszych wyborów, szczęściu,które trzeba umieć dostrzec, o akceptacji a wreszcie o miłości... a na dodatek w formie wisienki jeszcze niezłe hiciory w genialnym wykonaniu Streep, mnie to bierze polecam a jakże! mając świadomość, że to kino nie dla każdego
Mnie też zdecydowanie bierze! nie wiem skąd tyle negatywnych komentarzy jakoby film był gniotem, na mnie zrobił duże wrażenie, nie był wcale oczywisty i był dokładnie taki jak nasze życie, zawikłany i czasami smutny. Po prostu ludzie liczyli na kolejną komedię, a to poważne kino.
Z tą "opowieścią" pod zdrapaną patyną to trochę przesadziłeś... To była zaledwie nowelka i to taka na cztery strony, w dodatku z podwójną interlinią. Fabuła tego filmu jest ograniczona do minimum. Czasem wstępy do filmów przed czołówką są bogatsze w treść. Odniosłem wrażenie, że film przede wszystkim miał pokazać cudowną Meryl Streep (którą ubóstwiam!) w kolejnej wymagającej roli, do której (jak zwykle) perfekcyjnie się przygotowała. Nauczyła się grać na gitarze i wszystkie utwory nagrała na żywo. Szacun! ...ale dla mnie trochę za mało. Tyle wątków, które można było pociągnąć. Zmarnowana szansa...
Przykro mi to pisać, bo miałem bardzo duże oczekiwania od tego filmu - i nie spodziewałem się wcale komedii. Meryl Streep gwarantowała mi, że będzie to kawał dobrego filmu. Owszem - był - ale w formie, bo treści tam prawie nie było.
Bardziej oceniłby ten film jako komediodramat tylko pojawiające wątki są oklepane - Oczywiście jeden syn okazuje się gejem, córka natomiast próbuje targnąć się na swoje życie, na dokładne pojawia się trzeci syn który dawno się zaręczył i nie powiedział o tym matce.
To prawda coraz o niej trudno dlatego coraz więcej produkcji mnie rozczarowuje ;) - Może gdyby film w jakikolwiek sposób mnie zaskoczył, oceniłbym go więcej niż taki przeciętniak tak się jednak nie stało ):