pamięta ktoś może w miarę dokładnie co mówi Teresa o "miłości lepszej"? wypowiada te słowa jak usypiają psa. ja kojarzę tylko, że było tam o braku zazdrości i dawaniu nie oczekując niczego w zamian i nie jestem pewna, czy było tam coś więcej.
Nie jest to wprawdzie cytat z filmu, tylko z książki, ale myślę, że o to Ci chodziło :)
Z niejasnej plątaniny tych rozmyślań zostaje Teresie jedna świętokradcza myśl, której nie może się pozbyć: miłość, która ją łączyła z Kareninem jest lepsza od tej, która istnieje pomiędzy nią a Tomaszem. Lepsza, nie większa. Teresa nie chce oskarżać Tomasza ani siebie, nie chce twierdzić, że mogliby się bardziej kochać. Raczej jej się zdaje, że dwoje ludzi jest stworzonych w ten sposób, że ich miłość już a priori jest gorszego gatunku, niż może być (przynajmniej w tych najlepszych przypadkach) miłość pomiędzy człowiekiem a psem, to dziwactwo w historii człowieka, prawdopodobnie w ogóle nie zaplanowane przez Stwórcę.
Ta miłość jest bezinteresowna: Teresa niczego nie chce od Karenina. Nie domaga się od niego nawet miłości. Nigdy nie zadawała sobie pytań, które dręczą ludzkie pary: czy mnie kocha? Czy kochał kogoś bardziej niż mnie? Czy kocha mnie bardziej, niż ja kocham jego? Możliwe, że te wszystkie pytania, które domagają się potwierdzenia miłości, które ją mierzą, badają, przesłuchują, również niszczą ją w zarodku. Możliwe, że nie jesteśmy w stanie kochać właśnie dlatego, że pragniemy być kochani, to jest dlatego, że domagamy się czegoś od tego drugiego (miłości), zamiast przystępować do niego bez żadnych wymagań i pragnąć wyłącznie jego obecności.
I jeszcze coś: Teresa przyjęła Karenina takiego, jakim był, nie chciała go zmieniać na swoje podobieństwo, nie chciała zabierać mu samego siebie, nie była zazdrosna o jego tajemne uczucia. Wychowywała go nie dlatego, że chciała go przetworzyć (jak mąż chce przetworzyć swą żonę, a żona męża), ale tylko po to, aby, nauczyć go elementarnego języka, który im umożliwiał wzajemne porozumienie i wspólne życie.
A poza tym: miłość do psa jest dobrowolna, nikt jej do niej nie zmuszał. (Teresa znów myśli o matce i żałuje wszystkiego: gdyby matka była jedną z obcych kobiet ze wsi, możliwe, że jej wesoła wulgarność wydawałaby się Teresie sympatyczna! Ach, gdyby matka była obcą kobietą! Teresa od dzieciństwa wstydziła się, że matka okupuje rysy jej twarzy i konfiskuje jej ją. Ale najgorsze było, że odwieczne przykazanie „miłuj ojca swego i matkę swoją” zmuszało ją, by godziła się z tą okupacją, aby tę agresję nazywała miłością. Matka nie była winna temu, że Teresa ją opuściła. Opuściła ją nie dlatego, że matka była taka, jaka była, ale dlatego, że była matką.)
Ale głównie: żaden człowiek nie może przynieść drugiemu człowiekowi daru idylli. To umie zrobić tylko zwierzę, ponieważ nie zostało wygnane z Raju. Miłość między człowiekiem a psem jest idylliczna. Nie ma w niej konfliktu, bolesnych scen, nie ma w niej rozwoju. Karenin otoczył Tomasza i Teresę swym życiem zbudowanym na powtarzalności i oczekiwał od nich tego samego. Gdyby Karenin był człowiekiem, a nie psem, zapewne już dawno powiedziałby Teresie: „Słuchaj, już od dawna mnie nie bawi noszenie codziennie w pysku rogalika. Nie możesz wymyślić dla mnie czegoś innego?” W tym zdaniu jest zawarte całe potępienie człowieka. Ludzki czas nie toczy się w kręgu, ale biegnie naprzód po linii prostej. To jest powód, dla którego człowiek nie może być szczęśliwy, ponieważ szczęście jest pragnieniem powtarzalności. Tak, szczęście jest pragnieniem powtarzalności, mówi sobie Teresa.