Nikt w latach 90tych nie używał feminatywow; żaden psychiatra nie będzie miał gabinetu tak żeby klient patrzył przez okno za plecami psychiatry; żaden psychiatra nie postawi diagnozy po jednej rozmowie.
Podejrzewam, że skoro od razu to wychwycilam to innych błędów różnego rodzaju jest multum ale nie mam takiej wiedzy żeby to zweryfikować.
Szkoda bo serio to nie jest fizyka kwantowa żeby lepiej zbadać tematy
Prawdziwy napad na Kredyt Bank to 2001, ale w filmie alcja dzieje sie jesienia 1995.
Dokładnie. Marek Kamiński wyrusza zdobyć biegun południowy.
Sam początek filmu, garaż i hopek. Zbyt współczesne.
Poplątane to jest mocno, akcja filmu oparta jest na napadzie na bank Kredyt Bank w 2001 roku, fakty w filmie wskazują na koniec 1995 roku i denominacji złotego. Natomiast jest kilka szczegółów, błędów. Policyjni AT byli wyposażenie w bryle wz 96 które do służby trafiły dopiero w 1999 roku, na tamten czas ich nawet nie wymyślono, podobnie z PM HK mp5 które były wprowadzone na przełomie 99/00r. Kasjerki zastrzelił z PM wz 98 Glauberyt, który zaginął kapralowi z wojska, wtedy też jeszcze nie istniał. Stopnie którymi się posługiwali obowiązywały od 2001 roku, tam jest to mocno pomieszane.
Moja mama się rozwodziła w latach 90. Miała adwokatki, a rozprawie przewodniczyła sędzina. Tak mówiono już wtedy.
Tak samo jak są ujęcia z góry jak jadą samochodem to widać zolte barierki drogowe, których wtedy jeszcze nie stawiano
Adres www na ścianie budynku w jednej scenie bije na głowę pozostałe błędy. Przypominam, że akcja dzieje się w 1995 roku (taki rok widnieje na kasetach VHS wyjętych z wideorejestratora)
Nikt w latach 90. nie używał feminatywów? W szkole uczyły nauczycielki, w szpitalu pracowały lekarki i pielęgniarki, w sądzie sędziny, adwokatki i radczynie, w policji policjantki... w telewizji można było obejrzeć Czarodziejkę, a nie Czarodzieja z księżyca ;) Poza tym pamiętam ze szkoły zadania z tworzenia feminatywów od mniej popularnych zawodów (tak, "chirurżka" też tam była!), pamiętam komiks o "złej Łowczyni" (to chyba nawet jeszcze końcówka lat 80.). Więc sorry, ale nie zgodzę się z tą tezą.
Tam jest jeszcze kilka kwiatków. Cały czas mówią, że matka Kacpra Surmiaka zmarła 5 lat temu, co wskazywałoby na rok 1990 - na grobie data śmierci kwiecień 92. W którejś scenie w tle w radiu zapowiadają otwarcie stacji metra Wilanowska, które było w maju 95 a nie jesienią 95 - a wtedy dzieje się akcja filmu.
Byłem w wojsku w latach 90 i wiem, że niemożliwe jest aby na warcie zginęła żołnierzowi broń tak aby nikt się o tym nie dowiedział. Po każdym zejściu z posterunku broń jest sprawdzana przez dowódcę warty. Na wartowni żołnierz odstawia ją na stojak. Nie ma takiej możliwości aby żołnierz wrócił z posterunku bez broni. Broń z ostrą amunicją jest wydawana przed wartą. Po warcie żołnierz zdaje broń do magazynu. Jeśli faktycznie broń by zaginęła wartownikowi nie udało by się tego ukryć. Trudno mi sobie to wyobrazić.
Słuszne spostrzeżenia. Film byłby ok mimo tych niedociągnięć a propos osadzenia fabuły w odpowiednim roku, gdyby nie fakt, że o czymś wyraźnie zapomnieli. W momencie, gdy Kacper próbował zastrzelić Majora, przyznał się do napadu, ale śmiał z braku dowodów. Zabił obu kumpli i zrzucił winę za wszystko na Marka. Później jedyne nowe odkrycie policji, to ustalenie okoliczności zdobycia broni z jednostki wojskowej oraz powiązanie jej z napadem. Tyle, że przecież to nic nie zmienia - to nadal żaden dowód na winę Kacpra. On nadal mógł to zrzucić na konto Marka, bo w jednostce nikt nie wiedział, kto faktycznie ją zabrał. Słabo, słabo…
jak na dzieło autorstwa Netflixa - całkiem znośne , mimo tych kilku , kilkunastu błędów, które przytoczyliście ;) nie zapominajmy, że to mimo wszystko Netflix i jak na jego standardy - ja to kupuję, a film patrząc przez ten przyzmat - podobał mi się ;) Fajnie zobaczyć pana Olafa w cały czas wysokiej formie ;) to nie jest film dokumentalny, by wszystkie fakty zgadzały się co do joty ;)
w dupie mam te twoje "błędy" nie wplywa to nijak na odbior i ocene filmu przeze mnie, bawiłem się świetnie :D
Jedynym, czego nikt (rozumny) nie używał wówczas, ani nie używa obecnie, są takie wynalazki jak „90tych”.
Na temat przyszłości się nie wypowiem, bo – w odróżnieniu od autorki powyższych dictów – nie posiadam żadnej magicznej kuli (inna sprawa, że mieszanie przez nią czasu przeszłego z przyszłym jest prawdopodobnie kolejnym objawem wiadomego deficytu, a nie świadomym zabiegiem).