PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485802}

Musimy porozmawiać o Kevinie

We Need to Talk About Kevin
2011
7,4 102 tys. ocen
7,4 10 1 101836
7,7 59 krytyków
Musimy porozmawiać o Kevinie
powrót do forum filmu Musimy porozmawiać o Kevinie

Pytanie

ocenił(a) film na 9

Nurtuje mnie pewna kwestia, której, wydaje mi się, nikt jeszcze nie poruszył w dyskusji...
uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler uwaga będzie spoiler

Jak interpretujecie jedyny objaw czułości, jakim syn obdarzył matkę, czyli moment, w którym czytała mu przed snem książkę? Nie dość, że zareagował pierwszy i jedyny raz inaczej na nią ale jednocześnie niechęcią obdarzył ojca? Pomijam kwestię tego, jak zareagowała matka (uśmiech satysfakcji i jakiejś niekrytej wyższości).
Wg mnie w tej scenie Kevin podjął decyzję, zrozumiał, co chce zrobić w przyszłości i czułe zachowanie względem matki było jakby objawem wdzięczności za "otwarcie mu oczy" czy "pokazanie drogi". Od tej pory szkolił się w łucznictwie,żeby doprowadzić do zaplanowanego przez siebie finału.
Czyli, w jego chorym/spaczonym spojrzeniu na świat, to był jedyny moment, w którym matka spełniła swoją rolę i pokazała (nieswiadomie i błędnie przez niego odebrane ale przecież na tym polega "zdrowa rola" matki/ojca,żeby ukształtować dziecko i pokazać mu drogę, którą może iść w przyszłosci) mu jego cel w życiu.

użytkownik usunięty
maagg

Ja tą scenę pojmuję inaczej. Matka miała wyjechać na dwa miesiące do Ekwadoru, więc mały Kevin musiał coś zrobić, żeby została. Nie wiem, czy symulował chorobę, czy nie, ale okazując jej trochę czułości, według mnie udawanej, przekonał ją trochę do siebie. Reakcję matki także odbieram z innej strony: uśmiechnęła się do męża, bo w końcu jej syn, pierwszy raz w życiu, pokazał jej miłość (nie widziałam tam ani trochę satysfakcji i wyższości). Moim zdaniem Kevin wykazał się ogromnym sprytem, wszystko miał przemyślane. Jedynym momentem, w którym zauważyłam nieudawane uczucie do matki, była końcowa scena przytulenia się ich, widać było, że powoli rozumiał swój błąd. Aha, no i ojciec, sądzę, że tak naprawdę Kev nigdy go nie kochał, ale potrzebował kogoś, kto brałby jego stronę i mydlił matce oczy.

użytkownik usunięty

zgadzam się z tobą jeśli chodzi o ojca, manipulował nim od początku

ocenił(a) film na 7
maagg

Mam podobne wrażenie.. W momencie choroby Kevina jedyną myślą jaka mi się nasuwała to "symuluje", film był bardzo dobrze przemyślany (choćby pokazanie zaklejonego oka córki długo nie wyjaśnianego, budzącego skojarzenia z łucznictwem.. czy metaliczny dźwięk przy rzucaniu plecaka na blat stołu w jednej z pierwszych scen ) i wydaje mi się, że gdybyśmy mieli podejrzewać prawdziwą chorobę Kevina to byłaby pokazana jej przyczyna lub coś podobnego. Tymczasem super inteligentny, wyrachowany Kevin nagle znajduje się na podłodze i mówi do znienawidzonej matki "mamusiu". Wydaje się to wręcz niemożliwe dla małego chłopca (chociaż właściwie znał znaczenie słowa "f-u-c-k" i grał w gry wrzeszcząć "DIE! DIE! DIE!"), ale jeśli Kevin od początku wszystko zaplanował to sprawił, że matka zapamiętała opowiadanie o Robin Hoodzie jako pierwszą okazję do czułości.. i stworzył jej idealną okazję do obwiniania się ("co by było gdybym czytała co innego"), a o to mu przecież chyba chodziło. A dlaczego podjął te kroki? Chyba przełomem były jednak narodziny drugiego dziecka.. Matka przestała być na nim skupiona (jemu poddana - nawet złamanie traktuje jako okazję do usidlenia matki), znalazła kogoś lepszego do kochania... i o ile większość dzieci się myli w tej kwestii Kevin się nie mylił, nie był najlepszym dzieckiem do kochania.

użytkownik usunięty
Krzysztof_Aleksander

Myślę, że tak naprawdę matka nigdy nie była zdolna do kochania Kevina. Starała się, ale nie czuła instynktu macierzyńskiego, było to widać w szpitalu, w późniejszych scenach w domu itp. Nigdy nie była prawdziwie na nim skupiona, nawet ucząc go liczyć wydawała się jakby robić to z przymusu, niechętnie i bez emocji, czułości. Dlatego też, ten nastoletni Kevin w więzieniu, kiedy został spytany o bliznę, powiedział coś w stylu: To była jedyna oznaka szczerości, jaką mi okazałaś w życiu (albo coś podobnego). W tym rzucie malca przez matkę o ścianę, ona rzeczywiście pokazała wtedy co czuję, była skupiona na nim (co potwierdzają jego słowa). Sądzę, że duże znaczenie miało dla Kevina jego wczesne dzieciństwo. Takie malce odczuwają brak miłości i jeszcze te słowa matki, która powiedziała, że żałuje jego urodzin, wolałaby być we Francji. To wszystko się w nim kumulowało, narastało, a siostra było kolejnym czynnikiem potęgującym to uczucie.

ocenił(a) film na 8

Odnośnie macierzyństwa. Czy ty wiesz co znaczy kiedy noworodek płacze 24 /h? Kiedy nie można zasnąć całą dobę i trzeba przewartościować cały świat i być na potrzeby dziecka a nie swoje. Zostaniesz rodzicem zrozumiesz, chyba że trafi ci się spokojne dziecko. Uwierz większość związków przechodzi przez to kryzys. I tak się składa, że już u 3 miesięcznego dziecka można zbadać osobowość ;), te dziecko po prostu było bardzo niespokojne, zaburzone i dlatego non stop płakało.
A matka zwyczajnie przerażona nową sytuacją. Znam takie, które do samego końca ie czują macierzyństwa a nawet po, ale są wspaniałymi matkami, a powodów jest cała masa. Nie trzeba tego traktować indywidualnie. Drugie macierzyństwo zawsze jest bardzie świadome. Scena na początku gdzie dziecko się uspakaja przy ojcu, nagle była moim zdaniem nie potrzebna.
Ona całe życie próbowała zrobić wszystko aby ją pokochał. To chyba takie normalne w rodzinie ;), znam masę matek, które nadal kochają kryminalistów, wiem jest to ciężko wytłumaczyć, ale jest to wieź.
Mnie nurtuje w jaki sposób dokładnie straciła oko jego siostra.

ocenił(a) film na 10
utopia27wawa

głupota. zrobiła go po pijaku i wcale go nie chciała. nie mówię, że to był przypadek. może zrobiła to dla męża. albo może nie wiedziała do końca czego chce. ale jak już była w ciąży pojęła, że go nie chce (np scena w szatni prawdopodobnie w szkole rodzenia czy coś - patrzy na szczęśliwe matki, wychodzi). Nie chciała go, bo miała swoje pragnienia (podróże) i musiała poświecić całe życie, marzenia, pasje. i wcale nie próbowała robić wszystkiego, by ją pokochał. jak już ktoś pisał robiła to bo musiała, nie było w tym zaangażowania (nauka słówek, kulanie piłki). kevin to czuł od początku, dlatego mówi, że ta agresja w stosunku do niego to jedyna prawdziwa rzecz jaką go spotkała od matki. możesz odnosić ten film do swojego macierzyństwa, ale coś mi się wydaje, że to sprowadza twoją interpretacje na manowce.

ocenił(a) film na 8
XIPE

Nie wiem skąd ci przyszło do głowy, że sprowadzam cokolwiek do swojego macierzyństwa? Nie jestem matką, współpracuję z nimi ;p

ocenił(a) film na 10
utopia27wawa

wywnioskowałem z tonu wypowiedzi.

ocenił(a) film na 9
utopia27wawa

Siostra oblała się środkiem do przeczyszczania rur, który wyciągnął Kevin, żeby to sprowokować. Ojciec obwiniał za to matkę, ale ona wiedziała że zrobił to Kevin, który gardził całą swoją rodziną.

ocenił(a) film na 8
utopia27wawa

Z mojego doświadczenia niemowlęta nie płaczą bez powodu - w filmie ten powód był świetnie pokazany. Kevin od pierwszych dni życia czuł się niekochany - stąd scena, że przy ojcu zawsze się uspokaja. Płakał tylko przy matce.

ocenił(a) film na 8
Safo

To ciekawe masz doświadczenie, jesteś matką ojcem?
W tym okresie, dziecko nie rozumie pojęcia miłości , może płakać z powodu typowo bytowych, fakt może wyczuwać irytację i zdenerwowanie matki, cała masa matek w tym okresie traci cierpliwość a nawet sama płacze, bo płaczu nie może wytrzymać...Może się też czegoś wystraszyć...

ocenił(a) film na 9
utopia27wawa

Ale to dramat, nie dokument o niemowlętach. Świetnie to było pokazane - przy matce płacze, przy ojcu się uspokaja i ojciec od początku uważa, że matka przesadza i za dużo od dziecka wymaga.

maagg

coś w tym jest , dodam że podobno psychopaci lubią kolekcjonowac broń , wg bardzo się nią interesują

ocenił(a) film na 9
maagg

Kevin wszystko co robił, robił z myślą o swojej matce czyli by ją ranić i krzywdzić. Scenę z czytaniem ksiązki uznaję za symulowaną przez Kevina bo był miły już wtedy gdy leżał na podłodze. Chciał zatrzymać matkę w domu i dalej jej uprzykrzać zycie. Uważam też, że Eva kochała Kevina na swój sposób. Początkowo nie była gotowa do roli matki, ale dawała z siebie dużo i cierpliwie znosiła wszystkie przykrości ze strony syna. Kochała go tak bardzo, że zniosła fakt że zabił jej bliskich - za co uważam w dużym stopniu winiła siebie (tu wracam do czytanej przez nią ksiązki). Uznaję za mozliwe, że Kevin zdecydował sie na swój drastyczny krok z powodu rozstania rodziców. Nie chcę się zapędzac w swojej interpretacji zdarzeń, ale możliwe że wychowywałby go ojciec (Frankli mówił że kwestia opiek nad dziecmi jest oczywista). Dramatyczne zakończenie w wykonaniu Kevina było ostatecznym ciosem w stronę matki, by nigdy nie zaznała szcześcia i nie 'uwolniła' się od niego. Śmiem nawet tweirzdić że nasz psychopatyczny bohater kochał swoją matkę, przez całe swoje dotychczasowe życia był skupiony tylko na niej, ale cały czas chciał być przy niej...Takie są moje przemyślenia na goraco, może chaotyczne ii bez sensu..

użytkownik usunięty
wino86

Zgadzam się z Tobą. Tak naprawdę wszystko co robił, było z myślą i skierowane w stronę matki. A pomysł, że mógł on kochać Evę, chociaż ekstrawagancki, może okazać się prawdziwy, a podstawę do tego toku myślenia może dać nam ostatnia scena, kiedy widać było, że coś zrozumiał (i przytulił się do matki).

ocenił(a) film na 8
wino86

wino86 Doskonała interpretacja, jestem pod wrażeniem ;)
Wiele rodziców się kocha i nienawidzi. Oczywiście z reguły są inne finały.
Dobrze to zostało pokazane na filmie http://www.filmweb.pl/film/Zabi%C5%82em+moj%C4%85+matk%C4%99-2009-512873 dużo tutaj jest nawet podobnych scen (przybliżenie na jedzenie a symbolizm tego, chyba nie trzeba tłumaczyć)

ocenił(a) film na 9
utopia27wawa

Dzięki, to miłe, że tak uważasz:) Jak już wspomniałam spisałam swoje wrażenia na gorąco, czytając to teraz mam odczucie że trochę upraszczam i zbytnio systematyzuje pewne zachowania.. ale jednoczenie uważam, że mam do tego prawo. Fajne jest to że mamy o czym dyskutować. Do tego filmu który przytaczasz zbieram się już chyba z rok, ale chyba nareszcie nadszedł jego czas :D

ocenił(a) film na 8
wino86

Także podzielam część tej interpretacji tylko bym ją trochę zmodyfikował. Myślę, że Kevin nie kochał matki w taki sposób jak się o miłości normalnie myśli. Tak samo Eva nie była w stanie pokochać swojego syna. Byli do siebie bardzo podobni, Eva to wiedziała, stąd jej spokój w obliczu zniewag, obelg, oblania farbą domu, etc. Myślę, że nawet nie tak bardzo chodziło o tę przeczytaną książkę i dalsze wyrzuty sumienia, ale o poczucie, że Kevin jest drastyczniejszą, pozbawioną moralnych hamulców wersją Evy, a przynajmniej tak ona to odczuwała. Kevin wyraził to wprost w scenie z minigolfem. Kevin od dzieciństwa wyczuwał, że jego matka jest inna, jest skłonna do zwierzenia (gdy mówiła, że żałuje, że się urodził), które niewiele innych osób mogłoby wypowiedzieć; że jest skłonna do przemocy. Myślę, że w tych momentach Kevin odczuwał najsilniejszą więź z matką. Kolejne "wybryki" mogły być próbą sprowokowania kolejnych wybuchów i próbą zbliżenia się do matki.
Scenę czytania książki i końcową scenę przytulenia się interpretowałbym w bardzo ścisłym związku. W obu momentach, jak nigdy, Kevin czuł się słaby (myślę, że nie symulował choroby), nie czuł, że jest panem sytuacji, że to on pociąga za wszystkie sznurki, w tych krótkich chwilach słabości i zagubienia stawał się podobny do innych ludzi, potrzebował ciepła i opieki, które zaoferowała mu matka. Gdy jako dziecko poczuł się następnego dnia lepiej natychmiast odrzucił matczyną pomoc, a nawet więcej, postanowił, że ta krótka chwila, którą mógł uważać za ohydną, mógł za nią mieć do siebie wielkie pretensje, że zdał się na cudzą pomoc, że otworzył się - postanowił więc uczynić tę chwilę przyczynkiem do stania się bardziej hardym. Łucznictwo to sport wymagający opanowania, perfekcji, kontroli - tego czego od siebie wymagał, wtedy jeszcze oczywiście nie planował późniejszych wydarzeń.

Pytanie więc czy tuląc matkę w więzieniu świadomie pozwolił sobie na okazanie słabości czy też znów była to chwila, którą w przyszłości by żałował. Myślę, że to pierwsze.

Dziękuję za pobudzającą dyskusję :-)

ocenił(a) film na 8
Ramiuss

Ramiuss też się z tobą zgadzam, zauważ że w więzieniu nie mógł się czuć już tak silny, był pobity...więc może się złamał, bo ktoś go złamał a może to leki.
Pewnie cieżko jest racjonalizować chory umysł człowieka, mimo że się zakłada, że nim nie był ;)

ocenił(a) film na 9
Ramiuss

Jak napisałam wyżej, mam tendencję do upraszczania, ale mam też do tego prawo;) Twoją interpretacje traktuje jako rozszerzenie mojej, co znaczy ze podzielam Twoje spostrzeżenia. To co piszesz o 'momentach słabości' Kevina było moim początkowym założeniem, ale w kontekście całości przyjęłam nieco inną wersję.

ocenił(a) film na 9
Ramiuss

Właściwie ze wszystkich interpretacji, najbliżej mi właśnie do Twojej. Przede wszystkim, nie zgadzam się z opiniami, jakby Kevin miał planować zabójstwo rodziny i znajomych już w momencie czytania przez matkę książki. Dla mnie to bzdura. Dzieciak był ostro nienormalny (osobiście mnie przerażał... ale ja w ogóle jestem czuła na punkcie psychopatycznych dzieci) ale żadne dziecko z zimną krwią nie zaplanuje czegoś na tak dużą skalę, a przede wszystkim - tak długoterminowego.
Jako jedyna chyba uważam również, że Kevin choroby nie symulował. Chciałabym zwrócić uwagę na inną stronę interpretacji.
Faktem jest, że Eva na początku nie czuła emocjonalnej więzi z dzieckiem. Nie chciała go... Zwyczajnie nie czuła się matką. Dzieci czują nastawienie, czują więź.. A tam tej więzi nie było. Można to zwalać na wiele, wiele czynników, ale mimo wszystko kobieta starała się jak mogła. Problem polegał na tym, że dziecko, nie wyczuwając więzi, źle się czuło w jej towarzystwie, co sprawiało, że ona źle czuła się przy nim. Zwyczajne, ale potworne, zamknięte koło.
Moja interpretacja jest taka, że Kevin kochał matkę na swój własny, toksyczny sposób. Problem polegał na tym, że od dziecka to on nie czuł się przez nią kochany. Co ważniejsze, Eva i Kevin byli do siebie bardzo podobni, na co też zwracana jest uwaga w filmie - jej złośliwość na polu golfowym to przykład podany bardzo dosadnie, ale ja podobieństwo zauważyłam przede wszystkim w scenach w więzieniu, kiedy sposób ich siedzenia jest prawie identyczny, oboje introwertycy, nie radzący sobie z uczuciami, nie wiedzący co i jak powinni powiedzieć...
Dla mnie charakter Kevina to zwyczajna poza. Poza, która miała za zadanie zwrócić uwagę Evy na syna. To, co się stało z Celią, było karą dla dziewczynki za to, że matka ją kocha, a jego nie. Dla mnie wyraźnie jest to widać w scenie, kiedy Eva klęczy przed synem i mówi mu, że go kocha. Jego reakcja jest złośliwa, nasączona sarkazmem. Przedrzeźnia jej ton, zupełnie, jakby jej nie wierzył, jakby chciał jej w ten sposób powiedzieć, żeby przestała gadać głupoty, bo on wie, że wcale tak nie jest.
To samo, według mnie, pokazuje scena rozmowy o rozwodzie. "Ja jestem kontekstem" oznacza, że według Kevina jego matka nie może go znieść, nie może na niego patrzeć.
Oczywiście, wersja z wcielonym złem też jest równie prawdopodobna. Jednak z drugiej strony, nie wiem, jak kilkuletnie dziecko mogłoby symulować gorączkę (którą Eva wyczuła dotykając jego czoła) czy też wymiotowanie. Każdy, kto chociaż raz próbował symulować chorobę, by nie iść do szkoły wie, że to nie jest takie znowu łatwe zadanie.
Jak dla mnie, to był moment szczerości. Słabości Kevina również, który z powodu choroby nie mógł odtrącić matki. Złośliwe zachowanie względem ojca mogłoby tu być obroną, by ojciec nie przeszkadzał w momencie, w którym Kevin nareszcie dostawał to, czego chciał. Potem z kolei, kiedy wyzdrowiał, w ramach dalszej obrony zwyczajnie się od niej odciął, bojąc się, że jeśli jej zaufa, ona zrani go jeszcze bardziej. I nie jest to do końca takie głupie - nielogiczne może, ale uciekanie i odtrącanie ludzi, kiedy okazują nam pozytywne emocje to akurat podręcznikowa reakcja ludzi mających problem z zaufaniem.
Inaczej również traktowałabym tę książkę. Myślę, że Kevin nie wybrał Robin Hooda z powodu misternego, krwawego planu, ale z powodu tego, że to właśnie była jedyna szczęśliwa chwila z matką.

Nie jest to dużo bardziej optymistyczna interpretacja niż reszta... Ale według mnie nieco bardziej ludzka. Bazująca na toksycznym pragnieniu miłości osoby, mającej problemy z okazywaniem uczuć. Osoby, która przez swoje zaburzenia podążyła złą ścieżką.

ocenił(a) film na 6
maagg

A moja uwage przykula inna kwestia. To, ze rodzice zwyczajnie bagatelizowali problem. Nie skupialabym sie bardzo nad tym czy Eve kochala syna bardzo czy troche mniej, bo to moim zdaniem nie bylo najwazniesze. Kevin od dziecka mial zaburzenia, a matka jedyne co sprawdzila u lekarza to... jego sluch! To jeszcze bardziej zwraca uwage na ten problem. Nie szukala pomocy, terapii, psychologa, porady, nic. Widziala, ze z chlopcem dzieje sie cos zlego, ale pozwalala mu na wszystko. A problem z wiekiem nie mijal, tylko narastal. Ojciec jeszcze bardziej olal sprawe, wychowanie dzieci w ogole go nie obchodzilo. Typowe zamiatanie brudow pod dywan i udawanie ze ma sie piekna, kochajaca sie rodzinke. Ale chyba tylko na zdjeciu. Bo frustracje narastajace w Kevinie, ktory byl doskonalym manipulatorem, przyniosly tragicznie w skutkach konsekwencje.

ocenił(a) film na 8
Fro_

Jak najbardziej. Ojciec nie widział problemu, a matka chociaż widziała, to nic z tym nie zrobiła. Ani razu nie kazali mu po sobie posprzątać, nie próbowali nauczyć korzystania z ubikacji - przecież jak matka z nim wracała z gipsem, to siedział na przednim siedzeniu, pasy go nie dusiły, fotel był na tej samej wysokości, co matki) musiał mieć co najmniej 6 lat - i dalej w pieluchy robił. To wszystko było nienormalne.
Chociaż myślę, że gdyby nawet matka próbowała coś zrobić, to jej mąż stanąłby przeciw niej - w szpitalu, po "wypadku" córki, powiedział jej coś w stylu, że to ona powinna się leczyć. A że Kevin świetnie grał, więc pewnie psycholog by się bez problemu nabrał i uznał, że to matka ma problem. I też miałby rację.

ocenił(a) film na 8
Fro_

Nie zgodziłbym się z twierdzeniem, że rodzice bagatelizowali problem. Ojciec był cały czas przez dziecko oszukiwany, więc nie miał zielonego pojęcia, że jest jakiś problem, tak samo z resztą Kevinowi udawało się sterować innymi ludźmi, nawet siostrą, mimo, że traktował ją bardzo surowo - ona patrzyła w niego jak w obrazek. Eva widział problem, ale nie była w stanie uświadomić o nim męża, która na każdym kroku dawał do zrozumienia, że jest przewrażliwiona, a wreszcie, że powinna się leczyć.
Eva została z problemem sama, bo tylko ona go dostrzegała. Wizyta u psychologa, czy terapeuty nic by nie dała bo Kevin odegrałby pewnie rolę kochającego syna. Nigdy przecież żadnego z jego wulgarnych i obscenicznych słów i zachowań względem matki nie zaprezentował w obecności osoby trzeciej. Zawsze to była gra jeden na jednego, zawsze pokazywał swoje prawdziwe oblicze tylko i wyłącznie matce.

ocenił(a) film na 8
Ramiuss

Ojciec pozwalał się oszukiwać, bo nie chciał nic widzieć. Sory, sześcio-, siedmiolatek przychodzi z matką do domu mając rękę w gipsie i tłumaczy ojcu, że matka jak mu zmieniała pieluchę, poszła po chusteczki i on spadł. I dla ojca to było coś normalnego? Dziecko po roku już potrafi schodzić z łóżka nogami w dół, a nie głową, a on ma problem? Pomijam już fakt, że powinni mu tłumaczyć i wysadzać na nocnik od 1,5 roku, a zainteresowania żadnego u rodziców, by coś zmienić - ojciec nawet nie myśli, że kobieta musi takiego klocka podnosić, by położyć na przewijaku. Bo go to nie obchodzi.
Po drugie - historia z kanapką. Jasne, to nie jest nic poważnego, ale dlaczego żadne z rodziców nie kazało chłopcu posprzątać, tylko kanapka leżała, póki mrówki się nią nie zajęły? Matka była wykończona i miała dość, a ojca w ogóle nie interesowało wychowywanie, tylko zabawa z dzieckiem. Póki dziecko się z nim bawiło, uważał, że jest ok i wszystko inne się nie liczyło. Jak raz Kevin wybrał czytanie z matką i właściwie kazał się ojcu wynosić z pokoju, ten zamiast się ucieszyć, że wreszcie coś wspólnie z matką robią i oboje są zadowoleni, zachował się jak niedojrzały dzieciak i na następny dzień musiał "odkupić" syna - bo właśnie tym był łuk. Dlatego też nie zgadzam się, że ojciec był po prostu oszukiwany przez sprytne dziecko. Facet nie dorósł do małżeństwa ani ojcostwa. Nawet jak Kevin otwarcie pokazywał, jak bardzo się przejął "wypadkiem" siostry, rzucał tylko ostre spojrzenia żonie, że co ona chce od "dziecka". Jak miałam koło sześciu lat, pamiętam, jak uciekałam przed bratem na rowerze. Pedałowałam tak szybko, że aż kierownica zaczęła mi się trząść i w końcu się przewróciłam. Upadłam na brodę i musiała być szyta. Niby nie była to wina brata - to była wspólna, głupia zabawa, ale i tak reakcja naszego ojca była o 180st różna od reakcji, czy raczej jej braku, w przypadku ojca Kevina. A mój brat miał tylko 10 lat i naprawdę się przejął tym, że mnie boli i muszę mieć brodę szytą. Kevin nie dość, że nie czuł się winny - jako szesnastolatek powinien przecież opiekować się młodszą siostrą pod nieobecność rodziców, to jego zachowanie wprost mówiło, że w sumie ma to gdzieś, że siostra straciła oko. Normalny ojciec by zareagował. Kevin robił, co chciał, bo mu na to pozwalano od najmłodszych lat.

ocenił(a) film na 6
Ramiuss

Ale w takim razie w czym tkwil problem Kevina? Zakladajac, ze jest zdrowym, normalnie rozwijajacym sie dzieckiem (bo o tym jest mowa w wywiadzie) dlaczego wyrasta na potwore? jesli wierzyc ze wszyscy rodzimy sie jako tabula rasa, co mialo tak ogromy wplyw na jego zachowanie juz w wieku 2 - 3 lat ? Co innego jesli nie wychowanie i stosunek rodzicow? Jak sobie tlumaczysz jego postepowanie?

ocenił(a) film na 8
Fro_

Myślę, że film stara się zaprzeczyć założeniom maksymy tabula rasa. Wydaję mi się, że twórcy pokazują człowieka, który choć w swoich postępowania reaguje na zmiany w swoim otoczeniu, to jednak mającego już od urodzenia pewne skłonności, które wraz z dorastaniem w odpowiedni sposób kształtowały jego osobowość. Mówi tu o skłonnościach, a nie, że dziecko urodziło się jako zło wcielone ;)

ocenił(a) film na 8
Ramiuss

Ja nie widzę żadnych skłonności u Kevina jako niemowlęcia. Niemowlęta bardzo szybko zaczynają odczuwać stosunek do nich. Miesięczne dziecko, jeśli ktoś obcy będzie chciał wziąć na ręce, najczęściej pokazuje niezadowolenie, płacze. Kevin przebywał całe dnie z matką, która go ani razu nie przytulała - próbowała uspokoić, gdy płakał, trzymając pod ramiona, w wyprostowanych rękach - nic dziwnego, że nie działało. Nie odzywała się do niego, nie śpiewała, zero instynktu macierzyńskiego - i dziecko to wyczuwa. Natomiast jak ojciec przyszedł, od razu przytulił go do piersi, zaczął kołysać, coś do niego mówić łagodnym głosem - inne dziecko. Chyba nie powiecie, że kilkumiesięczne niemowlę robiło to specjalnie?

ocenił(a) film na 8
maagg

Wykazał zainteresowanie tym, co czytała matka a nie matką... Czytała mu przeca o używaniu łuku przez jakiegoś bohatera z detalami. Helooooołłł....

ocenił(a) film na 9
galateaa

Pierwsze okazanie czułości matce to nie wykazanie zainteresowania? A jedno drugiego nie wyklucza - faktycznie zainteresowała i, nadal podtrzymuję, zainspirowała go treść książki ale matka zauważyła tego (nawet nie miałaby przecież takiej możliwości) i odebrała to jako sygnał "przełamania lodów".

Zgodzę się z większością wypowiedzi i interpretacji tutaj, szczególnie, że nie wykluczają mojej interpretacji, poza jedną - że nie mógł już wtedy zacząć planować wykorzystania umiejętności strzeleckich w przyszłości.
Wydaje mi sie, że zaburzony umysł psychopaty już we wczesnym dzieciństwie mógł stworzyć, niejasną jeszcze i niekonkretną, wizję wykorzystania łuku w przyszłosci. Zbyt często w filmie pokazywany był wątek kolejnych łuków i ćwiczeń strzeleckich, żeby pominąć winterpretacji ten pierwszy moment fascynacji tematem.