Film jest naprawdę świetny! Piękna Irena Jarocka, w niektórych scenach wyglądała przepięknie.
Sylwetka, uśmiech. Jednym z wywiadów Irena Jarocka wyjawiła, że nie miała w tym czasie prawa
jazdy. Sceny z słynnym Porsche były kręcone na lawecie. Po premierze filmu wiele osób miało
pretensję do Jarockiej, że chciała rozbić tak udane małżeństwo Karwowskich. Osobiście bliższa
mojemu sercu jest Anna Jantar. Jednak w tamtym okresie Irena Jarocka była jedną z
najpiękniejszych piosenkarek.
Zgadzam się z tą opinią. Dodam, że piękna ale też wyjątkowo urocza i nie tylko w wyglądzie ale gestach i zachowaniu. Ponadto film jest wartościowy bo choć tylko wstępnie ale pokazuje czym jest uczucie zwane zakochaniem i jak postrzegają je kobiety a jak mężczyźni i braki na tym tle. To przecież lata 70-te a już wtedy widać było jak można poczuć wolność nie ograniczoną zobowiązaniami i próbować nawet przez chwilę być szczęśliwym. Z tym rozbijaniem małżeństwa to oczywista głupota a Irena Orska nazwała by każdego, który temu ulega kukłą i ja się z tym zgadzam.
He, he, nie widziałam, że te sceny jazdy Porsche, gdzie Stefan dorabiał się kolejnych siwych włosów, były sfingowane. Co do "romansu" (tam chyba nic nie było? jakieś podchody) od początku wiedziałam, że tych światów nie da się pogodzić (coś jak informatycy i reszta), jakaś strasznie egzaltowana piosenkarka i inżynier, stąpający mocno po ziemi. Ich światy się spotkały, było to nawet zabawne, ale bez szans na powodzenie.