Zycie Touli zatrzymało się w miejscu, w którym poznała Iana- znów zaniedbana (nawet okularki się odnalazły ;)), znów uganiająca się za rodzicami, znów smętna restauracja, znów....wszyscy ważniejsi od niej samej. 1 część zaskakiwała- bo była czymś innym na rynku filmowym. Taka niewymagająca, lekka komedia. Ale przyznaje, że relacje córa- matka były wzruszajace, podobnie jak moment ponownego 'ślubu' Touli i Iana. Ale tej chemii zdecydowanie zabrakło. Muzyka grecka za to super- leci w tle prawie cały czas. Najpiękniejsza piosenka w momencie ślubu. Aha, cioteczka Voula cudowna;))
Tak to prawda, zgadzam się z tobą we wszystkim. Ja uśmiechnęłam się tylko raz, tak nie było za dteużo śmiesznych scen a gagi powtórzone i gorsze, fabuła też była słabsza i mniej ciekawa. Wzruszający moment był jeden z tym ślubem dziadków i jednocześnie Toula z Ianem powtórzyli swój, ale to troche mało. Nie było też żadnych zaskakujących scen czy watków.
A i oczywiście jedynka dużo lepsza, bo naprawdę śmieszna i grecka, widziałam wiele razy :). Tutaj wszystko się rozmywało, za dużo postaci a za mało wątków i akcji. Film na jeden raz.
Dla mnie ta 2 cz.minimalnie lepsza od 1,uśmiałem się trochę jak dziadki się upili i mieli ubaw w kościele podczas ślubu ;).A tak po za tym ogólnie film jak na komedie mało śmieszny,dlatego oceniam na mocne 6 ;).
Aha :). No tak, każdy ocenia inaczej, więc szanuję. Ale tak, zgadzam się mało śmieszny jak na komedię, ale obejrzę sobie może jeszcze raz, bo może się zraziłam bo oczekiwałam czegoś innego. To prawda w kościele też można było się pośmiać. Ja to i tak zawsze z babci mam największy ubaw, ale właśnie w pierwszej bardziej dawała czadu :).
Fakt zapomniałem o babulce,ona faktycznie dawała czadu.Mimo że prawie nic się nie odzywała,to jej miny ,ruchy i zachowanie rozbrajały i wywoływało śmiech ;).