PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=483087}
6,9 93 tys. ocen
6,9 10 1 92784
7,0 39 krytyków
Mission: Impossible - Ghost Protocol
powrót do forum filmu Mission: Impossible - Ghost Protocol

Zacznę od końca czyli od oceny: Ghost Protocol to film niezły, a właściwie nawet dobry. Jeżeli zastanawiasz się czy warto iść do kina, od razu mówię: warto.

Film jest świetny od strony wizualnej i tak zwanych akcji. Umieszczono w nim kilka pomysłowych sekwencji, z czego mnie szczególnie przypadły do gustu włamanie na Kremlu i pojedynek na parkingu. W tym miejscu muszę wspomnieć, że delikatnie mnie rozczarowały sceny wspinaczki po budynku. Nie wiem, co można było zrobić lepiej, ale nie przypominam sobie, żebym w kinie zbierał szczękę z podłogi. Tak czy inaczej - pod tym względem film nie rozczarowuje, a dodatkowo jest nakręcony tak jak powinien. Nie próbowano tutaj pseudo-realizmu polegającego na potrząsaniu kamerą we wszystkie strony.

Nie potrafię ocenić muzyki, a spotkałem się z zupełnie przeciwnymi opiniami. Muszę jednak przyznać, że nie dałem się jej porwać, co jeszcze nie znaczy, że jest słaba. Być może ponowny seans lub odsłuchanie soundtracka pozwoliłoby mi na dokładniejszą ocenę. Zdarzały mi się seanse, po których od razu byłem przekonany o wspaniałości muzyki (z „w miarę” nowych produkcji: Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata, Pokuta, Casino Royale, Mroczny Rycerz – takie przyszły mi teraz do głowy.), tu jednak jesteśmy pewnie półkę niżej.

Przejdźmy teraz do tego co tygrysy lubią najbardziej, czyli narzekania. Co sprawia, że stawiam ten film niżej, niż poprzednie? Jestem miłośnikiem-fetyszystą fabuły. Fabuły, historii, dramatu – jak zwał tak zwał, ale chodzi o to, że żaden film nie istnieje jeśli nie opowiada wystarczająco ciekawej historii o odpowiednio intrygujących postaciach z trafiającym prosto w serce konfliktem. W tym aspekcie film kuleje.

Ethan Hunt jest po to, żeby przede wszystkim robić na ekranie niesamowite rzeczy, ale on musi robić je po coś - mnie musi obchodzić, dlaczego robi to co robi. Pomimo tego, że cała fabuła opiera się o „ghost protocol” czyli odcięciu się pracodawców Hunta od członków IMF, czyli zostawieniu ich w pewnym sensie na lodzie, a dodatkowo w grę wchodzi nuklearna zagłada, mnie motywy bohaterów zupełnie nie zajmowały. Podejrzewam na czym opiera się mechanizm, który zadziałał w mojej (pod?)świadomości. Generalnie po MI można się spodziewać Happy Endu, a zatem pomimo możliwości nuklearnej zagłady, tak naprawdę widz nie może brać jej pod uwagę (dlatego choć że do wybuchu pozostaje kilkanaście sekund, a Ethan bezskutecznie wali w przycisk przerwania, widz nie spodziewa się, że zobaczy nuklearnego grzyba i czeka spokojnie, co będzie dalej). Podobnie niespecjalnie przejmujemy się statusem głównym bohaterów.

Scenarzysta powinien więc zastosować logikę odwrotną do tradycyjnego dla scenarzysty „podbijania stawiki”. Powinien chcieć zainteresować widza pomniejszymi konfliktami i potencjalnymi dramatami: możliwą śmiercią jednego z bohaterów, wyraźnym motywem zemsty, konfliktem członków grupy (np. Hunt-Brandt). Tego typu właściwie dość oczywiste elementy były wykorzystywane w poprzednich częściach. Już na początku MI:III widzimy, że stawką będzie życie ukochanej Ethana, później fabuła się cofa i najpierw istotny jest motyw zemsty za śmierć „uczennicy”, a dodatkowo pojawia się charyzmatyczny Seymour-Hoffman. W dwójce obserwujemy intrygujący konflikt osobowości Hunt-Nyah, a następnie spotkanie dawnych kochanków Nyah-Ambrose. Ostatecznie w drugiej połowie filmu stawką staje się życie Nyah (i to jest dla widza najważniejsze, a nie jakaś tam zaraza Chimerą). Przy okazji: scenę wstrzyknięcia sobie przez Nyahę Chimery i włączenia stopera przez Ethana widziałem dziesiątki razy, ale zawsze przechodzi mnie dreszcz.

Podczas produkcji dało się słyszeć głosy, że to ponoć ostatnia część z Cruisem, że Ethana w kolejnych częściach miałby zastąpić bohater grany przez Rennera. Mniejsza czy widzowie wybaczyliby śmierć Hunta, ale odpowiednie podkręcenie takich przecieków, i oparcie fabuły filmu, a co za tym idzie jego promocji, na możliwej śmierci Ethana Hunta sprawiłoby, że gra szłaby o naprawdę interesującą widza stawkę.

Tutaj niestety jedynym istotnym zagrożeniem jest jedynie zagłada nuklearna;) Hunt musi uciekać wprawdzie także przed rosyjskimi służbami, ale nie ma to wielkiego znaczenia. Nie specjalnie liczy się też motyw zemsty agentki Carter. Ten rozstrzyga się dość szybko i bez należnej mu uwagi. Zresztą obsadzenie w roli ponoć doskonałej zabójczyni młodziutkiej aktorki o urodzie dziewczynki było trochę nietrafione (takie „niedopasowanie wizualne” bywa intrygujące, ale nie należy z nim przesadzać). I jeszcze druga postać czyli główny antagonista, ani mnie on ziębił ani grzał - prawie go nie pamiętam.

Nie twierdzę, że miałem jakieś wygórowane oczekiwania co do filmu. Po seansie nie byłem rozczarowany. Po prostu zastanawiałem się dlaczego nie wyszedłem z kina z zachwytem, czy chociażby rozemocjonowaniem, które nieraz (rzadko ale jednak) po filmie odczuwam. I doszedłem do takich wniosków.

PS
Filmweb już dawno przestał być miejscem ciekawych długich dysput, czy nawet wojen na argumenty - zastąpiły je tematy zakładane prze użytkowników po to aby wpisać do nich pół zdania w stylu "Mnie się podobał". Dlatego mam wątpliwości czy kogoś zainteresuje mój przydługi wpis, ale musiałem dać upust swojemu grafomaństwu. Wytrwałym gratuluję.

Wampir_

nie czytalem calosci, ale zrobie to po obejrzeniu filmu.
Nie chce sobie psuc zabawy! Nie przeszkadza mi to, ze napisales dluga wypowiedz. O wiele lepiej mi sie takowe czyta, niz kilku "słowne" tematy.

Wampir_

kuźwa.. to powinna być oficjalna recenzja na tym portalu. aż mi się zachciało iść do kina :D

ocenił(a) film na 7
Wampir_

Ja przeczytałem cały Twój wpis. Niestety nie wdam się w dyskusję, bo zgadzam się z Tobą w wielu punktach. Najbardziej celna wydaje mi się uwaga na temat antagonisty. Słabo zarysowana postać, grana przez niezbyt charakterystycznego aktora (bardziej pasował by do roli chirurga w "Ostrym Dyżurze"), spowodowała, że niemal nie zwracałem na niego uwagi. Zwyczajnie chodził sobie po planie z walizką i nawet miał sympatyczny wyraz twarzy chwilami. "Hej ludziska, wiecie... mam tu takie kody..."

Natomiast bardzo zadowolony byłem ze scen fx i sposobu ich sfilmowania. Choć faktycznie można było tu bardziej "zaszaleć" fabularnie. Ale np. scena z budynkiem wg. mnie świetna. Minimalistyczna, ale w swojej prostocie doskonała. Również walka i pościg w burzy piaskowej okazał się świetnym chwytem. Ładnie to zobrazowali. Na pochwałę zasługuje również fakt, że Ethan często obrywa. Nie jest plastikowym bohaterem, któremu wszystko uchodzi na sucho (jak to bywało w miałkich Bondach z Connerym). Ocieka krwią, kuleje a na twarzy Cruise'a wreszcie widać emocje - złość, roztargnienie. Dawno go takim nie widziałem.

Jedyny zarzut, jaki mam, to zbyt mała ilość antagonistów, a ci obecni w filmie byli zbyt nieporadni. Sabine Moreau, jak na zawodową zabójczynię, podczas walki w hotelu nie pokazała nic wartego uwagi. łatwo dała się skopać.

Mimo wszystko nie żałuję wydanych 15 zł ("tani wtorek" w Heliosnecie hehe ;) Kto lubi wartką akcję, efekty specjalne, wybuchy, słowem klimaty a'la James Bond, niech idzie na ten film. Dobrej zabawy! :)

ocenił(a) film na 8
Wampir_

Przeczytałem wpis cały, mimo że długi jest. Zgadzam się z nim ogólnie. Faktycznie dobrze przypomniałeś jak wiele rzeczy było nie zicher w tym filmie.

Tym nie mniej akurat scena chodzenia po budynku naprawdę świetna się ukazała. Szczególnie zapierające dech było pierwsze ujęcie, gdzie Ethan po zdjęciu okna stoi na skraju budynku, a kamera robi najazd w dół. To akurat naprawdę pomysłowe było, zresztą jak cała ta sekwencja, gdzie faktycznie niby ją prosto i dynamicznie zrobiono, dodatkowo Hunt nie robi wszystkiego idealnie, bo na sam koniec nie za dobrze wymierzył wskoczenie do pokoju i poobijał się nieco.

Aczkolwiek jeszcze jedną z lepszych rzeczy i tak jakby nowych jest fakt, że agenci się boją odstawiać te wszystkie numery. Wręcz za bardzo nie chcą ich robić i szukają łatwiejszego rozwiązania. Ethan tak miał przed tą wspinaczką po budynku, ale najbardziej widać to było u Brenta, który aż komicznie nie chciał zaufać temu małemu robocikowi i w sumie trudno się dziwić.

Tak naprawdę jedyny poważy zarzut co do tego filmu to antagoniści. Jest ich aż dwóch i żadnego nie zapamiętałem. Najgorzej to wyszło przy motywie z maską, kiedy już pod koniec burzy antagonista uciekł Ethanowi i zdejmuje maskę, a wtedy okazuje się, że pod nią był... kto mi powiem kto to taki? Żadnych emocji ten szwed nie okazuje, twarzy też nie ma takiej jakiejś charakterystycznie złej. Co ciekawe jest tu sytuacja identyczna jak w serii "Szklana pułapka" gdzie przez pierwsze trzy filmy byli naprawdę fajni antagoniści z kapitalnym Jeremym Ironsem w trzeciej części, tak w czwartej części "Die Hard" jest bezpłciowy Timothy Olyphant i jakaś całkiem apetyczna laska, która i tak ginie dosyć łatwo i szybko. Po rewelacyjnym Seymurze Hoffmanie w "MI:3" poprzeczka dla "Ghost Protocol" też była zawieszona wysoko, ale i tak nawet scenariuszowo nie było żadnego pola do popisu dla złych charakterów. Ewidentnie nie byli oni istotni w tym filmie.
Praktycznie najbardziej niebezpieczny wydawał się ten rosyjski agent, który po całym świecie latał za Huntem. Jakim prawem? To już nieistotne. Szkoda, że jak zauważyłeś, ucieczka przed rosyjskimi służbami nie miała większego znaczenia. Na niej powinno się bardziej skupić.

A i jeszcze, że po mimo tego, że Happy End jest spodziewany, to przychodzi on naprawdę niezwykle późno, więc myślę, że przez chwilę można się zastanawiać, czy nie będzie jednak tego grzyba atomowego, bo koniec końców głównych bohaterów by on nie zabił, więc byłoby z czego robić kolejną część, a twórcy i tak już mocno zaingerowali w historię wysadzając na samym początku Kreml.

No i tak na sam koniec, to trochę dramatyzmu było, gdy okazało się, że Brent ma taką przyszłość, jaką ma. Tylko moim zdaniem za późno ten wątek wprowadzono i zbyt bezpośrednio wyłożono widzowi wszystkie istotne szczegóły podczas jednej rozmowy. Też aktualny charakter relacji Ethana i jego żony mnie zastanawia. Na jakiej zasadzie z sobą są lub nie są?

ocenił(a) film na 8
Wampir_

tez przeczytałam cały Twój wpis (widocznie ciekawie piszesz :)), mimo ze filmu jeszcze nie widzialam i dlatego w sumie mam małą uwagę. nie ostrzegasz, że to bedzie spoilerowaty post. ja wiem, ze cięzko przypuszczać, ze usmierca ethana, no ale Ty zabrałeś mi juz ten 0,001% niepewności :P
ogólnie wpis dużo mówiący jaki to jest film i za to dzięki :)

dzebedisa

Specjalnie się zalogowałem aby podziękować za wyczerpującą recenzje .
Co do filmu, to każdemu można coś narzucić. Śmierci nieśmiertelnego to faktycznie chyba nikt się nie spodziewa.

ocenił(a) film na 7
Wampir_

Zgadzam się w stu procentach z twoją wyczerpującą wypowiedzią. No może... w 98 procentach ;p Bo jak dla mnie scena wspinaczki po wieżowcu zapierała dech w piersiach. Jak w pewnym momencie rękawice Ethana przestały działać i przez krótki czas spadał w dół to o mało nie wyrwało mi się takie ciche: "cholera".
Film dobry. NIE BARDZO dobry... ale na pewno dobry. Polecam. Nie żałuję pieniędzy wydanych na seans ;]

ocenił(a) film na 6
Wampir_

@Sony_West
"Sabine Moreau, jak na zawodową zabójczynię, podczas walki w hotelu nie pokazała nic wartego uwagi. łatwo dała się skopać."
Dokładnie - ogólnie postać mało udana.

@Roy_v_beck
"Szczególnie zapierające dech było pierwsze ujęcie, gdzie Ethan po zdjęciu okna stoi na skraju budynku, a kamera robi najazd w dół.'
Fakt pierwsze ujęcie jest świetne. Zawsze się zastanawiam jak takie rzeczy kręcą: ile w tym komputera, blue screenu itp, a ile rzeczywistości.
I fajne zakończenie sekwencji z wpadnięciem do budynku "rykoszetem" :) ale w środku trochę tak bez rewelacji. Wiem - tutaj to się już czepiam...

"Najgorzej to wyszło przy motywie z maską, kiedy już pod koniec burzy antagonista uciekł Ethanowi i zdejmuje maskę, a wtedy okazuje się, że pod nią był... kto mi powiem kto to taki?"
No właśnie to już w ogóle dziwna sytuacja. Nie wiem czy to miało być dla widza zaskoczenie czy nie, ale ja wtedy kompletnie nie załapałem o co chodzi (o ile w ogóle mogłem coś załapać), a później przestałem się zastanawiać.

@dzebedisa
Rozumiem, że trochę z przymróżeniem oka, ale troche z rzeczywistymi, uzasadnionymi pretensjami. Przez moment się zastanawiałem czy nie wprowadzić ostrzeżeń o spoilerach. Oczywiście nie przeszło mi przez myśl, żeby to ostrzeżenie dać przed informacją, że Ethan nie umiera w tej części;) ale chciałem dać to gdzieś w innym miejscu. Ostatecznie zrezygnowałem,gdyż po prostu uznałem że rozmiar tekstu sam świadczy o tym, że mogą być wyraźne odniesienia do fabuły.

I dzięki z miłe słowa o tekście.