Na ile wycenić historię czyjegoś życia? Byłem, jak wielu, zaintrygowany początkami zespołu Universe, a potem, jak inni wyśmiewałem dziwaczny głos lidera, prostą muzykę i beznadziejne teksty - jak łatwo mi było wtedy wszystko oceniać. A dziś, gdy patrzy sie na coś przez pryzmat własnych doświadczeń i historię cudzego życia - ile dać punktów? Życie każdego z nas zasługuje na 10.
Ciekawe, bo w odpowiedzi na post Orlando199 napisałeś; "Jak śmiesz w taki sposób obrażać czyjąś twórczość? Ale co Ty możesz wiedzieć, skoro widzisz tylko czubek własnego nosa. Nic nie wiesz o ludzkiej wrażliwości, nic nie wiesz o jego życiu, nic nie wiesz".
No to co w końcu, cenic to życie czy nie? I na ile?Bo filmu jeśli dokładnie przeczytasz nie oceniłem.
Źle zrozumiałeś. Miałam na myśli to, że film opowiada o nim, a nie o jakimś zwyczajnym człowieku ( nie mówię, że Mirek był niezwyczajny) ale odniosłeś się do ogółu, a nie jednostki..
Pięknie ujęte. Dopiero po obejrzeniu tego dokumentu zrozumiałam, jak wielką krzywdą było ocenianie Mirka Breguły i jego twórczości, odrzucając jej kontekst - odzierając ze szczerości uczuć. On prawdziwie kochał to co robił, a jednocześnie był w tym wszystkim bardzo samotny i skrzywdzony przez współczesną mu rzeczywistość.. Chociażby za to, jak dobrze ukazuje to ten dokument, za to daję mu 10.. Oby więcej takich, które poruszają, choć może ze szczęśliwszym zakończeniem.
Jaka ulga, że ktoś jeszcze mysli podobnie. A juz myslałem, że to kolejna porcja obelg:)
Hmm, mi się ten głos nigdy nie wydawał dziwaczny. Ale ja słuchałam tego zespołu od dziecka, Universe i Stare Dobre Małżeństwo, to dwa zespoły, których muzyka m. in. rozbrzmiewała u mnie w domu, Mirka sobie wyobrażałam po głosie jako drobnego subtelnego blondynka :) Okazał się zupełnie kimś innym i z wyglądu i z życia, był facetem - ale z dużą wrażliwością, to go chyba zabiło, jakieś wewnętrzne ścieranie się tego, kim powinien być, czego od niego oczekiwano i kim był. Piosenki może nie były jakimś dziełem sztuki, ale czuło się w nich emocje, pod tym względem był chyba mistrzem, wszystko co chciał wyrazić w tych utworach jest. W tekście, w muzyce i w głosie.
Film myślę że dobrze oddaje jego świat, problemy, z tym całym brudem, nie było to ugładzone, nie pomijano kłopotliwych kwestii, powstał dobry film dokumentalny, wciągający i z sensem
Aż nie chce mi się wierzyć, że poznałem go osobiście. Teraz tak o tym myślę, bo film dokumentalny o zwykłym człowieku by nie powstał...
"dziwaczny głos lidera, prostą muzykę i beznadziejne teksty" ty tak na serio? przecież to największe wartości Universe, unikalny delikatny głos, rewelacyjna gitarowa muzyka, melodyjna aż żal że dziś takich nie ma, a teksty ryją łeb że wierzyć się nie chcę, poezja, więc dziwnie mi się czyta twój komentarz...
Dziwnie Ci się czyta mój komentarz, bo go nie zrozumiałaś (-łeś), a może dlatego, że jesteśmy inni i nie muszę mieć takiego zdania jak Ty
napisałeś, że swego czasu jak inni wyśmiewałeś dziwaczny głos lidera, prostą muzykę i beznadziejne teksty, więc skoro tak robiłeś, to tak myślałeś, tak Go odbierałeś, więc ja jedynie tego nie potrafię pojąć, bo u mnie gdy poznałam Universe nie było takiego "zgrzytu" i teksty mi się spodobały , muzyka wiadomo, a głos mnie wręcz powalił, więc nie wiem czemu skoro był ktoś kto ich wyśmiewał itd ty również to robiłeś, o to mi chodzi, czy szedłeś za jakimś nurtem hejtu, czy nie potrafiłeś sam docenieć? i nie, nie chcę się przegadywać zwłaszcza w konteksćie tego artysty :) mam nadzieję że postarasz się zrozumieć mój punkt widzenia, dzięki