Kurczę, jak zdawkowo potraktowany został ten film. I nie chodzi o zachwalanie tego filmu, ale potraktowanie go jako niemal materiał archiwalny, już ponad półwieczny. Widzimy w nim unikalne występy (dziś mówi się "wykony") istniejących ongiś formacji muzycznych (Waganci, No to co, ProContra etc), po których na strychach pozostały pocztówki muzyczne tudzież winyle, ale jednak stanowiące nasze polskie dziedzictwo kulturalne. Mało kto wie, że np. w tym filmie widzimy jedyny bodaj video-wykon "Pochodu świętych" w wykonaniu <Silnej Grupy Pod Wezwaniem> w pełnym składzie. To w tym filmie widzimy najbardziej rozbudowaną rolę filmową śp.Tadeusza Rossa. Oraz pierwszą filmową rólkę Anny Jantar. Zaś prześmiewczy obrazek chórku żołnierzy śpiewających z playbacku - to ukryta przed cenzurą analogia do Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, nieporadnie debiutującego trzy lata wcześniej i na sił lansowanego przez ówczesną władzę. A łowcy ciekawostek nie wyłowili początkującej w PRLowskiej kinematografii sztuki autoironii, gdy Bogdan Baer podskakując na milicyjnej ławce odgrywa niedźwiedzia, prezentując się a to po rosyjsku "miszka", a to bo niemiecku właśnie "baer" (od Bär). No i odnajdziemy w tym filmie praźródło późniejszych wiecznie żywych dowcipów i skeczów kabaretowych w stylu "Lekarz do pacjenta: Pije pan? Pacjent: A co pan doktor ma?". Podsumowując: fabuła banalna, kopalnia smaczków - genialna.