Zanim przejdę do uwag i refleksji powiem Wam czego oczekiwać.
Otóż jest to jeden z najbrutalniejszych obrazów jakie widziałem. Rzekłbym nawet, że temat filmu
stanowi jedynie pretekst do pokazania efektów specjalnych. Zobaczycie zatem deszcz ludzkich
szczątków, krew, wnętrzności i kończyny. Obrazy, sceneria, plenery, a nawet uzbrojenie są
doskonałe i bardzo wiarygodne. Kadry zmieniają się szybko, a kamera jest w ciągłym ruchu. Czy
to dobrze pozostawiam już waszej ocenie, bo mnie po jakimś czasie zaczęło to męczyć. Miałem
wrażenie, że oglądam niekończący się trailer, a film jest baardzo długi! Co prawda nie nudzi, lecz
chwilami trudno się zorientować, gdzie toczy się kolejna scena.
Jakie zatem film posiada wartości? Otóż jest to pokaz polskiego kina na najwyższym światowym
poziomie pod względem technicznym, a także dzięki scenografii, dbałości o szczegóły i rozmachu
produkcji. Najbardziej bałem się, że Niemcy będą mówić po polsku, jednak ktoś zadbał by nawet
polscy aktorzy przekonująco krzyczeli po niemiecku, nie mówiąc już o samych aktorach zza naszej
zachodniej granicy. Swoją drogą role drugoplanowe są wręcz wybitne. Dobór twarzy do epizodów
zasługuje na najwyższą ocenę. Z aktorów pierwszego planu na pochwałę zasługuje jedynie
młodziutka Zosia Wichłacz. W zasadzie to ona jest duchem filmu i nadaje mu wartość, gdyż skupia
w sobie subtelność, literacki romantyzm i młodzieńczą nieśmiałość, które w skrajnych warunkach
ustępują miejsca odwadze, niezłomności i zagłuszającemu rozum sercu. Rola "Biedronki" to
kreacja oszczędnej w środkach, a przez to bardzo wiarygodnej aktorki młodego pokolenia.
Teraz minusy filmu...a jest ich niestety sporo. Przede wszystkim widać, że Janek Komasa
(reżyser) ewidentnie nie czuje ducha polskości. W obrazie nie ma za grosz szlachetności! Polscy
oficerzy zachowują się jak przywódcy ustawki. Są aroganccy i bezczelni, a jednocześnie
rozhisteryzowani i jałowi. Scena, w której jeden z dowódców próbuje zgwałcić młodą dziewczynę w
zamian za przepustkę jest karygodna! Przywołuje najgorsze tradycje wajdowskiego mieszania
Polaków z błotem. Z kolei żołnierze Berlinga zachowują się jak prostaki i skrajni idioci. Mimo, że
przeszli pół Związku Radzieckiego, nie rozumieją realiów frontu i giną bezmyślnie. Nie podobają mi
się także sceny, w których Polacy mordują nieuzbrojonych Niemców. Co prawda na pewno doszło
do takich aktów, lecz pokazując je w filmie uznajemy zjawisko za powszechne. Wiele scen jest
bardzo naiwnych! Choćby czołg strzelający z działa do stojącej "jak wryta" dziewczyny, która przed
chwilą jeszcze walczyła, lecz nagle zrobiło się jej wszystko jedno. I wreszcie najgorszy akcent -
hollywoodzkie scenki, w których ludzie się całują, namiętnie kochają itp., a w okół odbijają się
pociski od ścian, walą się mury i fruwają romantyczne świetliki unoszące się znad spopielonych
zgliszczy.
Reasumując - film wbija w fotel! Niestety nie ze względu na wartość obrazu, ale jego brutalność.
Obraz przedstawia wiele historycznych scen, lecz są one tylko napomknięte i bezładnie
porozrzucane w głównym wątku, który z kolei jest nijaki. Są jednak momenty, w których łzy płyną
do oczu i za te emocje reżyserowi chwała. W przeważającej mierze mamy jednak do czynienia z
tandetną super-produkcją, w której Polska, honor, godność, braterstwo i szlachetność nie stanowią
istotnych punktów. Film opowiada zatem historię tragedii powstania, zniszczeń i mordów, nie
pokazując jednocześnie bohaterstwa, męstwa i zwycięstw powstańców.
Być może jest to jakiś przełom w polskim kinie. Swoisty próg, od którego trzeba było zacząć,
jednak nie spełnia on swej podstawowej roli - nie wychowuje! Mimo wszystko zobaczyć warto.
Cieszę się, że ktoś zauważył zbyt brutalne sceny w filmie. Ostatnio mam wrażenie, że bez pokazania wszystkich wnętrzności ludzkich nie da się zrobić filmu. Trudne czasy dla wrażliwych ludzi. Pozdrawiam Autora.
Czasem brutalność jest uzasadniona. Gorzej, gdy jest to jedyny motyw jaki pamiętamy po obejrzeniu filmu.
Po obejrzeniu filmu Pluton miałam podobne odczucia jak po Mieście 44 i nie nie mam wrażenia, żeby przesadnie epatowano brutalnością lub żeby któryś z tych filmów się na tym promował (o ile można tak powiedzieć). Myślę, że gdyby np twórcy zdecydowali się pokazać wyjątkowo obrazowo sceny gwałtu uznałabym to za przekroczenie jakiejś granicy dobrego smaku, ale uważam, że w przypadku Miasta ukazanie jak umierali powstańcy jest zwyczajnie prawdziwe minus *SPOJLER**SPOJLER* scena w której z nieba po wybuchu spadają ciała-te uważam za zbędną, no i może scena z czołgiem strzelającym do Kamy **SPOJLER*SPOJLER.
Jeszcze raz powtarzam, że brutalność scen stanowi jedyną oś filmu. Nie ma tu żadnych zwycięstw, podniosłych czy wzruszających scen. Żadnej sceny, w której Polak mógłby się poczuć dumny ze swych przodków. Film jest maszyną do mielenia mięsa i z takim uczuciem wychodzi się z kina. Dla przykładu lecącego ptaka można sfilmować z dołu i z góry. Oba obrazy będą prawdziwe, lecz który będzie ciekawszy? A przecież w powstaniu było wiele dni zwycięstwa, zakładania flag, świętowania, bohaterskiej obrony, zuchwałych akcji, geniuszu myśli technicznej, strategii i planowania. "Miasto 44" przedstawia regularny łomot jaki zbierali Polacy od początku do końca powstania. Gdyby tak było naprawdę nasz zryw skończyłby się w ciągu tygodnia, a nie dwóch miesięcy! Niemcy sprowadzili naprawdę wszystko co mogli, w tym nowoczesne rodzaje uzbrojenia, których świat jeszcze nie widział. Mimo to mieliśmy do czynienia niemal z regularną walką! Polacy nie kryli się po piwnicach czekając aż ktoś wrzuci granat. Moim zdaniem film przedstawia obraz pierwszych dwóch dni powstania oraz ostatniego tygodnia. Z kolei brutalność scen byłaby uzasadniona, gdyby stanowiła tło obrazu, a nie jego główny wątek!
"Nie ma tu żadnych zwycięstw, podniosłych czy wzruszających scen. "
W "Kanale" i "Kolumbach" było podobnie, z wyjątkiem brutalnie okupionych chwil nietrwałego triumfu i poczucia euforii - rozbrojenie granatów przy włazie (z wyjątkiem ostatniego, eksplodującego w ręku powstańca), rozbrojenie goliata, jeden celny strzał z okna, lojalny dowódca wracający po odział do kanału, chociaż nie miało to już żadnego sensu - momenty nic nie znaczące w ostatecznym rozrachunku, ale mimo to ogromnie ważne dla powstańców.
Czy w filmie brakuje również takich scen?
"Niemcy sprowadzili naprawdę wszystko co mogli, w tym nowoczesne rodzaje uzbrojenia, których świat jeszcze nie widział. Mimo to mieliśmy do czynienia niemal z regularną walką!"
Czytałam fragmenty dziennika bojowego 9. Armii (były w jednej z książek Bartoszewskiego) i rzeczywiście, przez pierwsze trzy tygodnie czasami wręcz pesymistycznie pisali o szansie na pomyślne i szybkie stłumienie powstania, a "furia" i "fanatyzm" "bandytów" (później już powstańców) budziła ich zdumienie.
Czy żeby wiedzieć, że coś się wydarzyło muszę to zobaczyć? Niedopowiedzenia dają czasem więcej. Pozostawmy choć odrobinę wysiłku naszemu umysłowi i ocalmy resztkę wrażliwości.
Co do berlingowców - w Warszawie ginęli setkami z powodu zerowego wyszkolenia do walk w mieście. Tu akurat ich obraz jest prawdziwszy niż propagandowych filmów z PRL...
A wybuch "czołgu pułapki" dla świadków był pewnie równie wstrząsajacy do dla widza "Miasta"...
Dlatego, że nie jest to dokument. Film ma wychowywać i uwrażliwiać tak jak dobra literatura. Gdyby "Przeminęło z wiatrem" opowiadało jedynie o wojnie w błocie, nikt by tego nie czytał. Analogicznie "Kamienie na szaniec" to też obraz II wojny światowej, lecz z perspektywy młodych, bardzo dzielnych ludzi, którzy stanowią wzór dla wszystkich Polaków. A przypominam, że Kamiński był uczestnikiem walk i z pewnością doświadczył koszmaru wojny. Mimo to zapamiętał głównie chwile triumfu i poświęcenia, braterstwa i patriotyzmu. Drobnych detali, które miały wielkie znaczenie. Wszystkiego tego czego zabrakło w "Mieście44".
Co prawda nie oglądałem jeszcze "Mista 44" ale czy w nim nie ma w ogóle Polaków walczących bohatersko o ojczyznę i bliskich? Stawiam, że multum tego tam jest. A to, że pojawiają się też przykłady w których to niestety Polacy nie są przedstawiani najlepiej.... czyż tak nie było? Dlaczego utwierdzać młodych Polaków w przekonaniu, że tylko nasz naród cierpiał i był tym dobrym? Pora się pogodzić z tym, że nie każdy Polak wtedy był dobry, nie każdy ginął za ojczyznę ale wręcz odwrotnie - niektórzy bestialsko mordowali. Tak samo jak nie każdy Niemiec był zły. Później wychodzą jakieś głupie stereotypy, zaszłości i niepodyktowana niczym konkretnym zawiść w stosunku do innych narodów. To, że obraz ludzi w tym filmie jest czarno-biały przekonuje mnie by obejrzeć ten film.
A odnośnie podanych wyżej filmów czy książek to głównymi wartościami były w nich oddanie, miłość czy bohaterstwo a nie wybielanie narodu ;)
Zaiste, lecz tak myślą jedynie Polacy! Jedynie nas nauczono notorycznie bić się w pierś i przepraszać! Wiecie czymże jest polityka historyczna? Tym, że za 100 lat każdy na świecie będzie myślał, że w polskich obozach koncentracyjnych ginęli żydzi z rąk antysemickich Polaków! Dlaczego? Bo w latach 50 ubiegłego wieku kilku sprytnych Niemców wymyśliło jak przerzucić na nas winę za II w.ś. Wam się wydaje, że to są oczywiste oczywistości, lecz zapytajcie dzieci... ba, zapytajcie rodziców tych dzieci za oceanem, gdzieś w Kanadzie czy USA o losy polskiego żołnierza, o powstanie, w ogóle o to co działo się na wschód od Berlina! Oni nie mają pojęcia, a wiedzę czerpią z produkcji historycznych, które nasi sąsiedzi robią na najwyższym poziomie. "Nasze matki, nasi ojcowie", czy "Twierdza Brzeska" to mistrzostwo polityki historycznej, które nie tylko wybiela czyny obu zaborców, budzi do nich sympatie, ale i pokazuje w najgorszym świetle nasz naród. A jaka jest na to nasza odpowiedź? Uderzmy się w pierś i przeprośmy za Jedwabne. Zróbmy jeszcze kilka filmów o tym jacy jesteśmy naiwni i niedoskonali. Najlepiej w ogóle zrzeknijmy się niepodległości, bo z takim podejściem nawet na nią nie zasługujemy. Zresztą jak to powiedział minister Sienkiewicz już dziś "Polska istnieje tylko teoretycznie".
Piszesz tak jakby film, nawet o Powstaniu, mial miec jakies wychowawcze, narodowe funkcje. Nigdzie nie jest powiedziane ze ma miec jakiekolwiek. Kanal, Eroica czy Czas Apokalipsy to dziela ktore pokazuja wojne zupelnie nie "narodowo" czasem wrecz oskarzajac wlasny kraj. Dla mnie sa to bzdury nie argumenty. Prosze sobie pochodzic do kółka naukowego "finka" przy ZHP, a nie oceniac sztuke ktora ma byc bezkompromisowa. A "miasto 44" takie jest i chwala mu za to.
No to skoro tak rozmawiamy, to abstrahując od tematu i efektów specjalnych, film jest wyjątkowo tandetny, a bollywoodzkie wstawki (bo nawet hollywood już tego nie robi) zaniżają poziom filmu do rangi jakiegoś clipu z internetu. Skoro nie ważny jest temat, nie ważne jest przesłanie, nie ważna jest treść i wartości, pozostaje tylko bezmyślna tandetna papka. Sztuka ma uwznioślać człowieka, a nie zamęczać psychicznie. To jest antysztuka w takim razie, a każdy kto promuje tego typu kino jest hochsztaplerem.
Jesteś dosyć zabawny, z jednej strony piszesz, ze "Miasto 44" jest filmem wyjątkowo tandetnym z czym się zgadzam a później dodajesz, że wbija w fotel i że NAWET, kto wie, może jest to jakiś przełom w polskim kinie. Jak zatem jest? Nic co jest tandetne nie ma prawa wbijać w fotel ani tym bardziej stanowić jakiś przełom.
c lod, mylisz się. Co do filmu "Eroica" i "Czas Apokalipsy" to oba te dzieła były przede wszystkim oskarżeniem wojny, nie opowiadały o bohaterach po takiej czy innej stronie. Liczyło się ludzkie piekło. "Eroica" bardziej kładła nacisk na absurd wojny, jej tragi komiczność. Z kolei "Kanał" Wajdy skupił się na przedstawieniu powstańców jako ofiary. Jest to bardzo ważny film ponieważ uczynił to jako pierwszy jeżeli chodzi o wszelkie opowieści na temat Warszawskiego Powstania. Można też określić ostateczny zamysł tych właśnie filmów jako bezkompromisowy. Czemu nie.
Natomiast film Komasy bezkompromisowym? Nie żartuj. Bezkompromisowość to przede wszystkim nie oglądanie się na żadną modę, na żaden trend, tylko ryzykowne pójście pod prąd. Zagranie Va Bank. Dlatego między innymi, bohater Munka rzucał sobie kur...ami pod nosem, lub też obrzucał tym niewyszukanym epitetem obcą kobietę. Bohaterowie filmu Coppoli przez większą część filmu traktującego bądź co bądź o wojnie płyną sobie zdezelowaną łajbą po rzece a Wajda nurzał Powstańców w gównie.
Piękne dziewczęta i przystojni chłopcy w kadrach filmu Komasy nazywasz bezkompromisowością??? Sceny ociekające od romantycznego kiczu nazywać brakiem kompromisu??? Orgia scen gore to dla ciebie pójście pod prąd??? Jesteś śmieszny.
Komasa zrobił cepeliowską sieczkę, komercyjną rąbankę dla nastoletniej widowni - od początku do końca. Pewnie, parę kadrów, parę scen się broni, chociaż nawet one wydają się aż nazbyt klasyczne, gdzieś podpatrzone aby móc w pełni się nimi zachwycać.
"Film wbija w fotel! Niestety nie ze względu na wartość obrazu, ale jego brutalność. " - tak napisałem. Proszę, nie mów, że tego nie rozumiesz. A co do przełomu mam na myśli ilość zaangażowanych środków, rozmach, pieczołowitość detali, budżet, przygotowania scenografii itd. Takiego filmu jeszcze nie było. Oddziel jednak dwie rzeczy - wartość filmu i jego produkcję. Staram się być obiektywny, dlatego nie przekreślam pracy wszystkich tylko dlatego, że sama treść filmu wydała mi się jałowa. Fatalny jest scenariusz i reżyseria, natomiast technicznie film stoi na bardzo wysokim poziomie. Nic nie jest tylko czarne lub tylko białe. Ten film ma swoje plusy i minusy. To wcale nie oznacza, że sam sobie zaprzeczam ;)
Film wedlug mnie az nazbyt wyraznie pogrywa sobie formą i w przemyślany sposób w miarę jak Powstanie zamienia sie w sieczkę ta forma ulega rozwarstwieniu, rozpada się, zaczyna przypominać podróż przez piekło i szczerze powiedziawszy nie wiem co trzeba miec w glowie żeby uznać to za "komercyjną rąbankę dla nastoletniej widowni". Ani te wszystkie deszcze ciał, flaków, umierających dzieci i stosów trupów wśród wołania o pomoc nie wydają się specjalnie komercyjne, a raczej wlasnie takie, ktorych w kokercyjnych filmach ze wzgledu na ich komercyjny charakter na pewno nie spotkamy, ani tym bardziej nie wydaja sie za bardzo odpowiednie dla nastoletniej publicznosci, no chyba ze na czym innym się wychowaliśmy.
Czy serio piękne dziewczęta i przystojni chłopcy to argument przeciw bezkompromisowości? Jakoś ani bohaterowie Kanału ani sheen w Czasie Apokalipsy, ani bohaterowie Eroiki do brzydkich nie nalezeli. Mozna wrecz powiedziec ze na swoje czasy miescili sie pewnie w scislej czolowc jesli chodzi o bycie pociągającymi. Mozna zajrzec w google, polcam.
Bezkompromisowosc to nie chodzenie na kompromisy. W tym przypadku chlopak zrobil film taki jaki chcial, z dubstepem, komiksowymi zwolnieniami, teledyskowym montazem, scenami abstrakcyjnymi, ze współczesną zaskakującą i ryjącą czaszkę muzyką. Trochę więc dziwne argumentować aż tak chybiąc że reżyser poszedł z modą podczas gdy według mnie zrobił dokładnie na odwrót zderzając święty temat Powstania z formą, która jest zaskakująca i tak jeszcze drugiej wojny nie widziałem a oglądam sporo (tarantino zrobil wyssany z palca film od poczatku do konca). W dodatku ukazal Powstanie jako niebohaterską masakrę, czyli dokładnie na odwrót od tego czego chyba większość oczekiwała, co np. w filmie "Kamienie na szaniec" bylo typowym kompromisowym pomnikowym podejsciem do tematu na kolanach.
Mam więc wrazenie ze kolega nie widzial filmu w kinie. Ja mialem tę przyjemność w Warszawie w Złotych Tarasach na pokazie prasowym ostatnio.
Mam więc wrażenie, że po prostu jesteś głupi. " Ani te wszystkie deszcze ciał, flaków, umierających dzieci i stosów trupów wśród wołania o pomoc nie wydają się specjalnie komercyjne". Bredzisz po prostu. Co druga gra komputerowa z gatunku Survival horror pokazuje podobną orgię przemocy a nawet bardziej bogatą w detale. I do kogo niby wg. Ciebie jest adresowana? Co? Do 18-latków, tak?
Wiesz czym jest "Miasto 44"? Ową, całkiem nieźle wyprodukowaną grą video dla dzieciaków a sceny dialogu między bohaterami to cut scenki.
Komasa zrobił swój film tylko i wyłącznie dla kasy. Weź się zastanów zanim cokolwiek następnego na ten temat napiszesz. Teledyskowy styl to dla c lod objaw braku kompromisu! Idź tumanie i nie grzesz więcej!
Przepraszam za tego tumana. Jednak pełen jak najbardziej szczerych chęci, kompletnie nie kupuje twoich argumentów za bezkompromisowością filmu Komasy. Czyta, klasyczna wręcz robota pod publiczkę, tak, żeby na 100% się sprzedało. Wybacz.
Czyli uważasz, że ten zwykły film naa który raczej nie pójdą wycieczki szkolne chociażby ze względu na wyżej wymienioną przez Ciebie brutalność ma jakiekolwiek szanse zapaść w świadomości młodych Polaków i oddziaływać na ich światopogląd? Czy serio sądzisz, że ten, nie tyle kompromisowy, co na pewno komercyjny seans będzie miał jakiś wpływ na wychowanie tych młodych? Czy już to całe bohaterstwo postaci z tego filmu ma iść w bok tylko dlatego, że pojawiło się kilka scen w których pojawiły się JEDNOSTKI. Jednostki o które podnoszone jest teraz olbrzymie larum bo nagle ich postępowanie potrafiło przysłonić całą resztę. To trochę śmieszne bo nie mamy do czynienia z dziełem, które ma budować jakieś nastroje narodowe jak to miało już miejsce w niektórych przypadkach lecz zwykłym komercyjnym filmem fabularnym. Czymś przy czym mamy się dobrze bawić, skusić się na odrobinę refleksji, zobaczyć bohaterstwo ludzi wtedy żyjących ale i do czego potrafili się posunąć. Ale przede wszystkim dobrze się bawić i zapłacić.
I szczerze mówiąc nuży mnie już to zakompleksienie niektórych. Na siłę utwierdzanie się w przekonaniu, że jedynie Polacy byli tymi dobrymi a wszyscy Niemcy i Ruscy to zło. Kiedyś, za gówniarza, kiedy jeszcze niestety samodzielnie nie myślałem też wydawało mi się, że tak jest. A tu niespodzianka. Okazało się, że Polacy też swoje robili i to nie tylko podczas drugiej wojny światowej. I nie zmienią tego takie filmy jak ten, które nie przebiją się dalej niż niektóre mniejsze kraje w Europie jak Litwa czy Estonia a i w to wątpię. O historii przede wszystkim powinno się uczyć w szkole bo inaczej pojawia się problem. Problem z oceną filmów, które nie powinny uczyć, chociażby ze względu na wspomnianą brutalność.
Jeszcze jedno - oficer-gwałciciel był w filmie członkiem żandarmerii AK. Poczytaj sobie o nich, aniołami nie byli.
Opis tego filmu przywodzi mi na myśl film Olivera Stone'a pod tytułem "Platoon". Tam, z tego co pamiętam, amerykanie strzelali do cywilów, jeden z amerykańskich oficerów mierzył do dziecka, by wydobyć informacje, tak jak i tutaj, tak jak pisałeś, Polacy też nie są święci Nie ma co się oszukiwać, wojna to nie słońce i tęcza, to krwawa rzeź, która zostaje w pamięci do końca życia ze względu na swoją brutalność. Wszystkie negatywne cechy ludzkie potęgują się gdy nie ma nad nimi władzy. Pluton mi się podobał właśnie przez przedstawienie piekła, a nie bohaterskiej i miłosnej historyjki, po której każdy chce być żołnierzem. Trochę nie podoba mi się wątek miłosny w tym filmie, ale cóż trzeba obejrzeć mimo to.
Różnica jest taka, że w Amerykańskich filmach "złe" postaci są potępiane, lub darzone sympatią ze względu na traumatyczne przeżycia które ich do tego doprowadziły - mają jakąś głębię.
My pokazujemy bezmyślne zło bez potępienia czy głębi, stąd wrażenie, że takie postępowanie było normą spowodowaną zwykłym nieuzasadnionym okrucieństwem.
Sama nie wiem skąd to wrażenie, że zagraniczne firmy mówią o jednostkach, a w polskich ta jednostka jest przedstawicielem ogółu.
POLACY BRONILI SIE PRZED NAPASCIA OBCYCH KRAJOW!!! CO MIELI ZROBIC?? TYLKO DZIEKI FANATYZMOWI POTRAFILISMY W 1920 POKONAC BOLSZEWIE I ZATRZYMAC ANEKSJE POLSKI W 44/45 PRZEZ ZSRR. TYLKO DZIEKI TEMU ZACIECIU I ZAZARTEJ WALCE STALIN OBAWIAL SIE POJSC NA CALOSC!!!! NIE ZAPOMINAJCIE O WIELU LUDZIACH, KTORZY WALCZYLI EFEKTYWNIE Z OKUPANTEM DO ROKU 52 I POZNIEJ!! JAK WAM PLUJA W MORDE, TO WYCIERACIE I IDZIEIE DALEJ? SAM PEWNIE ZMIENILBYM SIE W BESTIE JAKBY MI MORDOWALI RODZINE PRZEZ 5 LAT!!!
Dzięki za recenzje.
Filmu jeszcze nie widziałem, jednak odniosę się do paru spraw jakie napisałeś.
Brutalność, nawet przesadna w takich filmach to nie wada.
Mówi się, że filmy wojenne dzielą się na te przed i po "Szeregowcu Ryanie", właśnie dlatego, że w tym filmie pokazano choć przybliżony obraz prawdziwej wojny. Wojny gdzie bohaterstwo i mężne czyny to towar deficytowy, a strach i bestialstwo jest na każdym kroku.
Właśnie dlatego nie oglądałem ostatnich polskich filmów wojennych, bo wydawały się zupełnie wyprane z realności. Dzielni, polscy, piękni żołnierze walczący z pieśnią na ustach za Ojczyznę... Może to i ładny obrazek, ale wyidealizowany i z całą pewnością daleki od prawdy.
Idąc na film o wojnie nie powinieneś spodziewać się lukrowanego obrazu. Chodzi o to, by widz choć trochę zrozumiał koszmar walki i poczuł przez chwilę ułamek strachu, obrzydzenia i paniki, jaki czują żołnierze.
Dlatego, choć nie widziałem filmu to już zgadzam się z tym co pisałeś o romantycznych scenach wśród latających pocisków. Zgroza.
Nie zgadzam się natomiast zupełnie z tym co pisałeś o obrazie polskich żołnierzy. O tym, że są okrutni i źli, że ktoś kogoś chciał zgwałcić itp.
Jeśli ktoś w końcu pokazał coś takiego, to jedynie wielki plus.
Ja wiem, że obraz Czterech Pancernych,jest dużo łatwiej przyswajalny. Jest też zupełnie odrealniony (choć wiem, że to przecież nie był serial dokumentalny). Myślisz, że jak polscy żołnierze wchodzili do wioski, to grzecznie wypraszali mieszkańców z chatynek? Palili, grabili i gwałcili pewnie podobnie jak Niemcy, czy Rosjanie, bo to wojna. I tyle. Dobrze, że ktoś nie bał się tego pokazać.
I nie. Filmy nie mają wychowywać.
A nawet jeśli, to taki prawdziwszy obraz naszych żołnierzy na pewno bardziej uświadomi widzowi czym jest wojna i tym samym w jakiś sposób go właśnie wychowa. Każdy inny obraz ukazujący niedobrych Niemców i wspaniałych Polaków, czy Amerykanów, to właśnie zakłamanie, które na pewno nie ma nic wspólnego z wychowaniem.
Dzięki za recke.
Pozdrawiam.
Macius, ja domyślam się, że wojna potrafi w każdym wyzwolić piekło, ale nie przeginaj. Akurat polscy żołnierze nie gwałcili tych, których przyszło im wyzwolić. Radzę Ci, poczytaj trochę pozycji książkowych na ten temat lub obejrzyj parę dokumentalnych filmów, np o polskich żołnierzach walczących pod Monte Cassino wespół z marokańskim ścierwem, które już po zdobyciu wzgórza dopuściło się masowych gwałtów i morderstw na włoskich dziewczynach za co dowództwo francuskie wydało rozkaz te bestie rozstrzelać.
Dobrze by też było, gdybyś sobie jednak uświadomił, że nawet prowadzenie wojny opiera się na jakiś zasadach. Słyszałeś o czymś takim jak zbrodnie wojenne? Według twojego toku myślenia, to zbrodniarz hitlerowski powinien podczas odczytywania wyroku, krzyknąć: "Hej, no, zaraz! To przecież była wojna!" Nie wiem do końca jakim torem idzie twoje myślenie na temat kondycji moralnej walczących podczas II wojny światowej, ale to nie było tak, że dosłownie wszędzie szerzyło się bestialstwo, bo wtedy nikt by nie świętował końca wojny tylko na własną rękę wykańczał oprawców, także po swojej własnej stronie. Pewnie, na pewno świat także wówczas jak i dziś nie był czarno-biały. Nie można powiedzieć, że wszystko co złe to sowieci a wszystko co dobre to Amerykanie - bo to nieprawda. Jednak jakieś zasady istniały i najczęściej ktoś kto je łamał, gwałcił, rabował lub mordował niewinnych ludzi, (no, może poza działaniami Wehrmachtu, który pacyfikował całe wsie), ponosił konsekwencje, mniejsze lub większe, ale ponosił, podobnie jak marokańska hołota. Pewnie incydentalne przypadki zdarzały się wszędzie i to nie tylko w czasach wojny, jednak polscy żołnierze naprawdę zachowywali się w o wiele bardziej cywilizowany sposób aniżeli żołnierze sowieccy.
"Dobrze by też było, gdybyś sobie jednak uświadomił, że nawet prowadzenie wojny opiera się na jakiś zasadach. Słyszałeś o czymś takim jak zbrodnie wojenne?"
Wszelkie sądy, ustalanie zbrodni wojennych, procesy, wyjaśnienia itd. mają jeden wspólny mianownik. Dzieją się z reguły PO wojnie.
Wojna nie opiera się na żadnych zasadach. A właściwie można powiedzieć, że na jednej: zabij, zanim ciebie zabiją.
"Według twojego toku myślenia, to zbrodniarz hitlerowski powinien podczas odczytywania wyroku, krzyknąć: "Hej, no, zaraz! To przecież była wojna!"
Gdzie ja napisałem, że bestialstwo na wojnie jest usprawiedliwione? Jest złe i należy za nie karać, ale jest normalne. Tylko tyle.
"Nie wiem do końca jakim torem idzie twoje myślenie na temat kondycji moralnej walczących podczas II wojny światowej..."
Kondycji moralnej z reguły na wojnie nie ma. Moralność jest dobra na czas pokoju.
Jeszcze na koniec.
Widziałeś może film "Railway Man"? Obraz sam w sobie średni i przewidywalny do bólu, ale doskonale pokazuje o co mi chodzi.
W skrócie oprawca i ofiara spotykają się wiele lat po wojnie i mimo początkowych wielkich chęci odwetu i zadania katowi jak największego bólu, ofiara odpuszcza. Film podobno na faktach i koniec końców mężczyźni niby zostali przyjaciółmi (?!).
Wojna to wojna. To jest inna rzeczywistość i ludzie zachowują się zupełnie inaczej niż normalnie. Oczywiście można sądzić, karać itd i nawet powinno się to robić, ale to niczego nie zmieni.
Wywiązała się ciekawa dyskusja, ale nie wiem czy jest sens się nad tym dłużej rozwodzić. Każdy pewnie będzie mieć swoje zdanie w tej kwestii.
Czekam na film. Obejrzę i sam ocenię.
Pozdrawiam.
Nie masz racji. Gdyby wojna nie opierała się na żadnych zasadach to nikt by marokańskich gwałcicieli nie rozstrzelał. A wojna wtedy jeszcze trwała. Staraj się z uwagą przeczytać to co napisałem a nie z uporem maniaka trzymać się swojej tezy. Bez odbioru.
Wojna nie ma zasad, nie przesadzaj. Wszystk co się dzieję, ma być na rękę tym którzy w tej chwili je ustalają, szacując jakie będą z tego korzyści, strategiczne, militarne, polityczne. Koniec końców i tak ustalają je zwycięzcy i to właśnie już PO wojnie. ZObacz Bałkany, Irak, I WŚ ...
Zauważ, że jak piszesz że film jest bardzo brutalny to przyczyniasz się tym samym do reklamy tego filmu. Żyjemy w takich czasach gdzie propaguje się przemoc i brutalność. Tak więc jak piszesz że film jest wyjątkowo brutalny to jest to swoista rekomendacja filmu. Mimo że nie polecasz takich rzeczy jak przemoc to jednak z drugiej strony reklamujesz niestety.
Nie wiem skąd twierdzenie, że nie polecamy przemocy? Nie rozumiem, dlaczego co drugi post muszę tłumaczyć każdemu tak prostą myśl jak to, że "film nie ma nic do zaoferowania poza brutalnym obrazem walk". "Do zaoferowania" tzn. że jest to jakiś punkt filmu bez cechowania na dobre i złe. Dla mnie brutalność jest oczywistym komponentem wojny! Chodzi jednak o to, że wojna, tak jak każdy inny aspekt życia składa się z kalejdoskopu barw, a brutalność jest tylko jedną z nich! Ten film pokazuje wojnę wyłącznie z perspektywy brutalności. Nie twierdzę, że powinno jej nie być! Uważam jedynie, iż nie można pokazywać wojny wyłącznie z perspektywy parszywej zgnilizny. Nie po to ludzie podjęli decyzję rzucenia swego życia na szaniec by zginąć w błocie ludzkich wnętrzności. To jest ewentualność, lecz nikt jej nie zakłada! Ludzie walczą by zwyciężyć i z takim nastawieniem wchodzą w bój. W "Mieście" zwycięzców nie ma. Są jedynie tchórze, ludzkie wraki, krew, pot i zgnilizna. Nie tak wyglądała powstańcza Warszawa! Zobaczcie archiwalne zdjęcia!! Zobaczcie jak ludzie cieszyli się ze zdobycznych maszyn, z powiewających polskich flag na Purdentialu, ze skonstruowania "Kubusia", z Mazurka Dąbrowskiego w chwili wolnej od strzałów. Ba! Ludzie tam nawet brali śluby i są z tego nagrania! W filmie te momenty triumfu, normalności, ludzkiego oddechu zostały zupełnie pominięte. Nigdy nie zgodzę się z przedmówcami, którzy twierdzą, że film nie wychowuje! To jak twierdzić, że wąż nie ma ogona! Otóż wąż wyłącznie ma ogon, a film, zwłaszcza historyczny, wyłącznie wychowuje, kształtuje ludzkie postawy i opinie, jest obrazem przeszłości, który pójdzie w pokolenia. "Miasto44" niesie ze sobą przekaz w stylu: "po co wam to było". Nie można tak pokazywać konfliktu, w którym my byliśmy ofiarami brutalnej napaści i robiliśmy wszystko by ostatkiem sił się bronić. Pominięcie całej ludzkiej wrazliwości, tęsknoty za ojczyzną, dumy z walki o wolną Polskę jest złamaniem kręgosłupa moralnego, na którym od wieków nasz kraj się opierał! To zabicie w narodzie poczucia godności! Ci, którzy myślą samodzielnie dobrze wiedzą kto daje pieniądze na takie produkcje i komu najbardziej one służą. W Ameryce czy Rosji byłoby to nie do pomyślenia - lecz to narody zwycięzców, a my pragniemy być wiecznie przegrani, poniżani i przepraszać, ze w ogóle żyjemy!
No to patrz! Piszesz : "Otóż jest to jeden z najbrutalniejszych obrazów jakie widziałem. Rzekłbym nawet, że temat filmu
stanowi jedynie pretekst do pokazania efektów specjalnych. Zobaczycie zatem deszcz ludzkich
szczątków, krew, wnętrzności i kończyny. Obrazy, sceneria, plenery, a nawet uzbrojenie są
doskonałe i bardzo wiarygodne" - i w tym Twoim tekście zawarta jest powiedziałabym super rekomendacja filmu. Na ten chwyt o flakach i krwi złapie się mnóstwo osób którzy będą chcieli zobaczyć tę brutalność. Tym samym zrobiłeś zachętę dla innych. To jest na prawdę bardzo proste do zrozumienia. Dzisiejszy świat żeruje na najbardziej prymitywnych instynktach dlatego pisząc tak właśnie, robisz niezłą zachętę do tego filmu
Napisałem obiektywną recenzję. Wymieniłem plusy i minusy filmu, a co ludzie w nim znajdą dla siebie to ich sprawa. Nie będę mówić na białe - czarne. W zdaniu, które zacytowałaś wymieniłem to czego ludzie mogą się spodziewać w tym obrazie. Jeśli ktoś oczekuje czegoś innego - nie będzie zachwycony. Jeśli chce zobaczyć może krwi i wnętrzności - to właśnie dla niego film. Na tym polega recenzja. Dalej w komentarzach mogę sobie polemizować co mnie się podoba, a czego nie cierpię, natomiast recenzja jest obiektywna.
O.K, chciałeś żeby zabrzmiało obiektywnie ale wyszła krypto reklama. Nie przejmuj się ;) Każdy przedstawia jakąś tam swoją rację a prawda leży gdzieś po środku.
To Twoje zdanie. W dwóch akapitach wyliczyłem wyraźnie plusy i minusy filmu. Mówiąc o jednych, a ignorując drugie sama nie zachowujesz się sprawiedliwie.
Aaaaaa, to mnie coś umknęło... Te słowa o brutalności i realiźmie wojny to były plusy filmu!! Tylko ta Twoja ocena 4 trochę kłóci się z recenzją ;)
Znów nie trafiłaś :D Słowa o realizmie i brutalności to po prostu wprowadzenie. Suche fakty na temat filmu bez wartościowania. Po prostu to jest i tyle. Równie dobrze mógłbym napisać, że "w trakcie filmu zobaczycie czołg". Potem są plusy, potem minusy, a na koniec moja prywatna ocena. Co do punktacji, to oceniłem bardzo nisko ze względu na rozczarowanie, które przeżyłem. Długo czekałem na ten film i naprawdę miałem wobec niego wielkie nadzieje. Niestety zobaczyłem prymitywny bollywood w konwencji Czasu Apokalipsy, pięknie opakowany efektami i scenografią.
O.K, tak czy siak Twoja recenzja zabrzmiała bardziej jak rekomendacja i z tego stwierdzenia nie zrezygnuję, pozdrawiam.
1. Jeśli film jest brutalny, zahaczający o gatunek gore to dobrze. W Powstaniu mogło zginąć nawet 200 000 ludzi, w dużej mierze w bardzo brutalny sposób. Przeczytałem wiele wspomnień wojennych z różnych epok i frontów więc sam potrafię sobie to wyobrazić. Dla większości Polaków myślących o Powstaniu to czysta abstrakcja. Dobrze, że ten film pokaże oderwane ręce i nogi, flaki i setki ciał.
2. Polacy w filmie nie odnoszą sukcesów, brak podniosłych chwil? Podniosłe chwile w Powstaniu to tylko na samym początku. Zresztą i tak nawet na początku nie udało się Polakom zrealizować większości założonych celów, a straty były gigantyczne i wynosiły 2000 zabitych i rannych - bardzo duży odsetek ogółu Polaków, którzy stanęli do walki. Było to kilka tysięcy żołnierzy. Niemcy stracili 500 żołnierzy. Polacy bez uzbrojenia szturmowali na gniazda mg-42 i masowo ginęli bo tak im kazali durny dowódcy. Co w tym podniosłego? Co w tym patriotycznego? Gdyby przedstawiono to w taki sposób to porzygałbym się na tym filmie. To była zwykła, smutna, przygnębiająca, i wstrząsająca masakra. To się nadaje tylko do tego, aby przerażać, odpychać albo... wgniatać w fotel.
3. Ostatnio czytałem wspomnienia bardzo antynazistowsko i nawet antyniemiecko nastawionego Niemca, który dobrze się wypowiadał o Polakach. Cytuje w nich wspomnienia swojego kolegi, który uczestniczył w Powstaniu. Dostał się do niewoli. Gość nie miał powodów, aby zmyślać bo lata po wojnie zrozumiał czym był nazizm i nacjonalizm. Przedstawia Polaków jako zwyczajnych ludzi. Było wśród nich wiele gnid i obrzydliwych typów, którzy zresztą pod sam koniec powstania zaczęli im się podlizywać i prosić o zaświadczenia, że byli dobrze traktowani. Było także wielu przyzwoitych Polaków w tym sam Bór-Komorowski. Niemcy byli rozstrzeliwani, a Polacy na pewno dopuszczali się gwałtów na Polkach.
4. Polityka historyczna - osobiście rzygam polityką historyczną w filmach. Rzygam gdy widzę kolejny film o wojnie secesyjnej, w której jankesi poświęcają życie za czarnych (w rzeczywistości mieli ich w dupie i gdyby ktoś im powiedział, że za nich walczą to by im morale spadło), w którym enkawudziści to dzielni i czujni bohaterowie walczący z faszyzmem, a sowieccy żołnierze to dżentlemeni, mam dość filmów o bohaterskich, kryształowych chłopcach z AK, dość filmów o Niemcach ofiarach nazizmu i przeciwnikach Hitlera. To jest nudne, nierealistyczne, zakłamane. Polska kinematografia leży i kwiczy, ale chwała jej za to, że wiele filmów idzie na przekór tej tendencji.
5. Żołnierze Berlinga byli niedoświadczeni i źle wyszkoleni. Brakowało im szczególnie umiejętności związanych z walką w zabudowanym terenie. To byli prości chłopacy z Kresów na ogół po kilkunastu klasach szkoły, bez żadnych matur nawet. I fakt faktem zostali zmasakrowani.
Jedyne co mnie przekonuje w Twojej wypowiedzi to to o hollywódzkich scenkach. Faktycznie coś takiego jest słabe.