Zawsze i wszędzie Remake musi mieć jakiegoś czarnego czasami pyskatego. Czyżby odwrócona psychologia ? By ich nienawidzić ? Kto o tym decyduje aby w rolę białych obsadzać czarnych ? Przecież to jakiś debilizm jest. Nie jestem rasistą ale zaczyna mnie to mocno irytować.
Nie wiem czy w biurze siedzi jakiś Prezes zakochany w tęczy i LGBT ? Nie wiem.
Zawsze i wszędzie nowy film musi mieć jakiegoś gościa któremu przeszkadza obsadzenie czarnoskórego, czasami pyskatego. Czyżby odwrócona psychologia? By ich nienawidzić? Co by zmieniło gdyby postać była grana przez białego? Przecież to jakiś debilizm jest. Nie jestem lewakiem ale zaczyna mnie to mocno irytować.
Nie wiem czy na forum siedzi jakiś fuhrer zakochany w swastyce i niewolnictwie? Nie wiem.
...czyli amebami są ludzie którym przeszkadza "rasizm"... czy tak? czy dobrze cię rozumiem???
mylisz się... jeśli w ocenie zdatności człowieka do jakiegoś celu lub w ogóle, jego jakiejkolwiek "wartości", kierujesz się rasą/kolorem skóry.... to jesteś zwykłym rasistą! innymi słowy, jeśli ktoś angażuje aktora do jakiejś roli i kieruje się tym że to afroamerykanin... bo "wymogi różnorodności" muszą się zgadzać, bo "reprezentacja"... to jest zwykłym rasistą... tak jak każdy kto przyklaśnie takim zabiegom.
7/10.... czyli rozmawiamy z prawdziwym "koneserem" XDDDD owszem, "zawsze i wszędzie" są pod nowymi filmami takie komenty, odnośnie podmianek rasowych... ale, czy nie pomyślałeś o tym, że to może dlatego iż praktycznie każdy film ostatnio musi kożystać z takiego zabiegu ? ? ?
Żaden koneser, a najzwyklejszy w świecie widz. Według mnie jest to spoko ekranizacja, taki horror dla młodzieży, w swojej kategorii jak najbardziej zasługujący na taką ocenę. Światło i efekty w tym filmie nadają mu baśniowy klimat, sceny mają na siebie pomysł, na czele ze sceną porwania małego Glicka w lesie przez sługusa Barlowa. Co prawda postacie są spłycone w porównaniu do książki, taki Callahan to w ogóle mógłby się w filmie nie pojawić tak na prawdę, ale jestem świadomy że czas trwania nie pozwolił na rozwój drugoplanowych bohaterów. Poza tym jest to horror, gatunek w którym postacie zazwyczaj nie mają zbyt dużej głębi, taka konwencja. Nawet finał który jest zupełnie inny niż finał w oryginale mi się podobał, walka z wampirami w kinie samochodowym, przecież to jest zajebisty pomysł. Ale dobra, rozumiem że innym moze się nie podobać i mogą ocenić na 1, przecież są MURZYNI i ZMIANY WZGLEDEM KSIĄŻKI, toż to wystarczające powody by olać wszystkie inne aspekty filmu xd
heh.. spox. daj nawet 10/10... bo kolorki ładne... twierdzisz że bezmyślność i pustka scenariusza to kwestia konwencji? tylko widzisz, problem jest taki że stephen king w swoich książkach walczy z takim "szablonem". udowadnia że horror może mieć realistyczne, obyczajowe tło i wielowymiarowe postaci.... że dla niego to jest literatura "na poważnie"... w przypadku miasteczka salem zaproponował to już prawie pół wieku temu... a tu sobie przychodzi taki bezmyślny "reżyser", pozbawiony intelektu i talentu, scenarzysta... lepić kulki z "paszy" dla jeszcze głupszego widza.........
Bezmyślność i pustka scenariusza? Większość tego, co dzieje się w filmie przebiega dosyć wiernie wobec wydarzeń z książki Kinga, dlaczego tam to nie było bezmyślne i puste? Tak, w jego książkach tło obyczajowe jest zazwyczaj świetnie rozpisane, ale on ma na to miejsce, może zapisać tyle stron ile mu się podoba. W filmie mają narzucone ograniczenia czasowe, więc muszą wyciągnąć esencję z książki, którą w tym przypadku jest historyjka o wampirach. I szczerze mówiąc, wolę już być najgłupszym widzem świata i cieszyć się kinem każdego rodzaju, niż malkontenckim bufonem.
...te bezmyślne i łopatologiczne ekspozycje w dialogach rzucane jako frazes w stylu tekstu z chmurki w komiksie.... wieje mentalną biedą z tego filmu że aż w oczy szczypie. albo robi się coś dobrze bo się to robić umie albo nie robi się wcale... no ale fakt, zawsze znajdą się tacy którzy będą wniebowzięci byle czym... znasz zasadę "show, don't tell"? pan reżyser, "artysta" od siedmiu boleści zapewne w życiu o czymś podobnym nie słyszał.... ;)
Tak się przyglądam co piszecie i powiem tak. Reżyser nie ma wpływu na dzisiejsze kino, decyduje Koncern w którym film wychodzi. Sztab mnóstwa ludzi którzy decydują jaki będzie na to budżet, ile będzie efektów specjalnych o scenografii dialogach i muzyce. Sztab ludzi którzy obserwują ranking na rynku co się dobrze sprzedaje i kiedy można to puścić do kin by się sprzedało lub do telewizji. Jeszcze wspomnieliście o ramach czasowych w których trzeba wszystko upchać. Nie jest łatwo sprostać wymaganiom rynkowych jeśli chodzi dzisiaj o horror lub s-f. rynek jest nimi przesycony a ludzie najwyraźniej znudzeni. Stąd taka niska ocena tego filmu. Ludzie pialiby z zachwytu jakby powstał w latach 80-tych. Możecie mi wierzyć. W latach 80-tych powstawały (poza zajebistymi dziełami) gorsze szmiry a świat się nimi zachwyca że to klasyka jest. A filmy były i są tak głupawe i nietrafne że popłakać się idzie.
miałbyś rację... gdyby to nie był stephen king. gdyby to nie było "miasteczko salem" a jakiś autorski pomysł scenarzystów... bo wtedy zwyczajnie bym tego nie obejrzał tak właśnie jak całej tej masy horrorów po 2000r które mnie zwyczajnie nie interesują. kino gatunkowe się skończyło. dziś horrorów nie kręci się dla fanów horroru a dla wszystkich. podobnie jest z tym filmem. to nie horror a jakieś "kino familijne" w którym najstraszniejszym elementem są jumpscarey....
Powiem Ci że filmy na podstawie powieści Kinga są nawet. Szczerze. To nie lubię tego pisarza. Wolę Herberta albo Mastertona..ich opowiadania czyta się jednym tchem. King za bardzo rozciąga
mastertona? o matko.... ja właśnie dlatego wolę barkera czy kinga.... że rozciągają... tzn, wolałem, bo to raczej za gówniaka czytałem. chociaż nadal lubię wrócić.
ps. właśnie dlatego ten film mi się nie podoba. king lubi się rozpisać, przedstawić tło i postaci. ten film jest tego absolutną odwrotnością....
No cóż. Nigdy nie lubiłem jak ktoś łączył książkę z filmem bo to jest potwarz dla książki nie dla filmu. Ja to zawsze rozdzielam.. Też prawda jest taka że każdy ma swój gust filmowy, książkowy i muzyczny. I też ma do tego prawo.
W sumie ja nawet polubiłem młodego ale wiadomo, że musieli dać czarnego z powodów politpoprawnych.. spróbowaliby nie dać..
Niedługo to Królewna Śnieżka będzie czarna.. A nie jestem rasistą...I czarne krasnoludki będą.. Albo nawet będą czarnymi dziewczynkami.
aha, nie wiedzialem, ze krasnoludki istnieja, zebys mogl ustalic ich kolor skory XD w postacie z Avatara tez wierzysz i jkaby byly zielone, to bys popuscil
....to powiedz mi rasisto... gdzie w kinie jest reprezentacja eskimosów... albo aborygenów... albo całej masy innych "kolorowych" mniejszości tego świata... dlaczego to zawsze są tylko afroamerykanie....? nie zastanawiało cię to???
Hmmm... o ile dobrze pamiętam, to w ostatnim sezonie Detektywa, gdzie rzecz dzieje się na Alasce, mamy grupę etniczną Inuitów, rdzennych mieszkańców tych rejonów. To lud należący do grupy eskimoskiej.
...czyli szczęśliwie trafił się jeden serial... jak to tam było z tym mitycznym wyjątkiem potwierdzającym regułę?
Pewnie tytułow jest więcej, ale trzeba byłoby poszukać :) Detektyw po prostu przychodzi mi najszybciej do głowy, bo oglądałam go całkiem niedawno. Azjatów też mamy w kinie całkiem sporo, więc zróżnicowanie ras jest. Mnie to już dawno nie irytuje, bo tak będzie teraz wyglądać kino. Te filmy kręcą głównie Amerykanie i Brytyjczycy, których społeczeństwo jest o wiele bardziej zróżnicowane etnicznie niż nasze. Kręcą je pod swoje społeczeństwo, które jest głównym odbiorcą tych produkcji. Myślę, że średnio ich interesuje poziom niezadowolenia w krajach Europy Środkowej. Swoją drogą nigdy nie widziałam na żadnym forum filmu "Skazani na Shawshank" krytyki, że w filmie gra Morgan Freeman, chociaż pierwowzór literacki jego bohatera w opowiadaniu Kinga, to rudy Irlandczyk. Wydaje mi się, że albo nie wiele osób o tym wie, albo brak krytyki wynika z faktu, że film powstał dużo wcześniej niż stało sie modne hasło "poprawność polityczna". Wracając do Miasteczka Salem, to historia jest pokazana w bardzo powierzchowny sposób. Nie poznajemy bohaterów zbyt dobrze, ani ich motywów. Między postaciami nie ma żadnej chemii. Psychologiczny zarys postaci jest na bardzo niskim poziomie. Podobnie jak dialogi. Dookoła postaci Barlowa nie ma żadnego mistycymu, nimbu tajemniczości, otoczki króla wampirów. Jest tylko potworem wyskakującym z szafy, a to nie buduje emocji. Ben jest głównym bohaterem tej historii, ale jest go stanowczo za mało. Bardzo miałki sposób przedstawienia całej historii. O wiele lepszym pomysłem, byłoby nakręcenie serialu, w którym można byłoby odtworzyć klimat powieści, bardziej pokazać historię mieszkańców, ich wzajemne relacje oraz Barlowa i Strakera.
"skazani na shawshank" to króciutkie opowiadanko. trudno mieć do niego jakiś szczególny sentyment. ekranizacja podniosła to na o wiele wyższy poziom, rozbudowując i dodając wiele motywów... przy okazji morgan freeman to świetny aktor... nie dziwi więc że nikt się za bardzo nie bulwersował.....i tak, masz rację. irytacja widzów wzrosła od tamtego czasu, głównie przez powtarzalność zabiegu a producenci świadomi że kontrowersje to darmowa reklama, nie odpuszczają. wracając do kinga. czasem mam wrażenie że jego krótsze opowiadania wychodzą w adaptacjach o wiele lepiej. np. taki "the night flier"... nie rozumiem tylko czemu ktoś wpadł na pomysł żeby ocenzurować film... bo są dwie wersje. z jednej wykrojono krwawsze scenki. co do "salem" to chyba wolałbym jakiś miniserial telewizyjny. w książce jest zbyt wiele materiału który po drastycznym okrajaniu zostawia nam takie coś co dostaliśmy... czyli "kupsztal".
W sumie to jest mało udanych ekranizacji powieści Kinga. Skazani na Shawshank i Zielona Mila, to inny wymiar. Ja bym zwróciła jeszcze uwagę na Ucznia Szatana. Film może się podobać, bardziej tym, którzy opowiadania nie czytali ale również tym, którzy je znają. Film jest znacznie mniej brutalny niż opowiadanie, ale wciąż mocny. Bardzo dobrze mi się oglądało też Stań przy mnie, ekranizację opowiadania Ciało. Mam mieszany stosunek do ekranizacji Christine, która obok Miasteczka jest moją ulubioną powieścią Kinga. Nie jest źle, ale chyba zabrakło czasu antenowego żeby pokazać wszystko. Bardzo podobał mi się Pan Mercedes, który udowadnia, że serialowa wersja Kinga to lepszy pomysł niż robienie filmu na siłę. 1 sezon być dość zgodny z książką, w kolejnych scenarzyści poszli swoją drogą, ale moim zdaniem na korzyść dla serialu.
... :3 trochę potwierdzasz to co zaproponowałem wcześniej, czyli że krótkie opowiadania jak "ciało" czy "pojętny uczeń" to lepszy materiał do filmów niż powieść... bo powieść to dobry materiał na serial. w przypadku adaptacji "christine" to inny problem... bo mamy tu do czynienia ze starciem dwóch autorytetów w "świecie" horroru. gdybym musiał wybrać ulubioną książkę kinga, wybrałbym "to" (i "salem" oczywiście ale to dlatego że od dziecka uwielbiam wampiry i tematykę dookolną dotyczącą "drakuli", gotyckiego, kostiumowego horroru w kinie itp). "pana mercedesa" nie znam, ani książkowej, ani serialowej wersji... ale z tego co piszesz wynika to co chyba wszyscy wiemy. mianowicie to że nie zmiany względem oryginału nie są problemem ale różnica poziomu...
ty jednak brales korki z glupoty, lub co gorsza z genotypu taki jestes. Eskimosi i Aborygeni to jest jakis mini promil, odłąm rasowy i trudno by bylo nawet kasting przeprowadzac, natomiast rasa czarna stanowi znaczny procent ludzi na ziemi, tak jak i żółta i biala i tak sie sklada, ze najwiesza liczbe swoich przedstawicieli w filmach maja bialasy, a jakbys cymbalku przeanalizlowal historie kina swoim pustakiem nad szyją, to bys pokryl sie wiecznym wstydem, bo udzial bialych w filmach stanowi jakies 80% do 20% dla innych ras, ale , ze niestety twe lico nieskalane jest jakakolwiek myślą, to musisz wysrywac z siebie ta parade glupoty
...aaaahhh... znowu te podłe "białasy"... weź i idź może popełnić samobójstwo z powodu bycia "białym", zobaczysz jak ci ulży... będzie o jednego "białasa" mniej. zapóźniony jesteś... bo wg najnowszej narracji to w ogóle nie ma czegoś takiego jak "rasa" wśród homo sapiens (nie mówię że się z tym zgadzam ale jeśli uważasz się za takiego 'hej hop do przodu' to powinieneś o tym wiedzieć) przeszkadza ci stosunek procentowy odcieni skóry w kinie? czy to nie najlepszy dowód na twój rasizm? nie ma czegoś takiego jak rasa... są tylko ludzie... jeśli widzisz różnice w kolorze skóry i wywodzisz z tego tytułu jeszcze jakąś "wartość" lub "antywartość"... to jesteś zwykłym RASISTĄ :) cymbałku...
ale przeciez to tobie tluczku przekszkadzaja czarmi, a nie mnie, ty sie zesrales po krolewsku z tego powodu, ze w filmach wystepuja czarni, dla mnie sie liczy aktor, nie obchodzi mnie jaka ma skore, moze nawet byc zielony, czy niebieski, mam to w assie, ale ty i twoja prostacka ksenofobia bija na alarm, bo poczules sie zagrozony, widzac troszke wieksza ilosc osob o ciemnej skorze na ekranie, czyli jestes totalna piz.dolina z pcyhika wielkosci kupki chomika, wez zrob to co lubil najbardziej Forest Gump i run biedaku run, twoj row marianski strachu nie bedzie musial grzęznąc coraz glebiej.
ps. w życiu 'kolego' istnieje coś takiego jak współzawodnictwo... nikt afrykanom nie zabraniał wynalezienia ruchomego obrazu i zdominowania przemysłu filmowego... rozumiem że jak dostajesz wypłatę to też idziesz do sąsiada i oddajesz mu sprawiedliwie jego procent bo mu się "humanitarnie" należy........ XD
no jednak genmotyp idioty u ciebie jest az nadto zobowiazujacy, serio, jestes tak groteskowy, ze mniej wkur.wiajace i prymitywne od ciebie jest disko polo
ano wlasnie, z toba nie ma nawet co dyskutowac, rasistowska narracja i jęk kompleksow to powinienes omawiac u terapeuty
heh... liczyłem na to że to właśnie ty mnie z tego wyleczysz... zamiast tego okazało się że jesteś tylko małym zaplutym rasistą, co udowodniłeś w kometach powyżej dobitnie sam. ja nie mam tu już właściwie nic więcej do roboty ;)
Ten film jest tak słaby, że ciemnoskóry Mark i dr Cody, w dodatku kobieta, to akurat najmniejszy problem tego filmu... Szumne zapowiedzi a tymczasem jest wielkie rozczarowanie
Może 5, a może 50. Co Twoje pytanie wnosi merytorycznie do dyskusji? Ktoś się z Tobą nie zgadza to od razu się pytasz ile ktoś ma lat :D To jest mega nie poważne.