Do przetrawienia problemów zawartych w "Prawach rynku" (oryginalny tytuł) nie trzeba mieć silnego żołądka ani mocnej głowy. Niezbędne za to jest posiadanie sporego doświadczenia, zwłaszcza na rynku pracy (o co chyba nietrudno obecnie). Choć francuski model polityki społecznej, tej zatrudnieniowej, jest zdecydowanie bardziej ludzki od polskiej, to jednak nie wyklucza on ludzkich dramatów. Szczególnie gdy ma się 50+ i jest się bez pracy. Twórcy filmu postawili na realizm i wygrali, moim zdaniem. Postać Thierry'ego jest zagrana bardzo starannie, nie przeszarżowana, a układanka ze scen z życia bezrobotnego-poszukującego jest w istocie pytaniem o godność człowieka w świecie produktów, cen, rynku, prawa itd.
Podobnie odebrałem. Dobry film świetnie zagrany przez Vincenta. Znów dziwi tłumaczenie. Nie z francuskiego, ale z angielskiego. Czyżby znajomość francuskiego była w Polsce aż tak nikła? :) Choć tym razem i "Miara Człowieka" zamiast "Prawa rynku" też ujdzie. Bardzo lubię Brize. Oszczędny sposób kręcenia, budowania napięcia. Zlepianie poszczególnych fragmentów bez miękkich przejść. Jak dla mnie bardzo sugestywne, choć odrobinę manieryczne. Zastanawiam się jak ja bym postąpił na miejscu Vincenta. Czy wytrzymałbym presję? A może próbowałbym interweniować, wpływać na werdykt dyrekcji? Chyba nie pozostałbym bezczynny. Zwykły, dobry film.
Też się nad tym zastanawiałam jak bym się czuła i zachowywala w tych scenach śledztw, ale ponieważ czułam jakąś żenade, to sądzę, że brałabym w obronę tych pracowników i nie mogłabym tam pewnie pracować