Neurotyczny geniusz spalony uczuciem. Zazdrosny w sposób tak prymitywny, że nie do wytłumaczenia. Nieprzekonujący, nudny, blady, wyprany z innych uczuć, skupiony na sobie, całkowicie nie wykazujący empatii. Zagrany martwą twarzą.
Właśnie o to chodzi, że nie do wytłumaczenia. Bo to CHOROBA PSYCHICZNA osoby, której działań nie da się "normalnie" wyjaśnić. Zresztą choroba odziedziczona po ojcu (o czym mowa jest kilkukrotnie - chyba najmocniejszą sceną była ta, gdy matka głównego bohatera uświadamia sobie, że syn ma tę samą usterkę, którą miał jej mąż...).
Miałam chęć napisać coś podobnego do tego, co już odpowiedział dada. W chorobie pychicznej nie ma nic prymitywnego. Mnie osobiście ten film głęboko poruszył.
podpisuje się. bohater był i czuł się kimś innym od wszystkich wokół. chociaż tak naprawdę każdy z nas jest odmienny na swój sposób...