Prawdę mówiąc, nie wiem, jakie ambicje miała twórczyni filmu, bo na pewno apetyt większy, niż na zwykły straszak (nawiasem mówiąc, jako "horror" - nie straszy). Nie wiem, czy miał to być pretekst do dywagacji o trudach dojrzewania, o alienacji, o poszukiwaniu własnej tożsamości, obraz feminizujący czy może eko-ostrzeżenie. Można się nad tym zastanawiać, ale nie trzeba. Można, po prostu, obejrzeć z zaciekawieniem niebanalny, dobrze zrealizowany i zagrany film.