Kiedy po raz pierwszy gruchnęło info o planach nakręcenia nowego Matrixa, wielu z nas zastanawiało się -> “Ale jak oni chcą w ogóle zacząć tę historię biorąc pod uwagę, co się wydarzyło w pierwotnej trylogii?”
>
Okazuje się, że patent był bardzo prosty -> Otóż początek sugeruje, że to co widzieliśmy w trylogii było tylko fabułą gry, którą zaprogramował Thomas Anderson (Keanu). Gra odniosła ogromny sukces, Keanu stał się gwiazdą w świecie nerdów, a Warner Bros z okazji 20-lecia od premiery, planuje wydać kontynuację. I tutaj film wykazuje się pełną świadomością i autoironią. Wszystkie ”ALE”, które pisaliśmy w necie odnośnie “Matrixa 4” w stylu: “Po co to komu?”, “Mam nadzieję, że dadzą dużo bullet time’u jak w pierwszej części” albo “Mam nadzieję, że jeszcze bardziej spenetrujemy króliczą norę, jak w dwójce i trójce”, zostały wykorzystane w kwestiach 3-planowych postaci, a ja w tym momencie zacząłem się zastanawiać, co właściwie oglądam -> czy będzie to cyberpunkowy saj-faj, którego oczekiwałem, czy raczej jakiś jubileuszowy odcinek specjalny, w którym będziemy po kolei omawiać najlepsze rzeczy z matriksowej trylogii?
>
I wtedy okazuje się, że Keanu ma takie momenty w życiu, kiedy jest święcie przekonany, że “Matrix” to nie tylko gra, a coś, co przydarzyło mu się naprawdę. Niestety wszystko wskazuje, że to jednak gra, a on ma silną psychozę… wtem do kawiarni, w której siorbię kapuczinę, wchodzi Trinity… a zaraz za nią dwójka dzieci i mąż. Mimo wszystko Kenau podbija i się przedstawia, na co Trinity odpowiada, że ma na imię Tiffany… czyli wuj bombki strzelił. Ale jak sobie podali ręce i poczuli dotyk, obojgu w oczach zaświeciły się kurywiki i tak jakby odnieśli wrażenie, że już się znają… i wtedy Tiffany musiała wracać do domu, bo bombelki chciały obiad.
>
Keanu jest tak rozbity tymi halunami, że chodzi do psychoanalityka, którego gra Barney Stinson i ten mu wkręca film, że za bardzo zżył się ze swoją gierką i nie potrafi rozpoznać fikcji od rzeczywistości.
>
Tymczasem w innym wątku ktoś shackował tę grę Matrix, dzięki czemu z gry do świata Keanu przedostaje się jakaś Azjatka i podrabiany Morfeusz. Przychodzą do Keanu i zaczynają znaną gadkę, że wszystko jest fikcją i weź pan wybierz czerwoną pigsę i poznaj prawdę, albo niebieską i śnij dalej.
>
Keanu bierze czerwoną, wiadomix, po czym dzieje się wszystko to, co w jedynce, czyli rodzi się w inkubatorze wypełnionym mazią, a później podrabiany Morfeusz uczy go kung fu w wirtualnym dojo.
>
A jak już się wybawili, to Keanu jedzie w odwiedziny do Dżady Pinkett-Smith (Niobe), która jest teraz staruszką i ma tak kijowy, postarzający mejkup, że jak to zobaczą ci od “Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, jak nic nakryją się nogami ze śmiechu. W każdym razie Keanu gada z Dżadą i okazuje się, że Syjon już nie istnieje, ale teraz mają nową miejscówkę o nazwie Yjon i jest całkiem fajnie, bo nauczyli się hodować jagody i już nie muszą jeść tej okropnej mazi z pierwszej części, ponadto pogodzili się z maszynami i generalnie jest pokój, nikt z nikim nie walczy, koń zwalony, zero potrzeb.
>
I tutaj drogi widzu zadasz sobie pytanie -> “To o uj w zasadzie chodzi, skoro w Yjonie nie ma żadnych problemów?”. I wtedy Keanu mówi do Dżady -> “Ej fajnie, że macie jagody, ale musze iść, bo chcę wybudzić Trinity i ją tutaj ściągnąć, żebyśmy mogli dorobić się gromadki wnuków”, na co Dżada odpowiada: “Nie wolno ci, bo jak ją wybudzisz, to zburzysz ład i znowu będziemy mieli kosę z agentami”, po czym zamyka Keanu w pokoju na klucz i ustawia straż pod drzwiami.
>
No i spoko, tylko ten pokój miał balkon i Keanu przez niego uciekł, po czym namówił jakichś przydupasów, żeby położyli na szalę bezpieczeństwo Yjonu i pomogli mu wybudzić Trinity, bo bardzo swędzi go korzonek. Przydupasy na to -> Luzik Keanu, mówisz i masz.
>
Tak więc Keanu i przydupasy wrócili do Matrixa, żeby wybudzić Trinity, tymczasem okazało się, że teraz złolem nie są agenci, a Barney Stinson, który udawał psychoanalityka Keanu, a tak naprawdę jest adminem systemu i może banować niepokornych.
>
I w tym miejscu Keanu i Barney powinni się srogo prać po mordkach, ale zamiast tego ustalają, że Keanu zapyta Tiffany, czy chciałaby dobrowolnie połknąć czerwoną pigułkę i przeżyć z nim trip życia. Jeśli się zgodzi, to Barney Stinson da im odejść i dorobić się gromadki dzieci. Jeśli odmówi, to Keanu wróci na stałe do Matrixa i znowu będzie pokornym programistą. Kenau i Barney spluwają na dłonie i przyklepują dil.
>
I tu już jesteśmy w kulminacyjnym momencie, kiedy Keanu pyta Tiffany, czy chce z nim chodzić, na co Tiffany odpowiada: “Sorry gościu, ale ja mam dzieci i męża, więc raczej słaby pomysł” i odchodzi… jednak po kilku krokach przystaje, odwraca się i mówi: “Albo dobra, walić to, zgadzam się, będę z Tobą chodzić”
>
I wtedy Barney Stinson krzyczy w niebo: “Nieeeeeee. Tak nie może być. Anuluje dil, nie wypuszczę was. Agenci brać ich”. Tymczasem Keanu i Tiffany, tzn. Trinity widząc, że kroi się krzywa akcja, szybciorem wskakują na motór i uciekają przez miasto przed agentami, a później kończy im się droga, więc wchodzą do wieżowca, gdzie wjeżdżają windą na dach, a że tam już nie ma dokąd uciec, postanawiają popełnić rytualne samobójstwo i w tym celu łapią się za ręce, biorą rozbieg i sru skaczą z budynku…. i spadają i spadają i wszystko wskazuje na to, że zaraz będą mokrą plamą… wtem Trinity zaczyna latać, a my w szoku -> Czyli teraz Trinity jest wybrańcem!
>
A później odlatują kopulować, a po kopulacji wracają spuścić łomot Barneyowi Stinsonowi, rzucając na koniec tekstem, który wskazuje, że jeśli film dobrze zarobi, możemy spodziewać się kolejnych części.
>
Generalnie Matrix 4 bardzo mi się podobał, aczkolwiek w życiu nie widziałem bardziej skomplikowanej historii o kolesiu, który chciał pójść w tango z mężatką. 7/10.
… wtem Trinity zaczyna latać, a my w szoku -> Czyli teraz Trinity jest wybrańcem!"-tak po tej scenie moja cierpliwosc siegnela zenitu!
Reżyser mógł zmienić płeć, to i wybraniec mógł zmienić płeć. To jest oczywista oczywistość.
Mi przyszło do głowy że wyrocznia dawała wszystkim ciasteczka z programem "goodmod" ale tylko Neo go uruchomił. Reszta wolała służyć i być w swoim Matrixie
To manifest reżysera z problemami... kiedyś był facetem, a teraz uważa się za kobietę więc wcisnął to też do filmu.
Czyli przez to że uniknęli oczywistości w której to NEO pierwszy ogarnął latanie, to uznajesz, że to jakieś podprogowe namawianie ciebie do zmieny płci, czy jaki masz z tym problem?
Widzę terapia potrzebna od zaraz! :D
Mi przyszło do głowy że wyrocznia dawała wszystkim ciasteczka z programem "goodmod" ale tylko Neo go uruchomił. Reszta wolała służyć i być w swoim Matrixie
Taka mała uwaga. Ta azjatka, o której wspominasz (Bugs) ona weszła do gry, by niejako uwolnić Morfeusza, bo zapewne dostrzegła w jego kodzie coś dziwnego, prowadzącego do Neo. Co do samego filmu, szału nie robi.
Jedno mnie tylko dziwi, myślałem że ten cały "Barney Stinson" jest nowym architektem, tylko teraz używa nazwy Analityk. Ale na koniec wspomina o jakichś "garniturach", w domyśle swoich przełożonych. Myślałem że w Matrixie on jest najwyżej w hierarchii, a w Mieście Maszyn wyżej od niego jest tylko Deus Ex Machina.
Garnitury to zapewne maszyny które rządzą ziemia. Było powiedziane ze wybuchła między nimi jakaś wojna i zapewne wygrany (garnitur) stworzył program Analityka który wykorzystując moce Neo i Trinity miał stworzyć nowe wydajniejsze zasilanie (Matrixa). Zapewne Garnitury nawet nie wchodzą do matrixa.