No bo tak. Od kiedy Neo się przebudził usilnie starał się odzyskać swoje moce wybrańca i praktycznie robił to aż do samego końca filmu (nie umiał latać). A tu nagle Trinity niemalże od razu po przebudzeniu zyskuje te same moce co Neo i od razu umie latać. Niepokojąco podobny motyw do najnowszej trylogii Gwiezdnych Wojen. Że żeńska postać tak bez żadnego treningu nagle wszystko umie. I stan sugerujący, że to Trinity jest silniejsza utrzymywał się dosłownie aż do ostatnich sekund filmu. Tam łaskawie pokazali, że jednak są sobie równi (obydwoje latają).
xDD jakaś fiksacja na punkcie feminizmu widzę, że taką nadinterpretację trzeba jebnąć. Bo tysiące mężczyzn z supermocami, czy nagle stajacych się silnymi bez powodu (nawet Neo w pierwszej części) w innych filmach jest taką normą, że jak pojawi się kilka kobiet to od razu olaboga feministki atakujo
Jest jedno ale. Atak feministek na stare i znane serie już jest i od ładnych kilku(nastu) lat. Tak na szybko co mi przyszło do głowy: Ocean's Eight, Pogromcy duchów, Najnowsza trylogia Gwiezdnych wojen, ostatni Terminator. Jak jest kontynuacja/reboot jakiejś serii to wpychają główne role kobiece. No i efekt końcowy jest taki, że te filmy są po prostu słabe.
Problem w tym, ze kazda z tych meskich postaci miala prawidlowo zarysowana charakterystyke rozwoju w konkretnym celu a nie tylko dlatego, ze sztucznie rowna sie ja z plcia przeciwna bo tak. Zadna z kobiecych postaci w filmach od 2013 nie podlega fabule ani historii, nie podlega krytyce czy jakiemukolwiek zwierzchnictwu. Musisz byc bardzo mlody i nie masz odniesienia do tego co reprezentuje wartosc lub po prostu jestes udanym konsumentem wspolczesnego swiata.
Dodałbym tylko że te postaci kobiece były wiarygodne w oglądanych przez nas filmach dawnych lat. A również potrafiły skopać niejeden męski tyłek i męska publiczność do dzisiaj z westchnieniem może sobie o nich przypominać.
Nie wychodziły jednak poza pewne ramy gdzie zaczyna się już karykatura albo po prostu science fiction.
Ale żeby nie było że tylko krytykujemy żeńskie postaci uważam że ten sam problem obecnie również dotyczy wykreowaniu wiarygodnego męskiego bohatera.
Wydaje mi się że żyjemy obecnie w takim chwilowym przestoju gdzie próbuje się stworzyć nowe symbole zarówno męskie jaki żeńskie ale i tak najlepiej wychodzi wciąż sięganie do aktorów dawnych lat. Nie oszukujmy się ale gdybyśmy spytali większość nastolatków o aktorów ich pokolenia wymienią nam tych grających w produkcjach Netflix a nie kinowych.
To trochę takie szukanie własnej tożsamości przez hollywood które testuje czy warto iść z trendem millenialsów i zarabiać kasę czy samemu decydować czym jest rozrywka.
Ale jaka fiksacja jak dosłownie o to chodzi w filmie. Neo jest wybrańcem przez 3 części ale nagle T dostaje moce admina. Dlaczego? Nie wiadomo. Jak inaczej to tłumaczyć, jak nie feminizmem.
stary Matrix był ok, zaczęło się od Sense 8 i to tak z grubej rury, że momentami tego nie dało się oglądać, mimo całkiem ciekawej historii.
Czy Neo faktycznie był wybrańcem można by się spierać. W praktyce nawet nie wiemy czy nowe moce nie były skutkiem ubocznym odtworzenia Neo i T, o którym mówił Barney... Przepraszam... Analityk.
Ale nawet w tym filmie mówi o nim, ze jest anomalia nad anomaliami. Film ladnie po prostu przyjęte w swoim swiecie zasady
To jest Matrix. Długo będziemy to roztrząsać i tworzyć teorie. Mam wrażenie, że to czyni te filmy wiecznymi.
To że był tą anomalią anomalii zawdzięcza właśnie miłości Trinity. Neo w poprzednich trzech filmach swój status wybrańca zawdzięczał miłości Trinity która stanowiła jego takie niezbędne dopełnienie.
Żeby w pełni zrozumieć o co dokładnie mi chodzi zachęcam do lektury tego tematu: https://www.filmweb.pl/film/Matrix+Reaktywacja-2003-7603/discussion/W+filmie+%27 %27Matrix+Zmartwychwstania%22+Analityk+m%C3%B3wi+do+Neo+w+kontek%C5%9Bcie+jego+z wi%C4%85zku+z+Trinity%3A+%2C%2CSam+Ty+to+za+ma%C5%82o.+W+pojedynk%C4%99+%C5%BCad ne+z+was+nie+ma+%C5%BCadnej+warto%C5%9Bci.%27%27,3277120
No właśnie Wybrańcem "lepszym" bądź innym, a nie Wybrańcem w ogóle. Ale ta inność też się z czapy nie wzięła. Wyrocznia posłużyła się Trinity dla przełamania równaniowego myślenia Architekta i wskazania Neo alternatywnej ścieżki.
Pod koniec pierwszego filmu zmartwychwstaje i zyskuje tą swoją umiejętność zatrzymywania kul po pocałunku Trinity. Morfeusz mówi mu wcześniej wyraźnie że jako wybraniec nie będzie musiał uchylać się przed kulami.
Analityk mówi do Thomasa Andersona: ,,Sam Ty to za mało. W pojedynkę żadne z was nie ma żadnej wartości. Podobnie jak kwasy i zasady, zmieszane razem są niebezpieczne. W każdej symulacji, w której się wiązaliście źle się działo mówiąc po prostu.''
Chyba wszystkim chodzi o to że nie mają problemów z silnymi dobrze napisanymi postaciami kobiecymi ale próbami przeniesienia pewnych postaci męskich na żeńskie czego efektem końcowym może jedynie być niesmak i cringe. W przeszłości nie było problemów z tworzeniem takich postaci i nikt jakoś nie marudził. Dzisiaj postacie kobiece są kreślone karykaturalnie i mają dorównywać męskim jakby się niczym nie różniły od siebie. Nie będę wchodził w polemikę że mężczyżni jednak różnią delikatnie się w paru aspektach od kobiet bo chyba każda myśląca osoba jest tego świadoma. Wiele osób zapomina że oceniamy tutaj kino a nie poglądy więc jeśli postać kobieca jest napisana czy zagrana zle to tak to oceniamy. I tak o dziwo również oceniane są złe kreacje męskie...
Zakumaj w końcu babo jedna z drugą.
Chodzi o to, że baby NIE BŁYSZCZĄ INTELEKTEM - WYMYŚLAJĄC SWOJE SILNE SUPERBOHATERKI!
Nie! Zamiast tego, jak desperatki gnoją i udupiają już WYMYŚLONYCH MĘSKICH bohaterów i żałośnie i prymitywnie przerabiają je na babskie :/
Jakoś NIKT NORMALNY nie ma pretensji do superbohaterki Wonder Woman.
Nikt normalny nie ma pretensji do superbohaterki - Tomb Raider.
Jakoś nikt normalny nie ma pretensji do silnej żeńskiej bohaterki Ripley z Aliena.
Ale tutaj, jest ta żałosna despera bab... co z bezsilności i małej pomysłowości łapią się za gnojenie JUŻ ISTNIEJĄCYCH chłopskich bohaterów i zamienianie ich na babskie... żałosne to, prymitywne, chamskie, obciachowe... godne krytyki i wypominania.
"Jakoś NIKT NORMALNY nie ma pretensji do superbohaterki Wonder Woman.
Nikt normalny nie ma pretensji do superbohaterki - Tomb Raider.
Jakoś nikt normalny nie ma pretensji do silnej żeńskiej bohaterki Ripley z Aliena."
Dokładnie tak. Książkowych przykładów też jest trochę. Że wspomnę tylko o Eowinie z LotR, która zabija pieprzonego Króla Nazguli. Tego, któremu nawet Gandalf Biały, ten w pełni mocy, nie dawał był rady. I nikt jakoś nie mówi o feministycznej Mary Sue w tym przypadku.
Po pierwsze nie bierze się męskiego bohatera i nie robi z niego kobiety, praktycznie klonując wszystko poza wysiłkiem i treningiem. No bo przecież wysiłek i trening są dla tych słabych facetów, kobiety są ponad takie drobiazgi...
Po drugie przedstawienie na starcie potężnej postaci jest cholernie niebezpieczną zagrywką i powinno być stosowane z wielką ostrożnością. Trzeba wtedy bowiem znaleźć jakieś inne źródło rozwoju postaci. Sęk w tym, że w postaciach żeńskich "bestest evah" znanych z najnowszego kina takiego rozwoju postaci po prostu brak. Wszystkie umiejętności pojawiają się na zasadzie "bo tak".
Nie tylko zresztą żeńskie postaci obrywają za zbyt łatwy rozwój. Pamiętam, że postaci Sasuke z mangi "Naruto" solidnie się obrywało za moc Sharingana, która dawała łatwą możliwość rozwoju praktycznie zerowym wysiłkiem. Tyle, że Sasuke nie był bohaterem mangi. Był antagonistą, potem antybohaterem. Więc w jego przypadku ten numer przeszedł, bo większa moc Sasuke motywowała głównego bohatera mangi - Naruto - do cięższej pracy nad rozwijaniem swoich umiejętności. W przypadki takiej Trinity czy Rey z nowej trylogii Star Wars tego elementu nie ma.
Podobał mi się etat Neo w budowlance, gdy rozbijał armaturę sanitarną pod pultającym Merowingiem w wersji żulickiej. Cieszę się że tobie też.
To nie jest feminizm. To jakas wtorny deblizm sprowadzajacy rozne problemy do jednego mianownika - bo tak wygodniej.
Żeby aż tak to zinterpretować to trzeba być naprawdę idiot@, który wszystko co się da sprowadza do tego samego. To że postać Trinity nie zginęła na samym początku filmu też uważasz za feminizm?
Ja tylko ci podaję przykład absurdalności feminizmu w filmach. Nigdy nie było tak, że kobieta fizycznie dorównuje mężczyźnie. Zawsze będzie słabsza. Ale w filmach właśnie robią wszystko, aby pokazać, że to nieprawda. Że kobieta może być tak samo silna jak mężczyzna albo i silniejsza. I właśnie to zrobili z Trinity. Tak po prostu zyskała moce wybrańca.
Ale ty wiesz, że kobiety są przeciętnie słabsze fizycznie, a jakieś moce i latanie w Matrixie to nie żadna siła mięśni? XD czy nie oglądałeś aż tak dokładnie?
Wiem o tym. Ty chyba za to nie czytałaś dokładnie co pisałem. W pierwszym filmie Neo był przygotowywany na bycie wybrańcem przez cały film i zyskał jego moce po tym jak zginął. Tak samo w najnowszej części. Każdy mówi mu o byciu wybrańcem. A tu nagle Trinity zyskuje takie same moce co Neo ot tak sobie. Poczytaj sobie także wpis m_milanowski (na samym dole tego tematu). Nie mam nic przeciwko robieniu z kobiet heroin, ale niech robią to z sensem. A nie na zasadzie: "Och nie, mamy za dużo męskich bohaterów. Zróbmy ich żeńskie wersje, ale niech od razu potrafią wszystko co mężczyźni."
Tyle że Neo ze starego wybrańca nie ma w sobie nic. On już swoją rolę spełnił (w poprzednim Matrixie- filmie jak i systemie) a teraz walczy tylko o miłość. Jest wrakiem tego, kim był poprzednio.
Zabawne jak niektórzy są pierwsi do atakowania nowego Matrixa a nie rozumieją jego podstawowych zasad, które były przedstawione w trylogii.
matrix to nie real, tam gdzie w grę wchodzi sci fi, magia itp to wcale kobiety nie musza byc slabsze albo rowne mezczyznom, moga od poczatku byc silniejsze
" To że postać Trinity nie zginęła na samym początku filmu też uważasz za feminizm?"
Misiu futrzasty, Trinity w oryginale NIGDY NIE POSIADŁA UMIEJĘTNOŚCI LATANIA. W tym filmie Neo przez cały film próbuje nauczyć się latać i nie może, a Trinity ledwie się przebudziła i od razu umie latać tak na zasadzie pstryknięcia palcem.
W razie gdybyś nie pamiętał, to ci przypomnę, że w oryginale to Neo był Wybrańcem. Nie Trinity. Ona była katalizatorem, pozwalającym Neo zyskać moc. Dzięki niej się przebudził. ALE TO NIE ONA POSIADAŁA ZDOLNOŚCI WYBRAŃCA.
I może ludzie by aż tak nie narzekali, ale akurat motyw KRADZIEŻY mocy męskiemu bohaterowi i oddawania ich postaci żeńskiej tak na zasadzi bonusu od jajników to akurat motyw powtarzany w ostatnich latach do znudzenia. I ludzie po prosty czują, że ma się ich za kompletnych imbecyli serwując im po raz enty dokładnie to samo, do tego PONOWNIE bez najmniejszego uzasadnienia fabularnego.
Typku, ale wiesz, że tamta wersja Matrixa (I to już szósta, z tego co opowiadał Architekt) skończyła się wraz ze "śmiercią" Neo? Każda nowa wersja ma swoje prawa i mówili o tym i w trylogii i w 4 części. Jakoś nie przejąłeś się tym, że ludzie nie zmieniali się w agentów, tylko dostawali tryb "hordy" (update nowego Matrixa) , ale ze Trinity lata, to ooo nieeee, to godzi w moje męskie ego? XD
Polactwo buractwo sprzed monitora, pseudoimpreratorzy na kształt ich pana pisiorskiego Jaroslava LXIX, lubi bzdury opowiadać i prostacko obrażać wszystko, co im nie pasuje - wydumany przez nich feminizm, LGBT i wiele innych. Denni, mali rasiści, neonazie.
Dla mnie największą bolączką było pierwsze 15 minut filmu kiedy od razu zakomunikowano że film będzie bazował na współczesnym poczuciu humoru rodem z Netflixa. Obejrzałem trylogię dla przypomnienia przed seansem i cały dramatyzm jak i waga tego o co toczyła się wojna ulotniła się po kilku wypowiedziach nowych bohaterów.
Oczywiście postać taka jak Bugs musiała się pojawić bez której fabuła nie mogłaby ruszyć do przodu i zabrakłoby humorystycznych wątków. Smitha to równie dobrze mogłoby nie być bo to ten sam wybór co Magnussen w ostatnim Bondzie. Rozumiem że nie każdy antagonista musi być demoniczny ale minimum charakteru żebyśmy mogli uwierzyć że jest w stanie skrzywdzić kogokolwiek chyba by się przydało. Ale tutaj już chyba tylko dostajemy potwierdzenie że aktorzy nowej generacji dysponują oklepanym repertuarem i nie powinno się oczekiwać od nich zbyt wiele.
Zamiast mieć przyjemność z oglądania zastanawiało mnie jedno zwłaszcza po napisach końcowych.
Po co był ten film?
Dla mnie podsumowaniem tego filmu jest jedna króciutka scenka gdzie po udanym wyczynie Neo pilot tego statku przybija piąteczkę z miniaturowym, śmiesznym robocikiem rodem z transformersów.
Ech, gdzie czasy Elen Ripley czy Sary Connor. Czyli bohaterek które stawały się heroinami w trakcie filmu, miały swoja historię, motywację, drogę poprzez którą stawały się twardsze aż do finału. Teraz niestety mamy syndrom Mary Sue czyli pstryk i zwykła laska z nikąd nagle jest super heroiną. Bo tak :)
Przecież Trinity rozwijała się dłużej niż Neo, a moce dostała również po czymś w rodzaju wskrzeszenia. Podobnie jak Neo w pierwsze, tak i Ona zginęła w 3 części. A film jest taki sobie, ale nie przez latającą Trin.
Zapewne masz doświadczenia w tej kwestii? Znasz się na lataniu? Do tego wyliczyłeś realny oraz filmowy czas pomiędzy zmartwychwstaniem oraz umiejętnością łamania praw Matriksa? Szególnie ten drugi czas powinien dać Ci do myślenia.
Po prostu to czuć i widać. Neo uczył się latać cały film, w 4 też musiał dojść do swoich umiejętności będąc wcześniej wybrańcem. Trinity po prostu to potrafi na pstryk - typowa Mary Sue. Brak logiki i tyle. Nie musze do tego umieć latać żeby to widzieć. Ty za to zdejmij lewackie klapki z oczu :)
Dlaczego uważasz, ze uczył się latać cały film? Przypominam, że moc wybrańca pojawiła się u Niego dopiero na samej końcówce, gdy powrócił do życia. Może daruj sobie jakieś lewackie wstawki, tylko rozmawiajmy konkretnie.
Tak! Czyli jest po prostu prymitywną KOPIĄ Neo tylko, że "z macicą" :/ Nie pomysłem, nie przebłyskiem intelektu - tylko prymitywną, tępą kopią pomysłu z męskiego wzorca.
Po pierwsze skąd to wiesz, skoro wystąpiła tylko krótką chwilę po wyzwoleniu? Po drugie - co z tego?
Wiem czym był feminizm na samym początku i wiem czym jest obecnie. I ten obecny to jest zakamuflowanym rasizmem.