Indonezyjski spaghetti western czerpiący również z nurtu slow cinema. Marlina straciła w krótkim czasie całą bliską rodzinę. Najpierw poroniła syna, będąc już w ósmym ciąży, a następnie męża, który aktualnie „suszy” się pod ścianą salonu. Bohaterkę odwiedza, albo raczej nawiedza, starszy mężczyzna, który oznajmia jej, że ma zacząć gotować, bo wkrótce dojedzie jego sześciu kolegów. Marlina dowiaduje się, że zostanie ograbiona z jedzenia, pieniędzy i trzody chlewnej, a na koniec, jeżeli starczy czasu, zgwałcona przez siódemkę bandytów. Nie będę zdradzać dalszego rozwoju wypadków, ale dość powiedzieć, że drugi akt filmu opowiada o podróży bohaterki do miasta, dzierżąc przy boku maczetę i obciętą głowę starszego mężczyzny. Widmo jego niekompletnych zwłok, brzdąkających prostą melodię na prymitywnym instrumencie, będzie nawiedzać Marlinę już do końca filmu.
Indonezyjska reżyserka w rzeczywistość rodem z klasycznego westernu wrzuca elementy współczesne, ale też jakby niedzisiejsze, ze szrotu: rozklekotane samochody, stare telefony komórkowe i stacjonarne, nawet para motocyklów crossowych, jakkolwiek sprawnych, kojarzy się ze sprzętem mocno eksploatowanym. Motocykle i furmanki zastępują bandytom konie, ale Marlina w pewnym momencie musi zrezygnować z nowoczesnej technologii i przemierzać bezdroża na nieosiodłanym koniu.
„Marlina…” powinna oczarować fana westernu. Wysmakowane, pięknie skomponowane kadry, łechcą oczy, zachwycając pustkowiami „przyozdobionymi” pojedynczymi drzewami i zabudowaniami. Muzyka kojarzy się nieco z dolarową trylogią i kompozycjami Morricone. A okazyjne wybuchy przemocy, wątek zemsty, straty i odkupienia przypominają dokonania Peckinpaha (ale też Tarantino).
Film bywa nieprzewidywalny, fabuła potrafi być zaskakująca i nieoczywista, nie brakuje w niej humoru i delikatności, ale też ludzkiego okrucieństwa. Pod koniec (i tak niespieszne) tempo niestety nieco siada, a historia zaczyna się trochę dłużyć. Rekompensuje to jednak zadowalający finał.
www.kinofilia.pl
Więcej recenzji oraz innych materiałów o kinie:
https://www.facebook.com/blog.kinofilia
"Nie będę zdradzać dalszego rozwoju wypadków, ale"
Ale jednak zdradzasz. Proponuję oznaczyć temat jako zawierający spoilery. Naprawdę nie musisz opowiadać fabuły, żeby podzielić się opinią.
"wrzuca elementy współczesne, ale też jakby niedzisiejsze, ze szrotu"
Jakie niedzisiejsze i jak to WRZUCA? Proponuję się obudzić, bo akcja toczy się współcześnie na indonezyjskiej prowincji.
"fabuła potrafi być zaskakująca i nieoczywista, nie brakuje w niej humoru i delikatności, ale też ludzkiego okrucieństwa"
Nieprawdopodobna mowa-trawa.