Trochę nie zrozumiałam momentu, kiedy Lady Makbet siedziała w szacie w tym jakby kościółku, mówiła do jakiegoś dziecka, (które było nieżywe?), a potem umarła? Dlaczego właściwie umarła? Czy ktoś ją zamordował? I o co chodziło w scenie końcowej, kiedy ten mały chłopiec, syn jednego z generałów biegł, jakby w stronę syna Duncana?
Według przepowiedni to ten właśnie chłopiec miał zostać królem. Możliwe, że syn Duncana świadom tego zawczasu postanawia się go pozbyć, dlatego też chłopiec na koniec nie biegnie w jego stronę, lecz ucieka przed nim.
Przykro mi kolego, ale zupełnie nie zgadzam się z Twoją interpretacją owego fragmentu. Rozwiązanie tej zagadki jest elementarnie proste, ale nie chcę nikomu psuć zabawy, więc zapraszam do ponownego obejrzenia filmu, ale tym razem wnikliwie.
Obejrzałem film ponownie i faktycznie w ostatniej scenie umknęła mi jedna rzecz, bohater na koniec wypowiada wyraźnie słowa: "HardyMan to ciota XD".
Widzę, że w stanie bezrozumnego oszołomienia, zawzięcie starasz się udowodnić swą samczą dominację. Pozwól więc, że odpowiem klasykiem panie SpokoGosciu:
"Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet "Pies cię je**ł",
bo to mezalians byłby dla psa."
Hardyman, czy mógłbyś jednak powiedzieć o co chodziło? Mam zadanie na polski z tego filmu i nie mam możliwości ponownego obejrzenia filmu :P
Ta czerwona poświata, dla mnie, symbolizowała obłęd władzy, w którą stronę biegł ten maluch - następca tronu. Co jest jak gdyby ukazaniem kontinuum i uniwersalność wpisanego we władzę pierwiastku "syndromu Makbeta".
Musiałbym obejrzeć film ponownie, ale wydaje mi się, że dziecko w kościele, było widziadłem jej zmarłego dziecka, którego pogrzeb widzimy w scenie otwierającej film. A do kościoła udała się, aby zdjąć fatum, którego przysięgła dopełnić właśnie w nim, modląc się do duchów(?) kiedy otrzymała list od Makbeta.
Zmarła z powodów psychicznych(?), ją również dopadło szaleństwo.
Z mojego punktu widzenia to dziecko to było zmarłe dziecko Lady Makbet i Makbeta (pierwsza scena w filmie przedstawia pogrzeb ich dziecka właśnie). Nikt jej nie zamordował. Wydaje się, że zmarła ponieważ sama psychicznie nie wytrzymała tych wszystkich okrucieństw (ze wskazaniem: zamordowanie Lady Macduff i ich dzieci) i szaleństwa męża.
W scenie końcowej ten mały chłopiec to syn Banka. Wcześniej wiedźmy przepowiedziały Bankowi że ten sam nie będzie królem, ale będzie ojcem królów. Ja to odebrałem jako taki wstęp do wypełnienia się przepowiedni - mały bierze miecz i biegnie "po swoje" - że tak to ujmę.
Zaznaczam, że dzieła Szekspira są mi obce, a to są moje subiektywne spostrzeżenia. Poszedłem na film zachęcony zwiastunem scen bitewnych i walk - a tutaj niespodzianka. Niemniej, nie żałuję. Film bardzo dobry.
Pozdrawiam