chyba o nic. Mnie ten film a raczej jego budowa kojarzy się z filmem Crash .ale porównywać nie ma co, bo o czym magnolia jest? O tym ze o naszym życiem decyduje przypadek? Ze być mądrym czasami nie wystarcza? Tego domyślać się tylko można bo sam film jest na tyle chaotycznie przedstawiony ze żadna historia nie daje nam dosadnej puenty. A jakaś by się przydała po 3h patrzenia w ekran. Każdemu komu nie podobał si ten film a chciałby zobaczyć podobny a dobry polecam Crash pod polskim tytułem ?miasto gniewu?
pozdrawiam
Miałem podobne skojarznie z Crash.
Mimo długości trwania filmu ani chwili nie odczułem jednak znużenia. Film wymusza największą uwagę widza ze względu na mnogość wątków i bohaterów. No i może trzeba uważać, żeby przypadkiem kogoś nie nabrać z wodą z jeziora do zbiornika samolotowego gaszącego pożary :)
Crash crashem, ale wcześniej od tego typu historii specjalistą był śp. Robert Altman. Właściwie muszę powiedzieć, że Magnolia przypomina mi taką postmodernistyczną zabawę motywami kina Altmana. O co w filmie chodzi? Widać nie oglądałeś uważnie prologu lub po 3 godzinach seansu zapomniałeś słowa narratora.
Trochę mnie dziwi, że tylu widzów tak dużą rolę przywiązuje do jakiejś ważnej puenty sumującej cały film, zaskakującego zakończenia rodem z Szóstego Zmysłu. Magnolia to fragment z życia bohaterów, życia trochę przerysowanego, ale pozbawionego patetycznych zawiązań akcji, i moralizatorskiego tonu. Anderson patrzy na swoich bohaterów, ale ich nie ocenia. Obserwuje jedynie fatalistyczny przebieg zdarzeń i powtarzalność sytuacji. Tym bardziej jest to film szczery. W realnym świecie nikt nie podsumuje naszego życia.
Ja bym raczej powiedział, że to Crash przypomina Magnolię, a nie na odwrót. Film Andersona nie ma dosadnej puenty? Nie zgodzę się. Ostatnie zbliżenie na twarz bohaterki jest dla mnie, jak najbardziej dosadnym zwieńczeniem historii.
Inna sprawa, że nie rozumiem waszych zachwytów nad Crashem. Owszem jest to film niezły, który raz da się obejrzeć ( fakt, że zdobył oscara za film roku jest dla mnie niezrozumiały ), ale na pewno nie angażuje tak emocjonalnie, jak Magnolia.
Nie angazuje emocjonalnie jak "Magnolia" i mnie osobiscie tak mocno jak "Magnolia" nie dotknal. Dzielo Andersona jest jednym z najblizszych mi filmow i przepraszam, ze w tej chwili bardziej rzeczowo nie jestem w stanie tego uczucia strescic. Musze sie z tego otrzasnac. Ale oczywiscie szczerze polecam :]
Przyznam, że też udzielił mi się zachwyt nad "Magnolią". Co do skojarzeń z 'Crashem' to od siebie mogę dodać tylko tyle, że to kolejny dowód na całkowity upadek Oscarów - w 2005 roku nagradza się przeciętny 'Crash' mimo iż 5 lat wcześniej podobnego obrazu, który "Miasto Gniewu" miażdży w każdym apsekcie nie nominowano w najważniejszych kategoriach...
A Magnolia? Cóż mogę rzecz - jedna z piękniejszych rzeczy jakie ostatnio otrzymałem od kina. Coś cudownego...
to że w ogole wspomina sie przy Magnolii o tak gownianym filmie jak Crash jest zenujace. miasto gniewu to film typowy dla gowniarzy podjaranymi pseudo-egzystencjonalnymi rozterkami w sosie inarritu. dramat..
doprawdy? radze ci przeczytac ponownie swoje wydumane dyrdymały w stylu "obserwuje jedynie fatalistyczny przebieg zdarzeń i powtarzalność sytuacji". Błyskotliwosc 100%
Może nie rozumiesz znaczenia któregoś ze słów. Wytłumaczyć ci?
riposta mode off/
a może lepiej zamiast robić z siebie pana "ja wiem kuwa lepiej" odniesiesz się do dyskusji z jakimiś konkretnymi argumentami?