Według mnie Madagaskar 2 w ogóle nie wciąga, mało naprawdę śmiesznych sytuacji i tekstów. Wyłączyłam po 40 minutach, bo mimo szczerych chęci nie miałam siły.
Podobnie jak ja. Mało nie usnęłam w fotelu aż musiałam wyłączyć to ścierwo. Pierwsza część podobała mi się ale w ogóle nie mogę poczuć klimatu drugiej. Ani to śmieszne ani nic.
ja też tak uważam. nuda. Wszyscy do okoła opowiadali że jest super a ja się mega rozczarowałam.
Hmm, powiem tak, wasze oceny same świadczą o tym żę nie oceniacie obiektywnie, film nie śmieszny? boberek po prostu genialnie, i świetne mimiki i humor w gestach spojrzeniach, ja nie wiem co wy oglądlaiście...
Chyba podróbę z Tajwanu albo to ludzie pozbawieni poczucia humoru. Film jest prześmieszny chociaż jedynka jest lepsza. Król Julian i pingwiny rządzą.
Jestem świeżo po seansie i niestety też muszę przyznać racje. Oglądałem do końca żeby móc spojrzeć na Madagaskar 2 całościowo i obiektywnie (również licząc na cudowną odmianę), ale naprawdę ciężko było mi wytrwać cały film. Jedynka była świetna, szczególnie w polskim dubbingu, ale druga część po prostu mnie rozczarowała... Dlaczego?
Wiadomo że większość z dorosłych widzów ogląda tego typu filmy jak komedia. Właściwie można powiedzieć, że od czasów Shreka oglądanie bajek, czy jak ktoś wyżej słusznie ocenił filmów animowanych jest wspaniałą rozrywką dla mas dorosłych, którzy nie muszą już zakrywać sympatii do animacji pod pretekstem towarzystwa w seansie dziecku. Dla dorosłych Shrek, Epoka Lodowcowa czy właśnie Madagaskar były świetnymi filmami komediowymi z których cytaty na trwale wchodziły do języka codziennego i popkultury.
Niestety Madagaskar 2 (prawie!) w ogóle nie śmieszy. W czasie całego seansu były dosłownie trzy, może cztery scenki, które mnie rozśmieszyły. Głównie z królem Julianem i pingwinami. Jednak nawet to nie przypominało najlepszych tekstów z jedynki. Owszem strajk związku zawodowego małp był zabawny, król Julian składający ofiarę bogom z Melmana również śmieszył, ale scenki rodzinne Aleksa czy Glorii były dla mnie już żenujące. Cały motyw wielkiej miłości żyrafy do hipopotamicy był zaś niesmaczny i przynajmniej jak dla mnie nieprzekonujący. Postać złego lwa Makunga (jaki on zły, toć koleś wygląda jak jakiś metroseksualny przychlast) była tak idiotyczna, że po prostu wkurzała. Nie mówiąc już o tym jak wkurzała mnie świadomość, że te wszystkie gatunki zwierząt żyły ze sobą w zgodzie i przyjaźni pod jednym panowanie króla lwa. Mięsożerni i roślinożerni! Mimo, że jednym z głównych wątków pierwszej części był właśnie podział w świecie zwierząt na "jedzących" i "jedzonych"!
Tutaj natomiast nie tylko główni bohaterowie nie muszą już się jeść, ale jeszcze lwy przyjaźnie rozmawiają sobie z zebrami, antylopami czy jakimiś wiewiórkami... Bo przecież, że ważniejsze dla nich od polowania jest jakiś śmieszny rytuał przejścia...
Cały film mnie po prostu irytował bardziej niż śmieszył. Nawet momenty z pingwinami, małpami i Julianem nie pomogły mi polubić Madagaskar 2. Nie wiem dlaczego tak się stało. Twórcy Ci sami, dubbing również się nie zmienił, natomiast moje odczucie po seansie już niestety zupełnie inne...
Śmieszne sceny:
moto moto i gloria
melman i julian
mort, julian, i ten jego sługa xD
taniec alexa
ja nie rozumiem, co zbyt prosty humor? a może zbyt inteligentny? moim zdaniem lepsza pod względem humoru jak i przesłania od jedynki, ale jedynka też genialna.
Zgadzam się, co prawda nie jestem fanem Madagaskaru, bo uważam go za marną podróbkę Shreka i Epoki lodowcowej, ale - o dziwo - pierwszą część nawet dało się oglądać bez odruchu wymiotnego. Dwójka jednak jest już zupełną tandetą. Kompletnie nieśmieszna, z beznadziejnymi postaciami (jedynie ratują się pingwiny), nudnymi wątkami (a jak to już Angus_Parvis zaznaczył miłość między hipopotamem a żyrafą była żałosnym wątkiem) i jebucko schematyczną fabułą. Rany! Czemu te wszystkie animacje są takie SCHEMATYCZNE! Poznanie bohaterów-nowa przygoda-zachwyt nad nową przygodą-chwile zwątpienia-kłótnie/rozterki-przyznanie się do błędu/odzyskanie przyjaciół-i finał. Tak właśnie wyglądają ścieżki obecnych filmów animowanych.
Niestety, ale muszę stwierdzić, że z filmami animowanymi dzieje się to samo, co z fantasy. Wszystkie popadają w rutynę i przeciętność, tak mocno że trudno je potem przysłowiowo odróżnić. Po świetnym Shreku, Epoce lodowcowej, Toy Story czy Potworach i spółce niemal każda kolejna animacja zwyczajnie nie umie nas czym zaskoczyć, niczym przyciągnąć ani zaoferować coś, co zapamiętamy ją na długo po seansie.
@ scottpilgrim
gohan, ile ty właściwie masz kont na FilmWebie? Bo zdaje się, że ericdraven1234 także należy do ciebie.
CHOLERNA EDYTACJA POSTÓW ZNÓW NIE DZIAŁA !!!
Więc dalszy ciąg drugiego akapitu:
Noż z kurde, gdzie się podziały ten czasy lat 90.-tych gdzie praktycznie co drugi/trzeci film animowany to było genialne widowisko, a czasem nawet trafiały się prawdziwe arcydzieła (Król lew, Toy Story).
Po co zakładasz co chwile nowe konta? By podwyższać ocenę swoim ulubionym filmom?
Mi się udało jakoś dociągnąć. Mało kiedy się śmiałam, mało kiedy się zachwycałam jak przy pierwszej części. Omal nie wymiotowałam tekstami nie zrozumiałymi dla dzieci czy ba nastolatków, a do tego fabuła niezbyt dobrze sklecona. Stwierdziłam, ze chyba jestem za stara by oglądać już filmy animowane :( BO TO BYŁA PORAŻKA.
Miło było znów zobaczyć pingwiny :) ale i tak nie uratowały mojej oceny filmu. Na dodatek nie rozumiałam co wypowiadał król Julian (jak i przy pierwszej części) - najgorzej rozumiana postać. A hipcio który się zalecał do Glorii to seksistowski palant. I całkiem kurcze podobny do mojego byłego. Całkiem mój były.
Tak więc: teksty dla dorosłych bo oni je zrozumią, głupie wypadki dla dzieci, wygląd postaci dla dorosłych jak nasterydowany hipcio.
nie zgodzę się. dwójka zdecydowanie lepsza od jedynki.
no i zajebisty soundtrack.
Przynajmniej pokazuje dzieciom, że nie muszą robić w życiu tego, czego chcą rodzice, otoczenie, czy ogół społeczny, że pie*dolić rasizm, a związki partnerskie ludzi mających inny kolor skóry tolerować, że jesteśmy jak przysłowiowy Kowalski w tłumie, ale znajomi, przyjaciele, czy my sami wiemy, że jesteśmy warci coś więcej niż punkt na wykresie, dalej nie pamiętam, oglądałem kątem oka, nie od początku i nie do końca.