Czekałam na ten film i miałam wobec niego duże oczekiwania. Wczoraj obejrzałam animowaną ,,Małą Syrenkę", a dzisiaj nową wersję w 3D. Nie ma w sobie tyle uroku i magii, co animacja, ale to nadal ładny i baśniowy film. Bardzo podobało mi się to, że rozwinęli relację Eryka i Arielki. W ogóle dla mnie część na lądzie była ciekawsza niż ta pod wodą, co mnie w sumie zaskoczyło. Film był odwzorowany niemalże 1:1 i chyba przez tą dokładność trwało to wszystko dłużej. Ocean był przedstawiony pięknie, ale po piątym ujęciu rafy koralowej zaczęło mnie to już nużyć. Obudziłam się, gdy na lądzie WRESZCIE zaczęło się dziać coś innego. Poczułam, że w końcu tchnięto życie w ten film! Szkoda, że tak późno i że jednak nie wykorzystano lepiej tego dodatkowego czasu. Zabrakło mi większej ilości takich momentów. W każdym razie, nowa ,,Mała Syrenka" jest naprawdę niezła, ale trochę za długa. A gdyby już miała trwać tyle samo, to usunęłabym piosenkę Sebastiana i ptaka w zamian za POMINIĘTĄ KULTOWĄ SCENĘ finałowej przemiany Arielki w człowieka! Nie rozumiem tej decyzji. Tak samo nie podobał mi się polski dubbing Syrenki, bo zabrał mi całą frajdę z oglądania. Sara James jest bardzo utalentowana, ale jej głos mi do Arielki w ogóle nie pasował. (Nie podobały mi się też te wszystkie bzdurne zmiany w tekście ,,Naprawdę chcę"). Reszta dubbingu była w porządku (z wyjątkiem ptaka!). Najlepiej zdubbingowany był Eryk, a sam aktor był dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Ostatecznie zamierzam obejrzeć ten film jeszcze raz w oryginale. A i jeśli ktoś się zastanawia, czy warto iść na 3D, to... najlepsze efekty były na początku przy ukazaniu rafy koralowej, a później to już szału nie było. Osobiście wybrałabym wersję 2D z napisami i nawet bym się nie zastanawiała. ;)