Ktoś może szydzić, że film jest naiwny, ale jeśli chodzi o sprawność realizacji i sceny walki, to chcielibyśmy, aby choć takie produkcje u nas powstawały.
Blednące gwiazdy zachodniej kinematografii nie kręciły nosami i przyjęły angaż, choć za bardzo tu nie błysnęły. Natomiast świetnie wypadł wykonawca głównej roli, bengalski aktor ABM Sumon. Bangladesz dobrze wykorzystał sposobność, aby zaprezentować się światu od nowoczesnej strony.
Z fabuły wynika, że należy oczekiwać kontynuacji przygód dzielnego agenta.
Gdyby taka produkcja powstała u nas, pewnie z przychylnością dałbym nieco więcej, ale skoro jest zagraniczna i podlega porównaniom z innymi zagranicznymi, to ode mnie tylko 3,5. Jest kilka nieźle nakręconych scen, ale reszta śmierdzi wtórnością, kiczem i tandetą.
Obecność MJW i Franka Grillo to był powód, dla którego w ogóle to obejrzałem, więc Ich obecność musiała dać nieco popularności filmowi. Ale co do głównego bohatera, to się nie zgadzam z Tobą - według mnie grał fatalnie, płasko, bez zaangażowania albo grał niewzruszonego twardziela, ale bez charyzmy takiego. Słaba rola.
Z kontynuacją masz rację. Chyba sobie ją odpuszczę, kiedy wyjdzie... No chyba że znów wrzucą ze 2-3 znane mi nazwiska do filmu, to rozważę powrót do przygód drewnianego agenta :)