Właściwie tylko ciekawe dialogi powstrzymują mnie przed nazwaniem tego filmu stratą czasu. Być może zbyt wiele się spodziewałam po filmie Neila Gaimana i Dave'a McKeana, ale wydawał mi się jakiś... nijaki. Naiwny i przewidywalny. Autor "Koraliny" z pewnością mógłby wymyślić coś straszniejszego i bardziej przejmującego. Podobnie jest ze stroną wizualną - podobają mi się ilustracje McKeana, ale w filmie było sporo scen, które wydawały mi się artystyczne "na siłę". Ładnie to wyglądało, ale po jakimś czasie czułam się trochę przytłoczona. Spodziewałam się czegoś lepszego.