Wiele tu zostało trafnego napisane na temat tego filmu, więc nie będę powielał. Zapytam tylko, dlaczego ma tak słabą ocenę? Nie oczekuję nie wiadomo czego, ale chociaż ledwo ponad 7 już by było jakoś akceptowalne w moim mniemaniu.
Przypuszczam, że część ludzi oczekiwała jakiegoś "happy endu", ja nie ukrywam, że mi również jakoś dyskretnie wplątanie kilku scen, które by o tym informowały, też by mi odpowiadało jako alternatywne zakończenie. Bo tylko takie coś by pasowało do całości. Jakiegoś amerykańskiego, sielankowego zakończenia bym nie zdzierżył, że tak ujmę łagodnie.
Druga sprawa, że niektórzy piszą, że wzorowano się w nim na innych reżyserach itp. Według mnie to tylko zaleta, że wzorowano się na czymś/kimś dobrym i nie ma przy tym mowy o jakimś częściowym kopiowaniu chociażby, tylko nadaniu smaczku.
Polecam wszystkim obejrzenie za jakiś czas ponownie tego filmu, ja sam to zrobię.
Pierwszy raz obejrzałam go z obowiązku jako fanka Keiry (długo odkładałam przez ocenę) i dostałam jedną z lepszych filmowych niespodzianek. Dynamiczny, szczypta gorzkiego humoru, świetne dialogi, stylowy, dobrze zagrany, zaskakujący i klimatyczny. Wszystko szybko, sprawnie, obejrzany jednym tchem. Do tego wspaniały soundtrack (Kasabian, The Clash, The Rolling Stones i inni). Oglądałam go kilka razy, naprawdę nie mogę pojąć czemu taka ocena.
Tak zrobiłem, pooglądałem go powtórnie po wielu latach i ponownie mocno przykuł moją uwagę. Moja pierwotna ocena 9/10 okazałą się trafna. Dobre kryminalne kino, odpowiednio zagrane, świetne klimatycznie. W sumie nie wiem czemu na filmwebie ma też kategorię melodaramat, powinno być jak w IMDb "crime & dama"
Widzisz, zrobiłem dokładnie to samo. Też obejrzałem go po latach i również utwierdziłem się w przekonaniu, że moja ocena 9/10 była trafna. Wydaje mi się, że w tym filmie chodzi o klimat - jeśli Cię opatuli, odbierasz go jako spójną całość, jedyną w swoim rodzaju. A jeśli nie.... to jest to tylko zlepek "momentów", kilku niezłych kreacji i ciekawostek. A szkoda, bo film niesie niebanalne przesłanie - jeśli masz być gangsterem, to do końca, bez skrupułów. Inaczej zweryfikują Cię własne czyny.
Tym bardziej uważam postać Mitchel'a za ludzką, nieoczywistą, popełniającą błędy i uwikłaną w gówno, z którego być może nie ma wyjścia.