Troche sie zdziwilem jak zobaczylem nazwe tego filmu bo do tej pory byl "The Reader. Zaklinacz słów" i chyba tamten tytul byl bardziej trafiony. Jakbym zobaczyl na plakacie tytul filmu "Lektor" to chyba nie bardzo mialbym ochote go obejrzec.
Również się zdziwiłem tą zmianą tytułu... Najpierw było samo "Zaklinacz słów", później "The Reader. Zaklinacz słów", a tu nagle "Lektor". Co więcej, na chwilę obecną nie ma na innych portalach zmiany polskiego tytułu. Wiem, że powieść Schlinka, na podstawie której powstał film nosi w Polsce tytuł "Lektor", ale jeśli chodzi o film to mi również bardziej podoba się tytuł "Zaklincz słów"!
Tyle że cały ten śmieszny "Zaklinacz słów" nijak miał się do wymowy żfilmu. Bardzo dobrze, że wrócili do oryginalnego tytułu.
jak sobie mysle ze ktos mnie by zapytal czy ide na "Lektora" do kina to bym sobie pomyslal z jakiej on sie choinki urwal
Postanowili zmienić na tytuł polskiego tłumaczenia książki. Super pomysł. "Zaklinacz słów" to był żałosny pomysł - nie ukrywajmy. Może po prostu dystrybutor doszedł do wniosku, że może dać NORMALNY tytuł, kiedy jednocześnie może na plakacie umieścić informację, że film zdobył nominację do Oscara dla najlepszego filmu. :D
Dla mnie ten Lektor to jakaś patologia!!! Zaklinacz słów to nie dość że ładniej brzmiało, to jeszcze według mnie pasowało do tego co się dzieje w filmie do tego czym było czytane Michaela dla Hanny... ale ten Lektor??? :/
Fakt faktem, że jak dystrybutor wymyśli tytuł, który nijak ma się do tłumaczenia oryginalnego tytułu, to wszyscy narzekają, że tytuł polski nie ma nic wspólnego z oryginalnym. Tutaj jak tytuł został przetłumaczony dosłownie i dużo lepiej oddaje to co w filmie, niż jakiś zaklinacz słów, to też się czepiacie. Ludzie, wy nie wiecie czego chcecie, jak jakieś małe dzieci.
Niestety tak już będzie zawsze! Jak źle przetłumaczą tytuł to się nie podoba i wszyscy piszą na forum, jak dobrze przetłumaczą to też źle, bo głupio brzmi. Dajcie już spokój, bo to staje się nudne. Jak komuś nie pasuje to niech nazywa ten film The Reader i tyle.
Jesteście naprawdę poważni mówiąc, że wolelibyście tytuł "The Reader. Zaklinacz słów."? Przecież to był idiotyzm nad idiotyzmami - co, do cholery, znaczy "The Reader" po polsku?
Mnie się podoba. "Zaklinacz słów" był zbyt napuszony. Jakby go wymyśliła Ania z Zielonego Wzgórza.
Przede wszystkim "Lektor" o wiele lepiej pasuje do treści filmu... "Zaklinacz słów" brzmi jak opowieść o jakimś szamanie albo narodowym wieszczu hehe. Poza tym dobrze, że film ma ten sam tytuł co książka na podstawie której jest nakręcony.
reader to w dosłownym tłumaczeniu nie żaden lektor tylko czytelnik. żaden z tych dwóch tytułów nie pasuje mi. powinni przy oryginale zostać ;]
dobre tłumaczenie to niekoniecznie dosłowne tłumaczenie. nie ma sensu zostawiać oryginalnego tytułu bo jesteśmy w Polsce i nie każdy zna angielski.
Skoro tak dużo ludzi uważa ,że jest za zostawianiem tytułów w oryginale to proszę bardzo: niech zatem będzie - nie, nie The Reader ale Der Vorleser. Wtedy napewno wszyscy będą kontent?
Nigdy nie zrozumiem tej pokrętnej logiki ludzi opowiadających się za pozostawianiem tytułów w oryginale - gdyż zazwyczaj mają na myśli filmy angielskie. Są też inne produkcje - o których większość zdaje się zapominać.Może i dużo osób zna niemiecki, francuski czy hiszpański ale za to nie wiem czy z tytułem takim jak np. "4 luni, 3 săptămâni şi 2 zile" poszłoby równie dobrze (a szkoda by było przegapić taki film). Aha i jak Dżeny już wspomniała - mieszkamy w Polsce, nie każdy znać języki musi, dlatego dystrybucja powinna odbywać się pod polskimi tytułami.
No nie popadajmy w skrajnosci niektore tytuly trzeba tlumaczyc tak jak to jest w przypadku 4 miesiecy... gdyz po pierwsze trudno to by bylo wymowic ale tez jesli tlumaczenie oddaje cale znaczenie i nie ma z tym zadnych watpliwosci to czemu nie. Taki np prison break jak dla mnie zenada tlumaczenie ale polsat (jesli oni tlumaczli) to zrobili to chyba marketngowo zeby przyciagnac nie tylko mlodych ludzi ktorzy znaja angielski ale tez starszy widzow. A w przypadku tego filmu informacja ze jest to jeden z kandydatow do oskara powinna ludziom cos mowic. Ludzie jak ida do kina na ambitne produkcje to chyba nie ida z przypadku. Czesto czytaja recenzje w gazetach, gdzies uslysza pochlebne slowa na temat tworcow itp. reasumujac uwazam ze powinni zostac przy ang. tytule choc zapewne jest tak ze jesli ksiazka byla wydana pod tytulym lektor to musza zachowac ciaglasc.
Nie ocenia się książki po okładce, tak samo nie ocenia się filmu po tytule. Dla mnie to pozostanie "The Reader", bez względu na tytuł nadany przez dystrybutora. Często tytuły w dosłownym tłumaczeniu wydają się niedorzeczne, a jeszcze częściej polskie tłumaczenie jest zwyczajnym chwytem reklamowym i nie ma nic wspólnego z tytułem oryginalnym.
No ale właśnie ta niekonsekwencja mi przeszkadza. Angielski tytuł? - ok można zostawić. Inny język - już nie. I nie przekonują mnie frazesy "każdy zna / powinien znać angielski". Albo nie tłumaczymy żadnego tytułu albo tłumaczymy wszystkie na polski - koniec. I według mnie ta drugą opcja jest konieczna i nie można odstępować od tej reguły tylko dlatego ,że komuś pomysł na tłumaczenie się nie podoba i przy okazji może poszczycić się choć śladową znajomością obcego języka.
To tak jakby przy tłumaczeniu ksiązki, zostawiać w oryginale niektóre zdania, których sens ciężko oddać.
Inną sprawą jest ,że więszkość populacji wciąż nie może pojąć ,że tłumaczenie dobre to nie tłumaczenie wierne, że tłumaczymy idee a nie słowa. Przy tytule jest jeszcze ciężej gdyż najlepiej jakby był i możliwie podobny do oryginalnego i dobrze oddawał ducha filmu/książki a przy okazji aby ładnie brzmiał, był możliwie krótki i chwytliwy - nie zawsze się tak da.
I słowem podsumowania, to co zawsze proponuję - przed skrytykowaniem tłumaczenia zawsze warto się zastanowić czy ma się lepszy pomysł;) (chociaż to czasem niewiele daje bo ignorancja ludzka nie ma granic)
jesli o mnie chodzi to nie ma w tym wiekszej krytyki tylko jak zaznaczylem w pierwszym poscie to zdziwienie ze zmiany tytulu z jednego na drugi juz niedlugo przed premiera