PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=439584}

Lektor

The Reader
2008
7,8 210 tys. ocen
7,8 10 1 209759
7,2 50 krytyków
Lektor
powrót do forum filmu Lektor

Nie rozumiem, czemu młody bohater kiedy był na rozprawie nie powiedział, że ona jest analfabetką i nie wiedziała przez to co napisała w raporcie SS. Gdzie jest logika w tym filmie ? Niby ją tak kochał a za nim łaziły męki tęsknoty a nie powiedział ani jednego słowa o jej analfabetyzmie...

Niech mi ktos powie dlaczego on nic nie powiedział ? tak tez jest w książce ? niestety nie miałem przyjemności czytać ksążki.
Pozdrawiam !

ocenił(a) film na 8
Caroline_9

Moim zdaniem Michael nie powiedział o tym co wiedział bo musiałby powiedzieć skąd to wiedział i tym samym wywlec ich romans, który żadnemu z nich by nie pomógł. Pozatym wiedząc że Hanna za nic w świecie nie chciała żeby ktoś się dowiedział że nie umie czytać, po prostu się do tego nie wtrącał. Mógł z nią porozmawiać, ale brajkło mu sił. Nie wiem czy to było tchórzostwo... Z drugiej strony przez ten analfabetyzm ona się w to wszystko wkopała, przestraszyła się awansu i musiała zmienić pracę. Że akurat trafiła na stanowisko strażniczki obozu... Nie ma co jej usprawiedliwiać, pamiętam jak powiedziała kiedyś do Michaela "Nie musisz przepraszać. Nikt nie musi", ale uderzyło mnie i dało do myślenia kiedy sędzia ją zapytał o selekcję, a Hanna: "A co by pan zrobił na moim miejscu?". No bo co by mogła zrobić? Dostała takie rozkazy, a sama chciała przeżyć... Chociaż ten kolega Michaela ze studiów miał dużo racji mówiąc mniej więcej że najlepiej wiedząc o tym co się dzieje w obozie byłoby się zabić.

_edziulka_



Trochę się pogubiłaś. Hannah wystraszyła się awansu i zmieniła pracę podczas romansu Michaelem czyli w latach pięćdziesiątych.
Strażniczką była wcześniej, podczas wojny.
Proces toczył się w latach sześćdziesiątych.

ocenił(a) film na 8
turdussa

Właśnie podczas wojny miała miejsce taka sama sytuacja. Najwidoczniej Hanna zawsze zmieniała pracę kiedy "groziło" jej objęcie stanowiska wymagające umiejętności pisania i czytania

osabzz

Książki nie czytałam, na pewno niedługo to uczynię ale odpowiadając na Twoje pytanie to wydaję mi się że Michael nie chciał bronić Hanny , nie chciał "oczyszczać" ją przed sądem, uważam że z jednej strony słusznie. Zbrodniarzy wojennych nie osądza się według dzisiejszego prawa ponieważ działali zgodnie z ówczesnym kodeksem karnym ale osobiście uważam i jestem przekonana że od zawsze śmierć jest zbrodnią karalną i nigdy nie była usprawiedliwiana. Uważam że mordercy tacy jak Hanna Schmitz nie powinni być usprawiedliwiani. Film rewelacyjny , pokazuje inną stronę tych ludzi jednak nie usprawiedliwia ich co moim zdaniem jest godne szacunku wobec reżysera który ukazał wszystko w bardzo dobrym świetle.

ocenił(a) film na 8
osabzz

Majkel bardzo dobrze zrobił że nie powiedział ani słowa. Czy sprawiedliwe byłoby żeby zbrodniarka wojenna dostała 4 lata więzienia za swoje czyny ? w luksusowych warunkach ( miała własną cele...) ? Cała szóstka powinna wisieć.

ocenił(a) film na 9
maro21

A czy sprawiedliwe było wymierzenie jej surowszej kary niż pozostałym, mimo że jej wima nie była większa?

Ludzie, którzy chcą wieszać innych, powinni... nie, nie wisieć, powinni mież kneblowane usta.

Klee

Tak się cieszę że to napisałeś Klee, że ktoś to w ogóle napisał.
Nie poddaję w wątpliwość faktu, że Hanna Schmitz jest winna, ani nie kwestionuję cierpień ofiar zbrodni. Sama sie jednak dziwię sobie i temu, że jedyne co w stosunku do niej czuję to ogromne współczucie.

ocenił(a) film na 9
dobromirka

To współczucie, które i ja oczywiście odczuwam, wynikać musi z jej konstytucji psychicznej, myślę, z takiej jakiejś - nie wiem, jak to określić - nieporadności, niezrozumienia świata, istoty życia, a więc zubożenia osobowościowego. Myślę, że kluczowa jest tu scena, w której wyjaśnia, dlaczego nie otworzyła drzwi kościoła. Sztywne, wypaczone poczucie obowiązku i próba wywiązaywania się z niego za wszelką cenę. Jeśli ktoś ma tego rodzaju jednowymiarowe spojrzenie na świat, jeśli ma takie deficyty, to znaczy, że został czegoś bardzo ważnego w dzieciństwie pozbawiony, został bardzo skrzywdzony, prawdopodobnie nie mniej niż osoby, które potem w sposób nieświadomy według mnie sam krzywdził.

Interesująca była dla mnie również scena spotkania Michela z córką ocalałej z pożaru. Kiedy ta zorientowała się, że Michael kocha Hannę, jedyne, co rysowało się na jej twarzy, to odraza i może żałość jeszcze. A ja go rozumiałem, rozumiałem w pełni, współodczuwałem z nim i żal mi go było z powodu jego rozdarcia, poczucia utraty, utraty i winy.

Klee

I znów podpisuję się pod tym co napisałeś. Bezradność, samotność, niedopasowanie i trzymanie się reguł, tak jakby były jedynym oparciem. Dodajmy do tego jeszcze życie w czasach absurdu.
Od dawna nasuwa mi się pytanie o to czy i na ile mamy prawo oceniać tych którzy żyli w, nazwijmy to umownie, trudnych czasach. No i czy skazywanie ich cokolwiek zmieni, czy tylko zaspokoi naszą potrzebę poczucia sprawiedliwości. "The dead are still dead" czyli umarli pozostają umarli, jak mówi Hanna w swojej ostatniej rozmowie.

Ten film totalnie zmienia mój sposób myślenia.Przechodzę od odrazy i nienawiści do współczucia..

ocenił(a) film na 8
Klee

niesprawiedliwe było to że tamte dostały tak małe wyroki a nie że Hanna dostała wysoki. Dobrze że chociaż ona jedna odsiedziała swoje. Lepsze to niż nic.

ocenił(a) film na 9
maro21

Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie pisałem nic o wysokości wyroków. Pisałem o nierówności. Jeśli ktoś uważa, że jest w porządku, kiedy spośród grupy osób popełniającej jakąś zbrodnię ukarana zostaje jedna, bo zaspokaja to jego potrzebę odwetu, to to ze sprawiedliwością, prawem nie ma nic wspólnego. Ja zaś mogę jedynie ubolewać, że ludzie myślą i czują w ten sposób. Jest zbrodnia, jest winny, ofiara, kozioł ofiarny, Żydzi... Myślenie zbliżające niebezpiecznie do tych, którzy wywołują u Ciebie tak wielką potrzebę odwetu.

ocenił(a) film na 9
osabzz

Ależ on sam powiedział, dlaczego nie powiedział, w rozmowie ze swoim profesorem. Połowa filmu jest o tym, że nie powiedział, dlaczego nie powiedział i co postanowił z tym zrobić, że nie powiedział. Tytuł nawet o tym jest. Jeśli masz taką możliwość, to może obejrzyj po prostu film jeszcze raz.

osabzz

To nie było tak ,że ona nie wiedziała co napisała w raporcie. Nie umiała pisać ,więc w ogóle go nie napisała ,może od tego warto zacząć.
A czemu nie powiedział? To proste.
To,że ją kochał nie zmienia faktu,że była zbrodniarką wojenną. Nie chciał jej rozgrzeszać , bo przecież zasłużyła na najwyższą karę.
Poza tym jego uczucie na pewno lekko się zmieniło . Pomyśl,że kogoś kochasz ,a ten ktos okazuje się np. seryjnym mordercą . To co robisz?
Idziesz na policje i dajesz mu alibi ?
Nie sądzę :)
Swoją droga jakie to musiało być trudne kochać Hannah i pozostawać biernym kiedy groziło jej wieloletnie więzienie,zmagać się z miłościa i odrazą do czynów,których się dopuściła .
Film świetnie to ilustruje .

ocenił(a) film na 9
rox16

Przepraszam bardzo, ale wprowdzasz Pytającą w błąd. Posługujesz się frazesami, schematami, z którymi ten film się właśnie rozprawia. Mówiąc delikatniej, interpretujesz. Oczywiście, ta interpretacja jest uprawniona, nawet uzasadniona, ale z rozmowy Michaela z profesorem dość jasno wynika, że ostatecznym powodem, dla którego zdecydował się milczeć, była chęć uszanowania jej decyzji. Ona tak bardzo wstydziła się swego analfabetyzmu, że pragnęła, by pozostał on tajemnicą nawet za cenę bardziej surowego wyroku. On nie chciał jej zdradzić, zranić. Jego decyzja była więc bardziej motywowana miłością (sentymentem przynajmniej) niż niechęcią. Profesor zresztą starał się go przekonać, że na niechęć i innego rodzaju sentymenty nie ma tu miejsca, że liczy się tylko prawo i jeśli Michael jest w dyspozycji jakichś informacji istotnych dla przebiegu procesu, to powinien je wyjawić, bez względu na swoje emocje czy konsekwencje dla podsądnej.

Nie twierdzę, że to, o czym Ty mówisz, jest nieprawdą. Nie jest oczywiście, bo tego rodzaj rozterki są typowe dla każdej niemal istoty ludzkiej. Jednak Założycielka wątku pytała o opowiadaną historię, a w tej mowa najpierw o rozterce innego rodzaju - zawstydzić, skompromitować, mimo że kocham, czy zachować milczenie, by uszanować decyzję osoby, którą kocham, mimo że jest ona zbrodniarką.

ocenił(a) film na 8
Klee

Ja odebrałem to trochę inaczej.
Klee napisałeś, że jego decyzja(milczenie) "była bardziej motywowana miłością, sentymentem niż niechęcią".
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tobą
Wcześniej napisałeś "Ależ on sam powiedział, dlaczego nie powiedział, w rozmowie ze swoim profesorem.
Z tym natomiast się zgadzam.
Oboje podejmują takie a nie inne decyzję pod wpływem konkretnego uczucia, a tym uczuciem jest wstyd. Hanna wstydzi się, że jest analfabetką, argumentów potwierdzających tę tezę można znaleźć w filmie aż nadto.
A czego wstydzi się dzieciak? Michael wstydzi się znajomości z Hanną, która w tym momencie w jego oczach nie jest już konduktorką tramwajową, w której się zakochał. Na dowód tej tezy można przytoczyć rozmowę z profesorem, teraz będzie spojler:
P: Rozmawiałeś z nią?
M: Oczywiście, że nie.
P: Dlaczego "oczywiście"?
M: Nie mógłbym.
M: Nie zrobiłbym tego.
M: Nie rozmawiałbym z nią.
P: Nie uczucia są teraz ważne.|Ba, właśnie są nieważne.
P: Rzecz w tym, co zrobimy.
Michael w tym fragmencie wypiera się tej znajomości, stanowczo zaprzeczając "oczywiście, że nie"(jakby chciał powiedzieć: ja i kobieta z SS, to wykluczone), profesor zdziwiony pyta "dlaczego oczywiście"(jakby chciał powiedzieć: dlaczego, ona tez jest człowiekiem). Zresztą wypiera się też kilka scen wcześniej, kiedy zostaje zapytany przez jednego ze studentów na sali. Następie dostaję radę, "Nie uczucia są teraz ważne. Ba, właśnie są nieważne. Rzecz w tym, co zrobimy." Nie korzysta z niej i oboje zachowują swoje tajemnice w sekrecie, ona analfabetyzm, a on ich romans.


ocenił(a) film na 9
vince44

Słuszna uwaga. Jakkolwiek jedno nie wyklucza drugiego, a ja tu nie przeprowadzałem analizy, tylko przeciwstawiłem się jechaniu po bandzie i operowaniu frazesami oderwanymi cokolwiek od opowiadanej w filmie historii. Sam natomiast nie próbowałem udzielać Założycielowi wątku(przeprawszam za wcześniejszą błędną identyfikację płciową ;-)) odpowiedzi na jego pytanie, bo musiałaby ona być bardzo obszerna, a do tego w sposób niepotrzebny zwalniałaby Zainteresowanego od przedsięwzięcia poszukiwania jej na własną rękę. Kiedy natomiast ktoś coś złożonego i nieoczywistego próbuje zamknąć w jednym, dość naiwnym stwierdzeniu, odzywam się, by wskazać, że to niekoniecznie tak.

I choć, jak mówię, podzielam Twoją interpretacyjną opinię, to kluczowe jest jednak dla mnie stwierdzenie Michaela w czasie rzeczonej rozmowy, iż nie może wyjawić tego, co wie, bo Hanna poczułaby się skompromitowana. Na tym, jeśli dobrze pamiętam, kończy się rozmowa merytoryczna między panami. A znajomości z Hanną to się Michael wypierał i przedtem, i potem. Jednak nie musiałby się do niej wcale przyznawać, gdyby chciał zmienić bieg zdarzeń. Ewentualne spotkanie z Hanną w celu nakłonienia jej do zmiany zeznań nie wymagałoby przecież tego. Podobnie poinformowanie sądu, które mogłoby nastąpić anonimowo.

Ale oczywiście, motywacje Michaela były wielorakie, miotało nim wiele emocji. Myślę, że ostateczna decyzja była właśnie podjęta pod wpływem impulsu, była wynikiem burzy emocjonalnej, bardziej "stała się", niż została podjęta. Trudno w takiej sytuacji komuś takiemu jak on podejmować decyzję w takiej sprawie. On jej właśnie właściwie nie podjął, po prostu nie zdołał zrobić nic. Może tak to właśnie było... Jednak to już interpretacja, jedna z możliwych pewnie, nie analiza. Jakkolwiek, rzecz nie jest tak prosta, jak to zaproponował rox16, a mianowicie że kierowała nim odraza, ani jak moje przeciwstawienie.

ocenił(a) film na 10
Klee

racja :) Michael chciał uszanować jej decyzje

osabzz

Z tego co widzę nikt tu chyba nie czytał książki. A w książce decyzja Michaela ma konkretne podstawy wynikające z jego rozmowy z ojcem. W ogóle dziwię się, że film nie zawiera tej bardzo istotnej dla filmu sceny. Otóż ojciec Michaela jest filozofem i zajmuje się tematem moralności oraz decyzji, które są przez pryzmat moralności podejmowane przez człowieka.

Oto fragment rozmowy dotyczący dylematu - czy Michael powinien powiedzieć sądowi o analfabetyzmie Hanny mimo, że ona sama chce to ukryć, czy nie powinien:

— Nie pamiętasz już, jak cię to oburzało, gdy byłeś małym chłopcem, kiedy mama wiedziała lepiej, co dla ciebie było dobre, a co nie? Jak dalece można postępować w ten sposób w przypadku dzieci, jest już prawdziwym problemem. To problem filozoficzny, lecz filozofia nie troszczy się o dzieci. Pozostawiła je pedagogice, a tam nie są one pod dobrą opieką. Filozofia zapomniała o dzieciach — uśmiechnął się do mnie - zapomniała raz na zawsze, a nie tylko na pewien czas, tak jak ja zapominam o was.
— Jednak...
— Jednak w przypadku dorosłych nie widzę wprost żadnego uzasadnienia takiego postępowania, żeby to, co ktoś inny uważa dla nich za dobre, przedkładać ponad to, co oni sami uważają dla siebie za dobre.
— Nawet gdyby sami byli później dzięki temu szczęśliwi?
Potrząsnął głową.
— Nie mówimy o szczęściu, lecz o godności i wolności. Już jako mały chłopiec znałeś tę różnicę. Nie pocieszało cię to, że mama zawsze miała rację.

Polecam książkę. Wiele można dzięki niej zrozumieć. Jest też trochę więcej powiedziane na temat Hanny i jej motywów postępowania.

ocenił(a) film na 9
debbe

Dziękuję Ci za ten fragment. Niech Cię jednak nie dziwi, że na forum filmu rozmawia się o filmie, a nie o jakiejś książce, choćby i na jej podstawie powstał.

Skoro ja książki nie czytałem, a mimo to motywacja Michela była dla mnie jasna, to znaczy, że film jest swemu pierwowzorowi wierny. A że nie ma w nim wszystkiego, co pojawia się w książce, też nie ma się co dziwić, to zupełnie normalne, w przeciwnym wypadku byłby jak przedstawienia Lupy - kilkugodzinny. ;-)

Klee

Nigdzie nie napisałam, że dziwię się, że nie rozmawia się tu o książkach :) Czysty fakt, że nikt nie zainteresował się książką jest jedynie wstępem do dalszej wypowiedzi.

Jeśli natomiast Ciebie dziwi, że się do książki odwołuję, to śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż jeśli zainteresuje mnie jakiś film, który jest na podstawie książki (zwłaszcza jeśli książka ta jest światowym bestselerem), to bardzo często sięgam po tę właśnie książkę. Nie tylko, aby dowiedzieć się więcej na temat historii zawartej w filmie. Ale również z ciekawości - jak ma się adaptacja do jej pierwowzoru. I moim zdaniem mówienie o książce, na podstawie której został zrobiony film, nie jest całkowicie off-topic.

Zdaję sobie też sprawę, że film nie może zawierać wszystkich wątków i jest jedynie dużym skrótem książki. Jednak pominięcie tej rozmowy i wstawienie zamiast niej wymyślonej sceny rozmowy z profesorem jest moim zdaniem niepotrzebną kombinacją.

Abstrachując od powyższego, owszem, film jest bardzo wierny swemu pierwowzorowi... Poza paroma niedopatrzeniami ;)

ocenił(a) film na 9
debbe

A ja nigdzie nie napisałem, że Cię dziwi. :-) Fakt natomiast przez Ciebie skonstatowany nie jest wcale taki czysty. ;-) Wszak fakt, że nikt o książce nie mówi, nie jest tożsamy z faktem, że nikt książki nie przeczytał. Ale to żarty oczywiście. Bo tutaj ta tożsamość niemal na pewno zachodzi.

Twoje poczynania książkowo-filmowe zaś nie dziwią mnie wcale. Ba, wydają mi się zupełnie naturalne. :-) Mam za sobą pisanie obszernej pracy, w której porównywałem "Przerwaną lekcję muzyki" film z "Przerwaną lekcją muzyki" książką, więc wiem coś o tym.

Jedyne, co wywołuje moje ewentualne zdziwienie w Twoim poście, to określenie umieszczenia w filmie sceny rozmowy z Profesorem jako niepotrzebnego kombinowania. Postać ojca znika z ekranu, kiedy Michael zaczyna studia. Wprowadzanie jej później na chwilę burzyłoby kompozycję i to raczej byłoby dla mnie kombinowaniem. Profesor w roli mentora bardzo się sprawdza, zwłaszcza że jako rozumiejący, empatyczny tutor właśnie ta postać była budowana od początku. A jak się już wprowadza postać na ekran, to należy ją eksploatować, ile wlezie.

Pozdrowienia dla sympatycznej Pani!

ocenił(a) film na 9
debbe

jeśli już odwołujemy się do książki, to chciałabym zauważyć, że zacytowany przez Ciebie fragment nie oddaje całego obrazu... bo dalej jest o tym, jak to Michael odczuł ulgę, że nie musi nic robić, a jego ojciec mówi: "Naturalnie, że trzeba działać jeśli opisana przez ciebei sytuacja jest kwestią nabytej lub przejętej odpowiedzialności. Jeśli wie się, co dla kogoś dobre, i jeśli on sam zamyka na to oczy, trzeba spróbować mu te oczy otworzyć. Ale należy mu zostawić ostatnie słowo, należy z nim porozmawiać, z nim, a nie z kimś innym za jego plecami"
jak dobrze wiemy z filmu, Michael zrezygnował z rozmowy z Hanną przed ogłoszeniem wyroku. i moim zdaniem właśnie tym sam hm w pewien sposób skazał ją na niesprawiedliwą karę. właśnie w tej scenie, kiedy on nie jest w stanie porozmawiać z Hanną jest dla mnie tchórzem. nie ma odwagi, żęby spojrzeć jej w oczy i zmierzyć się z uczuciami jakie nim miotają...

użytkownik usunięty
osabzz

Można zauważyć, że tyle ile widzów, tyle interpretacji. Fani "Lektora" szukają trzeciego dna opowieści, tłumaczą się, że tym, iż nie wiemy co Hanna myślała, nie wiemy co Michael czuł tak naprawdę i tutaj jest szeorkie pole do popisu. Bo przecież możliwości są setki.

Co bym jednak tutaj nie przeczytał, to na pewno nie zmienię swojego zdania co do tej smutnej historii. Nie wierzę, że dla zachowania twarzy, Hanna poświęciła całe swoje życie, okryła się hańbą, ponieważ była analfabetką. Poważna, prawdziwa historia nie może mieć takich potknięć. Polecam dodatkowo: http://www.hitosfera.pl/node/29

ocenił(a) film na 9

Kierujesz swoją wypowiedź do wszystkich tutaj, a więc i do mnie. Pozwolę sobie zatem krótko odpowiedzieć. Po pierwsze, wypraszam sobie nazywanie mnie fanem, nie jestem fanem czegokolwiek, ni kogokolwiek. Po drugie, jak się pisze o tym, co powiedzieli bohaterowie filmu, to się nie dokonuje interpretacji, tylko przedstawia się fakty. Po trzecie, możliwości interpretacyjnych jest zawsze znacznie więcej niż setki, ale tylko jedna jest trafna (chyba że w utwór jest wpisane inne założenie). Natomiast na podstawie drobiazgowej i rzetelnej analizy można wyczerpująco opisać stan umysłu bohaterów.

Jeśli dla Ciebie historia pokazana w filmie jest nieprawdopodobna, to musisz postrzegać rzeczywistość, w której żyjesz, i otaczających Cię ludzi w sposób płaski i ograniczony. Ludzię postępują w sposób o wiele bardziej (z pozoru) niezrozumiały. I dzieje się to o wiele częściej niż można by przypuszczać. Żeby to dostrzec jednak, trzeba mieć oczy i umysł szeroko otwarte. Serce również.

ocenił(a) film na 10
osabzz

odpowiedz znajdziesz w książce.
po takim czasie... nie było już miłości, jedynie wspomnienia, rozbicie i lęk przed upokorzeniem (jak u Hanny przed skompromitowaniem)

ocenił(a) film na 9
patryszka

W filmie też znajdzie.

A w którym momencie się ta miłość odrodziła?

Klee

W momencie, kiedy wszedł do celi po samobójstwie Hanny, zobaczył przepisany przez nią fragment "The lady with the little dog", i jeszcze jej list pożegnalny "tell Michael I said hello".

ocenił(a) film na 9
thara

A dlaczego wysyłał jej nagrania?

Klee

To nie była zaplanowana decyzja. Natknął się na te wszystkie książki, które czytał jej, kiedy byli razem, kiedy kochał. Może chciał jej ulżyć. Może chciał ulżyć sobie bo wprawdzie nie ujawnił jej sekretu ale ta decyzja musiała go dużo kosztować.

ocenił(a) film na 9
thara

Aha, czyli to były wyrzuty sumienia po prostu? Mnie się to jawi jako mało wiarygodne psychologicznie. Podobnie jak to, że miłość, o której piszecie, że wygasła na kilkadziesiąt lat, odrodziła się potem nagle pod wpływem zapłaty w postaci pożegnalnego listu i faktu nauczenia się czytania i pisania. Rozumiem Waszą interpretację i uważam nawet, że można jej bronić, ale sam postrzegam rzecz inaczej. Wasze spojrzenie jawi mi się jako zdecydowanie zbyt uproszczone. Nie ma pstryczka w sercu, który włacza i wyłącza miłość. Szczególnie, że jak piszecie, po kilku latach od rozstania nie ma mowy o miłości, a po kilkudziesięciu miałoby jeszcze być. Zresztą wiele elementów wskazuje na to, że w trakcie procesu on ją kochał jak najbardziej jeszcze. Jej śmierć jej ostateczne odejście złamała mu po prostu serce, według mnie, po raz drugi. Po raz pierwszy miało to miejsce, kiedy odeszła w czasach jego młodości. Ale złamane serce nie oznacza końca miłości.

Dobrze się różnić, to ubogaca. :-)

ocenił(a) film na 9
osabzz

a wracając do tematu.. Moim zdaniem, on naprawdę ją kochał. Właśnie dlatego nic nie powiedział, po prostu chciał uszanować jej wolę. Nawet jeżeli nie do końca rozumiał jej wybór, to musiał się do tego dostosować. Może jeżeli kogoś bardzo się kocha trzeba tolerować decyzje tej osoby, szczególnie wtedy, gdy są one dla nas całkowicie nie do przyjęcia?

bloody_cape

Ładnie powiedziane. Chyba tak właśnie powinno być, gdy się kocha :)

debbe

Może i jedno słowo zmieniłoby jej los. Ale (może się mylę) wiedział, że Hanna do końca wierzyła w to co zrobiła. Pozostałe więźniarki popełniły zbrodnię, nie poczuwały się do winy. Dla Hanny było to coś oczywistego, coś co trzeba było zrobić.

Wydaje mi się, że to czyniło ją bardziej winną od pozostałych, a jemu nie pozwalało jej pomóc.

Ale to tylko moje subiektywne odczucie. :)

Caroline_9

Witam
Drodzy Państwo dużo dobrych interpretacji widzę, pozwolę się powtórzyć i napisać swój punkt widzenia.
Głównym powodem w jakiej sytuacji znalazła się Hanna przez całe życie jest nie umiejętność czytania (np. dlaczego zmieniła prace, dlaczego szanowała prace do granic nie wypuszczenia ludzi z kościoła podczas pożaru, dlaczego przyjęła najwyższą karę w sądzie). Michel uszanował jej wole i nie wyjawił jej tajemnice idealnie opisał to na form Blody Cape

"a wracając do tematu.. Moim zdaniem, on naprawdę ją kochał. Właśnie dlatego nic nie powiedział, po prostu chciał uszanować jej wolę. Nawet jeżeli nie do końca rozumiał jej wybór, to musiał się do tego dostosować. Może jeżeli kogoś bardzo się kocha trzeba tolerować decyzje tej osoby, szczególnie wtedy, gdy są one dla nas całkowicie nie do przyjęcia?".

Osoby nie umiejące czytać użyją wszelkich sposobów aby to ukryć. Rozpatrując film pod tym kątem możemy na każde zachowanie znaleźć odpowiedź. W pleńcie filmu można zobaczyć że zarobione przez nią pieniądze zostaną przekazane na walkę z analfabetyzmem. Film naprawdę dobry.

maciejo5

Drodzy Panstwo,pozwole sobie na krotka wypowiedz. Rozkladanie tego filmu na czynniki pierwsze i analizowanie detali nia ma kompletnie sensu, wazne sa wrazenie i odczucia calosciowe i tutaj odsylam do mojego wczesniejszego komentarza, gdzie staralem sie je przekazac w sposob wmiare zwiezly.

ocenił(a) film na 10
osabzz

przeczytaj książkę bo warto i to bardzo a zrozumiesz postępowanie Michaela.