Dawno nie widziałam filmu, który w drugiej połowie tak bardzo traci... a zakończenie zabija śmiechem (raczej wbrew intencjom twórców). Ale jednak dałam 7. Za klimat i fantastyczną scenografię. Film wizualnie jest naprawdę wyśmienity. Do tego Jason Isaacs czyli niezapomniany Lucjusz Malfoy w nowym, równie demonicznym wcieleniu
Zgadzam się. Początek świetny, intrygujący, ciekawy, w dużej mierze za sprawą scenografii, ale nie tylko. No a potem nastał koniec...
wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.. . ps. zupa ci sie przypala.
Nastąpiło przesterowanie z horroru na komedie, ot co. Damn, ale dopiero dzięki Tobie dotarło do mnie skąd znam tę twarz, no jasne, to Lucjusz Malfoy, źle już ze mną że nie rozpoznałam :/
Zapomnienie na zawsze tej szopki, którą jest "Hory Potter" jest jak najbardziej dobrym symptomem.^^
wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.. . ps. zupa ci sie przypala.
Same here. Zakończenie to śmiech na sali. Obok "Shutter island" co sugerowały trailery, nawet toto nie leżało. Ale klimat, trójka aktorów w głównych rolach i audio-wideo nadrabiały :)
wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.. . ps. zupa ci sie przypala.
Mega zakończenie. Cieszę się, że tak ostro twórcy pojechali pod koniec. Było to tak odpychające jak być powinno. Wąchanie dłoni na plus.
hmm.. w swoim stylu nie było złe ;) ;) dla mnie problemem był ten gatunkowy przeskok, miałam ochotę na coś bardziej racjonalnego
Tu nie chodzi ludziom o to, że ono było złe w reżyserce tylko ono w ogóle nie powinno mieć miejsca w tym filmie, bo było fatalne i nie pasujące ZUPEŁNIE do całości. Najgorsze zakończenie najlepszego filmu jakie widziałem kiedykolwiek. No tragedia. A to, że pojechane to zupełnie nie o to piję. Było po prostu dziecinne- wszystko wyłożone na tacy (tak jakby od połowy oglądający już nie wiedział kto jest kim). No tragedia.
Bzdura. W moim odczuciu było dokładnie na odwrót, zakończenie było wyśmienite i doskonale spajało historię w jedną całość. Ale widać, że przyzwyczajony do sztampy filmwebowy motłoch kręci nosem. To w moich oczach dodatkowy plus dla tego filmu.
sztampa to właśnie to zakończenie przecież XD Tak na chłopski rozum jak się tylko da. Każdy kto to widział te 30 minut ostatnie by sobie dopowiedział a tak to wyłożyli to na stół i potraktowali widzów jak debili
Wlasnie uwazam ze wogole nie powinno byc tej sceny sexualnej pomiedzy baronem a curka.Wogole nie potrzebna scena.Tylko niesmak pozostaje.
Film rewelacyjny ale szkoda ze ta scena zostala wogole pokazana.
Tak propo to myslalem ze Baron okarze sie Vampirem tak narawde ;].
Zgadzam się, koncówka ratuje ten film. Zamienia się w opowieść inicjacyjną i to jest piękne.
SPOJLERY!
Też zawiodłam się na zakończeniu. Ale pomyślałam, że dałoby się coś z nim zrobić, gdyby np. lekarz był potomkiem barona i miał podobną obsesje. Chciał idealnego potomka ze swoją córką, stąd przejął po ojcu uzdrowisku i zaczął eksperymenty.
Byłoby też dobrze gdyby odpuścili sobie te zapędy na gotycki wtręt z przeszłości i po prostu uwspółcześnili wątek. Po prostu, lekarz ogarnięty obsesją na punkcie czystości krwi, który przeprowadza w ośrodku nielegalne eksperymenty na pacjentach, włącznie ze swoją własną córką. Ja w ogóle pozbyłabym się nadprzyrodzonych motywów, tylko parę przesłanek, które sprawiałyby tylko takie wrażenie i tyle.
W sumie dobry pomysł :) Zmylić widza na wątek nadprzyrodzony,a wszystko ma logiczne rozwiązanie.
Przecież tu nie było wątku nadprzyrodzonego. Lekarz/Baron nie był duchem, upiorem czy jak go tam zwać, nie było tu duchów, opętań itp. cud wianków. Wątek był taki, że woda filtrowana przez jakiś tam gatunek węgorza podawana ludziom wypłukiwała z nich życie, esencje, która odfiltrowana z organizmu była zażywana przez wszystkich pracowników kliniki/zamku oraz Hannie. Jedyny wątek jaki tu mamy to pseudonaukowy w Lovecraftowej oprawce.
Tylko Voldemorta zabrakło choć ja sobie spokojnie na luzie ten horror obejrzałam i dam mu mocne 8/10 za tą łopatę od córeczki w głowę barona.
czy ktoś na filmwebie wytłumaczy w końcu zakończenie? Nie mówię o tym, że to baron i jego córka bo to było wiadomo już w połowie filmu ( i nie widziałem w tym nic śmiesznego jak idioci w kinie co psują oglądanie każdego horroru)
Chodzi mi o ostatnią scenę z całymi zębami głównego bohatera. Czy to wszystko mu się wydawało czy było na prawdę. Czy po prosu reżyser zrobił zwykły bełkot, który ma udawać coś więcej....?
Niech ktoś mnie poprawi, jeżeli źle mówię, ale wydaje mi się, że zęby Lockhartowi wymieniono - w gabinecie dentysty-sadysty były różne protezy na półce, a poza tym widzieliśmy zdjęcia rentgenowskie szefa szefów, po którego Lockhart przyjechał (nie pamiętam nazwiska), a potem w sali "transfuzji" (gdy wpuszczono węgorze do organizmu głównego bohatera przez gardło) obaj leżeli obok siebie i starszy pan miał idealne uzębienie (w sumie wszyscy mieli tam idealne zęby). W ogóle uśmiech bohatera z początku i z końca filmu różniły się i nie chodzi tylko o to, że potem się dziwnie uśmiechał, żeby być "creepy", po prostu jego zęby były zbyt perfekcyjne - to musiały być protezy. Wniosek - wszystko wydarzyło się naprawdę.
Jeżeli chodzi o sam diaboliczny uśmiech na końcu, to nie mam na to dobrej odpowiedzi. Być może węgorze w jakiś sposób kontrolowały jego umysł i popadał w szaleństwo? Albo ma jakieś niecne zamiary wobec Hannah (Hanny?) i jego bohaterska obrona na końcu wcale nie była taka bohaterska - jakieś wskazówki w tym kierunku np. ze sceny snu po zabiegu w tym ogromnym zbiorniku z wodą (?) Właściwie jedno może łączyć się z drugim. Na pewno nie był to uśmiech szczęścia/satysfakcji. Generalnie ten film jest tak niespójny i poplątany, że ciężko znaleźć jakiekolwiek logiczne wyjaśnienie na wszystkie pytania, bo odpowiedzi dostajemy znikome, a jak już, to często głupie. Można siedzieć i dorabiać sobie teorie, bo film nie sili się, żeby cokolwiek rozstrzygnąć, jest tylko dużo fałszywych tropów bez odpowiedzi. Kolejny wniosek - chyba raczej bełkot.
na koncu jak dla mnie to stad ma pelne zeby bo to jest baron tylko ze w masce zrobionej z lockharta. wiedzial ze ta corka sie zabujala w lockharcie bo byl mlody i inny wiec jak juz byl w tej maszynie do suszenia to wysuszyl co swoje twarz odcial i dodal do kolekcji a potem wykiwal swoja corke. to wyjasnia dlaczego jak zobaczyl swoich kolesi z pracy to ich olał zamiast wsiasc z nimi i uciekac jak najdalej
Pozytywny, wydaje mi się, że mylisz. Gdyby tak było, to nie byłoby scen, jak głowny bohater "odzyskuje zmysły" poprzez trzymanie w ręku figurki baletnicy. Nie byłoby też scen, jak dochodzi po zdjęciu, co się może właśnie odpierdzielać. Gdyby baron go zabił, nie byłoby tych scen.
Uważam, że piękne zęby wpisują się w konwencję rzekomo idealnego świata w sanatorium w którym wypoczywa się, dba o zdrowie, tańczy , uczestniczy w wystawnym posiłku. Nawet gdy wszystko płonie pensjonariusze mówią - jakie to piękne. Powierzchowna bajkowość podczas gdy w głębi zgnilizna i zepsucie. I tylko nieliczni pensjonariusze zauważają, że "dzieje się tu coś strasznego".
Scena o którą pytasz moim zdaniem pokazuje, że choć główny bohater wyrywa się ze środowiska chorego, to jednak sam nadal jest chory, toczony przez robale w jego wnętrzu. Pokazuje ona, że pozorna ucieczka wyrwanie się z chorego świata to nie wszystko. Wymaga ona zmiany samego siebie, swojego wnętrza...
I to ma być horror. xD
Dzięki za to wyjaśnienie, męczył mnie ten uśmieszek na koniec.. Teraz nabrało to jakoś sensu :)
Tylko pytanie: 'czy to miał autor na myśli...?'
z drugiej strony.. możliwe, że chciał ukryć co ostatecznie miał na myśli, pozostawiając swobodę w odczycie widzowi... I dobrze.. takie filmy w które samemu można sobie coś wczytać są ciekawsze. :)
No ja na przykład uważam, że cała ta historia głównego bohatera zmieniła jednak w pozytywnym sensie - dostrzegł, że są ważniejsze rzeczy niż praca. A ten jego uśmieszek znaczył po prostu, że jego współpracownicy/szefowie mogą go teraz w d... pocałować ;)
ja też proszę o wyjaśnienie o co chodzi z tymi wężami czy węgorzami? w scenie jak dziewczyna weszła do tego basenu i krwawiła - dlaczego jej nie zaatakowały????
Jako jedyna postać z całego "towarzystwa" jest postacią czystą. Jest "inna" co może być niestety kuszące dla zwyrodnialców. Robale trzymały się od niej z daleko co miało moim zdaniem obrazować właśnie tą jej wewnętrzną czystość.
a ja myślałam, że tomega upasione kuracjuszami pijawki, którymi tak fascynował się doktor-baron.. ;)
myślałam tak samo, tym bardziej że jakoś na początku filmu doktor opowiadał jakiś żarcik o pijawkach.
ten motyw, że robale/węgorze/pijawki nie zaatakowały Hanny był naciągany. przesłanie że była czysta, duchowo niewinna etc. - spoko, ale to by oznaczało że te stworzenia mają jakieś wysoce rozwinięte umysły oraz poczucie etyki czy odróżniania dobra (w sensie duchowym, a więc nieuchwytnym zmysłami - a zwierzęta nimi się przecież głównie posługują) od zła. naciągane to strasznie, choć wydaje się, ze to jedyne "logiczne" wyjaśnienie ;)
Bo ja znały od 200 lat, wpadła do wody tam jako niemowlę, może te węgorze nawet ją karmiły. Dlatego krążą wokół niej. Rozpoznają ją. Piękna scena.
Zakończenie tego filmu to wypisz wymaluj zakończenie kiczowatego, hammerowego horroru, z tym że przeniesione do czasów współczesnych. Chciałabym powiedzieć, że wyszło to produkcji na plus, ale niestety nie bardzo.
Pozdrawiam.
To ja jeszcze poproszę o wyjaśnienie, dlaczego Baron miał ranę na głowie, która "poruszała" się, zanim dostał łopatą (dokładnie w to miejsce!)?
Przecież był to ślad od maski, którą nosił! Widzieliśmy je w scenie, w której po raz pierwszy Lockhart trafił do tej pracowni Frankensteina :P W jakichś przedziwnych roztworach leżały tam maski wyglądające jak ludzkie twarze. Najwyraźniej czasem mu się ta przyklejona facjata nieco obsuwała ;-)
Zgadzam się w 100%. Klimatem film powala, to były najlepsze 2 godziny jakie spędziłem w kinie w tym roku ;)
Obejrzyj The OA (serial Netliksa), masz Lucjusza w jeszcze lepszym wcieleniu i to znacznie bardziej demonicznym niż baron.
dokladnie, usmialem sie przy zakonczeniu, bylo nie tyle smieszne co zenujace. Moment zdjecia maski.... lo matko
A nikogo nie zdziwił fakt, że doktorek Frankenstein i jego córeczka żyli jakieś dwieście lat? hahahahha
Nikogo. Na to jest w filmie wyjaśnienie dość oczywiste. Kuracjusze się wysuszali a w tym specjalnych komorach spływała z nich kropla po kropli ciecz, którą później doktor i Hannah zażywali jako "witaminy". Sam doktor mówi w jednej scenie, że te pijawko-węgorze normalnie żyją 12 lat, a w ośrodku są w stanie dożyć 300. Wychodzi na to, że zarówno one jak i doktor z córką byli w stanie się nie starzeć dzięki siłom witalnym kuracjuszy :)