Tym razem to chyba nie jest kwestia Polski. "Le Mans'66" to tytuł pod jakim film wchodzi w wielu krajach europejskich - Francji, Hiszpanii, Włoszech.
A mi się wydaje, że tytuł ogólnie został zmieniony, ponieważ podobno wprowadzał w zakłopotanie...
Nowy tytuł podoba mi się bardziej. Gdyby oryginalnie nazywał się Le Mans '66 a polscy dystrybutorzy wprowadzili go pod Ford v Ferrari to dopiero by było.
Dokładnie, dopiero na ten film trafiłem, pierwsze co mi sie rzuciło w oczy to ten słaby oryginalny tytuł. Gdyby nasze tłumaczenie było Le Mans 66, a nie na Europę, to złoto dla tego kto tak przetłumaczył.
Mnie interesuje co kieruje ludźmi zakładając takie tematy...Jak nieszczęśliwy i sfrustrowany musisz być w realnym życiu żeby tak wyprowadził cie z równawagi tytuł jakiegoś filmu.
Idź na spacer, zadzwoń do mamy i skończ pier*dolić smuty w internecie
A jakim trzeba być nieszczęśliwym frustratem, żeby cię wyprowadziło z równowagi to, że się komuś tytuł nie podoba i napisał o tym na forum? Idź na spacer, zjedz loda, spuść z krzyża, zamiast tracić czas na pier...lenie, że ci się czyjś post nie podoba...
Tak autentyczny rzyg na widok tych co narzekaja na tytuły,to bylo zabawne w 2011
Porażka na całego.. Tak prosty tytuł :D Zmieniają calkowicie sens...Jak ci dystrybutorzy mnie tym drażnią.. Oni to robią specjalnie chyba,żeby wkur . w *c widza.
Ford v Ferrari lepiej brzmi i prędzej zachęci taki tytuł do wybrania się do kina niż Le Mans 66'
"Ford vs Ferrari" brzmi jak "Bumblebee vs Megatron", Le Mans jest w Europie bardzo dobrze znaną nazwą własną, nawiązuje bezpośrednio do konkretnego wyścigu, który jest owiany legendą w Europie. W USA wielu osobom to nic nie mówi, a jak zoabczą FvsF to więcej im nie trzeba wiedzieć.
Ja nie znam tego wyścigu. Zna go garstka lepiej wtajemniczonych fanów motoryzacji. Mnie cholersko zachęcił poprzedni tytuł. Nawet nie zauważyłem, że LeMans66 to ten sam film. Film skierowany jest do szerszej publiki, która może nie kojarzyć tego wyścigu. LeMans66 to tytuł bardzo zły.
Co to ma byc jakies "Ford vs Ferrari"? Ja nie znam tych marek samochodow. Zna je tylko garstka lepiej wtajemniczonych fanow motoryzacji. Ja myslalem, ze to film o jakichs superbohaterach i ich pojedynku. Wedlug mnie to tytul bardzo zly. lepszy by byl "samochody jezdza w kolko przez 24h i ten ktory pokona wiekszy dystans ten wygrywa - the movie".
Powiem tak. Nieudolna próba odwrócenia kota ogonem. Nie bądź śmieszny. Doskonale wiesz, że świadomość marek jest większa aniżeli jednego wyścigu. Jak chciałeś pokazać, że jesteś "mondżejszy" to wybitnie ci to kolego nie wyszło. Ja na przykład nie lubię piłki nożnej. Ale nie znizam się do twojego poziomu z jej krytyką czy afiszowaniem się jak ty tym, że niby jesteś "ponad tym". Trochę to żałosne.
W sumie :) najlepsiejszego w nowym roku :) polecam używać emotikonek. Bez nich ciężko odczytać emocje wypowiedzi :)
Ale mordo, Le Mans to jeden z najbardziej znanych wyścigów na świecie więc to o tobie świadczy jak nie znałeś, nie o tytule
łoooo... ale otwarcie, ale mordo... HAHAHAHAHAHAHA :D :D pewnie koleś w kilkunastoletniej wiejsko podrasowanej beemce - szczyci się przed innymi dresami tym, że wie co to Liumą :D :D ja znam :D przeciętniak nie... bardziej zna marki samochodów :D
Typowe, mordo przeważnie mówi jeden dres do drugiego. Mordo :D napisałem, że moim argumentem jest to, że Le Mans jest mniej znany niż Ford czy Ferrari :D więc co? Obrażam cię za to, że jesteś i młody i głupi? Czy jak? Bo nie rozumiem?
Dokładnie. Ford v Ferrari miał w sobie to coś. LeMans66 nie brzmi już tak dziarsko.
Tylko nie żadne "v", a "kontra". Tytuł powinien brzmieć: "Ford kontra Ferrari". Tak samo kiedyś zniszczyli niezły tytuł: "Kramer kontra Kramer", robiąc z niego bezpłciową "Sprawę Kramerów". "Le mans" może nie brzmi źle, tylko niepotrzebne to "66".
Tytuł jako czasem forma artystyczna nie podlega sztywnym ramom ortografii. Więc samo V mogło zostać. Poza tym dużo lepiej samo V wygląda na plakatach i dodatkowo, bardziej kozacko czyta się ten tytuł z samym V. (kinowy głos) Ford viii Ferrari... wyloozuj :)
Tytuł to forma artystyczna nie podlegająca ortografii... no, toś pojechał ;-) Nie wiem co palisz, ale lepiej pal połowę ;-)
Ja tu w ogóle nie miałem na myśli ortografii, bo nawet mi w głowie nie postało, że można w polskim tytule zostawić jakieś "v"(to by było równie kuriozalne jak niesławny "Motyl still Alice"). Po prostu "Ford kontra Ferrari" brzmi na tyle nieźle, że nie trzeba było zmieniać na "Le Mans".
Masz racje, nie trzeba było zmieniać. Ford V Ferrari brzmi bajecznie. Więc umotywuj mi to, że tytuł nie jest związany z dziełem artystycznym jakim jest film. Jeżeli idzie o formę sztuki... w tym przypadku tytuł filmu, nie podlega on ortografii bo ma służyć wyrażeniu czegoś. Z filmem jako dziełem artystycznym stanowi całość, więc jest też sztuką. Jeżeli twórca uznał, że dana forma tytułu w taki sposób przedstawia jego myśli, bądź wg niego wygląda dobrze czy jeszcze inny powód, tak, tytuł jako forma sztuki nie podlega sztywnym ramom i może być twórczy jak dzieło, które opisuje. Podaj mi jakieś konkretne argumenty za tym, że tytuł zawsze musi być napisany poprawnie? Czekam...
Nie napisałem, że "Ford V Ferrari" brzmi dobrze, tylko, że można było zostawić oryginalny zamysł twórców, jedynie przekładając poprawnie na język polski. Widzę, że masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Nawiasem mówiąc, jeżeli już mieliby zostawić to "v", to małe, a nie duże, kłania się tu kolejna maniera pisania tytułów dużymi literami, jak w języku angielskim. W języku polskim takiej zasady nie ma i ci co to robią, są zwykłymi nieukami (niestety zdarza się to i na Filmwebie, i nie mówię tu o forum, bo tu co drugi to analfabeta funkcjonalny).
Wykazujesz wielką naiwność sądząc, że tytuł stanowi całość z filmem i musi być taki, jak wymyślili go sobie twórcy. Tytuł jest taki, jak sobie wymyśli dystrybutor, choćby był najbardziej kuriozalny jak choćby "Wirujący seks", czy "Motyl still Alice", a zamysły twórców ma on gdzieś. Nie ma przepisów gwarantujących twórcom zachowanie oryginalnego tytułu, ani dokładnego tłumaczenia przy sprzedaży filmu, więc o ile można od biedy bronić tezy, że twórca ma prawo do swobody nieskrępowanej przepisami i regułami (w tym przypadku ortografii) i może sobie wymyślić tytuł: "Nurz w bżóchu", to dystrybutor artystą nie jest i radosna twórczość go nie dotyczy. Dodać też należy, że czym innym jest celowy zabieg łamania reguł, który wynika z jakiegoś zamysłu twórczego, a czym innym błąd ewidentnie wynikający z niedouczenia.
Tak jak już mówiłem. Oryginalny tytuł jest sztuką i jest sztuką związaną z filmem. To jak masakruje go dystrybutor to już jego sprawa. Widzę, że nawet wielkości liter się czepiasz chociaż ta w tytule NIE MA żadnego znaczenia. Gdyby był film o analfabecie, który zabija kobiety to Nurz w Bżóhu byłby jak najbardziej na miejscu. Tak artysta może wymyślić sobie tytuł JAKI CHCE, bo tytuł JEST związany z filmem, JEST jego integralną częścią i PODCHODZI pod sztukę. Choćbyś nie wiem ile się opisał... nie masz racji :) a jakikolwiek komentarz do tytułu eXistenZ z drugiego postu? Hmmm?
Mogę jedynie powtórzyć radę, abyś nauczył się trudnej sztuki czytania ze zrozumieniem. Ja już wszystko napisałem. Mogę tylko dodać, że nadużywanie dużych liter nie tylko w tytule, kiepsko wygląda i bynajmniej nie zwiększa siły przekonywania. Wręcz przeciwnie.
Czytam ze zrozumieniem. Tytuł oryginalny jest formą sztuki. Nie chcesz się powtarzać bo nie masz argumentów (nie podałeś żadnych). Kiepsko wygląda dla Ciebie. Najwyraźniej tylko dla Ciebie.
Faktycznie, nie chcę się powtarzać, bo po co, wyjaśniłem ci wszystko, a ty i tak nic z tego nie rozumiesz i gadasz w kółko to samo, jak katarynka. Pewnie myślisz, że jak coś powtórzysz kilka razy to nabierze to sensu. Nie nabierze. Rozmowa z kimś takim nie ma sensu.
Hehe :D nie ma sensu bo... nie masz argumentów :D o to chodzi :D ale... jak w taki sposób jak w powyższym poście zakończysz rozmowę to jesteś internetowy kozak dyskusyjny :D wszyscy będą wtedy wiedzieli, że nawet bez argumentów masz rację :D to co sądzisz o tym tytule eXistenZ? :D powiedz coś na ten temat? Czemu jest napisany niepoprawnie? :D i dlaczego... o zgrozo... dystrybutor go nie poprawił... nie może być :D
Coś mi się zdaje, że się zawiesiłeś i reset potrzebny. Na co ci argumenty? Nie zauważyłbyś argumentu, nawet jakby cię w d... ugryzł.
ojj, powtarzam się, jakiż ja słaby :D :D a czemu od razu w doopkę? Zasłaniasz się poprawnością polszczyzny i ortografią, to jedyne twoje argumenty, w sztuce właściwie żadne to argumenty :D :D twierdzisz, że masz argumenty a nawet mgnieniem oka nie zareagowałeś na tytuł eXistenZ :D pokaż co potrafisz :D no czekam :D dlaczego ten tytuł nie jest przetłumaczony, poprawiony i zmieniony przez... o zgrozo... dystrybutora? Taki z ciebie dyskutant jak z koziej doopki trąbka widzę :D
Ja już wszystkie potrzebne argumenty napisałem dawno temu. Na to, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem, nic nie poradzę. Widzę, że jesteś po prostu upierdliwym męczydupą. Rozmawiać z tobą to jakby próbować nawiązać kontakt z krową na pastwisku. Mówisz do niej, a ona muuu i muuuu...
Ojj, i zaczyna się obrażanie rozmówcy. Wiesz, że obrażasz bo nic merytorycznego ci do głowy nie przychodzi? Owszem, podałeś argumenty... pierwszy, ortografia, drugi, że za dużo dużych liter, trzeci, buuu a mje siem nie podoba... czwarty, buuu powinno być po polskjemu. Wiesz, że to żadne argumenty? Odnieś się jakoś merytorycznie do tytułu eXistenZ a wtedy porozmawiamy na poważnie. O ile możesz powiedzieć coś sensownego :) jak na razie widzę, że w twojej makówce próżnia doskonalsza niż w kosmosie :)
Próżnię mówisz... Jest to efekt opisany przez poetę: "Po wymianie myśli z panem, stwierdziłem, że mam w głowie pustkę". Tak to się kończy jak się wdajesz w dyskusję z amebą.
Obrażanie rozmówcy mówisz? Że niby ja zacząłem te "uprzejmości"? Ty chyba własnych postów nie czytasz. Ja się tylko dostosowałem do rozmówcy. I dlatego chyba czas skończyć tę dyskusję, zanim osiągnę twój poziom. Pomucz sobie jeszcze trochę o swoim eXistenZ, powtórz jeszcze parę razy to samo, w końcu ci się znudzi. Ja ci więcej karmy dostarczał nie będę.
Że zacytuję:
Mogę jedynie powtórzyć radę, abyś nauczył się trudnej sztuki czytania ze zrozumieniem.
- tutaj chcesz poczuć się ważny, wyższy od rozmówcy
Pewnie myślisz, że jak coś powtórzysz kilka razy to nabierze to sensu. Nie nabierze. Rozmowa z kimś takim nie ma sensu.
- tutaj znowu dodajesz sobie wyższości, dodatkowo, ty nawet tych swoich pseudoargumentów nie jesteś w stanie podeprzeć w dyskusji :D
Coś mi się zdaje, że się zawiesiłeś i reset potrzebny. Na co ci argumenty? Nie zauważyłbyś argumentu, nawet jakby cię w d... ugryzł.
- tutaj jawnie obrażasz rozmówcę wulgaryzmem i jeszcze myślisz, że przytoczyłeś argument, piszesz o doopie bo wiesz, że argumentów nie masz :D
Więc, kto pierwszy zaczął uprzejmości? Więc pokaż mi gdzie wulgarnie cię obraziłem? Poza wyśmianiem cię... jawnym... bo uważam, żeś tępy (teraz cię troszkę obrażę).
Nie napisałeś ŻADNEGO (ślepy jesteś?) argumentu poza ortografią i tym, że ci się nie podoba. Resztę poddaję twoim rozmyśleniom, chociaż ciężko mi uwierzyć, że myślisz...
Aha, jak jesteś kozak, napisz maila crazy_ivan@op.pl
umówimy się na żywo i porozmawiamy. Pokozaczysz argumentami wtedy? Co ty na to? :)
ach zakładam, że nie masz jaj :D