Zapowiadało się naprawdę dobrze, a była nuda okraszona piosenkami George'a Michaela. Miało być szansę nowym Kevinem, a raczej pozostanie świątecznym filmem kategorii B które w okresie świąt zalewają telewizje.
Film o tym jak bezwartościowej blondynce się poszczęściło, mimo że wszystko zlewała. Możesz uprzykrzać ludziom życie, wykorzystywać ich, niszczyć im rzeczy, narażać na straty, ale to nie twoja wina. To wina losu - oto przesłanie tego czegoś (oczywiście o ile masz cycki - facetów to nie dotyczy).
Gniot to mało powiedziane. Humor żaden, klimat żaden, aktorstwo żadne (tylko postać Matki w miarę autentyczna), nawet wykorzystanie muzyki George'a Michaela w sumie żadne. Nie polecam.
Bo co to w końcu za film świąteczny bez gejów i lesbijek. Oczywiście jedna lesbijka czarna druga Biała, bo trzeba promować różnorodność.
bardzo taki se filmik, z naciskiem na SE(z modnego ostatnio nurtu opowieści ilustrowanych muzyką jednego wykonawcy), który bardzo boleśnie pokazuje, iż Emilia Clarke do wielkich aktorek nie należy, a wielka aktorka Emma Thompson autorem dobrych scenariuszy nie jest, och nie jest