Trzeba mieć sporo dobrej woli i tyleż empatii, aby ten film oglądnąć i nad nim się zastanowić. Niespieszna akcja, zamknięta w czterech porach roku i głównie dwóch pomieszczeniach, troje głównych bohaterów i niewiele więcej postaci drugoplanowych, muzyka raczej ta przyrody i codzienności niż skomponowana, ale przede wszystkim słów tyle samo co myśli - oto recepta Kawase na filmowe danie, które mi bardzo smakowało. Zachęcam do zanurzenia się w tę opowieść, bo nie jest to kolejna gangsterka, telenowela o prawnikach, lekarzach czy dziennikarzach, nie jest to też kino udziwnień i relatywizmu moralnego. To kino o dramatyzmie losu ludzkiego, zobaczonego w drobnych, ale wywracających życie na nice działaniach, wpędzającego nas w koleiny (bójka, trąd, niezrozumienie w rodzinie), z których wydostać nas może jedynie miłość, ale ta nazwana przez Greków "fileo" czy "agape".