Jestem świeżo po seansie. Jak jest? Mocno przeciętnie niestety. Jestem wielkim fanem Kruka z Brandonem Lee, widziałem go milion razy, znam każdą scenę i dialog. Do kina szedłem z wyczyszczoną głową nie mając żadnych oczekiwań, zresztą wiedzialem, że to absolutnie nie będzie kopia wielkiego poprzednika tylko osobna historia oraz inny klimat i tak też potraktowałem ten film. Zamiast długowłosego muzyka rockowego w czarnym płaszczu oraz jego delikatnej i pięknej narzeczonej (wiadomo, lata 90-te) mamy dwójkę wydziaranych "popaprańców", których uczucie rodzi się w ośrodku odwykowym. I wiecie co? Ja to kupuję, lata 90-te minęły bezpowrotnie i nie ma co wzdychać. Czy jest jakaś chemia między Skarsgarsem a FKA Twigs? Moim zdaniem tak, chociaż ciężko uwierzyć mi tu w jakąś wielką miłość, wszystko było takie powierzchowne, takie szybkie, takie trochę...nijakie. Zupełnie jak nasze czasy - czasy mediów społecznościowych, tiktoków i rozmów o niczym. Nie bez przyczyny wspominam tiktoka, bo wydaje mi się, że reżyser i scenarzyści są tam dość aktywnymi użytkownikami. Cały film wydaje mi się zlepkiem poszczególnych scen, jest jakoś tak kiepsko "pocięty". Nie wiem czy zawiodła reżyseria czy montaż ale nie najlepiej mi się to oglądało. Ogólnie mamy tu sporo zapożyczeń z komiksu, z poprzednich ekranizacji, jest nawet trochę Johna Wicka ale wszystko to jakoś źle "zmiksowane". Czy bawiłem się dobrze? Całkiem nieźle momentami. Czy obejrzałbym ponownie? Może kiedyś, jak będą już go puszczać w telewizji to sobie odświeżę, drugi raz do kina na pewno nie pójdę. Obejrzałem wielokrotnie trailer przed seansem i czułem, że będzie dobrze ale zostałem oszukany (a może po prostu sam się oszukiwałem?) - zwiastun zawiera praktycznie wszystkie najlepsze sceny nowego Kruka. Jeśli liczycie na coś więcej to srogo się rozczarujecie.

PS. Skarsgard fantastyczny moim zdaniem a FKA Twigs to miłe rozczarowanie, myślałem, że będzie gorzej.

PS2. Brandon Lee 4ever!