PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1157}
7,9 78 tys. ocen
7,9 10 1 78237
8,2 56 krytyków

Krótki film o zabijaniu
powrót do forum filmu Krótki film o zabijaniu

Jedna z najciekawszych rzeczy jest to, ze istnieje cos w rodzaju zadowolenia ze smierci wrednego taksowkarza i wspolczucie, poczucie zalu dla mordercy. Kto chociaz przez chwile tego nie poczul niech pierwszy rzuci kamieniem...

9
Natalia8891

Wręcz przeciwnie. Odczuwałem zadowolenie widząc, że morderca zawisł na stryczku oraz żal ze zabito niewinnego taksówkarza, który wydał mi się całkiem poczciwym chłopiną. Codziennie wstawał z rana i zasuwał do roboty, pracował na utrzymanie rodziny (wiemy, że na pewno miał żonę, która robiła mu niedobre kanapki do pracy), dbał o swoje auto. Jacek zabił go bez żadnego powodu, po prostu chciał kogoś zabić i padło akurat na tego taksówkarza. Jednego śmiecia mniej w społeczeństwie i tyle.

inzynier_kombinator

Miałem dokładnie tak samo. Odczuwałem satysfakcję widząc strach Jacka przed wymierzeniem kary, mając w pamięci to co zrobił wcześniej. Nie potrafię wzbudzić w sobie empatii do mordercy.

inzynier_kombinator

"zabito niewinnego taksówkarza, który wydał mi się całkiem poczciwym chłopiną" - niewinny może i był, ale czy taki poczciwy? Jak ktoś z komentarza poniżej zauważył, nie lubił kotów. Więcej, sam powiedział, że nie lubi ludzi. Bardzo prawdopodobne, że nie lubił także swojej żony - która, jak zauważyłeś, robiła mu niedobre kanapki - które, z kolei, oddał psu. Czy wstawał codziennie rano i zasuwał w robocie? Hmm, tego nie wiemy, a wręcz widzimy jak "taksiarz" pracował (znamy to z historii :). Samo mycie samochodu odebrałem bardziej na zasadzie "jestem lepszy, mam auto". Zresztą chwilę później "poczciwie" potraktował niedoszłego klienta (tak, wiem, "klienta").
"Jacek zabił go bez żadnego powodu" - no właśnie. Czy aby bez powodu? Może na swój sposób Jacek miał powód. Wychowanie w biednej rodzinie, śmierć siostry (za co się wyraźnie obwiniał). Może to był ten powód? Nędzne życie? Chęć odegrania się? Oczywiście nie pochwalam tego, ale patrzymy na świat, mamy to na co dzień - my nie wiemy jaki miał powód, ale jakiś mieć musiał, inaczej by tego nie zrobił. Zawsze jest powód, nie zawsze zrozumiały dla nas.
Nie mogę znaleźć współczucia dla taksówkarza, według mnie to taki "cwaniaczek" (oczywiście nie żeby zasłużył na śmierć). Nie mogę znaleźć także współczucia dla Jacka - chęć czynienia zła jest w nim większa (wcześniejsze zrzucenie kamienia na jadące samochody; wyraźnie szukał czegoś do zrobienia na złe). Według mnie najbardziej poszkodowaną (hmm, najbardziej odczuwającą skutki całej sytuacji) osobą jest adwokat. Ofiara nie żyje, kat nie żyje, adwokat musi dźwigać tę historię póki sił. Ot, mój wywód :)

KolejnaStronaKolejnyNick

"Według mnie najbardziej poszkodowaną osobą jest adwokat."

Czyli wg ciebie adwokat miał gorzej niż taksiarz, który był bestialsko torturowany? :D
Jeśli zaś chodzi o Jacka, to oczywiście miał powód by zabić. Chociażby to, że sprawiało mu to przyjemność, albo zwyczajnie był złym człowiekiem. Rzecz w tym, że nie miał żadnego racjonalnego powodu. Nie miał powodu, którego by można bronić.
Ja bym przed egzekucją Jacka jeszcze zabawił się z nim. Palnikiem.

Dworzanin

Wiesz, zabójstwo było okrutne itd. ale takie przypadki można rozważyć głębiej. Owszem, taksiarz został pobity na śmierć (nie był torturowany, nikt go nie porwał i nie torturował). Całość trwała jakiś przedział czasu (powiedzmy godzinę). Adwokat jako pierwszą sprawę trafił na z góry przegranego mordercę. Z którym miał okazję porozmawiać, choć trochę go poznać. Ta sprawa będzie w nim już zawsze, pierwsza sprawa i od razu tego kalibru.
To, że ktoś nie cierpi fizycznie, nie znaczy, że od razu ma "lepiej". Weźmy sytuację młodego policjanta (fikcyjną, bez konkretnych przykładów, choć takie akcje miały miejsce; w różnych zawodach zresztą), który na pierwszej akcji trafia na bandytę biorącego zakładnika. Policjant krzyczy swoje formułki itd. ale napastnik strzela zakładnikowi w głowę. Rozpryskuje się mózg, policjant zabija napastnika. Kto ma najgorzej? Oczywiście zakładnik, prawda? A może bandyta, bo też nie przeżył? Czy może policjant, który okaże się nieodporny na to co właśnie zobaczył, i ta sytuacja wypaczy mu psychikę? Jasne, uczył się tego, ale tak samo było z żołnierzami - trenować, a zobaczyć, to co innego. Człowiek żyjący kolejne 30 lat z zachwianą psychiką, jakimiś stanami lękowymi, w uzależnieniu - w najlepszym przypadku - od różnych lekarstw... No nie wiem, czy ten zakładnik miał gorzej.
Ludzie nie dostrzegają "ukrytego" cierpienia. Skoro nikt go nie bije, nie potnie nożem, to nie cierpi; inny ma gorzej, bo dostał kopa. Jak zabił, to w 100% zły. Nie wiemy co skłania danego człowieka do zbrodni. Może wcześniej przez 20 lat doznawał cierpień od innych ludzi? Z drugiej strony bogaci. Ludzie myślą, że jak bogaty, to nie ma prawa cierpieć. Są bogacze popełniający samobójstwa, bo coś ich do tego pchnęło. A kobiety w "pięknych" krajach? Lepiej zginąć czy być seksualną niewolnicą przez x lat? Która gorzej ucierpiała? Ta co nie żyje, czy ta wykorzystywana, a w przypadku uwolnienia za x lat, wolna, ale wątpię, żeby funkcjonowała normalnie.
Dlatego nie uważam, że najgorzej miał taksiarz.
Aha, palnikiem, no tak. A jaki Ty byś miał "racjonalny" powód do tego? Zapęd sadystyczny? :)

KolejnaStronaKolejnyNick

Taksówkarz jak najbardziej był tortuowany. Czym innym jest duszenie, walenie kamieniem w łeb, łamanie ręki teleskopówką, okładanie po głowie?
Jeśli chodzi o katowanie mordercy to nie potrzebuję racjonalnych powodów. Wystarczy sama wola. Nie uważam tego za coś złego (jeśli by morderca wiedział, że za zbrodnię czeka go przypalanie palnikiem tak długo aż umrze, a mimo to by zabił, to znaczy że sam tak wybrał. Kimże ja jestem by kłócić się z jego wyborem? :)

Dworzanin


Co do adwokata, absurdem jest porównanie jego sytuacji do sytuacji niewolnicy seksualnej. Adwokat jest (i będzie) nieszczęśliwym człowiekiem przez całe życie ponieważ dowiedział się że na świecie jest zło. Że świat jest zły z natury. Każdy z nas musi żyć z taką świadomością (chyba że ktoś woli ucieczkę w kłamstwo - a są religie, które to oferują). Ale lepiej wiedzieć, ze jest zło, nić być bezpośrednią ofiarą tego zła.

Adwokat też jest osobą naiwną. Jest przeciw karze głównej, współczuje Jackowi. Ale ciekawe czy gdyby Jacek zamęczył nie taksówkarza tylko córkę adwokata - to czy wtedy też byłby przeciw szubienicy? :)

Dworzanin

Duszenie, walenie kamieniem w łeb, łamanie ręki teleskopówką, okładanie po głowie jest - duszeniem, waleniem kamieniem w łeb, łamaniem ręki teleskopówką i w końcu okładaniem po głowie :) Równie dobrze można napisać, że człowiek ugodzony nożem sześć razy był torturowany.
Nie każdy ucieka w kłamstwo czy religię, a adwokat wcale nie musi być nieszczęśliwy, bo dowiedział się, że na świecie jest zło. W tym przypadku pierwsza sprawa go przygniotła. Są ludzie, który mają to gdzieś, sami są sprawcami zła, nie mają sumienia. Jedni w czasach np. wojny pomagają innym, a drudzy chcą wykorzystać kogo tylko się da (okradać, gwałcić, mordować na różne wymyślne sposoby). Tu chodzi mi o konkretną osobę przedstawioną w filmie. Pewnie, że na świecie są i tacy adwokaci co jeszcze chętnie uwiesiliby się na Jacku, żeby mu łeb urwało.

KolejnaStronaKolejnyNick

Taksówkarz był torturowany.

Dworzanin

Ok. Według Ciebie tak, według mnie nie.

Natalia8891

to celowy zabieg w filmie, ciężko byłoby wzbudzić współczucie dla Jacka gdyby taksiarz był porządnym, miłym sympatycznym facetem.

panna_x_filmweb

Miałem tak samo jak ty. Współczułem Jackowi, bo... miał kilka przejść w dzieciństwie które mogły się przyczynić do śmierci taskówkarza. Taksówkarz, że tak powiem był ch&*#. Nie pomógł kobiecie w ciąży, gdy ktos do niego machał to uciekał - a wolił dokarmić psa...

Ferbi155

a to pies gorszy od człowieka, mniej godny pomocy?

Dworzanin

A co myślałeś? Idź do krowy z cielakiem. Ciekawe czy cie dopuści do cyca zamiast swojego.

Krowa nie jest podmiotem moralnym. Nie ma obowiązków, ma tylko prawa.

Dworzanin

No chyba jest oczywiste że dla człowieka życie ludzikie jest najważniejsze, zawsze tak było i jest to normalne, jeśli mamy możliwość troszczyć się o zwierzęta to dobrze jeśli to robimy ale jeśli bardziej troszczymy się o zwierzęta niż o własny gatunek to jest tu coś nie tak.

To źle, bo zwierzęta często tak samo są zdolne do cierpienia. Rzecz jasna nie wszystkie - np. ryby nie mają pamięci, więc nie mogą cierpieć psychicznie.

Dworzanin

Każdy normalny organizm troszczy się w 1 kolejności o siebie, w drugiej o swój gatunek - czasem,w ekstremalnych sytuacjach na odwrót.
Jeśli ta hierarchia jest zachwiana to jest tu coś nie tak jak być powinno - organizm o takiej hierarchii wartości idzie prostą drogą ku wymarciu.

Nie wymrzemy jeśli postawimy niektóre zwierzęta na równi z nami.

Dworzanin

Problem w tym że żadne zwierzę nigdy nie stawi się na równi z innymi, w tym nami, chyba że jakieś ułomne.
Zawsze na 1. miejscu jest "Ja" potem "moi/moje" - reszta się nie liczy.

To weź jakiegoś kota i spal go żywcem, skoro taki nieistotny.

Dworzanin

Jak zechcę to spalę, narazie nie mam ochoty

Lubisz okrucieństwo?

Dworzanin

Ogólnie nie, ale łatwo takie upodobanie wywołać w każdym człowieku - w tobie też.

Jak byłem dzieckiem, miałem w klasie niepełnosprawnego chłopca. Straszliwie mu dokuczałem.

Dworzanin

Typowe

Ludzie są źli z natury. Ty też.

Dworzanin

Ludzie, jak wszystko w wszechświecie są zupełnie neutralnym bytem.
Dobro i zło istnieją wyłącznie w ich głowach - i to złudzenie mają z natury ;)

Czyli gwałcenie małych dzieci nie jest złe?

Dworzanin

Takie zdarzenie, jak każde inne, po prostu ma miejsce i niesie za sobą jakieś skutki.
To czy zostanie odebrane za dobre czy złe zależy przede wszystkim od punktu widzenia - dla dzieci czy ich rodziców na pewno będzie to źle odebrane, dla pedofila bądź osób nie lubiących owych dzieci może być odebrane pozytywnie, niektórzy ludzie mogą mieć całkowicie obojętny stosunek do tej sytuacji.
Tak działa ludzki mózg - wszystko co przyjemne lub potencjalnie korzystne dla siebie interpretuje jako "dobre'' zmuszając organizm od działań w tym kierunku.
Na tej samej zasadzie tylko w odwrotną stronę interpretuje neutralne zjawiska jako "złe''.
Jeśli ciekawi cię tematyka funkcjonowania abstrakcyjnych pojęć typu dobro/zło w ludzkim umyśle to polecam samemu zagłębić się w temacie, najlepiej "dobrą" lekturą :)

Ostatnim zdaniem trochę mnie rozbawiłeś bo od kilkunastu lat siedzę w filozofii.
Zgadzam się, że dobro i zło to są nasze konstrukty. Jednak nie znaczy to, że zdanie "ludzie są źli" jest pozbawione sensu.
Każdy wie co znaczy predykat zły, a co dobry, i dla nas tak właśnie jest. Pedofil jest dla nas zły. Człowiek, który nie lubi danego dziecka i cieszy się, że zostało zgwałcone, też jest zły. Subiektywnie rzecz jasna.

Wielu ludzi deprecjonuje subiektywizm mówiąc coś w rodzaju "jeśli pedofil nie jest zły obiektywnie, to wcale nie jest zły". Nieprawda! Przecież oczywiste jest to, że jeśli nie ma żadnych obiektywnych norm i powinności, to sam obiektywizm nie jest "obiektywnie" wyższy od subiektywizmu. Stąd możemy bez żadnej sprzeczności uznać nasze subiektywne przekonania za najważniejsze i najbardziej wiążące.

Dworzanin

Z tym, że każdy może mieć te subiektywne przekonania zupełnie inne.
W wielu kulturach, zwłaszcza tych dawniejszych, wszelkie metody terroru i poniżenia przeciwnika np. wrogiego plemienia było "dobre" i wysoko poważane.
Te tendencje są bardzo widoczne nawet dziś, nawet w na pozór chrześcijańskich państwach gdzie ci sami ludzie gloryfikujący miłosierdzie i przebaczenie są w stanie jednocześnie najgorzej złorzeczyć tym, których nie lubią i cieszyć się z ich, choćby najdotkliwszych nieszczęść, są w stanie nawet pochwalić i nazwać "dobrym" sprawcę nieszczęścia lub innego zadowolonego z efektu .
Są też liczne grupy społeczne uznające dobro osobiste za najwyższą wartość, dla których egoistyczne dążenie do własnego celu, nawet największym kosztem innych jest "dobre".

Subiektywne przekonania nigdy nie są uniwersalne przez co żadne nie obowiązuje (chyba że w Korei pół.) bo każdy może je odrzucić na rzecz innych.
Dodatkowo nie oddają one nigdy w pełni rzeczywistości która z natury, zawsze jest obiektywna.
Dlatego też wolę zawsze starać się być możliwie jak najbardziej subiektywny i bezstronny alby zawsze być jak najbliżej prawdy i mieć jak największą rację na każdy temat.
Nie jest to w pełni wykonalne z uwagi na nasz ograniczony, ludzki umysł przystosowany do subiektywnego myślenia, przydatnego w codziennym życiu, ale jeśli zależy nam na prawdzie i racji to warto chociaż spróbować myśleć w ten sposób.

Poprawka *"Dlatego zawsze wolę starać się być możliwie jak najbardziej OBIEKTYWNY..." - sorry, za szybko piszę :)

Zgadzam się ze wszystkim, poza dwoma rzeczami.
Po pierwsze, mówisz:

"Subiektywne przekonania nigdy nie są uniwersalne przez co żadne nie obowiązuje (chyba że w Korei pół.) bo każdy może je odrzucić na rzecz innych."

Rozumiem, że przez stwierdzenie np "przykazania dekalogu nie obowiązują" masz na myśli coś w rodzaju, że nie istnieje żaden metafizyczny obowiązek. Nie istnieje metafizyczna konieczność moralna.
To nie problem. Ty jesteś podmiotem zdolnym do nałożenia sobie obowiązków, które od tej pory będą obowiązywać na mocy twojego własnego postanowienia.
A tych, którzy mają inne przekonania (i np. uważają, że można napier.lać i gwałcić swoje dziecko) musisz zniszczyć, walczyć z nimi jak tylko się da [z torturami i zabiciem włącznie, o ile masz pewność że to się nie wyda]. Sam musisz więc ustanowić moralność i walczyć z wrogami tej moralności. Wtedy będzie dla ciebie prawdziwa.

Inna kwestia jest taka, że szukasz obiektywnej prawdy - i z kontekstu rozumiem, że szukasz prawdy moralnej. Trudno na poważnie twierdzić, że są jakieś stałe zasady. Są tylko dwa tabu niezmiene na całym świecie - tabu kazirodztwa i ojcobójstwa. Wszystko inne się zmienia. Ale chyba dobrą zasadą jest iść w kierunku minimalizowania cierpienia na świecie, a podnoszenia dobrostanu stworów czujących.

Dworzanin

Pozostaje pytanie po co?
Po co mam walczyć z ludźmi którzy kierują się inną moralnością jeśli mogę to ignorować puki nie stwarza to przeszkody w realizacji moich celów? Co bym wartościowego na tym zyskał?
Dla mnie to absurd, chyba że ktoś lubi się wdawać w konflikty to może być to jakaś forma rozrywki i samorealizacji.

Miałem na myśli prawdę w jego klasycznej definicji czyli "właściwość sądów polegająca na ich zgodności z faktycznym stanem rzeczy, których dotyczą" - inaczej mówiąc - szukam prawdy która w pełni odpowiada rzeczywistości w której żyję.
Są pewne stałe zasady - prawa natury którym podlega wszystko w obrębie tego wszechświata - tylko one są niezmienne i bez względu na wszystko obowiązują wszędzie (chyba że gdzieś poza wszechświatem ale to już inny temat).
Z tego właśnie względu twierdzę, że jest to jedyny sensowny punkt odniesienia gdy chcemy poznać tą obiektywną rzeczywistość.

Z pewnością jest to "dobra" zasada - choć dla kogoś innego "dobrą" mogłoby być dążenie w zupełnie przeciwnym kierunku :)

Ferbi155

sorry, ale gdyby to co napisałeś zasługiwało na śmierć to można by wyrżnąć pół społeczeństwa na świecie... to, że ktoś nie pomógł kobiecie w ciąży jest naganne, ale nigdy nie powiedziałbym, że za to można kogoś zabić...

Natalia8891

Sam nie wiem, ten powieszony kot na początku filmu, mógłby wskazywać na to, że to taksówkarz go powiesił, bo zaraz w następnej scenie mówi do tego dozorcy przy śmietnikach, że nie cierpi kotów. Sprawiał wrażenie strasznie niesympatycznego gościa ale czy był aż tak zły by sobie zasłużyć na śmierć, chyba nie. Szkoda, że w filmie tak słabo rozwinęli ten wątek. I szczerze mówiąc to mi też nie było jakoś szkoda tego taksówkarza, gdy Jacek go mordował. Aczkolwiek wtedy sądziłem, że ten taksiarz coś złego zrobił i że później będzie to wyjaśnione w jakiś sposób.

mk34

Serio nie było ci szkoda człowieka bestialsko torturowanego, błagającego o litość? Prawdopodobnie jesteś socjopatą.
Kota nie powiesił taksówkarz tylko dzieci.

Dworzanin

No nie było mi szkoda jakoś bardzo, ponieważ tak to zostało przedstawione. Jego postać wydawała się być negatywna i antypatyczna, celowy zabieg reżysera, żeby właśnie taki był odbiór widza. Poza tym tak jak napisałem, sądziłem, że zostanie to jakoś wyjaśnione, ten jego wątek.

mk34

Trzeba pamiętać, że Jacek zabił go nie dlatego, że był "zły" (zresztą większość z nas jest zła do pewnego stopnia, ty i ja rówinież), bo nic o nim nie wiedział. Poza tym nawet jeśli taksiarz był zły, to Jacek był diabłem.