Czy zauważyliście że w ostatniej scenie (gdy kamera powoli odjeżdża do tyłu i w górę - co jest bardzo charakterystyczne dla każdego filmu Smarzowskiego) ludzie rozstępują się wokół płonącego Księdza Kukuły w kształcie trójkąta?
Mi bardzo rzuciło się to w oczy. Myślę że nie może to być przypadek. Mi od razu nasunęło się skojarzenie z okiem opatrzności bożej - jakby sam Bóg obserwował poczynania bohaterów. Sam film nie zawiera żadnych odniesień do wiary czy Boga - reżyser opowiada jedynie historię kleru (nadwyraz ludzkiego).