„Gdy milkną fanfary / When Trumpets Fade” (1998) – jesienią 1944 nad zachodniej granicy Niemiec, zmęczony wojną. amerykański podoficer obejmuje dowództwo nad plutonem żółtodziobów i prowadzi ich do walki na którą nie ma najmniejszej ochoty. W zamyśle miało być zapewne o absurdzie wojny, woli przeżycia i męskim koleżeństwie hartowanym w ogniu bitwy, niestety w produkcie finalny nie można tego dostrzec, a całość zasługuje jedynie na miano skończonego gniota.
Tania produkcja wojenna to nie grzech, ale skrajnie nieudolnie zrealizowana produkcja wojenna to grzech śmiertelny. Niewyraźni żołnierze biegający po niewyraźnym lesie bełkoczą do siebie niewyraźne komunikaty, czasem zaglądają do jedynego na planie budynku, czasem coś niewyraźnie atakują (jedno działo, most, którego widz nie jest w stanie zobaczyć, dwie nieudolnie sporządzone imitacjami nazistowskich czołgów) i z lubością maszerują pomiędzy skromnymi betonowymi przeszkodami przeciwczołgowymi.
Niestety taka opinia wynika z Twojej ogromnej niewiedzy. To jest najlepszy film wojenny ze wzgleu na realizm, jednak do prawdziwego realizmu mu jeszcze duzo brakuje. Wojna, strzelanie to ogromny halas, ciala rozrywane na strzepy, przerazenie, kazdy chce przezyc, nie ma tutaj bohaterow. Odwazne akcje robia jedynie ci najbardziej przerazeni i zdesperowani, mozna by powiedziec, ze jest im juz wszystko jedno bo wiedza, ze i tak zgina i chca to juz miec za soba. Jakakolwiek komunikacja jest niemozliwa, bron robi tak ogromny halas, ze juz po kilku minutach kompletnie traci sie sluch (dzwoni w uszach przez bardzo dlugo, to nie za glosna dyskoteka, tutaj trzeba lat aby odzyskac sluch, chociaz nigdy nie w pelni). Nie widac kto strzela i z kad, to nie gra komputerowa. Taki wlasnie jest ten film - o prawdziwej wojnie a nie o bohaterach w stylu Rambo...
ps. "męskim koleżeństwie hartowanym w ogniu bitwy", jakim kolezenstwie ? Glowny bohater strzela w zbiornik z benzyna na plecach swojego "kolegi" aby zmusic reszte do ataku, robi to tylko i wylacznie dla siebie. Nie jest zmeczony wojna, jest nia przerazony, chce przezyc i wyjsc z tego calo, to jest naiwne myslenie, ten film pokazuje z kad sie biora bohateroweie na wojnie - on nie byl bohaterem, on po prostu chcial wrocic do domu zywy za wszelka cene.
mi być może w zrozumieniu tego filmu i warunków panujących podczas walki o Hurtgen Wald pomógł fragment z książki S.Ambrose'a "Obywatele w mundurach".
jeśli chodzi o repliki czołgów, to Twoje oburzenie wynika z Twojej niewiedzy. po pierwsze jest to tania produkcja na budowę realistycznych repliki, po drugie jeśli mieliby wykorzystać jakies PzKfW V albo VI na chodzie nie byłoby takiej możliwości - w dobrym stanie jest ich tylko kilkanaście.
film generalnie mi się podobał. dobrze oddana aura panująca podczas tamtejszych walk, załamanie wśród żołnierzy bezsensowną bitwą.
daje 7/10
to jeden z najgłupszych postów jakie w tej piaskownicy (filmwebie) spłodzono, nawet po dwóch latach winieneś skręcać się z zażenowania
Masz rację, twoje posty są jeden głupszy od drugiego. Nawet po 12 latach winieneś skręcać się z zażenowania. Idź przepadnij oglądać seriale Marvela.Plwam na taką hołotę jak ty.
inny ignorantom wyjaśnię - porządna charakteryzacja w przypadku czołgów nie jest przedsięwzięciem kosztownym - trochę blachy, trochę plastikowych odlewów (wystarczy mieć wiedzę i chęci) oraz sensowne pokierowanie kamerą i to cała tajemnica.
autor posta, chyba liczyl na film w stylu "zaginiony w akcji" gdzie chuck norris wyskakuje z krzaków i likwiduje przeciwnikow z pol obrotu
Wojna sama w sobie jest żenującym gniotem a ten film dobrze ją odwzorował. Myślisz że na wojnę Amerykanie wysyłali tylko wyszkolone i doświadczone jednostki,którzy byli męskimi kolegami zahartowanymi w ogniu bitwy i rzucali się w ogień walki jak Frytka na Kena?? Musiała to by być armia złożona z Rambo-gejów o samobójczych skłonnościach!!
Zmęczenie wojną, brak doświadczenia i ochoty do walki, nieudane ataki i brak organizacji- to jest prawdziwa wojna !!
Film może nie należy do wysokobudżetowych, ale myślę, że zasługuje na wysoką ocenę choćby z tego względu, że pokazuje chaos i bezsens wojny.
Zgadzam sie z harkonen. Nie chodzi tu o podjeta tematyke--ale sposob realizacji---kompletna amatorszczyzna--zenujace dialogi i zachowanie sie "zolnierzy"
Naoglądaliście się za dużo filmów, a za mało czytacie. Pamiętajcie, że amerykańskie filmy starają się nas przekonać, że na wojnie niemców tłukli wyłącznie alianci, a amerykański żołnierz jest nieustraszony i świetnie wyszkolony. W rzeczywistości w większości były to chłopaczki oderwane od pługa, kiepsko wyszkoleni i z niskim morale, poczytajcie, jak to zdarzały się przypadki, że wybilli pół własnej kompanii atakując zupełnie pustą wyspę.
A czołg w filmie to replika PzKPfW IV.
Gosciu uczepiles sie rekwizytow lub malych drobnych niedociagniec.Przynajmniej jest to film o realiach wojennych, gdzie jest pokazane dokładnie jak wgl. wyglądała relacja w tych chwilach, gdzie amerykanskie wojsko dawalo dupy pod kazdym wzgględem i dowodzenia i samych żołnierzy.Film mi b. przypmina amerykanski film "Pluton".Chodz film nie miał choredalnie wielkiego budzetu i nie jest to jkas wielk superpdodukcja, to oddał prawdziwy klimat wojenny bez naciaganej groteski, jaki wystepuje w wiekszosci wyciackanych w szczegołach tych wielkich sztucznych gniotow. Juz nie bede ich wymienial, bo lista jest dluga...;]
Wasz mały recenzent jeszcze tu wroce jak zajdzie potrzeba obrony :).
kolego bronisz taniutkiej telewizyjnej produkcji o żenująco niskim poziomie! nie dostrzegasz infantylności fabuły i niechlujnej realizacji? wspominając tu "pluton" szargasz dobre imię wszystkich kinomanów którzy cenią ten film!
Dobre kino, nie rewelacyjne ale bardzo ciekawe. Nie typowa strzelanka, pokazuje odczucia żołnierzy, bezsens i okrucieństwo wojny. A że są drobne niedociągnięcia to trudno. Pokaż mi film idealny w którym nia ma absolutnie żadnych błędów. Niemożliwe.
a) telewizja to nie kino b) drobne niedociągnięcie? "Niewyraźni żołnierze biegający po niewyraźnym lesie bełkoczą do siebie niewyraźne komunikaty, czasem zaglądają do jedynego na planie budynku, czasem coś niewyraźnie atakują (jedno działo, most, którego widz nie jest w stanie zobaczyć, dwie nieudolnie sporządzone imitacjami nazistowskich czołgów) i z lubością maszerują pomiędzy skromnymi betonowymi przeszkodami przeciwczołgowymi." - nie dostrzegłeś tego?
czytałeś może wspomnienia żołnierzy walczących w czasie niemieckiej ofensywy w Ardenach? Jaki panował wtedy chaos, jak amerykanie byli zaskoczeni, zdarzało się że nie wiedzieli z kim walczą, gdzie są. Może reżyser chciał właśnie to ukazac. Moim zdaniem udało mu się to. Nie dostrzegłeś tego?
o czym ty piszesz? co ma chęć ukazania chaosu pola walki do nędzy obrazu? co ma dezorganizacja amerykańskiej maszyny wojennej do mostu, którego nie widać na ekranie? no czekam na szersze wyjaśnienie twego punktu widzenia.
dla mnie to że most nie był do końca widoczny nie jest najważniejsze, bardziej liczy się przekaz, odczucia bohaterów. Ja to dostrzegłem , zresztą nie tylko ja z tego co czytam.
cóż, jedni od kina wojennego oczekują czegoś więcej niż banalnych hasełek o strasznym wojennym czasie w nieudolnej formie, mnie byle filmik "nibywojenny" po prostu nie zadowala i zadowalać nigdy nie będzie - taki los wyrafinowanego kinomana i znawcy realiów II WŚ.
bynajmniej, jeśli czytelnik pozwala sobie na nadinterpretacje to dochodzi do błędnych wniosków. niemniej faktem oczywistym jest, że niewielu może dotrzymać harkonenowi pola w dyskusji o kinie lub II WŚ - nie oczkujesz chyba fałszywej skromności?
jeżeli to że ktoś inny dostrzega w filmie więcej niż ty, postrzega go inaczej to według ciebie nadinterpretacja no to raczej świadczy o twojej zarozumiałości i zapatrzeniu w siebie
oj kolego, przeczytaj jeszcze raz moje posty, zwróć uwagę jak odpieram w nich zarzuty oponentów i bronie swoich racji. zauważ jak moi przeciwnicy (placem nie wskazuję) unikają sięgnięcia po kontrargumenty i przeskakują z tematu na temat spłycając dyskusję.
z twoich wypowiedzi wynika to, że jesteś nie wiadomo jakim wielkim znawcą i wogóle nie mamy co z tobą dyskutowac bo oczywiście i tak masz rację. Tylko jakie masz podstawy żeby uważac się za eksperta w sprawach II WŚ?
tak dobrze. napisałeś że jesteś wyrafinowanym znawcą realiów II WŚ więc mniemam że ukończyłeś jakieś studia z tym związane, przeprowadziłeś jakieś badania z tym związane czy coś podobnego, jak na razie z twoich wypowiedzi wnioskuję że jesteś jakimś samozwańczym znawcą czy ekspertem. takie osoby jakoś do mnie nie przemawiają.
interesujących (i dowcipnych) zwrotów używasz "jakieś studia z tym związane, przeprowadziłeś jakieś badania z tym związane czy coś podobnego". z zapartym tchem będę czekał, na ich doprecyzowanie. jak mniema, strasznie się zdziwisz kiedy uzyskasz twierdzącą odpowiedź?
nie widzę w tym nic dowcipnego, to było poprostu zwykłe pytanie, ale skoro takie zwroty cię bawią to już twoja sprawa. nie ma tu czego precyzowac, pytania były chyba jasne. no chyba że chcesz żebym ci to rozrysował co może byc dosyc trudne ale może wykonalne.
z ciebie naprawdę dowcipniś sporego kalibru "co może byc dosyc trudne ale może wykonalne". proszę o więcej.
bym zapomniał - na zadane wcześniej pytanie muszę odpowiedzieć twierdząco.
więc ze mnie jest dowcipniś? człowieku przeczytaj jeszcze raz swoje posty, to jest dopiero dowcip, "wymiana komunikatów z osobą mego "kalibru" nawet dla najmarniejszego robaczka nigdy nie jest pozbawiona korzyści. wszak najlichszy pełzaczek z lubością grzeje się moim blaskiem." ha ha nie wiem jakie studia ukończyłeś, czy wogóle ukończyłeś ale chyba nadmiar nauki uderzył ci do głowy. do mnie twoje argumenty na temat tego filmu nie przemawiają, poczytaj trochę wspomnień ludzi którzy walczyli w Ardenach i przemyśl sobie jeszcze raz to co wypisujesz. ośmieszasz się tylko. pozdrawiam
a) kolego drogi nigdy nie mierz oponentów miarą kierunkowego wykształcenia! żadne studia obowiązkowe owszem, ale w poruszanej przez nas kwestii klasyczna ścieżka edukacji nie uczyni z nikogo eksperta, tu trzeba "zakasać rękawy" (dosłownie i w przenośni) i wgryźć się w temat nie szczędząc czasu i środków i rzecz jasna nie ograniczając się jedynie do książkowej wiedzy serwowanej w marnych wydawnictwach. w twoim przypadku sugerował bym, w miarę swych możliwości, podejść do tematu na poważnie - na początek zacznij czytać ze zrozumieniem i na Boga! sięgaj tylko po poważną lekturę!
oj kolego drogi, chamstwem daleko nie zajedziesz, co najwyżej pokrążysz po boisku swego gimnazjum i spocony wrócisz do domu na podwieczorek. myśleć trzeba kolego drogi, myśleć samodzielnie i uparcie...
skoro wypowiedzi i wspomnienia osób które uczestniczyły w tych wydarzeniach uważasz za niepoważne to niczego dobrego o tobie nie można pomyślec. No ale cóż, myśl sobie co chcesz, masz do tego prawo. Na szczęście ciebie też nikt nie traktuje poważnie.
oj, oj, a nie wiesz, że większość wspomnień daleka od prawdy? wspomnienia czerwonoarmistów i nazistów nie są ci znane dziecinko? zapewne nie, w każdym razie oświecę cię - jankesi łgali tak jak inni, świadomie bądź nieświadomie, oczywiście w każdym łgarstwie tkwi ziarno prawdy, ale nie każdy potrafi ją dostrzec...
tego kiepskiego kąsania przez nogawkę nauczyłeś się sam czy też dom rodzinny wpoił?
bo widzisz tylko skudleni intelektualnie amerykańscy "historycy" robią z nieudolnej niemieckiej ofensywy znaczącą bitwę, marudząc coś o nimieckiej gonitwie do magazynów pali i przemilczając amerykańskie działania odwetowe na niemieckich jeńcach...
hm i wszystko jasne, mamy po prostu do czynienia z miłośnikiem czerwonoarmistów i nazistów. no ale skoro jedną z większych bitew II wojny światowej próbujesz nazwac nieznaczącą to nijak nie można traktowac cię poważnie "dziecino". zegnam i nie pozdrawiam.
dobra rada - poproś kogoś o dobrym sercu by nauczył cię myśleć ponieważ głupota gdy przekroczy pewien poziom może już budzić tylko litość. do tej pory mnie bawiłeś, teraz budzisz współczucie, a ja nie lubię rozczulać się nad niedouczonymi prostaczkami.
heh. śmieszysz mnie panie wielki ekspercie, zresztą nie tylko mnie, dawno nie natknąłem się na kogoś tak zapatrzonego w siebie, mnie nie przekonasz do swoich śmiesznych racji. Wolałbym wysłuchac jednego starego weterana niż dziesięciu takich pseudoznawców. Kończę tę dyskusję, szkoda marnowac na ciebie czas. Żegnam "żenujący gniocie".
biedny dzidziusiu czyżbyś został odtrącony przez swych wyimaginowanych towarzyszy zabaw w wielką wojnę o piaskownicę i trzaskając w klawisze żebrał o odrobinę zainteresowania? czy żadne z rodziców nie może cię przytulić?
ponowny koniec dyskusji mój wierny fanie? no cóż, ja chwilowo nie mam dla ciebie już czasu. bywaj zdrów i weź się na poważnie za zgłębianie historii nowożytnej - może czegoś się nauczysz i pojmiesz jak pocieszny się otoczeniu wydawałeś poruszając tematy o których nie miałeś pojęcia. .
ble, ble, ble Tak łatwo się wzruszasz? A jak oglądasz film to płaczesz jak zginie główny bohater? Może podac ci husteczki?
widzę, że zmieniłeś nieco formę błagania o uwagę i akceptację. niestety musisz być świadom, że takiego niegrzecznego głuptasa nie sposób zaakceptować, ani też poświęcić mu uwagi dłużej niż to konieczne by skroić krótki post piętnujący jego dziwaczność