Jestem pod wrażeniem filmu. Wybrałam się na niego po przeczytaniu recenzji - w większości bardzo nieprzychylnych, i nastawienie miałam chyba niezbyt dobre. Jednak film naprawdę mnie zaskoczył. Nie dłużył mi się, nie nudził - jak przeczytałam w opisach. To naprawdę dobry film o wartościach, nie jakiś tam kościółkowych ideologiach, ale mówiący o tym, że można na pierwszym miejscu stawiać Boga, można walczyć o uratowanie małżeństwa mimo trudności... Szkoda, że tak mało jest takich filmów - o wartościach, o prawdzie.
Trela, Radwan, Pomykała - bardzo dobrzy. Młode aktorki trochę gorsze, choć już w części historycznej całkiem nieźle zagrała odtwórczyni głównej roli.
Zaskoczyła mnie też reakcja widowni. Film się skończył, lecą napisy - nikt nie wstaje. Widać było, że ten film naprawdę ludzi dotyka.
Ja po nim wyszłam z kina może nie odprężona jak po komedii, nie ciężka jak po trudnym, acz dobrym filmie historycznym, ale jakoś tak poczułam, że wszystko jest na swoim miejscu. Life is good.