Chciałem przedstawić ten oto link: http://www.historyvshollywood.com/reelfaces/captain-phillips.php . Oczywiście nie muszę mówić, że za linkiem kryją się potencjalne spoilery. Pod nim można znaleźć krótką analizę porównawczą historii faktycznej oraz przedstawionej w filmie. Ciekawe są zwłaszcza różnice.
W artykule zadają pytania czy to czy tamto zdarzyło się naprawdę.Prawdą było ,że zaatakowały ich łodzie ale nie dwie a trzy,że Kapitan nadał fałszywy komunikat z czego 2 łodzie (w filmie jedna) się wycofały.Prawdą było ,że Kapitan zaoferował 30 tyś zielonych i że okłamał Piratów ,że statek się zepsuł .Natomiast kłamstwem było rozbite szkło i ranny Pirat,kłamstwem była liczba dni jako zakładnik,kłamstwem było zaoferowanie swojego życia w zamian za załogę,Kapitan nie był żadnym bohaterem i wcale się nie poświęcił,Podobno załoga chciała żeby niebezpieczny teren ominąć ale Kapitan powiedział ,że jak mają ich zaatakować Piraci to i tak to zrobią,nie ważne gdzie będą,Kapitan dostał e-meile ostrzegające o atakach ale je zignorował,a 30 tyś zielonych zabranych na łódź ratunkową nigdy nie znaleziono,
Przecież w filmie też było, że załoga chciała ominąć ten teren. Kapitan odpowiedział, że 300 mil, 600 mil są kolejne grupy pirackie i będzie to samo, więc nie odpłyną z tych wód i mają zakończyć zadanie dowożąc transport w wyznaczone miejsce.
No tak ,to było odnośnie tego,że nie był bohaterem anie odnośnie tego,że to nieprawda.
Kapitan nie zaoferował w filmie swojego życia za załogę, tylko miał wyjść z szalupy, kiedy załoga odda im czarnego kapitana. W filmie jest wyraźnie pokazana jego rozpacz, kiedy odpływa razem z nimi. A że wcześniej zaproponował, żeby to jego zastrzelili zamiast randomowego marynarza na mostku? To chyba dość naturalny odruch, nikt nie chciałby żeby za jego gierki ktoś dostał kulkę.
Nie wydaje mi się, żeby przedstawili kapitana jako bohatera. Ot sprytny facet.
Rozpaczał bo jego plan się posypał. Miał nadzieję, że go zostawią na kontenerowcu i sami odpłyną. W rzeczywistości on za nikogo nie chciał się poświęcać co potwierdziła załoga.
No i o tym właśnie napisałem. Film w kilku momentach podkreśla, że to nie jest żaden bohater i ta rozpacz jest jednym z nich.
A nikt nie wspomina w filmie o najważniejszym, że w Somalii jest głód, i Kapitan Philips obżarty Amerykanin został zaatakowany z głodu, bo ludność Somalijska chwyta się wszystkiego co może jej dać pożywienie, stąd może ten chudy kapitan piratów?
Piraci mając rodziny na utrzymaniu co mają zrobić?
Poza tym słyszeliście jak była mowa o tym, że ma szefa, który mu każe a on to wykonuje, dlatego MUSIAŁ napaść na statek.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/somalia-glod-zabil-cwierc-miliona-ludzi/bfhr2
Amerykanie, chore społeczeństwo nieliczące się z nikim!
Wybili Indian, zagarnęli ich całą ziemie, zaprzęgli do pracy niewolników, a teraz strugają wielkich światłych, sprawiedliwych!
Każdy kto przeciw nim ten terrorysta, a każdy kto z nimi, choćby i zabijał niewinnych, to żołnierz walczący o wolność?
Nie rozumiem. Krytykujesz film za jednostronność, ale jednocześnie z tego właśnie filmu wyciągasz tekst "Mam szefa. Nie mam wyboru". Nie sądzisz, że skoro w tym właśnie filmie pirat mówi coś takiego z takim przekonaniem, to chyba reżyser chciał go trochę zrozumieć?
Chociaż może to je nie zrozumiałem, o co ci chodzi.
Kazdy film oparty na faktach musi byc podkoloryzowany. Tak samo było z Argo. Czytałam ksiązkę. Z tego co widze w poprzednim poście, to w Operacji Argo tych róznic było znacznie więcej
O, a już myślałam, oglądając film, że Phillips był taki super i w ogóle. Powinni zaznaczyć, że twórcy filmu tylko INSPIROWALI się tą historią, a stworzyli zupełnie inną rzeczywistość. Mimo iż było tak dużo typowo amerykańskiego patosu, to mi i tak w pewnym stopniu szkoda było tych piratów. Cóż, świat jest niesprawiedliwy. Ale film jako film, fajny.
'' Powinni zaznaczyć, że twórcy filmu tylko INSPIROWALI się tą historią, a stworzyli zupełnie inną rzeczywistość.''
Zupełnie inną rzeczywistość? Bo przeczytałaś kilka postów na forum to uważasz że prawie wszystko zmienione? Zapoznaj się z artykułami na ten temat. O tym wydarzeniu pisano na długo przed powstaniem filmu. Było o tym głośno w mediach.
To, że kilka dialogów i scen się nie zgadza to zupełnie inna historia, a tak naprawdę lekka inspiracja?
90% zdarzeń z filmu miało miejsce. Statek tak samo wyglądał, atak piratów dokładnie tak przebiegał. Sama akcja odbicia Phillipsa była prawie identyczne w rzeczywistości. Poczytaj chociażby polskojęzyczne artykuły z 2009 o tym wydarzeniu. To, że kapitan powiedział kilka dialogów niczym bohater i klika dodatkowych scen z piratami to szczegóły by mówić, o tym że to zupełnie inna rzeczywistość. Trochę to podkoloryzowano, żeby film trzymał w napięciu.
''Mimo iż było tak dużo typowo amerykańskiego patosu''
Właśnie w tym filmie nie uświadczyłem w ogóle takiego patosu. Mogę prosić o sceny?
Nie czytałam "kilku postów" na forum, oglądałam wywiady i sporo czytałam. Film pokazuje, że Philips naprawdę bardzo obawiał się ataku piratów, chciał się zabezpieczyć jak tylko mógł, a załoga jakby się tym mniej przejmowała... Kiedy w rzeczywistości było zupełnie odwrotnie. Dlatego też prawdziwa załoga pozwała potem kapitana i tę całą firmę, co też mnie zdziwiło. Sam Philips mówi, że to media zrobiły z niego bohatera, a sam się od tego odżegnuje - cóż, mimo napisania książki i sprzedania praw do filmu.
A patosu było mnóstwo, już teraz sobie wszystkiego nie przypomnę, zwłaszcza, że wszystko szybko się działo. Ale chociażby wtedy, gdy powiedział piratom, aby zabili jego zamiast członka jego załogi, lub kiedy pisał list do rodziny i ogólnie cała jego cudowna postawa. Ja po prostu tak mam, że za bardzo się wczuwam, oglądając tego typu filmy, a potem jestem rozczarowana, że było inaczej - taka już moja natura. Ale film naprawdę jest dobry, jeśli nie patrzeć na te szczegóły - dla Ciebie może nieistotne, ale dla mnie owszem.
''Nie czytałam "kilku postów" na forum, oglądałam wywiady i sporo czytałam. Film pokazuje, że Philips naprawdę bardzo obawiał się ataku piratów, chciał się zabezpieczyć jak tylko mógł, a załoga jakby się tym mniej przejmowała... Kiedy w rzeczywistości było zupełnie odwrotnie.''
Ja też sporo czytałem i oglądałem wywiady i widzę gołym okiem, że te "nieścisłości" to kilka scen w filmie, który trwa 2 godziny. Podaj więcej przykładów na więcej niezgodności.
'' Dlatego też prawdziwa załoga pozwała potem kapitana i tę całą firmę, co też mnie zdziwiło. Sam Philips mówi, że to media zrobiły z niego bohatera, a sam się od tego odżegnuje - cóż, mimo napisania książki i sprzedania praw do filmu.''
Nie przyszło Ci do głowy, że może załoga też chce na tym zarobić? Może zazdroszczą kapitanowi, że to on stał się popularny albo że zarobił kasę na książce, a oni nic.
Prawda jest taka, że obie strony są nastawione przeciw sobie i każda się trochę wybiela a oczernia drugą. Była tam tylko załoga i kapitan, więc pewnie obiektywnie nie dowiemy się jak było.
Jednak co pisałem wyżej - te niespójności to zaledwie kilka scen, nie mających dużego znaczenia na główną akcję, odbijanie i najważniejsze sceny.
''A patosu było mnóstwo, już teraz sobie wszystkiego nie przypomnę, zwłaszcza, że wszystko szybko się działo''
Łatwo tak mówić "patosu było mnóstwo ale nie mogę sobie przypomnieć". No proszę Cię... Tak to i ja o każdym filmie mogę powiedzieć. Właśnie patosu tutaj praktycznie nie było. Film momentami był tak realistycznie nakręcony, że przypominało to sytuację nagrywania z ukrycia realnego zdarzenia.
''Ale chociażby wtedy, gdy powiedział piratom, aby zabili jego zamiast członka jego załogi, lub kiedy pisał list do rodziny i ogólnie cała jego cudowna postawa. Ja po prostu tak mam, że za bardzo się wczuwam, oglądając tego typu filmy, a potem jestem rozczarowana, że było inaczej - taka już moja natura. Ale film naprawdę jest dobry, jeśli nie patrzeć na te szczegóły - dla Ciebie może nieistotne, ale dla mnie owszem. ''
Chyba nie rozumiesz co to patos w filmie, bo sceny kiedy kapitan mówi o zabiciu go lub pisze list nie są w ogóle patetyczne. Nie zawierają żadnego elementu, który nadawałby im patosu. Piszesz, ze dostrzegasz takie rzeczy, ale wcale nie masz w tym wyczucia. Nie było żadnego zabiegu nadającego patos.
Dla mnie nieistotne? Z tego co piszesz to widzę, że jednak ja bardziej wczułem się w ten film, bo zajrzałem głębiej. Ty tylko widzisz niespójności w tym filmie i twierdzisz, ze dobrze się wczuwasz, a w ogóle nie piszesz o problemach jakie film skutecznie porusza. Ja akurat dużo problemów społecznych z tego filmu wyczytałem
To widocznie mamy inne zdanie:) Ja również wczułam się w film, parę razy miałam łzy w oczach, ale mam dystans do tego typu produkcji amerykańskich, które właśnie w ten sposób chcą zadziałać na widza.
Problemy społeczne to inna kwestia, a temat, w którym właśnie piszemy, dotyczy czegoś innego.
Właśnie opisałem to czego dotyczy. O problemach społecznych napisałem kilka zdanim. Pisaliśmy o tym, że film to całkiem zmieniona historia z czym zgodzić się nie mogę. Jeśli chodzi o ten film to jest on jednym z wierniejszych faktom filmów fabularnych jakie udało mi się obejrzeć. Kilka scen dotyczących głównie zdań nie mających wpływu na fabułę nie jest na tyle ważne by pisać, ze historia jest całkiem zmieniona.
Czyli to, ze działa na widza jest domeną amerykańską? Ciągle słyszę, że Amerykanie manipulują itp. Jednak jaki film nie ma wpłynąć na widza? Każdy, jakiej produkcji by nie był ma odpowiednio na widza zadziałać i wywołać emocje jakie ma na celu autor.
Fikcyjna historia mniej wpływa na widza niż prawdziwa, to chyba niezaprzeczalny fakt. Biorąc się za historię opartą na prawdziwych wydarzeniach jesteś w stanie wmówić coś widzom, masz na nich o wiele większy wpływ niż pisząc scenariusz jedynie na podstawie własnej wyobraźni. To jest moc, i to niebezpieczna, a ja jestem na to bardzo wyczulona. Nie wiem tylko do końca, jaki był zamysł twórców, będę musiała film obejrzeć jeszcze raz, jak już wyjdzie na DVD. Nie wszystko się pamięta po tak pełnym akcji seansie.
I masz rację, może źle się wyraziłam, rzeczywiście historia nie jest CAŁKIEM zmieniona. Chodzi mi raczej o samą postawę Kapitana oraz jego załogi, że różniła się ona od tej omawianej w wywiadach. Ale też masz rację wyżej z tym, że jak było naprawdę - tego się nigdy nie dowiemy. Dlatego jestem po prostu ostrożna i nie do końca wierzę filmowi jeśli chodzi o wiarygodność. To tyle w sumie.
"statek tak samo wyglądał" Nie no stary, koronny dowód na to, że film jest zgodny z faktami. Gdybyś zapoznał się z materiałami dotyczącymi scenariusza, do których z taką namiętnością odsyłasz, to wiedziałbyś, że kapitan był mitomanem o wybujałym ego. Twierdzisz, że 90% spraw się zgadza. Tylko czy tych najistotniejszych? Po w/w "argumencie" nie sądzę. Bo niby skąd pozew przeciwko kapitanowi, skoro rzekomo uratował załodze życie? Z zawiści? Wolne żarty. Później - pewnie przez skromność - napisał książkę i sprzedał wytwórni prawa do historii. Wbrew sobie został namaszczony na bohatera ale setek wywiadów to już chętnie udzielał. Pewnie go zmusili.
90% filmu to relacje pomiędzy kapitanem i piratami oraz sama akcja jego odbicia, która trwa 1/3.
Relacje kapitan-załoga stanowią mały procent tego co się dzieje w filmie.
Nie twierdzę, że kapitan nie jest mitomanem. Nie dowiemy się jak było na 100%. Jestem ostrożny, by zaufać bezgranicznie kapitanowi lub załodze. Jednak sądzę, że film nie dotyczył ukazaniu kapitana jako bohatera. Nie to było jego głównym celem. Gdyby wyciąć dialogi kapitan-załoga i kapitan-piraci w związku z załogą to byłoby mało rzeczy do których można się doczepić, a sam film by wiele nie stracił na fabule, akcji. Bardzo dobrze ukazuje przebieg wydarzeń i proces przeprowadzania takich akcji. Piraci nie są pokazani jako bezwzględne dzikusy.
Gdyby to, gdyby tamto. Problem w tym, że te sceny są i to zbudowane dość sugestywnie, o czym świadczą choćby wypowiedzi użytkowników forum. Nie pojmuję zachwytów nad tym filmem. Są dziesiątki lepszych obrazów. A to, że jest oparty na faktach o niczym nie świadczy - jest to zabieg przynajmniej płytki i kontrowersyjny zważywszy, że reżyser nie musi się tłumaczyć o które fakty chodzi, a mniej rozgarnięty widz też nie będzie tego dochodził.
Jasne że tak. Amerykańskie kino nas do tego przyzwyczaiło, czyż nie? Ale z drugiej stromy, czy to źle? Sama idea ukazywania i gloryfikowania jakiegoś tam WZORU wydaje się słuszna i zrozumiała.
Jak na film Hollywood to i tak całkiem spójny jest z faktami. W przypadku np. Lincoln'a dużo było wyraźnych zakłamań.
Kinomatografia to taki gatunek rozrywki, w którym trudno oczekiwać 100% prawdy. Robi się to, żeby wzbudzić w widzu jakieś emocje. To że historie oparte na faktach są podkoloryzowane to oczywista oczywistość. Nawet dokumenty się koloryzuje.
Rock - Ty szukałeś dokumentu na ten temat? Parę się znajdzie - polecam też artykuł w przekroju z przed roku czy trzech - tamten akurat poruszał temat z perspektywy polskiego oficera, przetrzymywanego na innym okręcie , przy późniejszym porwaniu.
Polecam - zobaczysz też jak ładnie te wszystkie kurtyny wodne itp przeniknęły do procedur bezpieczeństwa.
Niemniej to jest film - bardziej spójny z faktami niż ekranizacja 99% powieści jest spójna z oryginałem.
Drantzell :D
Tak a F1 ma więcej wspólnego z samochodami niż hulajnoga z motorami tylko co to ma do rzeczy? Problem w tym, że wielu oglądaczy po zachłyśnięciu się informacją, że film jest oparty na faktach nie dopuszcza słowa krytyki pod adresem kapitana, który tak naprawdę dbał tylko o własną skórę.
PS: Jaki sens ma tekst o "kurtynach wodnych"? Wg Ciebie jest to element decydujący o autentyzmie przedstawionej historii?
O co dbał kapitan, jeżeli wie ktokolwiek - wie tylko on.
Firm opiera się albo bazuje na faktach ale jest filmem sensacyjnym. To dużo, że w ogóle można znaleźć część wspólną pomiędzy faktami jak i rzeczywistością filmową. Dokument na który się powołujesz też nie jest na 100% obiektywny - więc po mojemu trolujesz bo tak ;)
Nie tylko kapitan ale i załoga. Na jaki to niewiarygodny dokument się powołuję?
"Trollujesz" Kolejne gimbusiarskie słowo. Nie umiesz już/jeszcze mówić po polsku? Niestety, chłopcze nie każdy musi się z tobą zgadzać ale to nie znaczy, że ten ktoś nie ma racji. dorośniesz, może zrozumiesz. Film jest nędzny, jedynie aktorstwo Hanksa nie powala nazwać mi go kinowym szmatławcem. Nie przedstawia faktów więc nie jest prawdziwy. A skoro tak to traci największy walor. Nie ma w nim akcji, nie ma napięcia, za to są niekończące się dłużyzny. Niestety na większość jego obrońców podziałało hasło, że jest oparty na faktach. Tyle, że na wybranych przez reżysera i scenarzystę. A skoro tak to niczym nie różni się od wymyślonych historyjek. Filmów o porwaniach są setki i to bezwzględnie lepiej zrealizowanych.
kapitan jest odpowiedzialny za statek i wszystkie czyny związane z tym i konsekwencję ponosi on .zapewne jest jeszcze ktoś wyżej kto tez wymaga - kierowcy tirów też ryzykują swoim życiem(i innych użytkowników drogi ) oszukują tachografy jeżdżąc bez odpoczynku czemu bo mają kogoś nad sobą i ktoś wymaga aby towar był dostarczony szybciej (taki mały przykład)
Zapewne to mogło też być przyczyną postępowania kapitana'
Tylko, że kapitan był informowany o zagrożeniu i sugerowano mu zmianę trasy. Pokpił sprawę bo był zadufanym w sobie gnojkiem, który przeceniał swoje umiejętności. Zresztą taki obraz płynie z wywiadów jakich udzielał.