Byłem i widziałem. Zawiodłem się a nawet zniesmaczyłem.
Po pierwsze postać Alka, z postaci pierwszoplanowej autorzy zrobili ledwo łapiącego się w trzeci plan bohatera, który ginie wręcz przypadkowo pod Arenałem i nikt jego śmiercią faktycznie się nie przejmuje (jest raz wspomniany, ze zginął i tyle).
Słoń - z tej postaci zrobiono komediowego grubaska, który w każdej scenie coś jadł i robił mine "co ja tu robie". Żal dupę ściskał.
Zośka - do połowy bardzo w porządku, po śmierci Rudego zrobili z niego nie wiadomo co. Robił tylko głupie miny. Sceny zemsty za śmierć Bytnara wyglądały jak z ojca chrzestnego, a Zośka grał jakby był bohaterem filmu o wampirach typu zmierzch. Sama śmierć Zośki, bohatera narodowego, o którym uczymy się w szkołach wyglądała tak: "o....niemiec.....boje sie strzelić, a dobra, niech on mnie zastrzeli".
Sceny erotyczne w filmie - po pierwsze zupełnie niepotrzebne, ot pozwolili dwóm nikomu nie znanym aktorkom zaświecić cyckami, może ktos je zauważy. Po drugie jedna ze scen jest w fatalnym miejsciu - noc po śmierci rudego Zośka idzie ruchać.
Scena przysięgi Szarych Szeregów - komediowa wstawka z niemcami-grzybiarzamy - katastrofa.
Jedyną dobrze przedstawioną moim zdaniem postacią był Janek Bytnar, dobrze dobrany aktor i dobrze napisana postać.
Jeśli ten film ma ukazywać bohaterów w taki sposób - to ja podziękuje. Nie dziwię się, że rodziny tych chłopaków nie przyznają się do tego filmu.
Podsumowując - to byli bohaterzy, którzy umierali za ojczyznę. Bohaterzy umierający za ojczyznę nie jedzą, nie piją, nie "ruchają" i myślą tylko o umieraniu za ojczyznę. Wszyscy Polacy byli bohaterami umierającymi za ojczyznę więc przez cały film powinniśmy oglądać sceny walk i męczeństwa na naszym umęczonym narodzie. To jedyna rzecz, która pozwoliłaby niektórym się dowartościować.
dodatkowo powinni śpiewać Bogurodzicę co godzinę i modlić się z rana, po obiadku i wieczorem. Może wtedy film zostałby zaakceptowany. A tak na poważnie to z kilkoma zdaniami się zgadzam a zwłaszcza z fragmentami o zemście za Bytnara, które były rodem z amerykańskiego kryminały lat 70-tych. Z drugiej strony nie rozumiem tego ścisku dupska o zgodność filmu z książką. Owszem, książka jest kultowa, sam czytałem ją po kilka razy, moja ulubiona lektura, ale rozumiem też, że film jest tylko ADAPTACJĄ książki i reżyser specjalnie musiał pozmieniać kilka rzeczy bo wtedy ciężka byłoby oglądać coś tak patetycznego.
Niestety w naszym pięknym kraju spory odsetek społeczeństwa to idioci. Niektórzy nie potrafią patrzeć na świat inaczej niż dzieląc wszystkich na prawdziwych, nie prawdziwych, patriotów lub zdrajców, lewaków i nie lewaków, gejów i nie gejów itd itp.
Film jest jak napisałeś adaptacją książki. Mógł się tego podjąć np Wajda i zrobić rzemieślniczy, poprawny w każdym calu obraz przedstawiający każde zdanie w książce ale wtedy też by było źle (poza tym Wajda to przecież zdrajca!!!).
Jeszcze się taki nie narodził żeby ludziom dogodził.
Samo podejście pana Glińskiego do tej wrzawy jest godne podziwu.
Jakoś patos nie przeszkadzał stworzyć takie dzieła jak " Patriota " " Midway" czy " bitwa o Wielka Brytanie ". To , ze tacy jak Ty obniżają loty ( mam nadzieje , że jesteś świadom swego zidiocenia : sam tez podzieliłeś społeczeństwo , więc ...) nie znaczy , że nie powinno się wymagać więcej od niektórych , np. tzw. twórców. Któż inny ma te ( wg. Ciebie zidiociałe ) społeczeństwo edukować i uczyć : kultury , dyskusji , patriotyzmu i uczuć wyższych ?
A tak , zapomniałem , ze ważne jest " tu i teraz"...
A pamiętam jeszcze czasy , kiedy można było na poważnie traktować hasło " Wolę być niż mieć ".
Nie masz bladego pojęcia co to jest patriotyzm, zielono-fioletowego. Te pierdoły bogoojczyźniane, które Polacy wciskają ludziom w ramach treści patriotycznych są ŚMIESZNE. Dla 19latka, który nie ma czasu cieszyć się życiem, bo mu czas wypełnia modlitwa i troska o biedny kraj, śmierć to wybawienie, a nie żadne poświęcenie. Wiesz co to patriotyzm w wydaniu tego 19latka? To, że to nie jego wojna, buntuje się, nie chce walczyć, tylko chce pukać panienki i studiować. Ale musi, więc idzie i umiera. To jest BOHATERSTWO i to jest patriotyzm - oddać swoje dobre normalne życie za ojczyznę. Oddać żałosne i nudne życie to żadna sztuka. To co usiłujesz ty i tobie podobni wciskać młodym ludziom jako obraz patriotyzmu wywołuje u dzieciaków nic poza śmiechem.
Nie mam pojęcia , bo co? Bo nie zgadza się z Twoim światopoglądem ?
Poczytaj kilka pamiętników przedwojennych , kilka pamiętników z okresu wojny , wspomnienia ludzi po powstaniu i źródła historyczne ( zdjęcia, wywiady, reportaże, itp,itd.) , dokonaj analizy tego materiału i wtedy pogadamy. Bo ja akurat musiałem ( i chciałem ) to zrobić. Twój patriotyzm jest taki , a nie inny - i nie mnie go oceniać. Ale młodzież lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku w Polsce nie miała takich problemów jak Ty ....
Młodzież , którą opisujesz to raczej druga strona : Pionierzy w ZSRR i Hitlerjungen w III Rzeszy.
No, a polscy patrioci nie robili kupy.
Pochodzę z narodu, gdzie bohaterowie są ludźmi, a nie mutantami wyjałowionymi z ludzkich przywarów. Zresztą od kiedy to seksualny pociąg u nastolatka jest wadą? Oni nie byli nienormalni, tylko żyli w nienormalnych czasach.
U nas największy pisarz niejaki William (nie tylko nasz, jest uznany za najlepszego dramatopisarza w historii świata) był biseksualnym syfilitykiem i tego uczyli mnie już w szkole. Tutaj Mickiewicz był niemalże eteryczną i rzucacie się do gardła każdemu, kto głośno powie, że tak jak Szekspir na syfilis umarł.
Cromwell był sadystą i podania mówią, że podobno zabił dwóch swoich służących i to jest fakt powszechnie znany. Co nie przeszkadza mu być jednym z najwybitniejszych Brytyjczyków. Ale nawet nie próbuję publicznie powiedzieć, że Kiliński siedział za pijackie burdy wielokrotnie, a raz był oskarżony o morderstwo w jednej z takich awantur, bo wielki polski patriota mi gardło przegryzie.
A ty jesteś zwyczajnie śmieszny, żałosny nawet. Nie miała takich problemów??
JAK ŚMIESZ IM ODBIERAĆ CZŁOWIECZEŃSTWO, żałosny kmiotku?? Pionierzy? Hitlerjugend? A jak śmiesz ich oceniać?? Siedzisz sobie chowając się za monitorem, a to były DZIECI, którym ktoś mózg wyprał! Kto wychowuje takich ograniczonych patafianów jak ty?? Patriotyzm? Gdyby to jeszcze coś znaczyło, to byś się tym słowem zadławił. Ale w Polsce patriotyzm zamieniacie w produkt uboczny po produkcji papieru toaletowego. W każdym kraju patriota to ktoś, kto kocha swój kraj, mimo jego wad, w Polsce patriota równa się nadęty odrealniony bufon. EOT
Czasami myślę, że najgorszą przywarą dzisiejszych czasów jest nieumiejętność sformułowania kulturalnej wypowiedzi. Może lepiej nie wypowiadać się na temat tamtych czasów i ludzi, a uwierzyć w to, co jawi nam się przy okazji lektury dokumentów źródłowych, pamiętników, wspomnień...
Prawda jest taka, że Rudy wcale nie chciał umierać, a już na pewno nie w taki sposób. Chciał żyć normalnie, studiować, założyć rodzinę, realizować swoje pasje. Ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Nie mówmy, ze na pewno marzył o zaliczaniu panienek, zalewaniu łba do nieprzytomności i jeździe drogimi samochodami. Liczyło się co innego, o to starał się walczyć. On i Jego przyjaciele.
Nikt nie robi z nich ludzi bezgrzesznych, bo takich nie ma. Mieli swoje wady, jakieś małe śmiesznostki, dziwactwa. Nikt im tego nie odbiera. Nie będę jednak wywlekać najgorszych ich wad tylko po to, aby ktoś uwierzył, że byli ludźmi z krwi i kości. Stali się bohaterami, pomimo własnych ograniczeń i wątpliwości, które towarzyszyły im właściwie każdego dnia. To byli zwyczajni ludzie. Wystarczy coś więcej o nich poczytać, aby się dowiedzieć.
Jestem humanistka i jako takiej puszczaja mi nerwy w obliczu takiego kogos kompletnie wyjalowionego z czlowieczych odruchow. W zyciu realnym sie nawet takich boje, bo za bardzo mi przypominaja takiego na przyklad Hitlera.
Co do meritum, to wlasnie wg takich kmiotkow sie mylisz. To nie byli normalni ludzie, tylko glupie bezduszne cyborgi. Nie twierdze, ze jedyne czego chcieli, to puszczanie sie po bramach. Twierdze natomiast, ze przy pisywanie im aseksualnosci, zamienionej na ped do zrywow patriotycznych to skrajna slepota i debilizm. I tyle. Oni teoretycznie wiedzieli, ze moga zaplacic za to zyciem. Ale w praktyce jak wszystkie dzieciaki uwazali zapewne, ze to dotyczy innych, w oni sami sa wzglednie bezpieczni. Taki urok mlodosci.
NIE jesteś humanistką. Poczytaj humanistów , którzy potrafią dyskutować nie obrażając innych , przeczytaj choć jeden pamiętnik z tamtych czasów i dorośnij do rzeczowej dyskusji.
Twoje inwektywy, sposób pisania i brak argumentów wykreśla Cię z dyskusji.
Hitler wyjałowiony z odruchów ? Naprawdę??? Miewał raczej takie napady jak Ty....( tutaj też zalecam lekturę faktu)
I na koniec. Czytaj czyjąś wypowiedź , zanim zaczniesz trollować. Nigdzie nie twierdziłem , ze byli aseksualni, wręcz przeciwnie. Od początku dyskusji zgłaszam jeden postulat: " To nie jest ekranizacja książki "Kamienie na szaniec".
Nie dociera?
Jestem humanistką po studiach zresztą. Uważam, że można dyskusję prowadzić w bardziej kulturalny sposób. Nikt tutaj nie twierdzi, że chłopaki z "Kamieni" byli aseksualni. Nie byli. Ale jak to sobie wyobrażasz; tutaj opis tortur na Pawiaku, a zaraz obok sformułowanie typu: "Zośka porwał Halę namiętnie w ramiona, jego dłonie sprawnie zaczęły rozpinać jej bluzkę..." . Litości! Kamiński w subtelny sposób odnosił się do kwestii damsko-męskich i dobrze. Bo są zawsze kwestie ważne i ważniejsze z punktu widzenia tematyki ukazanej w książce. Tutaj na pierwszym planie było coś innego niż seks.
I nie rób z nich tępaków. Oni wiedzieli, że śmierć czai sie na każdym rogu. Że z każdej akcji mogą już nie wrócić. Napatrzyli się wystarczająco. Wystarczy poczytać trochę ich zapisków albo choćby same "Kamienie".
Humanista, który się tak oszukuje? I czytaj, proszę, rozumiejąc co czytasz, a nie wymyślając odpowiedź. Napisałam, że oni wiedzieli, że śmierć się czai, ale nie brali tego do siebie. Jak to nastolatki - ta sama siła każe dzieciakom skakać na różne historie deskami, rowerami, ta sama pchała ich do akcji pod Arsenałem. Takie są nastolatki. Od czasu, kiedy mnie to dotyczyło minęło 25 lat, ale gdyby zdarzyło mi się zapomnieć "wół jak cielęciem był", to bym się nie podjęła wychowywać swoich dzieci.
Co do całej reszty, to czekam na konkluzję, bo nie do końca wiem o co ci chodzi. Poza tym paplaniem o kulturze. Ja bywam ogromnie kulturalna - jak chcę. Ale w obliczu betonu jak partyjny nie chcę. Wolno mi.
Moje wnioski są proste - chłopcy z Kamieni na szaniec to byli tylko chłopcy, normalni i zdrowi. A i film na ich temat ograniczony do walki przeplatanej leżeniem krzyżem w kościółku, byłby kompletnym nieporozumieniem i nikt by na niego kasy nie dał, bo tego gniota nie dałoby się oglądać.
Nie to, że teraz się da - to kolejny dziadowski obrazek wśród nędzy polskiego kina. Ale przynajmniej da się go sprzedać i na nim zarobić.
Proszę, abyś takze czytała ze zrozumieniem. NAPISAŁAM, ŻE BYLI ZWYCZAJNYMI LUDŹMI, Co nie zmienia faktu, że stali się bohaterami. Ja się nie oszukuję, ja dużo doczytuję i nie uważam, że Reżyser wiedział lepiej. To jest film o życiu. Prawdziwym. I o prawdziwej śmierci. Czytałaś listy Czarnego Jasia pisane do Ojca? Albo Zośki do Alka, gdy Alek ukrywał się na wsi? Jeśli nie, to nie pisz nawet, że o nie brali pod uwagę, ze zginą... Zośki mówił wprost do Hali, że czuje, ze nie przeżyje wojny.
Taka rada - porozmawiaj kiedyś z nastolatkiem jak z równym sobie, a nie z pozycji "ja wiem wszystko lepiej, bo jestem starsza o parę lat".
Porozmawiaj też z jakimś powstańcem (ciężko już teraz), ale z takim który poza tym powstaniem i Szarymi Szeregami coś w życiu osiągnął, a nie jest zafiksowany na tym temacie przez ostatnie 70 lat. Bo ja z takimi rozmawiałam wielokrotnie. Nie pisali książek na ten temat, nie snuli wspomnień pod publiczkę.
Mój teść opowiadał swoim wnukom, jak ostrzeliwani na terenie dawnego ghetta w chwili przerwy palili fajki w bramie i jego kolega największe zmartwienie miał, żeby go matka z tym fajkiem nie zobaczyła. Matka nie widziała, bo już nie żyła, zawaliła się na nią ściana w piwnicy tuż pod nimi.
Kiedy moje dziecko było w szpitalu zakaźnym na Siennej tak z 15 lat temu, akurat obchodzona była tam rocznica wybuchu powstania (tam był szpital powstańczy). Zjechali się byli powstańcy. Urocza staruszka, jak się okazało utytułowana pani profesor, opowiadała jak jeden jej absztyfikant przyniósł jej racuchy od swojej matki z Brackiej na Sienną właśnie. Wszyscy się nim zachwycali, że bandaże przeniósł. No, przeniósł, ale przy okazji, bo chciał panience głównie zaimponować.
Ale oczywiście ty wiesz lepiej, bo czytałaś jakieś teksty wybrane dla udowodnienia już gotowej teorii "patriotycznej". Taka z ciebie właśnie humanistka.
Nie mówię, że wiem lepiej. Stwierdzam, ze to byli zwykli ludzie, którzy "wbrew woli" stali się bohaterami. Widzę, że sama jesteś dosyć mocno zafiksowana na tle swojej wypowiedzi. Odniosłam się stricte do konkretnych bohaterów, w tym przypadku postaci z "Kamieni na szaniec". Część z tych osób książek nie pisała i nie snuła wspomnień pod publiczkę, bo nie dożyła czasów po powstaniu.
I powtarzam ponownie: nie robię z nich chodzących ideałów. I nie będę porównywała dzisiejszych nastolatków, z chłopcami i dziewczynami żyjącymi w tamtych czasach. Inne czasy, inne problemy, inni ludzie. Dzisiejszy nastolatek o śmierci nie myśli w takim stopniu, bo o ile nie zdarzy się tragedia czy wypadek będzie żył długo i szczęśliwie. Nie uogólniaj z łaski swojej.
Uparłaś się, żeby udowadniać, że Ci ludzie byli po prostu tacy jak my dzisiaj. No nie do końca. Powołujesz się na relacje osób, z którymi rozmawiałaś - ok. Każdy ma swoje źródła. Moje oczywiście są zakłamane, bo przecież nie są zgodne z jedynym słusznym poglądem na tę sprawę - czyli Twoim.
I powtórzę kolejny raz: nie bronię im kochać, palić fajek w bramie, pić alkoholu - zwróciłam jedynie uwagę na kwestię tego, ze to nie były tępe półgłówki. Wiedzieli, na co się decydują i jakie mogą być konsekwencje. Tytuł książki "Kamienie na szaniec" nie pochodzi od tego, że ich pasją była budowlanka ;)
Kłóciła się dłużej nie będę. Jeśli Ci to pomoże ok: W OGÓLE NIE BRALI POD UWAGĘ, ŻE ZGINĄ. Nawet, kiedy nie mieli broni albo jeden granat na kilku.
Droga Humanistko, a może by tak porozmawiać z nastolatkami np. na oddziałach onkologicznych, w szpitalach i będących w przeróżnych sytuacjach,które zmuszają ich do ocierania się o śmierć i/lub trudne życiowe sytuacje?
Dla nich też fajka i panienka będzie częścią życia, a jakże. To będą nastolatki takie, jak inne, ale... obok tego będzie coś jeszcze, czego u przeciętnego nastolatka raczej nie uświadczysz. Świadomość śmierci, bezradności w pewnych sytuacjach, a często też nadmierna dojrzałość. Reakcje na taką sytuację mogą być różne. Nie u każdego muszą być takie same, bo uogólnienia w przypadku psychiki ludzkiej to błąd metodologiczny.
Może to tragikomiczne, co napiszę, ale nawet palenie fajek może nabrać zupełnie innego znaczenia dla kogoś, kto ma świadomość, iż np. niewiele czasu mu zostało.
Problem tego filmu polega na tym, że tej świadomości się w tych młodych ludziach tam nie wyczuwa. Brak tym postaciom pewnego rysu. Są zarysowane powierzchownie i nawet nie o ten cały patriotyzm chodzi (choć czemu nie, skoro mogli Amerykanie nakręcić taką "Kompanię Braci" i jakoś zachować zarówno realistyczne podejście do tematu, jak i uszanować wysiłek i bohaterstwo żołnierzy), ale ogólną słabość scenariusza.
Ależ ja się zgadzam. Uważam, że ten film jest gniotowaty, kiepsko zrobiony, postaci są bez wyrazu itd. Ale na pewno nie w sferze ukazania życia i pragnień nastolatków. Tu akurat jest sama prawda.
Nawiasem mówiąc w BBC był kiedyś program o śmiertelnie chorych ludziach, których marzenia spełniały gwiazdy i celebryci. Jakoś nikt z umierających nie marzył o pomodleniu się i zaśpiewaniu hymnu państwowego. Chociaż... jeden gość chciał zaśpiewać God, save the Queen dla Królowej i zaśpiewał, ale kiepsko.
A tego się przeciwnicy i krytykanci "Kamieni... " domagają. Żeby w przerwach między strzelaniną modlili się i prześcigali się w uwielbieniu dla ojczyzny.
Chwila, chwila, ale czy którykolwiek z tych chorych był może w organizacji,do której wstąpił dobrowolnie, a na której sztandarze było hasło: "Bóg, honor, ojczyzna"? Czy któryś należał do drużyny podobnej do "Pomarańczarni", działającej przy liceum im. Batorego?
Część członków tej drużyny była przed wojną zbliżona do grup środowisk narodowościowych (np. Kręgu św. Jerzego).
Rozumiem, że przyciągali przyjaciele, obozy wędrowne itd. itp., ale przy okazji wychowawcy wpajali pewne ideały. I nie przez przypadek ci młodzi ludzie tworzyli trzon Szarych Szeregów.
Byli i tacy (zapewne większość), która z oporem przeciw okupantowi mieli niewiele wspólnego, nieprawdaż?
To jednak trochę tak, jakbyśmy zaczęli opowiadać, że studenci wyruszający na obozy z Karolem Wojtyłą nie mieli nic wspólnego z katolicyzmem. To jednak nie byli przypadkowi nastolatkowie i warto to zauważyć. A że mieli pragnienia i potrzeby, jak wszyscy młodzi ludzie, to oczywiste. To wyświechtane, co napiszę, ale to jednak pokolenie Baczyńskiego, który pisał erotyki do żony, a jednocześnie mówił wprost: "jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne, obraz dni".
Tego w tym filmie w ogóle nie ma, nie czuje się ani tego, skąd się wzięli, w co wierzyli i w co wiarę tracili.
Wojna w okupowanym napadnietym kraju bardziej niz cokolwiek przypomina chorobe, do ktorej nikt tak naprawde dobrowolnie nie przystepuje. Moi rodacy mieli wybor, walczyc albo nie, Polakow nikt o to nie pytal. Mogli czekac az ktos ich zamorduje albo walczyc. A ze pod takim a nie innym sztandarem? Po pierwsze innych wtedy nie bylo, a po drugie jakas motywacja istniala. Bo ja nie twierdze, ze ci mlodzi ludzie nie byli wierzacy lub nie byli patriotami. Po prostu twierdze, ze jako nastolatki mieli prawo do bezmyslenej bunczucznosci i bardziej byli zainteresowani wykorzystaniem wolnego czasu na zycie towarzyskie niz na modlitwy i narady wojenne. Bo byli dziecmi.
A ze ten film wyglada jak wyglada? Jest KIEPSKI. To po pierwsze. A po drugie, Polska i patriotyzm? Byle kto sobie tym twarz wyciera od rana do wieczora, patrioota to teraz synonim pieniacza albo lysego bandyty, a jedyne co kraj ma do zaoferowania nastolatkom to brak przyszlosci, uprzedzenia i "moralnosc" hipokrytow. To i film jest jaki jest. Byle sie sprzedal.
Co do patriotyzmu oczywiście się zgodzę. Może tylko dodam, że zrobił się "niemodny", podobnie jak katolicyzm (a pisze to jako ateistka i anarchistka (nie w sensie potocznym tego słowa, ale dotyczącym inaczej zorganizowanego ustroju społecznego - odsyłam do wiki, bo nie miejsce tu na wyjaśnienia).
Ale jeden mały protest. To rocznik 1920, 1921, więc w czasie wybuchu wojny już powoli wkraczający w lata studenckie. To już nie dzieci, ale to oczywiście kwestia położenia akcentów.
I jednak organizacje, do których należeli ci młodzi bohaterowie "Kamieni..." swoją działalność rozpoczęły przed wojną, nie w jej trakcie (mowa o "Pomarańczarni", ogólnie drużynach harcerskich). Nie musieli do nich wstępować, choć akurat wtedy była moda na "Boga, honor i ojczyznę", że tak to brzydko określę. To naprawdę czas, w którym ruchy narodowe, a niestety nawet nacjonalistyczne miały duży wpływ na młodzież. Trzeba o tym pamiętać, bo mimo że byli podobni do nas, to jednak otaczająca rzeczywistość była inna.
I mieli wybór. Nie wszyscy wstąpili do Szarych Szeregów, nie wszyscy byli w AK, nie wszyscy ginęli w powstaniu. Niektórzy tylko się uczyli na kompletach, inni z ruchem oporu nie mieli nic wspólnego. A już na pewno nie każdy nastolatek mógł zostać członkiem grupy specjalnej i ukończyć kursy dla podchorążych, czyli stać się regularnymi żołnierzami ruchu oporu. Co wcale nie oznacza, że byli bez skazy, nie mieli potrzeb typowych dla młodych ludzi.
Szczerze mówiąc nasze kino chyba nie umie sobie dziś poradzić z tematem tego pokolenia, w tym problem.
Tak samo chory człowiek nie musi walczyć z chorobą. Jeżeli mieszkasz w zaatakowanym okupowanym brutalnie kraju możesz czekać na rozwój sytuacji biernie, a możesz walczyć, nie ma trzeciego wyjścia. Mam wrażenie, że gros normalnych, zwłaszcza młodych, ludzi wybierze ten drugi plan.
Wiem co to anarchia - w państwach monarchistycznych uczą tego dzieci prawie w przedszkolach, w każdym tego słowa znaczeniu.
20+ letni ludzie to już nie dzieci, to prawda, ale jeszcze nie do końca dorośli. Ba, to najgorszy wiek lęku np. dla rodziców - musi ich wypuścić spod swojej opieki, ale wie, że nie poznali jeszcze świata wystarczająco. I to ich przekonanie o nieśmiertelności, nawet jeżeli podświadome... Naprawdę wiem co mówię, pamiętam jaka sama byłam i widzę mojego syna, pracuje, studiuje w dwóch krajach na raz z wynikami, które są dla mnie powodem do extra dumy, a jednocześnie w trakcie prawie huraganu jedzie z kolegami skakać ze spadochronem, bo większa adrenalina. On na pewno wziąłby udział w akcji pod Arsenałem. Nie jest ani patriotyczny ani religijny. Pewnie mu bliżej do anarchii niż do czegokolwiek innego.
Polskie kino, kiedyś specjaliści w komedii politycznej, teraz już z niczym sobie nie radzi...
Ale proszę pamiętać, że Pani syn jednak jest dzieckiem naszej epoki, a ta ma jednak inne podejście do religijności, do patriotyzmu i innych tradycyjnych wartości, choćby modelu rodziny.
Wg mnie dziś młodym ludziom dlatego trudno zaakceptować, że ktoś w ich wieku mógł być bardzo religijny, mógł być zaangażowany szczerze w ruchy narodowe (nie w sensie nacjonalistycznym). A mógł. Tak, jak i obyczajowość ówczesna była inna. Nie da się tego ukryć. Pewnych rzeczy nie wypadało robić publicznie, dziś można. Co oczywiście, i tu się w pełni z Panią zgadzam, nie wyklucza chęci pójścia na randkę z dziewczyną itd. itp.
Ale mimo wszystko postacie rodem z filmu Glińskiego nieco na siłę są uwspółcześniane i dopasowywane do nastolatków dzisiejszej doby. Zamiast pogłębić obraz, to się go spłaszcza. Zamiast pokazać dylematy tego pokolenia, które widać choćby w tym co Gajcy pisał w "Świętym kucharzu od Hipciego", by potem zginąć na barykadach, to się robi film w stylu... No właśnie... jakim? Wg mnie problemem jest target dzieła Glińskiego.
Bo niby chciał więcej, ściągnąć z pomnika, przybliżyć do dylematów nastolatków, a przecież to film chwilami brutalny. Raczej nie dla widza, który czyta "Kamienie..." w gimnazjum (2 klasa bodajże). Z kolei dla kogoś, kto czytał o tamtym czasie, co nieco wie, ma za sobą seanse filmów Wajdy (choćby "Popioły", szkoła polska umiała się zmierzyć z tematem, jak widać) i nieco wiedzy o życiu, to już za mało.
Oczywiście to moja subiektywna ocena.
Ciekawie się czyta twoje myśli, w wielu miejscach zgadzam się z tobą.
Mam trochę zarzutów do filmu Glińskiego, oceniłabym go na 6 - bo część dotycząca aresztowania Janka, jego odbicia i śmierci wypadły moim zdaniem naprawdę nieźle, gorzej z początkiem i finałem. Najbardziej mnie razi kompletny brak duchowego rodowodu tych ludzi, jakiegokolwiek podkreślenia ich dojrzałości intelektualnej (kto czytał ich listy i zapiski, ten wie o co chodzi) i podlizywanie się młodym widzom w infantylnych i przestylizowanych scenach jak np. "zemsta Zośki".
Z drugiej strony doceniam to, że panu Glińskiemu w ogóle chciało się mieć jakąś wizję i że nie odklepał lektury, tak jak u nas zwykło się robić od jakiś kilkunastu lat.
Poza tym nie ma szans, żeby w dwu godzinnym filmie zawrzeć to wszystko, o czym wspomina książka - przedwojenne losy bohaterów, ich środowisko rodzinne, szok wywołany katastrofą września, przyspieszone dojrzewanie, konspirację, podchorążówkę, intelektualne rozterki, przyjaźń, aresztowanie Rudego, akcję pod Arsenałem, śmierć, Celestynów, Sieczychy...no nie da się. To musiałby być 10 odcinkowy serial. Książka może być objętościowo niewielka, ale porusza mnogość wątków, z których każdy wydaje się równie ważny.
Niestety społeczeństwo generalnie nie stoi na zbyt wysokim poziomie i takie są efekty. To ten niski poziom spowodował zbiorowe zidiocenie, przez niego ludzie dali się podzielić politycznym oszołomom w garniturach i sutannach (oni też są społeczeństwem...).
I potem tak to wygląda - po każdym odzyskaniu niepodległości Polacy muszą się najpierw uwsteczniać i zamiast wyciągnąć wnioski z dawnych błędów zaczyna się to samo: 1 krok naprzód - 3 do tyłu.
Zdziwiłbyś się , jak Szare Szeregi były wierzące. Ale bolałoby jakby jednak się modlili? Nawet jeżeli taka była prawda historyczna?
Nie zdziwiłbym się bo wcale tego nie kwestionowałem. Jakbyś miał trochę oleju w głowie to zrozumiałbyś, że chodziło mi o skrajnych wymaganiach co poniektórych. Wyprzedzając, nie sądzę, że film jest skrajny w drugą stronę. A najbardziej śmieszy mnie argument o włoskach pięknie uczesanych i postawionych na żel. Wystarczy zobaczyć na zdjęciach archiwalnych wszystkich harcerzy, aktorzy byli dobrze ucharakteryzowani. Nie rób ze mnie również wroga kościoła, bo by mnie nie bolało. Jednak normalne sceny modlitwy, czy patriotyczne zachowania, które w filmie można zauważyć różnią się znacząco od wymagań krytykujących, którzy chcieliby aby film najlepiej był "prawdziwy historycznie" i co za tym idzie nudny. Bo książka jest świetna ale to nie jest to samo co film.
Ale przecież lista filmów będących wiernymi adaptacjami książek i do tego nienudnymi - a wręcz niezwykle udanymi - jest bardzo długa. Zgodzisz się chyba , ze " Potop " i " Pan Wołodyjowski " wyszły Hoffmanowi lepiej niż "przebojowe" "Ogniem i mieczem " ( pomijam rewelacyjne role niektórych aktorów , chodzi mi o całość - kiedy Hoffman odszedł od książki Sienkiewicza dla poprawności p
Zdziwiłbyś się jak mieli w nosie modlitwy i woleli panienki. To były normalne nastolatki, tylko w nienormalnych czasach.
Trzeba jednak pamietac ze polacy to polacy- lubia patetyczne filmy-pomniki w stylu Katynia, i takie "nowoczesne adaptacje" jak film Kamienie na Szaniec zawsze beda ich bolec. Mamy zbyt malo dystansu do siebie i do naszej historii.
To pomyśl z łaski swojej (a myślenie nie boli), że rodziny i przyjaciele bohaterów jeszcze żyją i wprost mówią o przekłamaniach dotyczących bohaterów. Łączniczka Zośki w udzielonym wywiadzie stwierdziła, że to nie jest opowieść o ludziach, których znała.
Naginanie prawdy nigdy nie jest dobre. A harcerstwo kieruje się określonymi wartościami: Bóg, honor, ojczyzna. A skoro film jest o harcerzach, to niech przekazuje także ideologię i prawdy moralne, którymi kierowały się Szare Szeregi.
Ciekawe, czy chciałbyś, aby np. z Twojej relacji z rodzicami zrobiono to samo, co ukazano w przypadku Zośki? Bo to jest kłamstwo i obelga.
Film jako film niezły. Gorzej, że "Kamieni na szaniec" w filmie jest tyle, co nic :/
No cóż być może nie boli a i tak masz z tym problem.
Zobacz sobie na rubrykę gatunek. Widnieje tam termin film dokumentalny?
Czy każdy film w tym pięknym kraju musi być konsultowany z historykami, prezydentem, premierem, wnukami, dziećmi oraz kotem głównego bohatera? Tak sobie pan Gliński wykalkulował i tak zrobił. Miał zrobić film, który ludzie będą chcieli oglądać i jak widać się to udało. Oceny świadczą o tym że większości też się podoba.
Z takim podejściem jak prezentują malkontenci nigdy nie będziemy mieli normalnego kina bo w każdym filmie zamiast akcji będzie banda zbitych i zgnębionych Polaków, którzy przez cały film będą ginąć z rotą na ustach.
A tak swoją drogą Kim Dzong Il podobno nie sr@ł a Polscy bohaterowie nie uprawiali seksu i rozmnażali się przez pączkowanie. Przecież to normalne.
A czy nie pomyślało się o tym, że Ci ludzie żyli naprawdę? Skoro miał być to film oparty na faktach (!), to trzeba oddać tym ludziom sprawiedliwość i pokazać ich takimi, jakimi byli... Jeśli ma to być film, który stanowi wyobrażenie Reżysera o czasach wojny to:
1) Zmieniamy tytuł, żeby nikt się nim nie sugerował.
2) Tworzymy od samego początku postaci występujące w filmie. Nie posługujemy się imionami/ nazwiskami/ pseudonimami osób, które kiedyś żyły naprawdę
3) Kreujemy własną rzeczywistość nie raniąc osób, które mają do opowiadanej historii bardziej osobisty stosunek.
Aaaa i wyobraź sobie: masz bliską osobę, wiesz, jakim jest człowiekiem, jakimi ideałami się kieruje i w jakie prawdy wierzy. I ktoś robi o tej osobie film. I nagle widzisz kogoś zupełnie innego, z zupełnie inną hierarchią wartości, sposobem patrzenia na świat. Dodatkowo wymienia tę osobę z imienia i nazwiska. Na pewno Ci to nie przeszkadza. Bo fajna sprawa - bo niby dlaczego nie? Fakt, że to był np. patriota i katolik, ale dlaczego nie zrobić z niego napalonego chuligana z osiedla?
Potem gimbaza poszusuje do kina i w obieg pójdzie historia jak to filmowy Zośka odbiegał od oryginału. I jakie to było fajne.
Nikt nie kazał Panu Glińskiemu robić filmu, w którym egzekucja goni egzekucję. Ale mógł pokazać prawdę. A że oparł swój film na losach osób, kiedyś żyjących, to jakaś prawda powinna w nim być obecna.
Film jako film niezły. Polecam osobom, które nie czytały książki i mają znikome pojęcie o historii. Odsyłam także Kolegę do wywiadów z panią Danutą Rossman, łączniczką Zośki. Może ma troszeczkę mniejsze pojęcie o tamtych czasach od Ciebie i pewnie Jej wypowiedzi Cię nie usatysfakcjonują, ale no cóż... nie bądźmy wymagający... W końcu Ona "tylko" żyła w tamtych czasach i znała wszystkich bohaterów ukazanych w filmie, ale pewnie źle ich zapamiętała... Na bank! Bredzi kobieta.
Jak ja się cieszę, ze czytam i pogłębiam wiedzę, a nie poprzestaje na niezbędnym minimum...
A ja mam wrażenie że to chyba ty masz tutaj największe pojęcie o wszystkich i bohaterowie filmu są twoimi kolegami.
Wiesz przecież najlepiej kto jaki był. Trzeba było się zgłosić jako doradca do pana Glińskiego i mu wszystko wytłumaczyć.
Widzę że nie da się wyjść poza pewne schematy.
NIE IDĘ do kina żeby zobaczyć dokument
IDĘ żeby obejrzeć dramat wojenny
NIE INTERESUJE mnie kto z kim spał a kto nie spał
INTERESUJE mnie ogólny wydźwięk filmu i przyjemnie spędzony czas
Do czasu aż nie zrozumiesz po co się ogląda takie filmy nie mamy o czym dyskutować bo będzie to dyskusja bezproduktywna. Nie było mnie tam wtedy, nie znam tych postaci i nie będę ich oceniał przez pryzmat tego filmu. Jak chcesz prawdę historyczną odsyłam do programów typu Sensacje XX wieku a nie do filmu fabularnego. To jest film fabularny, żeby ktokolwiek poza grupą zdegenerowanych jednostek wyrywających kostkę brukową z ulic Warszawy chciał to oglądać i żeby to kolokwialnie mówiąc chciało kupić więcej osób musi mieć bardziej przystępną i naturalną formę.
Idź ponarzekaj na gówniane komedyjki bo z takim podejściem nigdy na rodzimym gruncie nie będą powstawały ciekawsze rzeczy.
Ja po prostu dużo czytam. I dzięki temu sporo wiem. Nie lubię, kiedy ktoś mówi o filmie opartym na faktach, jakby fakty w ogóle nie istniały, bo to trąci idiotyzmem (wybacz). Nie twierdzę, ze JA wszystko wiem, chyba w dość jasny sposób wskazałam źródła, na których swoją wiedzę opieram. Pan Gliński nie chciał słuchać sugestii historyków i świadków tamtych wydarzeń, wiec ja raczej nie chciałabym być jego konsultantem (co to za konsultant, którego nikt nie słucha?) ;)
Ten film dla wielu z nas nie miał być jedynie sposobem na spędzenie czasu w sali kinowej. To było coś więcej. Rozumiem, że nigdy nie przyszło Ci do głowy, żeby pomyśleć, ze ten film powinien posiadać głębsza wymowę, z uwagi na tematykę, której jest poświęcony. Do czasu, kiedy nie zrozumiesz, w jakim celu powstają takie filmy - zawieszam naszą dyskusje. Rudy nie został zakatowany na śmierć po to, żebyś Ty sobie miło spędził czas w niedzielne popołudnie.
Nie zniżę się do poziomu argumentacji pt. "bo ja idę do kina po to, czy po tamto". Każdy film, na który idę oceniam z określonej perspektywy. Sorry, ale w tym przypadku kontekst historyczny jest zbyt silny, aby ot tak go pominąć. To tak jak przy lekturze wiersza - kontekst historycznoliteracki jest jedną z najważniejszych kwestii poddawanych analizie.
Podkreślę jeszcze raz: gdyby film miał tytuł np. "Na Pawiaku", a postaci zostałyby stworzone przez Reżysera i przez niego usytuowane w określonym miejscu i czasie, to uznałabym, ze jest bardzo dobry.
Też trochę czytam ale nie wiem czy dzięki temu sporo wiem.
Poza tym dziś każdy może pisać.
Jaki kontekst historyczny został pominięty?
"Rudy nie został zakatowany na śmierć po to, żebyś Ty sobie miło spędził czas w niedzielne popołudnie. "
Nie wiem po co został zakatowany ale nie wydaje mi się żebym miał się przy tym za przeproszeniem brandzlować. Cała II WŚ (jak i zresztą każda inna) to najgorsze co mogło się przydarzyć ludzkości. Z jednej strony postawa takich ludzi jest godna podziwu ale jakby się głębiej zastanowić wolałbym żeby to wszystko nie miało miejsca i żebyśmy teraz o tym nie gadali. To jest i nie jest zarazem powód do dumy dlatego nie uważam żeby na każdym kroku należało uwypuklać tą martyrologię. Dlatego uważam że ten film po tylu latach od tamtych wydarzeń nie powinien być nadmuchanym, nadętym patetycznym pornosem tylko dobrym filmem akcji umiejscowionym w konkretnym miejscu i czasie, który pozwoli widzowi liznąć trochę "historii" a przy pomlaskać i pochwalić jakie to mamy świetne kino akcji. Jak komuś się film spodoba to ci co bardziej kumaci z pewnością doczytają jak było, jakby to był film dla historyków raczej nikogo by niczego nie nauczył i nikomu by się nie przydał.
To samo było ostatnio z filmem Jack Strong. To był świetny film szpiegowski i bardziej mnie zaciekawił osobą Kuklińskiego niż mógłby zrobić to jakikolwiek nauczyciel pomimo że to było wszystko dość naciągane.
A swoją drogą jak już bawić się w zimne kalkulacje to ciekawe co przeciętny Kowalski budzący się co rana i myślący o tym jakim to wspaniałym i wybranym narodem jesteśmy powiedziałby na film pokazujący jak nieudolna decyzja pana Becka pozwoliła na to żeby tyle osób zginęło w tak głupi sposób. Dobrze jest sobie teraz o tym gadać i krzyczeć chwała bohaterom rzucając po pijaku w policję butelkami ale całego tego g.... mogłoby nie być i tych bohaterskich czynów też nie. No ale przecież to by nie było po naszej narodowej myśli i lepiej było rzucić się z motyką na słońce tudzież z szablami na czołgi, zostać zniszczonym niż rozegrać wszystko myśląc bardziej przyszłościowo.
Niestety tak jest do dziś.
Słuchaj, ale przecież ani Ty ani ja nie mamy wpływu na przeszłość... To się zdarzyło. I już. Ważne, aby przekazywać prawdę, a nie pół-prawdy :) To dla mnie jest najważniejsze. Nie atakuję Cię; po prostu zwracam uwagę na to, co mnie najbardziej uderzyło w tym filmie.
"Do czasu aż nie zrozumiesz po co się ogląda takie filmy..." No teraz to chyba trochę popłynąłeś....
Mogę zrozumieć twoje pobudki : idziesz do kina po rozrywkę . I dobrze.
Ja piszę nie o Twoich pobudkach , ale o filmie . A ten NIE jest zgodny z tekstem książki . Jeżeli reżyser przekłamując ( minimalnie - ale jednak ) postaci , watki i prawdę historyczną ( a wiem cos o tym , bo jestem po studiach historycznych na UJ)
chciał zyskać ( poklask, kasę, sławę ) to dla mnie jest to oszustwo . I żadne tłumaczenie , że " dla łatwiejszego odbioru dla młodzieży ' " dla zgodności ze światowym trendem " czy " dla lepszego efektu " mnie nie przekonuje.
Bo nie ma pół-prawdy. nikt nikogo "trochę" nie zabił , Rudy i Zośka byli patriotami wychowanymi na Sienkiewiczu i Mickiewiczu , dziewczyny nie "dawały" wtedy na bajer , a Niemcy NIE byli ofiarami . Film Glińskiego to "trynd" w stylu "Nasze matki , nasi ojcowie " - tam tez przecież pokazano wizję reżysera , a nawet byli historycy niemieccy co jej bronili.
Film Glińskiego byłby bardzo ciekawy i bardzo prawdziwy gdyby miał inny tytuł , a bohaterowie inne imiona.
Zgadzam się z Tobą i trochę martwią mnie osoby piszące o tym, że to dobrze, że film Roberta Glińskiego odchodzi od książki, która była sfabularyzowana i zamiast tego opiera się na faktach. Problem tego filmu polega na tym, że właśnie w wielu miejscach na faktach się nie opiera, co nie byłoby niczym złym (mam na myśli film jako całość), gdyby nie to, że traktuje o prawdziwych ludziach/wydarzeniach. I nie mam tu na myśli wyłącznie sposobu ukazania relacji z dziewczętami.
Gdyby film opierał sie na faktach konsultant historyczny pozwoliłby umieścić swoje nazwisko w czołówce filmu :)
Też się z tobą w znacznej mierze zgadzam. Tu nie chodzi o to, że reżyser powinien odklepać książkę "po Bożemu" od A do Z, nie mając żadnej własnej wizji i pomysłu na film, tylko o szacunek dla autentycznych postaci, których bliscy wciąż jeszcze żyją. Nie wiem dlaczego tak trudno to pojąć, że skoro "Zośka" w licznych wspomnieniach: osób żyjących, pisanych, pamiętnikach - w tym swoich własnych (!), notatkach i zapiskach, jawi się jako mężczyzna spokojny, opanowany, zamknięty w sobie i skromny, to prawdopodobieństwo, że jednak był rozwydrzonym, pyskatym, humorzastym bachorem z filmu Glińskiego, jest praktycznie żadne. Że skoro jego środowisko domowe jest opisywane jako mu najbliższe, a rodzice niemal przez niego czczeni, to wątek jego ciągłego konfliktu z ojcem jest z d... wyciągnięty. Imputowanie, że ojciec Zośki celowo odsuwał go od chorej matki, a potem opóźnił akcję pod Arsenałem - bez podparcia tego konkretnym źródłem, jest nie fair. I tak dalej.
W swojej ocenie filmu waham się pomiędzy 6 a 7, bo nie jest pozbawiony zalet: technicznie dobrze zrealizowany, dramatyczny i pełen emocji (moim zdaniem bardziej, niż "Akcja pod Arsenałem") i pokazał ciekawych młodych aktorów (zwłaszcza Ziętek).
Ale uważam, że mógłby być dużo lepszy, gdyby nie infantylizacja scenariusza. Zwłaszcza po śmierci Rudego, kiedy film zamienił się w jakieś skrzyżowanie "Zmierzchu" z thrillerem mafijnym ;-)
Ale tak z drugiej strony, to nie sądzę, żeby jakikolwiek film był w stanie w pełni usatysfakcjonować ludzi, którzy pamiętają tamte czasy, a zwłaszcza tamtych ludzi. Pani Danucie Rossman nie podobała się również "Akcja pod Arsenałem". Myślę, że dla nich to wszystko jest święte i trzeba to zrozumieć.
Podobnie z środowiskami harcerskimi - film, który odpowiadałby im zapewne nie podobałby się nikomu innemu. Tak było z "Sierpniowym niebem", filmem bez żadnej wartości artystycznej, ale o słusznej wymowie.
Wiesz, ja też dałam ocenę 6, bo film sam w sobie nie jest zły... Ale oceniam także w kontekście faktów historycznych. I nie będę nikomu wciskać, że tak nie jest.
6 oznacza, że jest niezły :) Ale z uwagi na to, że pewne ważne dla mnie kwestie zostały pominięte lub zepchnięte na margines, ocena musiala być obniżona.
Tak martyrologia narodu powinna być na pierwszym miejscu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tylko walka nic innego się nie liczy i nic innego nie było niemożliwe.... chronologia nie ma tu wcale znaczenia, a sex powinien być w tych czasach zakazany, na pohybel....
A w filmie o wojnie i cierpieniu najważniejszy jest oczywiście seks...
"naprawdę , tylko o d...ch , myślicie , towarzyszu , tylko o d....ch. I dobrze , bo wtedy tak łatwo wami rządzić " ( gen. marszałek K.Rokossowski ) .
Nie potępiam filmu , ale myślę , że i Zośka i Rudy nie poznali by siebie na tym obrazie...