Czy pokazuje jak żyli ludzie w latach 40' ubiegłego stulecia? Czy pokazuje jakimi wartościami się
kierowali w życiu?
Była szansa na pokazanie innego niż dziś modelu i podejścia do życia, innych niż kasa
priorytetów, nowej propozycji dla młodzieży, a pokazano dzisiejszą mentalność ubraną w
niewspółczesne ciuchy. Książka w Polsce jest już kultowa i wystarczyło całymi garściami czerpać
z książki i powstałby film, którzy oddałby klimat czasów kiedy Warszawiacy i Polacy musieli żyć
pod hitlerowskim butem. Takiego obrazu nie otrzymaliśmy...
Wystarczy obejrzeć seriale ukazujące Warszawę w czasie okupacji, które powstały zaraz po
zakończeniu wojny :
1) "Kolumbowie" m.in. z Janem Englertem i Markiem Perepeczko. Serial ten powstał zaledwie 25
lat po zakończeniu wojny. Co więcej w Polsce była wtedy komuna więc nie mogli zbyt mocno
gloryfikować żołnierzy AK.
http://www.filmweb.pl/serial/Kolumbowie-1970-6817
2) Albo film "Akcja pod Arsenałem" z 1977 roku.
http://www.filmweb.pl/film/Akcja+pod+Arsena%C5%82em-1977-3737
Tam też pokazani są normalni ludzie, którzy np. piją podczas nocy sylwestrowej (w "Kolumbach"),
bawią się, rozmawiają ze swoimi dziewczynami, całują się i tak dalej. Pokazane jest ich
codzienne życie np. sceny Alka z jego dziewczyną. Ich rozmowy i rozterki...
Problem w tym, że jest to pokazane diametralnie inaczej niż w filmie pana Glińskiego!
Trzeba sobie zadać kilka pytań: Które filmy lepiej pokazują klimat okupowanej Warszawy? Te
które powstały 20-25 lat po wojnie (filmy w których grali m.in. ludzie, którzy wojnę widzieli na
własne oczy)? Czy może film, który powstał w XXI wieku? Film, w którym występują pięknie
przystrzyżeni aktorzy, którzy wojnę znają tylko z opowiadań i zachowują się identycznie jak
współczesna młodzież (nie jak młodzież urodzona mniej więcej w 1920 roku - 100 lat
wcześniej)? Nie było żadnych różnic w światopoglądzie, obyczajowości i zachowaniu ludzi 100 lat
temu? Komu pan Gliński chce wcisnąć ten kit?
Adiutantka "Zośki" (Danuta Rossman):
" Kwestia obyczajowości tamtych czasów była zupełnie inna niż obecnie, co dla osoby, która
wówczas nie żyła może być niezrozumiałe. "
To co przedstawia pan Gliński nijak się ma do tamtych czasów tj. Warszawa lata 40' ubiegłego
stulecia. On po prostu tamtą historię przedstawił tak jakby to się działo współcześnie przez co
jest nieprawdziwa i oddaje klimatu tamtych czasów i nad tym ubolewam najbardziej. Dobrze
chociaż, że nie pokazał Rudego albo Zośki siedzących na sedesie, bo przecież to też nie było im
obce... dzięki temu byliby jednak bardziej "z krwi i kości"! :)
Tak jak napisał jeden z najbardziej cenionych polskich krytyków filmowych pan Tomasz Raczek :
" Widziałem ten film na specjalnym, przedpremierowym pokazie. Już po dziesięciu minutach
projekcji stało się jasne, że o sukcesie nie może być mowy. Potem było coraz bardziej
przygnębiająco ... "
Masz niestety wiele racji. Mam mieszane uczucia odnośnie tego filmu. Pod względem muzycznym i gry aktorskiej nie jest zły, ale jeśli jest to film o prawdziwych ludziach to nie można sobie pozwalać na tak daleko idące interpretacje. Mam tu na myśli np. Zośkę, który przykłada sobie pistolet do głowy i chce się zabić. To są bujdy a takich kwiatków jest tam więcej :/ Reżyser chyba zapomniał, że nie tworzy filmu o fikcyjnych postaciach w stylu "Czas Honoru" tylko o prawdziwych ludziach, których groby są na Powązkach w Warszawie. W takich sytuacjach reżyser nie powinien myśleć, że wszystko mu wolno.
Podsumowując: to nie są "Kamienie na szaniec". Nawet nie wspomnę o tym, że całkowicie pominięty został wątek Alka, który był przecież w książce tak samo ważny jak pozostali.
Czytając wywiady z reżyserem dochodzę do wniosku, że on naprawdę myśli, że wszystkie inne filmy o AK i konspiracji, które już powstały są nieprawdziwe (m.in. "Kolumbowie", "Akcja pod Arsenałem", "Polskie drogi" itp.). On twierdzi, że jego i tylko jego obraz jest prawdziwy. Jego obraz przedstawiający westernowe sceny pościgowe i postaci niczym nie różniące się od tych z XXI wieku. Nie wiem czy to objaw megalomanii czy czegoś innego.
Wysoko oceniłem także filmy o AK i NSZ. Bardzo chciałbym by dokończono film "Historia Roja" a wiec film o "Żołnierzu Wyklętym". Kompletnie nie trafiłeś w moje gusta kolego. Poza tym jeśli chcesz dyskutować to pohamuj się z niepotrzebnymi wulgaryzmami. Jeśli chodzi o GW to ... nie czytam, ale to nie ma nic wspólnego z tematem tego filmu.
Ta ciekawe jakie ,jakie to niby filmy o AK i NSZ wysoko oceniłeś oszuście ... ściemniasz typowo i uciekasz od tematu ,potwierdzasz tylko moją teze.
Twoją tezę obalam bardzo łatwo.
Na przykład:
- "Akcja pod Arsenałem",
- "Kolumbowie"
- "Generał NIL"
- "Zamach"
Ten ostatni to film nakręcony zaledwie 13 lat po wojnie więc można powiedzieć świeżo po tamtych wydarzeniach dzięki temu film ma swój autentyczny klimat. Film opowiada o przygotowaniu i realizacji zamachu na dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski, generała Franza Kutscherę, zwanego "katem Warszawy". Akcję wykonał oddział dywersji bojowej AK - Pegaz (dawny "Agat" czyli w skrócie "anty-gestapo"). Akcja się powiodła i wysokiej rangi nazista został wyeliminowany.
Dla kontrastu niemiecki serial uderzający w Armię Krajową tj. "Nasze matki, nasi ojcowie" oceniłem na: 1 czyli nieporozumienie, bo z perspektywy Polaka to jest nieporozumienie. Jeszcze jakieś pytania?
To jeszcze moją teze bardziej potwierdza ... oceniasz jakieś filmy o których nikt nie słyszał po to tylko aby uzasadnić swoją działalność.Szerzysz propagande jesteś OP próbujesz wpływac na decyzje kinomanów czy zobaczą ten film czy nie dodatkowo wystawiłeś niezbyt pochlebną ocene i opiniujesz jakbys chciał zdyskredytowac cały pomysł na film.Zgaduje że pracujesz dla GW.
Zarzucasz mi, że źle oceniam filmy o AK i ogólnie filmy patriotyczne po czym walisz taki tekst:
" oceniasz jakieś filmy o których nikt nie słyszał ... "
Naprawdę nie słyszałeś o takim filmie jak "Generał NIL" (20 tysięcy ocen na filmweb i średnia ocena 7,5) albo "Akcja pod Arsenałem"? Nie słyszałeś o serialu "Kolumbowie" (ocena na filmweb 7,6)? Jeśli nie słyszałeś o takich filmach to nie mamy o czym rozmawiać na temat filmów o AK.
PS: Zarzucasz mi też, że wysoko oceniłem "Pianistę" a sam dałeś temu filmowi 8. Brak słów.
Dokładnie tak! Wszystkie te filmy oglądałam, jedynie "Kolumbów" nie mogę nigdzie obejrzeć, ale wiele dobrych rzeczy słyszałam o tym serialu, a skoro reoms2 o takich nawet nie słyszał to nie powinien w ogóle zaczynać dyskusji. Tyle w temacie.
Odżałuj dwadzieścia kilka złotych i kup na allegro - naprawdę warto mieć ten serial na półce. Pierwszy raz oglądałam go ze 20 lat temu, rok temu do niego wróciłam - jest jedyny w swoim rodzaju, polecam (oceniłam go na 8/10).
Serial jest niezwykły, owszem, ale wywołuje niemal fizyczny ból. Choć to i tak wersja złagodzona w stosunku do tego, co Bratny napisał w książce.
Masz rację. Faktycznie serial "Kolumbowie" ma swój charakterystyczny, mroczny klimat. Tego nie da się ukryć, ale wojna taka właśnie była niestety. Nie była to sielanka tylko właśnie czasy, które powodowały fizyczny i psychiczny ból. Czasy, w których pewne rzeczy (np. przyjemności) schodziły na plan dalszy. Czasy, w których każdy następny dzień był darem od Boga. Czasy, w których każdego dnia można było zginąć lub przypadkowo wejść na łapankę i wylądować w Auschwitz.
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81apanka
Od pierwszych dni okupacji Niemcy stosowali zakrojony na szeroką skalę terror wobec ludności cywilnej (szczególnie w dużych miastach m.in. Warszawa). Codziennością stały się uliczne łapanki, deportacje do obozów koncentracyjnych i zbiorowe egzekucje. Miało to na celu złamanie rosnącego w siłę polskiego ruchu oporu a także złamanie ducha walki w Polakach.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Egzekucje_uliczne_w_Warszawie_(1943-1944)
Najlepsza jest kwestia zachowania harcerzy z Szarych Szeregów. Kwestia pyskówek itp.
W wojsku jest jedna zasada. Dowódca ma zawsze rację. Jeśli nie wiesz kto ma rację patrz. punkt pierwszy.
Nie ma czegoś takiego, że młody chłopak pyskuje do dowódcy. Poza tym Tadeusz Zawadzki "Zośka" miał zupełnie inny charakter.
W książce autorstwa Anny Zawadzkiej i Rossmana, czytamy, że to spokój i opanowanie były cechami, które przyczyniły się do tego, że utwierdził się autorytet „Zośki” i sympatia wśród podległych mu kolegów: „Tadeusz nie tylko nigdy nie podnosił głosu, ani nie wygłaszał sądów w podnieceniu, ale nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie tracił spokoju i pogody. Jakże to ważna cecha charakteru dowódcy”. Jak się to ma do tego co zostało pokazane w tym filmie? Nijak niestety. Tadeusz Zawadzki należał do pokolenia, które jako pierwsze po 123. latach niewoli przyszło na świat w wolnej Polsce. Ogromny wpływ na jego wychowanie miały rodzina, szkoła i harcerstwo, czynniki wychowawcze, które wzajemnie się uzupełniały i dążyły w tym samym kierunku - pielęgnowały wartości humanistyczne i patriotyczne.
Wróciłam właśnie z filmu i od razu po seansie zaczęłam zastanawiać się nad wszystkimi tymi zarzutami, które już wcześniej czytałam na filmwebie, portalach społecznościowych, w gazetach. Są dla mnie absurdalne i zupełnie się z nimi nie zgadzam! Widziałam "Akcję pod Arsenałem", czytałam i oglądałam serial na podstawie "Kolumbów", interesuję się bardzo tematyką tamtego pokolenia, można powiedzieć, że wiersze Baczyńskiego są dla mnie jak tlen i... nie widzę w tym filmie nic złego, nic co mogłoby usprawiedliwiać to oburzenie, te krzyki jakie wywołały "Kamienie na szaniec" Glińskiego. Trzeba wiedzieć, ze jestem bardzo krytyczna wobec dzisiejszej młodzieży sama doń należąc i wiem niestety, że sytuacja przedstawia się beznadziejnie- byłam wyjątkowo zniesmaczona zachowaniem moich "kolegów" i "koleżanek" którzy dokazywali i śmiali się przez prawie cały czas trwania filmu. Chodzenie do kina z klasą to mordęga, po seansie byłam wręcz roztrzęsiona tym jak wszyscy szybko "ochłonęli"- żadnej refleksji, same porównywania urody aktorów, podczas gdy ja wciąż miałam łzy w oczach! Tragedia, znieczulica. Patrząc na to moje smutne pokolenie zupełnie nie zgadzam się z opinią, iż "Alek", "Rudy", "Zośka" i reszta chłopców z Grup Szturmowych Szarych Szeregów zachowuje się w tym filmie jak dzisiejsza młodzież.
Postępowanie, sposób bycia chłopców były tak samo pełne dynamiki jak to bohaterów "Kolumbów" Romana Bratnego- co ważne- w końcu jednego z Kolumbów, jednego z nich! W taki sam sposób mówili, żartowali- nie widziałam w tym nic rażącego. Szanuję opinię adiutantki "Zośki", w końcu ona wiedziała najlepiej jak wyglądał tamten świat, ale... w filmie naprawdę nic mnie nie gryzło, zachowanie chłopców było właśnie takie jakie je sobie wyobrażałam. Nie wolno patrzeć na nich poprzez pryzmat książki Kamińskiego bo wiadomym jest, że to właściwie słabiutko spisane peany na ich cześć. Autor przedstawił wyidealizowane obraz bohaterów, herosów można by rzec- nie ludzi. I tak, według mnie, w filmie jasno pokazano, że rzeczywiście- byli normalnymi ludźmi, ale cechowali się niezwykłą, niezwykłą odwagą i ofiarnością- rzeczywiście byli bohaterami. "Zośka", o którym czytałam już na tym portalu iż "został pokazany jako wrzeszczący na wszystkich egoista" (w ogóle co to za pomysł?!) po prostu troszczy się o sprawę najbardziej jako wyjątkowo dojrzały dowódca. Był przedstawiony w bardzo pozytywnym świetle jako człowiek, który niesamowicie przejmuje się losem przyjaciela i jest wstanie zrobić wszystko, by go uratować. W dodatku w ostatniej scenie podkreślone jest to, jak- mimo wszystko- nie jest on wstanie tak bezpardonowo, nagle zabić człowieka; waha się. Aha, z tyłu usłyszałam głos rówieśnika, który stwierdził, że Zośka, okazujący człowieczeństwo którego Niemiec nie miał, był "debilem". Pięknie, prawda? TO jest zachowanie dzisiejszej młodzieży (w dużej mierze).
Czego można było się jeszcze przyczepić...? Ach! Pewnie scen chłopców z płcią przeciwną. No tak, to było rzeczywiście karygodne, potwierdzam. A tak poważnie? Założę się, że gdyby i "Zośka" i "Rudy" nie mieli w filmie dziewczyn OD RAZU zaczęłyby się wybuchy i zarzuty "że przedstawiono ich jako- o zgrozo- HOMOSEKSUALISTÓW". Zresztą sceny "erotyczne" były naprawdę piękne, zresztą krótkie, a najważniejsze- potrzebne. To właśnie one uczłowieczały te postaci których przeszły już do naszej historii jako legendy i pokazywały, że ci chłopcy po prostu potrzebowali bliskości, miłości. Jak świat światem zawsze człowiek zawsze chciał kochać i być kochanym i nieważne jak bardzo niektórzy chcieliby to zmienić i przedstawić tych chłopców jako pomniki które nie znały w ogóle uczucia pożądania i namiętności- tak było, jest i będzie. Znów kłaniają się "Kolumbowie" Bratnego. W filmie są również sceny, w których chłopcy uczą się, nie porzucają edukacji na rzecz Podziemia. Czy naprawdę ich obraz jest tak zniekształcony?
Wątpliwości, chwile słabości i pytania dotyczące sensu ich akcji? Miał je każdy z nich, w tym właśnie bohaterowie "Kolumbów" Bratnego. Ba! Podczas powstania czy poprzedzających jego wybuch akcji dywersyjnych zdarzają im się PRZEKLEŃSTWA- gdyby któryś z chłopców filmie wypowiedział słowo niecenzuralne chyba zaczęłyby się jakieś zamieszki.
Litości, ludzie! Tak, wychowanie było inne- to widać od razu! Pokazane jest jak ofiarnie walczą za Ojczyznę; czy to miałoby miejsce w dzisiejszych czasach, w których co drugi nastolatek pluje na swój kraj? Jestem tego świadkiem. Te odmienne morele i system wartości są wspaniale w filmie Glińskiego zaakcentowane. Dlaczego tortury Rudego są tak długo, niemiłosiernie długo, powiedziałabym, pokazywane? Oczywiście dlatego by jeszcze mocniej oddziałać na widza, bez przemilczeń pokazać mu ile byli zdolni przeżyć ci harcerze, jakimi byli bohaterami.
Skończcież wreszcie te spekulacje.
„Tadeusz nie tylko nigdy nie podnosił głosu, ani nie wygłaszał sądów w podnieceniu, ale nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie tracił spokoju i pogody. Jakże to ważna cecha charakteru dowódcy ”
Czy takiego samego Zośkę mamy w filmie pana Glińskiego? To są niby "szczegóły", ale te "szczegóły" rzutują na cały film.
Zaraz się okaże, że to Gliński znał osobiście tych ludzi i wie "lepiej" od Aleksandra Kamińskiego, który spotykał się z harcerzami Szarych Szeregów i znał doskonale tamto pokolenie. Poza tym czytając książkę w ogóle nie widzę ich jako "herosów". Zwykli normalni młodzi ludzie mający swoje ideały. Ludzie normalni, ale jednocześnie BOHATEROWIE, bo bohaterami byli.
Przecież napisałam, że byli bohaterami i CAŁKOWICIE się z tym zgadzam :) wiesz co, po obejrzeniu wywiadów z Marcelem Sabatem- odtwórcą roli "Zośki", wiem na pewno, że aktor czytał tę książkę, bo wspominał, że miał wiele lektur zadanych przez reżysera. Faktycznie, w filmie na pewno nie był pogodny, ale miał w sobie pewien spokój, przynajmniej do Akcji pod Arsenałem. Ale jeśli było tak naprawdę- a podejrzewam, że owszem- to jednak aktor zapomniał trochę właśnie o tej pogodności, większej stabilności w grze. "Zośka" był widać zbyt wybuchowy, karcący.
Dla Ciebie może i tak, ale film jak sam reżyser powiedział ma być "odbrązowieniem bohaterów". Ma pokazać, że tak w zasadzie to oni przede wszystkim byli tacy sami jak my (polemizowałbym bo w dzisiejszym czasie nic poza pieniądzem się nie liczy dla większości ludzi a jeden drugiego utopiłby w łyżce wody gdyby mógł) a bohaterami to oni byli lub nie (jak komu pasuje).
To tak jakbym robił film o rotmistrzu Pileckim i skupił się na tym co on jadł na śniadanie i na tego typu codziennych sprawach a nie na tym, że był to człowiek, którzy bronił Rzeczpospolitej przed Bolszewikami (od 1918 roku), walczył w obronie Grodna (1939), był uczestnikiem Powstania Warszawskiego i z własnej woli poszedł na "łapankę" by trafić do Auschwitz w celu sporządzenia raportu o obozie (dodatkowo po wojnie zamordowany przez UB). Robiąc film o Witoldzie Pileckim miałbym się skupić na jego codzienności mimo, że inne jego czyny były zdecydowanie ważniejsze? Robiąc film o takim człowieku chciałbym pokazać, że był to człowiek wybitny i wielki patriota przede wszystkim. Na tym bym się skupiał tak samo jak na tym skupiają się Amerykanie robiąc filmy o swoich żołnierzach np. Kompania Braci czy Szeregowiec Ryan.
Wracając do tematu Szarych Szeregów to dla mnie osobiście dużo lepszym i bardziej prawdziwym filmem jest "Akcja pod Arsenałem". Ten film lepiej pozwala wczuć się w klimat tamtych dni. Lepiej pokazuje to co jest ważne a co najważniejsze w czasie wojny. Życie w środku piekła jakim jest II wojna światowa nie opiera się na przyjemnościach, bo trudno żeby było inaczej gdy na ulicach widzimy publiczne egzekucje i umierających ludzi, czasem naszych znajomych. Gdy się takie coś ogląda budzi się w człowieku gniew i chęć walki. Czasem trzeba całkowicie podporządkować własne życie czemuś o wiele bardziej wartościowemu. Czemuś ważniejszemu. Zrobić coś nie dla siebie tylko dla innych i dla kraju, który był deptany niemieckimi butami.
Tak jak w swoim wierszu napisał Baczyński.... "Myśmy dawno już drogę wybrali, jeśli nawet powiedzie - przez śmierć".
Pozdrawiam
'Odbrązawianie. Ponoć mitów upadanie. Może to tylko "zalegendowanie"? Bohaterów w zwykłych ludzi zamienianie. Ich heroizmu umniejszanie. Jak czytam, to nie jest dokument a tylko opowiadanie. I tego opowiadania jeszcze dodatkowe zmienianie. Fakty ponoć nie są prawdą a tylko wizją inaczej widzianą, odmiennie odbieraną. Tak, u humanistów ponoć nic nie było, nic się nie zdarzyło, nic się nie stało a nam tylko coś się wydawało, tylko omamem bywało, tylko nam się śniło. Historia nie istnieje. Wydarzenia się zmieniają. Prawdy nie ma. Wersje się buduje. Ówcześni ludzie gdzieś znikają. Z pamięci wszystko ulatuje. Jedno jest pewne. Ich groby wciąż na cmentarzach pozostają i ani komuniści ani humaniści tego nam nie poodbierają. Zakłamana historia, zdradzona prawda i sfałszowana pamięć jest celem i dążeniem. Coraz większe wraz z uczestników wojny odchodzącym pokoleniem.'
" Ostateczna walka rozegra się między złodziejami pamięci i okradanymi z niej narodami, społeczeństwami, jednostkami "
Gustaw Herling-Grudziński
Umniejszanie heroizmu? Przecież napisałam, że zostali przedstawieni jako bohaterowie :)! Czy w chociaż jednej ze scen ich dzielność, heroizm zostały "umniejszone"...? Bohater to też człowiek, to, że pokazano postacie "Rudego" czy "Zośki" jako ludzi, którzy posiadają emocje, nastroje, a nie posągi sprawia od razu, iż zostają zamienieni w "zwykłych ludzi"? Czy odebrało się im te epitety?
" Dniem czy nocą idziemy wytrwali,
w bitwach ogień hartuje nam pierś,
myśmy dawno już drogę wybrali,
jeśli nawet powiedzie - przez śmierć.
Więc naprzód, niech broń rozdziera,
niech kula szyje jak nić,
trzeba nam teraz umierać,
by Polska umiała znów żyć.
Bo czy las nam zahuczy jak morze,
czy w bruk miasta uderza nasz krok,
W nasłuch sercach trzepocze sie orzeł,
każdy pancerz przepali nasz wzrok. "
K.K.Baczyński (wiersz z 1944 roku)
Zwracam uwagę przede wszystkim na 3 i 4 wers utworu Baczyńskiego, który napisał na krótko przed Powstaniem Warszawskim (w którym nawiasem mówiąc zginął).
Takie to było pokolenie! Pokolenie wychowane na pewnych wartościach...
Czekam aż jakiś reżyser postanowi to "odbrązowić" starając się udowodnić, że oni to w zasadzie żadni bohaterowie, bo przecież mając 20 lat łatwo jest ginąć za Ojczyznę, prawda? Tworząc film o takich ludziach KONIECZNIE trzeba skupić się na tym co jedzą, piją itd. (innymi słowy na codzienności życia) niż na rzeczach, które WYRÓŻNIAŁY tamto pokolenie. Ilu młodych ludzi żyjących współcześnie wychowanych na konsumpcjonizmie byłoby w stanie przetrzymać tortury na Gestapo i nikogo nie wydać, nie zdradzić?
Oddajmy królowi co królewskie. Bohaterów nazywajmy po imieniu! Chwała Bohaterom walczącym za Wolną Polskę!
"Ilu młodych ludzi żyjących współcześnie wychowanych na konsumpcjonizmie byłoby w stanie przetrzymać tortury na Gestapo i nikogo nie wydać, nie zdradzić?"
Myślę, że to zostało dostatecznie podkreślone w wyjątkowo długiej i brutalnej scenie tortur "Rudego"... Właściwie to o co w ogóle chodzi? Przecież w filmie ci wszyscy harcerze, to całe pokolenie zostało przedstawione właśnie tak- jak bohaterowie. Bohatersko chronili przyjaciół ideałów jak Rudy, bohatersko odbili swojego przyjaciela z rąk gestapo, sprzeciwiali się wszelkim niesprawiedliwościom, walczyli do końca. Zostali przedstawieni WŁAŚNIE TAK jak tego żądasz. Widziałeś/łaś ten film? :)
Co się tyczy Baczyńskiego- akurat jeśli o niego chodzi przeczytałam wszystkie dostępne biografie i wiem o nim "co nieco"- myślisz, że on nie miał wątpliwości, nie wahał się? Za swoisty 'koniec" wszelkich tych pytań, które poeta sam sobie zadawał uważa się poemat "Wybór" z września 1942-ego roku, taka data graniczna również i w twórczości Krzysztofa Kamila.
Nawet w ostatniej scenie obrazu Roberta Glińskiego jasno pokazana była ta wyższość "Zośki" nad zabijającym go Niemcem, również wtedy podkreślona była heroiczność tej postaci.
"Widziałam "Akcję pod Arsenałem", czytałam i oglądałam serial na podstawie "Kolumbów", interesuję się bardzo tematyką tamtego pokolenia, można powiedzieć, że wiersze Baczyńskiego są dla mnie jak tlen i... nie widzę w tym filmie nic złego, nic co mogłoby usprawiedliwiać to oburzenie, te krzyki jakie wywołały "Kamienie na szaniec" Glińskiego."
Jeżeli nie widzisz w tym filmie nic złego i uważasz, że jest to arcydzieło to z głębi serca ci współczuję i radzę nawet nie przyznawać się do tego publicznie, jak i również do obejrzanej "Akcji pod Arsenałem", "Kolumbów", czy też do wierszy Baczyńskiego, bo moim zdaniem, to zwyczajna profanacja tych dzieł! I obłuda!
Obłudą jest to, że z jednej strony doceniasz takie dzieła jak "Akcja pod Arsenałem", "Kolumbowie", czy wiersze K. K. Baczyńskiego, które rzeczywiście zasługują na uwagę, a z drugiej strony wychwalasz tak antypolski film jak "Kamienie na Szaniec" Glińskiego ...
Ta antypolskość filmu Glińskiego ujawnia się poprzez umniejszanie zasług bohaterów, nieuwzględnianiu wartości jakimi się kierowali w rzeczywistości (tylko koloryzowanie, dopisywanie "faktów" wyssanych z palca wedle uznania reżysera). A co do tych scen erotycznych to już w ogóle jest jakaś kompletna porażka. Kiedyś ludzie kierowali się innymi wartościami niż teraz, ale reżyser, jak widać, nie uwzględnił tego. W ogóle to powiedział nawet takie słowa:
"Moją intencją nie była jednak rekonstrukcja faktów, ani tym bardziej weryfikowanie relacji świadków przedstawianych zdarzeń"
Myślę, że tym zdaniem przekreślił cały film, a kierując się tą dewizą przy jego nagrywaniu ... Po prostu: bez komentarza.
"A co do tych scen erotycznych to już w ogóle jest jakaś kompletna porażka. Kiedyś ludzie kierowali się innymi wartościami niż teraz,"
To prawda- kierowali się innymi wartościami niż teraz I BYŁO TO PRZEZ CAŁY FILM ZUPEŁNIE JASNE! Czy dziś młodzi ludzie byliby gotowi do takich poświęceń? Ale co ma do tego obecność scen erotycznych?
Nie wiem czy wiesz ale- to jest FAKT- podczas II wojny światowej w okupowanej Polsce, w okupowanej Warszawie odnotowano ogromną liczbę aborcji. Powód jest jasny- ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że każdy dzień może być ich ostatnim, śmierć może nadejść w każdej chwili. Starali się rozpaczliwie korzystać z tego życia i zupełnie to rozumiem. Czy nie to również przedstawił w swoich książkach, zwłaszcza w pierwszym tomie, Roman Bratny? Ależ to, oczywiście, że to. I Jerzy, i "Kolumb", i "Czarny Olo" (bohaterowie książki "Kolumbowie") przeżywają swoje wielkie miłości podczas trwania okupacji, ba, ten ostatni znajduje czas na zakochanie się w dziewczynie podczas trwania Powstania. I opisał to wszystko jeden z przedstawicieli pokolenia Kolumbów.
Czy nie jest to jakaś forma próby przetrwania wśród tych wszystkich okropności? Życie nie może polegać na stałym trzymaniu ręki na pulsie- człowiek, zwłaszcza tak młody, w końcu wariuje. Jak już pisałam- KAŻDY człowiek potrzebuje czułości i bliskości A ZWŁASZCZA w takich warunkach. Sam Baczyński wyszedł za swoją Basię wbrew woli matki argumentując, że "przecież nie wiadomo, czy przeżyją tę wojnę".
Poza tym sceny erotyczne były pokazane w sposób subtelny, niewinny, były króciutkie. O wiele dłużej trwały tortury i męki "Rudego". A właśnie! Czy myślisz, że Gliński przedłużył do tego stopnia jego katowanie bez powodu? Bo tak? Przecież jasnym jest, że jest to pokazane tak wymownie z jednego właśnie powodu- CHCIAŁ PODKREŚLIĆ BRATERSKOŚĆ CZŁOWIEKA KTÓRY PRZEŻYŁ TEN HORROR. I Ty mówisz o "umniejszaniu zasług bohaterów"? Widziałaś "umniejszanie zasług bohaterów" w rozpaczliwym szamotaniu się "Zośki" w kręgach dowództwa AK robiącego WSZYSTKO byle tylko uratować przyjaciela? Widziałaś ich umniejszanie już w pierwszych scenach filmu, czy choćby w tej ostatniej w której- podkreślam po raz kolejny- pokazano wyższość "Zośki" nad Niemcem?
CHCIAŁ PODKREŚLIĆ BRATERSKOŚĆ CZŁOWIEKA *oczywiście chodzi mi o heroizm i ofiarność
pozdrawiam ;)
Przedstawianie pewnych wydarzeń historycznych w sposób nieprawdziwy jest czymś obok, czego nie można przejść obojętnie, bo to nie jest film przedstawiający fikcję literacką tylko prawdziwe wydarzenia i prawdziwych ludzi. Podobnie jest z przedstawieniem poszczególnych postaci. Historycy, którzy byli konsultantami tego filmu zgłosili szereg poprawek a producenci mówiąc kolokwialnie olali to. Dlaczego? Dlaczego nie chcieli by film przedstawiał prawdziwe wydarzenia najrzetelniej jak to tylko możliwe?
Gliński nie nakręcił dokumentu, tylko film fabularny. To jego wizja. Ma do niej prawo. Ty też możesz nakręcić swoją :)
Nie przestaje mnie zadziwiać, dlaczego filmwebowicze (których uważam za fanów sztuki filmowej) wciąż się oburzają na to, że twórca korzysta z możliwości przedstawienia czegoś tak, jak on to widzi. Na tym polega wolność wypowiedzi. Nie musi Ci się podobać efekt jego pracy, ale nie zabraniaj mu jej wykonywać.
Dziękuję Ci, młoda kobieto, za wypowiedź. Mam nadzieję, że wśród Twoich rówieśników znajdzie się więcej osób, które tak samo dojrzale podejdą do tego filmu.
Mnie również miło było przeczytać twoje refleksje. Fajnie, że dla kogoś również Baczyński jest prawie jak tlen, bo już chwilami czułam się dziwnie chodząc ulicami z fragmentami jego wierszy plączącymi się gdzieś w głowie ;-)
I masz rację - Bratny w swojej książce, opartej zresztą na osobistych doświadczeniach (sam był w AK i walczył w powstaniu, a pierwowzorem "Kolumba" był jego przyjaciel Stanisław Likiernik) sugerował nie tylko miłosne, ale również erotyczne doświadczenia swoich bohaterów.
Hi hi, mi jest jeszcze milej wiedząc, że są ludzie, którzy się ze mną zgadzają i mają podobne zainteresowania :) bo ja już jestem postrzegana jako wariatka z tym Baczyńskim :)
i zgadzam się również z Tobą co do tego "złagodzenia" historii opisanej przez Bratnego w serialu. Wiele momentów, zwłaszcza podczas powstania, były wyjątkowo drastycznych.
Tak w ogóle to sami powstańcy dziś przyznają i potwierdzają, że Bratny wszystko opisał w sposób trafny i prawdziwy- trudno, żeby tak nie było skoro sam przeżył tamte wydarzenia.
Bogu dzięki, że są jeszcze takie normalne osoby, które potrafią w odpowiedni sposób sporządzić swoją opinię. Podpisuje się pod tą wypowiedzią w 100%. Jednocześnie jestem bardzo zaskoczony, że społeczeństwo odbiera ten film negatywnie. Wydaje mi się, że taka jest niestety mentalność, skrytykować wszystko i wszystkich. To co opowiada się o Kamieniach, że niby jakieś przesadzone sceny erotyczne, zbyt uwspółcześnione postaci, ja się pytam gdzie? Wszystko ma swój porządek i logikę. Jedyny(naprawdę mały) minusik to brak rozwinięcia roli jaką odgrywa Alek. Na seansie byłem w środę, wyszedłem z niego mega wzruszony i zamyślony. Taki powinien być właśnie prawdziwy film o wojennej tematyce, który trafia do człowieka. Mnóstwo osób na sali zostało jeszcze na napisach, widać było w nich, że odczuli mocno ten film. Starsza pani siedząca obok mnie, po ostatniej scenie, w której ginie Zośka, po prostu płakała. Nie potrafię i nie zrozumiem chyba tych nieprawdziwych zarzutów pod adresem Kamieni na szaniec.
Czyli nie ważne czy film przedstawia prawdę czy nie. Ważne, żebyśmy po filmie byli wzruszeni. Tak to odbierasz? To, że są sceny które oddziałują na psychikę widza m.in. brutalne sceny przesłuchania przez Gestapo nie sprawia, że cały film jest wierny prawdziwym wydarzeniom. Sceny śmierci bohaterów są mocne i to zapada w pamięć dlatego się o tym myśli i to przykrywa inne rzeczy, które w tym filmie pokazane zostały w sposób nieprawdziwy.
Chcesz przykładu? Proszę bardzo przykład odnośnie Zośki:
„ Tadeusz nie tylko nigdy nie podnosił głosu, ani nie wygłaszał sądów w podnieceniu, ale nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie tracił spokoju i pogody. Jakże to ważna cecha charakteru dowódcy. ”
W książce autorstwa Anny Zawadzkiej i Rossmana, czytamy, że to spokój i opanowanie były cechami, które przyczyniły się do tego, że utwierdził się autorytet „Zośki” i sympatia wśród podległych mu kolegów.
Jak się to ma do tego co zostało pokazane w tym filmie? Jak mam ocenić te jego próby samobójcze wyssane z palca?
To tak jakby za 100 lat ktoś robił film o Małyszu, w którym przedstawi go jako rozkrzyczanego, hałaśliwego, niekiedy wulgarnego imprezowicza i alkoholika. Może za 100 lat taki obraz będzie ciekawszy dla widza (reżyser więcej zarobi), ale gdzie w tym wszystkim jest miejsce na prawdę?
A skąd wiesz, jak się Małysz zachowuje na imprezach? Może i jest wulgarny. Znasz go tylko z tego, co widziałeś w telewizji.Tak samo jak o chłopakach z "Kamieni" wiemy tyle, co nam przekazał autor powieści. Niekoniecznie jest to CAŁA prawda o nich.
Przytaczasz słowa adiutantki "Zośki" (Danuty Rossman):
" Kwestia obyczajowości tamtych czasów była zupełnie inna niż obecnie, co dla osoby, która
wówczas nie żyła może być niezrozumiałe. "
I już masz odpowiedź, dlaczego reżyser uwspółcześnił tę opowieść. Proste.
Posłużę się słowami reżysera, które zostały wklejone wyżej:
" Moją intencją nie była jednak rekonstrukcja FAKTÓW, ani tym bardziej weryfikowanie relacji świadków przedstawianych zdarzeń " - Robert Gliński
Jeśli nie interesowały go fakty, relacje świadków oraz historyków to po co zrobił ten film? By pokazać swoją wizję (bez oparcia na faktach jest fikcją) ? Nie ma sprawy, ale niech później nie mówi że "tak właśnie było" i że on przedstawił prawdziwą historię. Już dzisiaj na jednym z dużych polskich portali informacyjnych widziałem artykuł pod tytułem: "Prawdziwa historia Szarych Szeregów". Gdy zaczęła się burza w komentarzach artykuł szybko zniknął z czołówki.
Ostatni akapit recenzji Tomasza Raczka:
" Kiedyś, po obejrzeniu “Pornografii”, zrealizowanej przez Jana Jakuba Kolskiego na podstawie powieści Witolda Gombrowicza, zapytałem reżysera, czy lubi książki tego autora. Ponieważ dał odpowiedź wymijającą, poprosiłem, żeby wyjaśnił dlaczego podjął się realizacji tego filmu. Odpowiedź znowu nie była jasna, ale wynikało z niej mniej więcej coś takiego, że na zrobienie filmu, na podstawie własnego scenariusza nie zdołał zebrać funduszy, a na film według Gombrowicza czekały gotowe pieniądze.
Boję się zapytać Roberta Glińskiego, dlaczego zrealizował “Kamienie na szaniec”… "
Pozdrawiam
Jeśli kogoś interesuje prawdziwa historia, odsyłam do archiwów, można sobie poszperać. (Bo sama książka też była trochę naciągana, wyidealizowana - nawet Zośka tak ją ocenił)
Ja patrzę na film (nie tylko na "Kamienie", ale na wszystkie) jako na dzieło sztuki zwanej X muzą i pod tym kątem go oceniam. A ten jest zrealizowany sprawnie, "świeżaki" sobie na ekranie poradziły, wszystko na poziomie. I mimo że doskonale wiedziałam, jak się potoczy akcja, odczuwałam napięcie, przejmowałam się ich losami i nawet sobie chlipnęłam, a jakże. Jeśli film potrafi wywołać emocje i skłonić do refleksji, to już połowa sukcesu.
Również pozdrawiam.
Na jak długo cię wynajęli.Jak długo będziesz agitował?Może posłuż się b pozytywnymi recenzjami których nie brakuje.
Piszę to co czuję i oceniam ten film według swoich oczekiwań i poglądów. Jeśli się ze mną nie zgadzasz to masz do tego prawo, ale warto najpierw uzasadnić dlaczego. W tym filmie nie wszystko jest takie jak być powinno i nie tylko ja tak uważam.
Tak, w filmie są nieścisłości i nikt temu nie zaprzecza, ale nic nie zmieni faktu, że cały obraz jest poruszający i ciekawy. A to przecież ważne. Dzięki temu film może skłonić młodych ludzi, aby sięgnęli do książek, internetu i doczytali pełne informacje, dowiedzieli się po prostu czegoś więcej o bohaterach i czasach, w których żyli. Poza tym nie da się wszystkiego umieścić w filmie, a także "Kamienie na szaniec" to nie film dokumentalny.
Jeśli będzie tak jak mówisz, że młodzi po obejrzeniu filmu sięgną po książkę to wtedy jak najbardziej będzie to pozytywne. Wtedy powstanie tego mało związanego z książką i prawdziwymi wydarzeniami filmu będzie miało sens. Musimy myśleć o wychowaniu młodego pokolenia, bo to Ci młodzi ludzie będą kształtować przyszłość naszej Ojczyzny. Jakie wartości wpajać młodym jak nie te, którym wierni byli tacy ludzie jak Jan Bytnar, Tadeusz Zawadzki, Aleksy Dawidowski, Krzysztof Kamil Baczyński i inni z pokolenia kolumbów?
" Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… " - Jan Zamoyski (1542-1605), polski polityk, mąż stanu, kanclerz wielki koronny i hetman wielki koronny, doradca Zygmunta Augusta i Stefana Batorego.
Pozdrawiam