Jestem właśnie po premierze Jokera. Zaczynając od tego, że odejście od zwyczajowego kręcenia filmów DC, czyli dużo bajecznych postaci, strzelania i magicznych mocy było jednym z najlepszych pomysłów, kończąc na tym, że zrobienie filmu o człowieku przyziemnym, zwyczajnym i szarym było NAJLEPSZYM pomysłem jaki mieli.
To, jak przedstawił postać Jokera Joaquin Phoenix odbiera mi mowę. Ten film nie opowiada o tej postaci, którą znamy normalnie. Tutaj Joker to w pewien sposób wytwór społeczeństwa, które popchnęło go do jego decyzji.
Całe ~2 godziny zleciały mi bardzo szybko. Nie nadążyłam za zachwytem wizualnym nad scenami, bo zaraz dostawałam po twarzy kolejnymi.
Scena z tańcem na schodach, scena w domu, gdzie znajomi z pracy przyszli porozmawiać, czarny humor przy scenie z karłem i drzwiami oraz końcówką i odciskami butów. Położenie Arthura na masce auta, cała jego wypowiedź w telewizji, rozmowa z terapeutką, dodatek w postaci zerwanych korali, mogłabym tak sporo wymieniać, bo po prostu jest to cholernie dobry film, który warto obejrzeć.
Brakowało mi troszeczkę jakiegoś nawiązania, synonimu, może po prostu "dodatku" w postaci Harley, ale to mocno osobista błahostka, która by mnie ucieszyła.
Oprawa muzyczna, wizualna, a przede wszystkim aktorska - totalny strzał w dziesiątkę, ja jestem zachwycona. Bardzo polecam.